Actions

Work Header

Spamano week dzień drugi: Neko(talia)

Summary:

Kotki się przytulają

Notes:

(See the end of the work for notes.)

Work Text:

Dzień Romanokota przebiegał prawie zawsze tak samo. Jego brat zawsze budził się pełny energii rankami i wybiegał z domu ich właścicieli, spotkać się z Niemcokotem i Japoniokotem. Romanokot spał jeszcze, aż ich właściciele nie obudzili się, dając mu porządną porcję karmy. Jeżeli o tym nie pamiętali, to sam budził się wcześniej i przychodził do nich, irytująco miałcząc. Oczywiście, nie było to proszenie swoich właścicieli, nigdy by się tak nie zniżył! Przeklinał ich i wyzywał, aż dostał to, co mu się należało. Po jedzeniu, kiedy było ciepło, wychodził na pole. Zwykle zasypiał na słońcu, jednak jego denerwujący sąsiad zawsze przychodził.

— Cześć! Pobawimy się? — zapytał Hiszpaniokot, okrążając śpiącego. Romanokot otworzył leniwie oko, po czym zaraz je zamknął, gdy tylko ujrzał przyjaciela.

— Odejdź. Jestem zmęczony —  jęknął, przewracając się na drugi bok. Jednak ten go nie zostawiał i ciągle trącał łapą.

W końcu zdenerwowany Romanokot zwykle odpuszczał i bawił się ze swoim sąsiadem. Ważnym elementem jego dnia była również próba podrapania Niemcokota po pysku, jednak on zawsze się uchylał, przez co Romanokot musiał uciekać. Następnie, szedł na polowanie. Mimo, że był kotem domowym, zajmował się polowaniem, w przeciwieństwie do jego brata, który zbyt współczuł zwierzynie, co zawsze denerwowało Romanokota. Umiejętności tej nauczył go Hiszpaniokot, u którego kiedyś mieszkał.

— Wow, Romanokiciu! — zachwycał się za każdym razem, gdy wracał z polowania — dzisiaj na prawdę dobrze ci poszło!

Romanokot zwykle tylko na niego prychał, ale mimo to niechętnie dzielił się z nim zdobyczami. Miało to wartość symboliczną, to samo robił Hiszpaniokot.

Jednak w takie dni jak ten, Romanokot nie miał zamiaru nigdzie wychodzić. Padał śnieg, który może i nie przeszkadzał jego bratu, ale mu już jak najbardziej. Kot nie miał zamiaru robić nic innego niż spać i jeść przez cały dzień. Jego właściciele wyszli do pracy, a on miał spokój. I ten błogi stan mógł trwać cały dzień. Mógł, gdyby nie trącająca go łapa.

— Czego... czekaj, co ty robisz w moim domu? —  miauknął Romanokot, otwierając oczy. Sierść drugiego kota była cała w śniegu, co nie było zbyt przyjemne.

— Jestem tu, aby spędzić z tobą dzień! — odmiauknął Hiszpaniokot z ekscytacją.

Romanokot był wściekły. Tak się cieszył z wolnego dnia, a ten miał być zniszczony przez tego drania! Ale równocześnie czuł również nutkę podziwu. Jak udało mu się tu wejść, bez pomocy ludzi?

— Właściwie, to miałem zamiar spać ten cały czas —  odpowiedział. Drugi kot zamiast wyjść i pozwolić mu spać w spokoju,  ułożył się obok niego.

Romanokot był zbyt zmęczony, żeby dyskutować, więc po prostu zwinął się i zamknął oczy, czując ciepło ciała drugiego.

Ostatnia myślą przed zaśnięciem było, że nie ważne co robisz, ale ważne z kim.

Notes:

Ehhhhh...

Series this work belongs to: