Pisałam ,że nie mam weny.. i tak jest nadal , niech Was nie zmyli to co pokazuję...
Ten karnecik miałam skończyć dla mojej mamy na 4 grudnia ,
tymczasem skończyłam go dopiero dzisiaj.
A robiłam go 2 miesiące .
Jak tak dalej pójdzie to niewiele powstanie w przyszłym roku.
Wyszywałam go na błękitnej kanwie , która tak przypadła mojej mamie do gustu.
Ciągle gubi podręczne igły, dlatego mam nadzieję , że pomoże on Jej w utrzymaniu porządku.
Mojej mamie bardzo spodobały się te różyczki , które ostatnio nie schodzą mi z igły ,
dlatego postanowiłam Ja zasypać różami..
Z tyłu karnetu doczepiłam maleńkie nożyczki , może następnym razem będą prawdziwe.
Tak wygląda zawartość . Mam nadzieję , że teraz mamusia nie będzie szukać igiełek..
Za płatkiem filcu ukryłam jeszcze 2 różyczki , aby upiększały igielnik.
Tak wyglądają różyczki w powiększeniu . Karnecik jest wiązany na wstążki , marzą mi się koraliki na ich końcach , ale chwilowo nie znalazłam sposobu jak je przeciągnąć przez maleńkie otwory.
W tym miejscu chciałam jeszcze raz podziękować wszystkim za życzenia świąteczne i przeprosić Was ,że nie dotarłam z nimi osobiście .. ostatnio mało włączam komputer i mam duże zaległości w tej materii..
Pozdrawiam gorąco .. senna Luna.