Nothing Special   »   [go: up one dir, main page]

Lincoln

6,2
Film przedstawia biografię Abrahama Lincolna, szesnastego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdy doprowadza do zwycięstwa stanów północnych w Wojnie domowej.
Redaktor Naczelny FDB. Od czasu do czasu, lubię obejrzeć sobie jakiś film :)

Spielberg królem patosiarzy 6

Wojska Unii i Konfederatów mierzą swoje siły w czasie ulewnego deszczu. Po chwili bitwa jest skończona, a my widzimy rozmowę czarnoskórych żołnierzy z mężczyzną, który okazuje się być szesnastym prezydentem Stanów Zjednoczonych. I tak właśnie rozpoczyna się Lincoln, czyli najnowszy obraz twórcy Parku Jurajskiego. Reszta filmu skupia się wokół 13. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych i walki Lincolna o jej przegłosowanie.

Lincoln (2012) - Hal Holbrook, Daniel Day-Lewis, David Strathairn

Steven Spielberg swoim najnowszym filmem został oficjalnie wybrany przeze mnie królem patosiarzy. Co prawda, pod tym względem opowieść o Abrahamie Lincolnie zostaje daleko w tyle, za chociażby przereklamowanym Szeregowcem Ryanem czy familijnym Czasem wojny, ale i tak Lincoln sili się jak może, aby poruszyć widza i wywołać w nim szereg sztucznych emocji. W tym przypadku Spielberg miał utrudnione zadanie, ponieważ film opiera się w dużej mierze na dialogach, więc nie mógł stworzyć kina patetycznego za pomocą chociażby żołnierzy, którzy giną pod ostrzałem wrogich armat i podniosłej muzyki Johna Williamsa (wyjątkiem jest pierwsza scena, która trwa około minuty). Chociaż, w sumie mógł - wszak akcja filmu ma miejsce w czasach, kiedy wojna secesyjna miała się ku końcowi - ale tego nie zrobił, bo nie musiał. Wyręczył go Tony Kushner autor scenariusza (jestem w szoku, że ten sam człowiek był odpowiedzialny za skrypt do Monachium), który napisał tak drętwe i cukierkowate dialogi, że mucha nie siada.

Sama otoczka fabularna trąci propagandą i jest strasznie pro względem amerykańskiej historii. W końcu biały człowiek wyzwala czarnego niewolnika, co można odebrać za jednoznaczny przekaz - ciesz się czarny ludu Ameryki, w końcu to my poruszyliśmy niebo i ziemię, aby was wyzwolić i sprawić, abyście i wy byli równi wobec prawa. To właśnie moralność i dobroć serca jest domeną polityków, którzy za wszelką cenę próbowali znieść niewolnictwo (tak przynajmniej wynika z filmu Spielberga). Ja mniej więcej w połowie seansu skwitowałem to lekkim - może i pogardliwym - uśmieszkiem i postanowiłem dalszą cześć filmu oglądać z dystansem. Skupiłem się bardziej na aspektach technicznych oraz aktorskich, ponieważ te w Lincolnie prezentują się wybornie, więc moje oczy miały prawdziwą ucztę.

Lincoln (2012) - David Costabile, Daniel Day-Lewis, David Strathairn

Daniel Day-Lewis wielkim aktorem jest i koniec. Znakomita charakteryzacja, dzięki której wyglądał jak wyjęty z historycznej ryciny, dodała mu niesamowitego uroku i wiarygodności. Lincoln w jego wykonaniu to człowiek spracowany, niosący na swoich barkach potężny bagaż doświadczenia, nie imający się jednak od dalszej pracy. Na jego twarzy widać determinację w walce z Konfederatami oraz politykami sprzeciwiającymi się 13. poprawce do Konstytucji. Poza tym Lincoln w interpretacji Day-Lewisa to nie tylko sprawnie działający polityk, ale także mąż i ojciec kochający swoją rodzinę, mający czas, aby porozmawiać z nimi prywatnie. Nie nazwałbym tej kreacji najlepszą w karierze brytyjskiego aktora, ale z pewnością wartą godną pochwał i nagród, które zdobył.

Day-Lewis jest bezkonkurencyjny i oglądanie jego aktorskiego luzu oraz łatwości z jaką mu wszystko przychodzi to wielka przyjemność. Nie można jednak nie wspomnieć o reszcie obsady, która także spisuje się znakomicie. Mowa oczywiście o Sally Field i Tommy Lee Jonesie, którzy podobnie jak Day-Lewis otrzymali nominacje do Oscara oraz Złotych Globów, z tym że w kategoriach drugoplanowych. Field wciela się w rolę małżonki Abrahama Lincolna - Mary Todd. Jest to kobieta z klasą, rozumiejąca kim jest jej mąż i jak ważna jest dla niego sprawa, o którą walczy. Jest to także osoba, której ciężko przychodzi kompromis, walczy o swoje i pomimo stanowiska jakie przyszło piastować jej małżonkowi, w niektórych sytuacjach - przede wszystkim rodzinnych - chce go zdominować. Jak widać kobiety wszędzie są takie same. Tommy Lee Jones natomiast gra Thaddeusa Stevensa, jednego z polityków walczących po stronie Lincolna. Jego postać wnosi trochę czarnego humoru do filmu, a jego riposty są naprawdę ostre i potrafią zranić jego oponentów. Co prawda skarciłem Kushnera za zbyt patetyczne dialogi, to w przypadku bohatera granego przez Jonesa muszę przyznać, że kilka jego kwestii jest naprawdę dobrych.

Lincoln (2012) - David Strathairn, Daniel Day-Lewis

Tak jak wspomniałem wcześniej, pod względem technicznym film prezentuje się wybornie. Charakteryzacja jest znakomita - Lincoln wygląda jak z obrazka, podobnie zresztą jak i reszta bohaterów. Znakomite zdjęcia Janusza Kamińskiego w stu procentach oddają klimat drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Zaciemnione pomieszczenia sprawiają, że momentami ma się wrażenie, jakby oświetlenie w filmie było stworzone za pomocą lamp naftowych i świec. Do tego trzeba dodać kostiumy i scenografię, które również prezentują się imponująco. Jedynie zastrzeżenia mam do muzyki, której w ogóle nie słyszałem. Nawet w momentach, w których miała zagrać na emocjach i wycisnąć z widza łzy, było jej jakoś mało i kompletnie nie robiła wrażenia. John Williams popada chyba powoli w artystyczny marazm, spowodowany ciągła pracą ze Spielbergiem, ponieważ jego kolejne ścieżki to raczej zlepek poprzednich utworów, aniżeli coś świeżego.

Lincoln, podobnie jak i poprzedni film Spielberga, jest skrojony pod Oscary. To czuć w czasie oglądania tego filmu bardzo mocno. Proamerykańska fabuła, wielka postać w historii Stanów Zjednoczonych, stara drużyna Stevena i wszechogarniający patos. Nie mniej jednak film jest warty obejrzenia z czysto technicznego punktu widzenia. Wspaniałe zdjęcia Kamińskiego oddają klimat Stanów Zjednoczonych dziewiętnastego wieku, a momentami potrafią zakryć wszystkie niedostatki fabularne i sprawić, że widz delektuje się samym obrazem. No bo na dobrą sprawę jest to kolejna nieistotna dla Europejczyka historia, w której Amerykanie są ukazani, jako bohaterowie i strażnicy ludzkiej moralności.

0 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 8
wazka16 7

Pomijając niezgodne z historią bzdury (np.niewolnictwo jako powód wojny domowej w USA) to film ma świetne aktorstwo(np. TLJ) zdjęcia i scenografię.Biografia (-)

JakubWyklety 7

Może to tylko lokalny patriotyzm, ale wg mnie, lepszym filmem jest "Śmierć Prezydenta" J.Kawalerowicza.

Justyna007 6

[6/10] Może być – Dla mnie za polityczny, za długi, za bardzo przegadany.

Mrozikos667 6

Aktorskie tour de force całego pierwszego i drugiego planu. Rzecz w tym, że produkt, nawet perfekcyjnie zrobiony, zawsze będzie tylko produktem.

simonperch 8

Walka o zniesienie niewolnictwa w USA. Film od amerykanów dla amerykanów. Takiej produkcji się spodziewałem i się nie zawiodłem bo to moje klimaty.

Więcej informacji

Proszę czekać…