Na początek - inspiracja od Małgosi stąd.
Opowiedzieliśmy sobie czym są zmienne, czym są wymiary zjawisk i wartości zmiennych, a potem segregowaliśmy liście wg różnych cech, zawsze dwuwymiarowo.
Potem - układaliśmy te same liście tak, żeby następny zawsze różnił się od poprzedniego jedną cechą.
Dalej, dzieła - miały być z liści, ale dzieciaki wybiegły do ogrodu po inne dary jesieni i stworzyły coś więcej!
Zewnętrzna budowa liścia: dzieci wybrały liść, przykleiły go i farbami obrysowywały każdy element jego zewnętrznej budowy, każdy innym kolorem, by na koniec pięknie wykaligrafować legendę;) Karty oczywiście z boxa.
Eksperyment: dlaczego liście zmieniają kolor jesienią? Wystarczy włożyć liście do spirytusu, wstawić szklankę do gorącej wody i mieszać co jakiś czas, tak, żeby "kolory" z liścia przeszły do spirytusu. Po ok. 30 minutach trzeba włożyć do szklanki pasek z filtra do kawy i obserwować jak kolory po nim wędrują.
My, nasze filtry nakleiliśmy na białą kartkę, podpisaliśmy je i długo tłumaczyliśmy Tacie, co i jak z tymi chlorofilami, ksantofilami i karotenami;)
Trochę dodawania pisemnego z dziadkowymi pomocami:)
I w końcu budowa wewnętrzna liścia: komórki skórki z bananów, miękisz z chrupek (dzięki siorce mamy ich sporo w domu;)), wiązki przewodzące z żelków, chloroplasty z zielonego ryżu preparowanego...
A tu, kolejne warstwy liścia na sznurku: dzieci wycięły kształty liści, z jednej strony narysowały a z drugiej podpisały elementy budowy wewnętrznej...
...i kolejno, jak pranie, przykleiły na sznurek. Po wyschnięciu można było wycięte kształty układać kolejno na siebie i opowiadać Tacie, jak są zbudwane prawdziwe liście.
A na koniec: unerwienie. Najpierw wycieczka do lasu, w poszukiwaniu liści o różnym unerwieniu. Do zalaminowanej kartki przykleiłam taśmę dwustronną, na którą dzieci przyklejały znalezione okazy.
A w domu zrobiliśmy plakat. Najpierw trzeba było odrysować na bibule przykłady unerwienia,
Nakleić bibułę na sztywną kartkę i wyciąć.
I jeszcze mały eksperyment, który pozwolił bliżej przyjrzeć się unerwieniu. Gotowaliśmy różne liście w roztworze sody, a potem szczoteczką staraliśmy się usunąć miąższ (niełatwa robota!:))