Dni były najpierw mgliste, pochmurne i ponure.Rzeka rozlana jeszcze po łąkach.
Zwłaszcza zimowa jazda,która jednak okazała się nie tak zła jak się obawiałam.Gorzej, podejrzewam, będzie jutro bo to cholerne białe g.... sypie i sypie :(A na dodatek spryskiwacze mi nie działają,trzeba było co któryś tam parking zatrzymywać się i szybkę czyścić,no mówię,masakra:(((
W pierwszej znalazłam wylicytowane w aukcji charytatywnej kolczyki,już się tu chyba nimi chwaliłam ale na żywo są jeszcze ładniejsze niż na zdjęciu,szkoda tylko że tak niewiele jest okazji żeby takie śliczności założyć.
To teraz już mam wszystko-kołowrotek (na razie na strychu),makatka(na razie w szufladzie) ,trochę czesanki też :))Pozostaje tylko znaleźć kawałek miejsca i trochę czasu i brać się do przędzenia:))Aha,przecież wrzeciono też mam,a jakże i nawet na kursie u Basi byłam:))
Również na Fb wzięłam udział w wymiance świątecznej,temat już się trochę zdezaktualizował ale przecież muszę się pochwalić co znalazłam w pachnącej piernikami paczce od mojego Mikołaja:))A Mikołaj hojny był,sami patrzcie i zazdrośćcie:)))
Były też słodkości które oczywiście zostały pożarte:)))
Co tam nadłubałam pokażę następną razą,pod warunkiem że mnie jutro śnieg całkiem nie przysypie:))
Od dzisiaj zaczęłam się prochami"uszczęśliwiać",ciekawe czy będą efekty,to dla mnie nowość ale mam nadzieję że zadziała:))Dziękuję Wam dziewczyny za wszystkie ciepłe słowa,miła i podnosząca na duchu jest świadomość,że jest tak wiele życzliwych ludzi wokół:)))
Dobrej nocy:)))