Dostałam na gwiazdkę maszynę do szycia. Krawcowa ze mnie żadna, ale proste rzeczy typu obszycie kawałka materiału na obrus, skrócenie firanki czy naszycie łaty na spodnie nie sprawiają mi problemu. Ba, nawet "popełniłam" swego czasu kilka fajnych ciuszków dla moich córek.
Ale jak to zwykle w życiu bywa - jak mam maszynę, to brakuje czasu aby przy niej usiąść ... Postanowiłam to nadrobić w sobotę i na szybko wyprodukować coś świątecznego. No i mam: jajowe czapeczki. Może teraz jajko na miękko mi nie zmarznie, zanim cała rodzina siądzie do śniadania :)
Szycie zapewne poszłoby mi sprawniej, gdyby Freja nie zaoferowała swojej pomocy. Zupełnie jej nie przekonywało, że dam sobie radę sama!
Moje czapki są prościutkie, ale na Waszych blogach widuję prawdziwe cudeńka.
Dla tych, którzy lubią coś bardziej fikuśnego inspiracja z AgoHome:
Ale jak to zwykle w życiu bywa - jak mam maszynę, to brakuje czasu aby przy niej usiąść ... Postanowiłam to nadrobić w sobotę i na szybko wyprodukować coś świątecznego. No i mam: jajowe czapeczki. Może teraz jajko na miękko mi nie zmarznie, zanim cała rodzina siądzie do śniadania :)
Szycie zapewne poszłoby mi sprawniej, gdyby Freja nie zaoferowała swojej pomocy. Zupełnie jej nie przekonywało, że dam sobie radę sama!
Moje czapki są prościutkie, ale na Waszych blogach widuję prawdziwe cudeńka.
Dla tych, którzy lubią coś bardziej fikuśnego inspiracja z AgoHome: