Nothing Special   »   [go: up one dir, main page]

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą colourwork. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą colourwork. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 kwietnia 2015

Dropsowy dziecięcy

Wciąż mamy kwiecień, a więc jeszcze wypada gadać o zimowych swetrach. Bo, przeplata, wiadomo...
Mam do zaraportowania sweter synowski, poczyniony wedle wzoru Dropsa. To drugi raz, kiedy korzystam z tego wzoru. Pierwsza była ta tuniczka.


Użyłam włóczki z zapasów, jakiejś starej norweskiej Idun czy czegoś w tym rodzaju (metki pochłonęła tak zwana pomroka dziejów). Tym samym zapasy znowu schudły! super!
Do pracy przy wzorze wrabianym użyłam samodziałowego rozdzielacza nitek, zrobionego z uniwersalnego narzędzia MacGyvera. Niestety nie mogę go, to jest tego rozdzielacza, okazać, bo przydał się synowi do zabawy. Nie stanowi to wielkiej szkody, albowiem narzędzie to można przygotować ad hoc w minutę 8.



Dziewiarki różnie podchodzą do tego utensylium. Jedne uznają je za fanaberię, przeszkadzacza, sprzęt zupełnie nieprzydatny. Ja akurat należę do fanów rozdzielacza, bo pozwala nadrobić niedostatki umiejętności w operowaniu dwoma nitkami a tym samym uzyskać satysfakcjonujący efekt pracy. Przekonałam się do niego ostatecznie usiłując popełnić czapkę wzorem dwustronnym (udało mi się częściowo, to jest wydziergałam ją w całości, przeszła testy jakości dzianiny, nie przeszła testu dopasowania rozmiaru). Tak czy owak sweter powstał dość szybko i już od kilku miesięcy ogrzewa wiadomy grzbiet oraz cieszy oczy matki.
Co ja będę opisywać - sami popatrzcie. Oto zadowolony klient: 



A tu włóczkowe porno (jest jakiś sposób, by uniknąć tych uskoków przy dodawaniu oczek?)


No i dziewiarski odpowiednik selfie z dzióbkiem w kiblu:


Tymczasem zmykam robić makową panienkę. Muszę się spieszyć, bo maj już za rogiem i zaraz dostanę wstrętu do włóczek wełnianych i nie skończę. 

środa, 17 października 2012

Najeźdźcy z Kosmosu - finisz

Najeźdźcy z Kosmosu wylądowali ;-) Udało mi się skończyć ten projekt, z resztą już jakiś czas temu. Rzeczywiście, zmuszenie się do zrobienia arcynudnych rękawów wymagało trochę wysiłku, ale warto było. Sweterek od razu po zszyciu i wciągnięciu nitek stał się ulubionym...


...chociaż dopiero blokowanie odsłoniło całą jego urodę.


Pomimo lekkich niedociągnięć (kto dzierga, musi się zmierzyć z pierwszm wszywaniem rękawów...) sweterek okazał się genialny. Jest chętnie noszony noszony przez Dziecia i z zadowoleniem oglądany przez Mamę Rękodzielniczkę.





Garść faktów:
Dziergany z wełny Idun, zeszło 3 motki i trochę, oraz jakieś resztki białej i zielonej. Tej zielonej zwłaszcza sobie gratuluję, bo znakomicie ożywia całość.
Druty - 4 mm i trojki do ściągaczy. I musze przyznać, że coraz mniej lubię małe rozmiary drutów, czwórki to obecnie u mnie podstawowy rozmiar.

***
Chciałam Wam bardzo podziękować za wsparcie, okazane w komentarzach do poprzedniego postu. Mamy teraz trudny okres, ale jest już trochę lepiej. Już sobie tego raka przerobiliśmy w głowach, trzyma nas w pionie rutyna. Zwykły plan dnia wykonywany drobiazgowo, a w niego wpleciony plan leczenia.
Na razie raczysko jest pod kontrolą, chociaż wiadomo, że leczenie będzie długi i że bez przeszczepu szpiku kostnego się nie  obejdzie. Czekamy na info z Poltransplantu. 

***
Jeżeli koś z Was, czytelników, chciałby zostać dawcą szpiku kostnego, powinien udać się do punktu rekrutacji dawców szpiku. Lista takich punktów oraz podstawowe informacje znajdują się na stronie http://www.szpik.info/

środa, 19 września 2012

O najeźdźcach z kosmosu

Wyszło nowe wydanie SmaDropsa, a w nim sweterek prosty lecz nie nudny.

Tak się składa, że jest potrzeba dziergania i jest włóczka, więc dziergam. Z tym, że wcale nie uważam czaszek za fajny motyw. Zamiast czaszek są najeźdźcy z kosmosu.


Wzór z Knitty
, zachowany sto lat temu czekał na użycie.
Od siebie postanowiłam dodać pasek koloru, który by przełamał smutnawą kompozycję kolorów.
W tej chwili jestem na etapie rękawów, samo fajne już niestety wydziergane, ale ciągnę dalej.
Przy okazji tego sweterka wykorzystałam duńską (lub norweską) technikę wyrabiania lewych oczek. Musicie bowiem wiedzieć, że mam straszne problemy z utrzymaniem równej ścisłości oczek prawych i lewych. Wiem, ze większość dziergaczek radzi sobie ze zbyt luźną nitką owijając ją wokół palca serdecznego, co pozwala oczywiście naciągnąć nić, a oczka są ciaśniejsze. Ja jednak nie toleruję żadnych oplatanek, doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Ale mój problem znalazł rozwiązanie - wystarczy przerabiać oczka lewe trzymając nić za robótką, tak jak przy przerabianiu oczek prawych.Brzmi nieźle, prawda?
Ja się nauczyłam z tego tutoriala:


Wadą tej techniki jest to, że trzeba się trochę więcej namachać drutem nad każdym oczkiem, ale przy ściągaczach czy też pojedynczych rzędach norweskie lewusy są niezastąpione.
Więcej o Najeźdźcach będzie, o ile je to ja ich pokonam, a nie oni mnie (ech, te rękawki...)

A z innej beczki - czeka mnie farbowanie. Mam ci ja włóczkę w kolorze "uprałam majtki z dżinsami", która docelowo ma być khaki. Gra warta świeczki, bo to jedwab, upolowany okazyjnie. będzie z tego coś delikatnego na łysą głowę.

A w "poczekalni" post o innej czapce na łysą głowę - tylko muszę wyszarpać zdjęcia z komórki.