Mechanik samochodowy
Ten artykuł jest pisany w stylu osoby (lub czego tam), której dotyczy i może nie być zrozumiały dla wszystkich. |
Ta paaanie, to już złom jest, do naprawy się nie nadaje… 250 złotych się należy.
- NFZ przynajmniej nie chce pieniędzy od ciebie za to, że ci nie pomogli
Mechanik samochodowy – człowiek zajmujący się ogólnopojętym grzebaniem w samochodach. Jego głównymi umiejętnościami są spojrzenie fachowym okiem na twój samochód i określenie na tej podstawie, który łącznik stabilizatora należy wymienić i wyjaśnienie, dlaczego będzie musiał do tego celu wyjąć silnik z auta, żeby się do niego dostać. Ponadto mechanicy samochodowi to chodzące słowniki wulgaryzmów i bardzo chętnie wykorzystują swoją wiedzę w tym temacie, gdy spod tej jej uszczelki znowu cieknie jak z ky wypionej przez stado murzynów. Ze względu na te cechy, mechanik samochodowy stanowi kobiecy obiekt pożądania, gdyż jest najbliższy wizerunkowi samca alfa, a także ma bardzo duży posłuch wśród krewnych i znajomych, którzy czerpią garściami z kopalni wiedzy, jaką jest mechanik samochodowy w rodzinie – nawet, jeśli ledwo skończył zawodówkę i to tylko dlatego, że ojciec przywiózł dyrektorowi bańkę bimbru domowej roboty lub ropy spuszczonej ze swojego ciągnika.
Najczęściej spotykane typy mechaników samochodowych[edytuj • edytuj kod]
- mechanik młodociany – zazwyczaj ma nie więcej niż 21 lat, zrobił zawodówkę lub skończył technikum samochodowe, jeśli wystarczyło mu samozaparcia, żeby nie skończyć wśród plebsu z ZDZ. Potrafi zrobić podstawowy przegląd auta, może umie też wyregulować gaźnik i skasować luz zaworowy w Polonezie, bo szkoła nie miała lepszych aut na stanie, a program nauczania zatrzymał się na latach 90. i budowie karburatora. Do niedawna gatunek na wymarciu, od pewnego czasu zwiększa swoją liczebność dzięki Leszkowi Kuzajowi reklamującemu w telewizji szkoły zawodowe.
- mechanik młodociany domorosły – również ma poniżej 21 lat i rodzice wysłali go do miasta, żeby zrobił jakąś szkołę i miał fach w ręku, dzięki któremu być może znajdzie sobie jakąś robotę. Umie więcej niż nauczyciele w szkole, bo ojciec dawał mu do zabawy swojego Ursusa zamiast żołnierzyków czy lalek Barbie, ale ponieważ jest ze wsi, nie chce mu się robić nic ponad zdanie do następnej klasy.
- mechanik wykształcony – ma ok. 30-40 lat, zawsze chodzi w idealnie skrojonym kombinezonie, nienagannie wyprasowanym i sterylnym niczym kitel amerykańskiego naukowca. Pracuje w autoryzowanym serwisie obsługi (ASO) i gdzieś na ścianie na pewno wisi dyplom, który otrzymał od przedstawiciela jakiejś marki samochodów za bycie wybitnym specjalistą w dziedzinie motoryzacji. Niczym robot jest zaprogramowany do wykonywania określonych czynności przy danym modelu, przy czym nigdy nie naprawia niczego, bo wszystko przecież i tak idzie na złom, więc potrafi tylko wymieniać części. Nigdy nie brudzi sobie rączek – zawsze pracuje w rękawiczkach. Co ironiczne, przy swoim aucie nie umie niczego zrobić, bo jest innej marki niż ta, w której został przeszkolony do serwisowania, więc jeździ do innego ASO, gdzie takie same lemingi jak on naprawiają mu samochód.
- mechanik polski – wiek dowolny, jednak im starszy, tym jego cechy wyrażające polskiego mechanika są wyraźniejsze. Jest tym bardziej pyskaty, im mniej umie, a najlepiej wychodzi mu nicnierobienie i naciąganie klientów na niepotrzebne naprawy. Wypiętą kostkę od przepływomierza naprawia poprzez wymianę wszystkich świec zapłonowych, przejechanie silnika „samostartem”[1], przeczyszczenie całego układu zapłonowego i dolanie paliwa, za co sobie oczywiście odpowiednio policzy (czyli po cenach detalicznych w Zimbabwe po przeliczeniu z dolara zimbabweńskiego na złotego polskiego przy przyjęciu fixingu NBP na piątek po Bożym Ciele z doliczeniem podatku od wzbogacenia i cła za transport rzeczny śródlądowy z roboczogodziną w wysokości 200% średniej ustawowej ceny roboczogodziny w dniu świątecznym).
- mechanik polski samozatrudniony[2] – nazywa się Pan Kazek, Pan Mietek lub Pan Wiesiek i jest czyimś szwagrem. Klienci zawsze dowiadują się o nim z polecenia, gdyż Pan Mietek (rzadziej Pan Janek lub Pan Gienek) to istny cudotwórca i spinaczem naprawiłby nawet helikopter (brzmi znajomo?). Uczył się na błędach, zazwyczaj swoich, więc obsługa pojazdów samochodowych idzie mu znakomicie, bo wie, czego nie powinien robić, żeby niczego nie spieprzyć. Jego dewizą życiową jest „bez młota to nie robota”.
- mechanik rosyjski – nie istnieje dla niego taka usterka, której nie potrafiłby naprawić. Dziury w podwoziu zakleja kawałkiem blachy, silnik przywraca do życia za pomocą drutu ukradzionego z kolei, a zawieszenie łączy gumkami-recepturkami. Wgniecenia w blacharce prostuje, wybijając je kopniakami z drugiej strony, a poważne naprawy blacharsko-lakiernicze przeprowadza, obwiązując uszkodzoną część liną i ciągnąc ją drugim samochodem – najlepiej wychodzi mu to KrAZem, ale nie jest to zbyt popularne narzędzie, więc radzi sobie innymi sposobami.