Co łączy premiera Anglii, podstarzałego gwiazdora rock & rolla, porzuconego pisarza, zdradzaną żonę, owdowiałego ojca, dorastającego nastolatka? Wielka potrzeba miłości. To właśnie miłość to 10 historii wziętych z życia Anglików, rozgrywających się w okresie przedświątecznym. Z pozoru nic ich nie łączy, ale wszyscy pragną jednego kochać i być kochanym, co nie każdemu się jednak udaje. opis dystrybutora
Jak na Curtisa to słabo [6.5/10] |||
Ja się niestety rozczarowałem. Poszczególne wątki są bardzo nierówne – niektóre znakomite, inne średnie, a jeden wręcz żenujący (półmózgi kelner jadący do Hameryki aby zamoczyć). Miejscami film jest bardzo zabawny (histerycznie śmieszny i nie biorący jeńców wątek rockmana – ta historia zachowuje też wysoki poziom aż do końca), miejscami wzruszający i dający do myślenia, ale im dalej w las, tym więcej krzaczorów. Większość wątków z czasem traci impet i nawet te, które zaczynały się nieźle, toną w otchłani świątecznego kiczu (np. wątki Firtha i Granta, które pod koniec seansu wypalają oczy wymiotną cukierkowością). Ogólnie nie żałuję, że obejrzałem i jak na film świąteczny to jest na pewno ekstraklasa, ale do poziomu "Wesel i pogrzebu" jest kosmicznie daleko.
8/10 – Śmieszny kiedy trzeba, wzruszający kiedy trzeba – bardzo dobry film świąteczny! Oczywiście spośród tych kilku opowieści można wyróżnić te mniej udane (segment z Laurą Linney), ale są one równoważone przez te bardzo dobre (z Alanem Rickmanem). Świetni jak zawsze – Bill Nighy i Rowan Atkinson. Ciężko oprzeć się urokowi tego filmu.
Pozostałe
Dlugi i przez to nudny.