Za to atmosfera dookoła zaczyna się rozgrzewać zbliżającymi się Walentynkami. Muszę powykańczać moje serduszka na witrynę ;-). Jestem z tych, co mi to święto ani nie przeszkadza, ani za nim nie tęsknie. Uważam jednak, że wszystkie dni-święta, kiedy mamy sposobność odrobinę inaczej spędzić dzień - są ważne. Pewnie nie jedna para się przeprosi...nie jedno wyznanie w końcu się zmaterializuje...ktoś dostanie czekoladki...ktoś kwiaty...najważniejsze, żeby każdy czuł się kochany!
Machnęłam koleżance spódnice na balik w przedszkolu:
Tiulowa to ja nie jestem, ale efekt mi się podoba.
W ramach odzyskiwania szafy, wyjęłam z niej tkaninę w usta. Dokładnie to resztki, które zostały koleżance po szyciu spódnic. Przeleżały rok i to chyba dobry moment, żeby całuśne zwierzaki powstały:
Kup mnie |
I uszy w serduszka.
Kup mnie |
I łapki przymocowane serduszkami, dzięki czemu ręce ma ruchome.
Reszta jest w wypychaniu, może zdążę do najbliższych Walentynek. A jak nie to...no to trudno ;-)