Na Zachodnim Brzegu bez zmian
Na Zachodnim Brzegu
bez zmian
Red. Konrad Pędziwiatr
biblioteka Le Monde diplomatique
www.monde‑diplomatique.pl
Instytut Wydawniczy Książka i Prasa
Warszawa 2016
Redaktor serii:
Przemysław Wielgosz
Spis treści
Redakcja:
Konrad Pędziwiatr
Stefan Zgliczyński
Recenzje:
dr hab. Beata Kowalska
dr hab. Rafał Ożarowski
Projekt okładki i skład:
Krzysztof Ignasiak / bekarty.pl
Fotografia na okładce: żołnierz izraelski i Palestyńczyk, Hebron,
Zachodni Brzeg Jordanu – © Dominik Wach
Wstęp / 9
Konrad Pędziwiatr
Podziękowania
/
Nota o transkrypcji
15
/ 17
Rozdział 1/ Palestyńczycy
Konrad Pędziwiatr / 19
Początki kształtowania się narodu palestyńskiego / 20
Krystalizacja tożsamości palestyńskiej /
Odgórne procesy narodowotwórcze
/
28
36
W poszukiwaniu jedności palestyńskiej i uznania
na arenie międzynarodowej / 45
Niepewna przyszłość / 52
teksty blogowe i publicystyczne
/
56
Rozdział 2/ Granice i życie pod okupacją
Małgorzata Juszczak / 69
Izrael – państwo bez granic
© Instytut Wydawniczy Książka i Prasa 2016
© Konrad Pędziwiatr 2016
ISBN 978‑83‑65304‑14‑8
Instytut Wydawniczy Książka i Prasa
ul. Twarda 60, 00‑818 Warszawa
tel. 22‑624‑17‑27
redakcja@iwkip.org
www.monde‑diplomatique.pl
/
70
„Autonomia Palestyńska” czy „Palestyńskie Terytoria
Okupowane” – dlaczego stosujemy termin
„okupacja”? / 76
Bariera separacyjna – środek bezpieczeństwa
czy przyszła granica? / 81
Ograniczenia swobody ruchu /
91
Hebron – obraz okupacji w pigułce
Wyburzenia domów palestyńskich
/
102
/ 104
Rozdział 6/ Izraelczycy
Dominik Wach / 303
Więźniowie polityczni, „areszty administracyjne”
i pokojowe protesty / 110
Podsumowanie / 119
teksty blogowe i publicystyczne
/
Izraelska mozaika społeczna
122
Rozdział 3/ Uchodźcy palestyńscy i prawo do powrotu
Dominika Blachnicka-Ciacek / 149
Źródła powstania problemu uchodźców palestyńskich
/ 152
Losy uchodźców palestyńskich / 164
Al Awda, czyli powrót
/
194
320
/
336
355
/
/
Rozdział 5/ Jerozolima izraelska i palestyńska
Michał Gradoń / 255
256
276
Jerozolima dzisiaj / 284
teksty blogowe i publicystyczne
291
/
356
/
356
O autorach
238
Al‑Quds – przyszła stolica państwa palestyńskiego? /
/
Misja
/
357
/
359
/
359
Doświadczyć, zaangażować się, dokonać zmiany / 361
214
Kwestia Jerozolimy a proces pokojowy /
Wizja
Zasady współtowarzyszenia
Podłoże ideologiczne ruchu osadniczego na obszarach
okupowanych / 226
/
/
Model EAPPI
Osadnictwo żydowskie na obszarach okupowanych
a prawo międzynarodowe / 222
Jeruszalaim – święte miasto Żydów
/
312
Podsumowanie / 334
teksty blogowe, publicystyczne i wywiady
Wartości
Zarys historii osadnictwa żydowskiego na obszarach
okupowanych / 207
Podsumowanie / 236
teksty blogowe i publicystyczne
305
EAPPI – Ekumeniczny Program Współtowarzyszenia
w Palestynie i Izraelu / 355
Rozdział 4/ Problem osadnictwa żydowskiego
w kontekście negocjacji izraelsko‑palestyńskich
Rachela Tonta / 205
Osiedla żydowskie a proces pokojowy
Krytyczni liberalni syjoniści
Aneks
/ 183
Podsumowanie / 191
teksty blogowe i publicystyczne
/
Liberalni syjoniści głównego nurtu /
264
/
363
Wstęp
Konrad Pędziwiatr
Choć Zachodni Brzeg włączając do niego Wschodnią Jero‑
zolimę zajmuje obszar mniejszy niż połowa województwa
małopolskiego, to od prawie pół wieku koncentruje się
na nim uwaga całego świata. To terytorium graniczące
z Izraelem i Jordanią będące od 1967 r. pod okupacją izra‑
elską i zamieszkałe (znów wliczając Jerozolimę Wschod‑
nią) przez prawie 2,7 miliona Palestyńczyków oraz po‑
nad pół miliona osadników żydowskich jest bowiem areną
nieustającego konfliktu i przemocy. Pomimo rozlicznych
inicjatyw pokojowych nie udało się doprowadzić do jego
rozwiązania i deeskalacji przemocy, a kolejne projekty po‑
szerzania osiedli żydowskich na terenach okupowanych
pogłębiają tylko wzajemną niechęć pomiędzy społeczeń‑
stwami izraelskim i palestyńskim. Jednocześnie zapowia‑
dane w Oslo w 1993 r. powstanie niepodległego państwa
palestyńskiego do dziś nie nastąpiło, a Zachodni Brzeg,
który miałby stać się jego najważniejszą częścią (obok
Strefy Gazy) nie przestał być areną działań Izraela. Co
więcej, dziś po ponad 20 latach od podpisania porozumień
w Oslo utworzenie niepodległego państwa palestyńskie‑
go ze stolicą w Al‑Quds (Jerozolimie) wydaje się bardziej
odległe niż na początku lat 90. XX w.
Zdanie „Na zachodzie bez zmian” było typowym nie‑
mieckim komunikatem z frontu zachodniego, podczas
I wojny światowej, kiedy pozornie nic się nie działo, a jed‑
nocześnie każdego dnia wojna przynosiła swe krwawe żni‑
9
wo w postaci kolejnych zabitych i rannych. Sto lat póź‑
niej na Zachodnim Brzegu jest również bez zmian i choć
nie ma tu jasno określonych frontów i okopów, z których
strzelają do siebie nawzajem żołnierze wrogich armii, to
konflikt tli się nieustannie, a całej sytuacji beznadziei do‑
daje jeszcze fakt braku jasnej perspektywy zakończenia
przemocy. Tak jak ponad 100 lat temu w Europie Zachod‑
niej, konflikt i przemoc zdecydowanie tu spowszedniały,
ale przez to wcale nie stały się mniej dotkliwe, szczególnie
dla ludności okupowanej. Niniejsza książka ma na celu
zwrócenie uwagi polskiej opinii publicznej na wielowy‑
miarowość konfliktu izraelsko‑palestyńskiego oraz jego
percepcję ze strony ludności cywilnej, będącej jego za‑
kładnikiem. Podobnie jak przed laty powieść Ericha Ma‑
rii Remarque’a (wydana w 1929 r.) ma w swym zamie‑
rzeniu być głosem sprzeciwu wobec niesprawiedliwości
i przemocy konfliktów, których ostateczną ofiarą jest nade
wszystko bezbronna ludność cywilna oraz głosem nadziei
na pokojowe rozwiązanie kwestii spornych.
W przeciwieństwie do wielu innych książek poświęco‑
nych tematyce izraelsko‑palestyńskiej niniejsza publikacja
jest owocem nie tylko analizy materiałów źródłowych, ale
również wieloletniej czynnej obserwacji życia na terenach
palestyńskich i izraelskich. Zarówno teksty analityczne
jak i prasowe zamieszczone w tym tomie wyszły bowiem
spod pióra osób, które spędziły co najmniej kilka mie‑
sięcy na omawianym obszarze. Przebywały tam nie tylko
bacznie obserwując życie codzienne jego mieszkańców,
ale również włączając się w rozmaite inicjatywy pokojo‑
we w ramach Ekumenicznego Programu Współtowarzy‑
szenia w Palestynie i Izraelu (ang. Ecumenical Accom‑
paniment Programme in Palestine and Israel – EAPPI)
koordynowanego przez Światową Radę Kościołów (ang.
10
World Council of Churches – WCC)1. Od 10 lat polscy
wolontariusze uczestniczą w programie EAPPI mieszkając
w różnych częściach Zachodniego Brzegu (m.in. w Betle‑
jem, Hebronie, Tulkarem i Jerychu) oraz w Jerozolimie
Wschodniej. Tym co łączy wszystkich autorów zamiesz‑
czonych w niniejszym tomie tekstów jest doświadczenie
co najmniej kilkumiesięcznego pobytu w regionie. Przez
ten czas 22 wolontariuszy z Polski wzięło udział w pro‑
gramie i czynnie włączyło się w realizacje celów EAPPI na
Zachodnim Brzegu Jordanu, jak i w kraju oraz poza nim,
poprzez rzecznictwo na rzecz pokojowego zakończenia
konfliktu izraelsko‑palestyńskiego.
Współtowarzyszenie (ang. Accompaniment) w ujęciu
programu kierowanego przez Światową Radę Kościołów
odwołuje się nie tylko do dzielenia wspólnej przestrzeni
życiowej z tymi, którzy wymagają pomocy (od łacińskiego
„com” i „panis” oznaczającego dosłownie „z chlebem”), ale
również do dodawania nadziei potrzebującym na lepsze
jutro. Na Bliskim Wschodzie termin ten jest znany już od
wieków i bardzo silnie wpisany w lokalną kulturę. Kiedy
Żydzi opuścili Egipt Bóg współtowarzyszył im w podróży
pod postacią chmury za dnia i ognia, który rozświetlał noc
(Ks. Wyjścia 14). Później Jezus współtowarzyszył swoim
wątpiącym uczniom w drodze do Emaus i dowiódł im, iż
jego ofiara nie była bezcelowa (św. Łukasz 24:13‑43). Dla
programu kierowanego przez WCC istotne jest także –
zgodnie z przykładem nowotestamentowym – współ‑
towarzyszenie ograniczone czasowo, po to, by w odpo‑
wiednim momencie oddalić się (niczym Jezus od swoich
wątpiących uczniów) i kontynuować pracę na rzecz po‑
trzebujących w innej przestrzeni.
1
Więcej informacji o EAPPI i WCC w aneksie.
11
Na Zachodnim Brzegu bez zmian z jednej strony dąży
do przedstawienia w jak najbardziej przejrzysty sposób
głównych barier stojących na przeszkodzie w osiągnię‑
ciu trwałego i sprawiedliwego pokoju w Ziemi Świętej,
a z drugiej strony stara się ukazać nadzieje i beznadzieję
mieszkańców Zachodniego Brzegu wiązane z procesem
pokojowym. Pokazuje Palestyńczyków jako naród, któ‑
ry od dziesięcioleci bezskutecznie domaga się uznania
swojego prawa do politycznej podmiotowości i posiada‑
nia własnego państwa oraz Zachodni Brzeg z Jerozolimą
Wschodnią jako przestrzeń, w której to państwo nade
wszystko miałoby ulec materializacji. Z jednej strony jest
to przestrzeń, w której nie następują oczekiwane przez za‑
mieszkującą ją ludność zmiany polityczne, ale z drugiej jest
terenem o znacznej dynamice życia społecznego i kultu‑
rowego, która ginie w relacjach z Bliskiego Wschodu, zdo‑
minowanych przez akty przemocy. Książka ta ma w swym
zamiarze choć częściowo „zdemilitaryzować” dyskurs na
temat Zachodniego Brzegu i ukazać czytelnikom sylwetki
zwykłych Palestyńczyków, którzy na co dzień zmagają się
z rozmaitymi wyzwaniami życia w tym regionie świata. Ze
względu na swój zróżnicowany charakter jest adresowana
nie tylko do tych, którzy znają analizowany region głów‑
nie z przekazów medialnych, ale również do osób, które
podróżowały po Izraelu i Palestynie, lub zagłębiałyli się
witeraturę naukową poświęconą tej tematyce. Jej celem
jest zachęcenie do samodzielnego i krytycznego poszu‑
kiwania prawdy o tym co się dzieje w Izraelu i Palestynie,
oraz pokazanie, że także osoby z Polski mogą włączyć się
w pracę na rzecz sprawiedliwego pokoju w regionie.
Niniejszy tom jest po części efektem namysłu nauko‑
wego nad konfliktem izraelsko‑palestyńskim, a po części
owocem obserwacji uczestniczącej życia codziennego
12
na Zachodnim Brzegu oraz we Wschodniej Jerozolimie
prowadzonej niemalże nieustannie od prawie 10 lat. Jego
trzon stanowi sześć rozdziałów analitycznych traktują‑
cych o głównych obszarach konfliktu oraz o dwu narodach,
które są w niego zaangażowane od dziesięcioleci. Książkę
rozpoczyna rozdział na temat Palestyńczyków, kształto‑
wania palestyńskiej tożsamości narodowej oraz zrębów
państwa narodowego, a także głównych przeszkód, które
stoją na drodze jego powstania. W kolejnym przedsta‑
wiamy aktualny podział i status terenów historycznej Pa‑
lestyny, a także analizujemy wpływ okupacji na życie co‑
dzienne Palestyńczyków. Jeśli sytuacja Palestyńczyków na
Zachodnim Brzegu Jordanu i we Wschodniej Jerozolimie
jest bardzo trudna, to położenie uchodźców palestyńskich
jest nierzadko jeszcze trudniejsze. W rozdziale trzecim
omawiamy szczegółowo kontekst historyczny i politycz‑
ny, który doprowadził do powstania problemu uchodź‑
ców palestyńskich, oraz aktualną sytuację uchodźców
i problem prawa uchodźców do powrotu z perspektywy
ich dążeń moralnych, prawnych i w relacji do trwającego
konfliktu izraelsko‑palestyńskiego oraz możliwych roz‑
wiązań na przyszłość. Rozdział czwarty analizuje polity‑
kę osadniczą Izraela na obszarach okupowanych zarówno
z perspektywy historycznej, pozwalającej prześledzić jej
rozwój i dynamikę zarówno w okresach sprawowania wła‑
dzy przez partie lewicowe, jak i prawicowe, oraz w kon‑
tekście procesu pokojowego i prawa międzynarodowego.
Zwraca uwagę ponadto na podłoże ideologiczne prowa‑
dzonej polityki osadniczej oraz zmiany jakie w niej zaszły
w ciągu ostatnich dekad. Przedostatni rozdział poświę‑
cony jest Jerozolimie/Al‑Quds oraz jej wadze dla Izrael‑
czyków i Palestyńczyków. Analizujemy w nim szczegó‑
łowo argumenty przytaczane przez obie strony konfliktu,
13
które mają uprawomocnić ich roszczenia do Świętego
Miasta, a także działania podejmowane przez stronę izra‑
elską mające na celu judaizację miasta. Klamrą zamykającą
tom jest rozdział poświęcony Izrealczykom. Ukazuje on
nie tylko społeczne, etniczne, religijne, polityczne i eko‑
nomiczne zróżnicowanie społeczeństwa izraelskiego, ale
również jego stosunek do procesu pokojowego. Ponadto
ukazuje całą paletę organizacji żydowskich dążących do
zakończenia okupacji Zachodniego Brzegu i osiągnięcia
porozumienia pokojowego z Palestyńczykami.
Wszystkie wyżej wymienione obszary tematyczne pod‑
jęte w tekstach analitycznych uzupełnione są tekstami
blogowymi i publicystycznymi, pisanymi przez wolonta‑
riuszy EAPPI na gorąco podczas pobytu na omawianych
terenach od końca 2006 r., aż do teraz. Większość z tych
tekstów ukazała się wcześniej w specjalnym blogu utwo‑
rzonym na nieczynnej już stronie internetowej Stowarzy‑
szenia Arabia.pl, a część z nich w polskiej prasie lub na in‑
nych stronach internetowych (m.in. psz.pl, pdsc.pl, kam‑
pania‑palestyna.pl). Choć część z nich powstało już przed
kilkoma laty to do dziś nie straciły na aktualności i są do‑
wodem przemian lub często ich braku w kluczowych sfe‑
rach życia Palestyńczyków na Terytoriach Okupowanych.
Kreślą portrety zwykłych Palestyńczyków i opisują życie
codzienne mieszkańców małych wsi otoczonych nielegal‑
nymi osiedlami żydowskimi oraz miast oddzielonych od
świata murem, lub podzielonych zasiekami i checkpointa‑
mi. Pokazują również, że wbrew przeciwnościom okupa‑
cyjnym ludzie dalej potrafią cieszyć się życiem, a niektó‑
rzy – jak producent piwa Taybeh – osiągnąć nawet sukces
ekonomiczny. Są przykładem aktywnego zaświadczania
o realiach życia na terytoriach palestyńskich pisanych róż‑
nymi stylami i w różnym czasie.
14
Autorzy tekstów w niniejszym tomie idąc za głosem
słynnego palestyńskiego poety Mahmuda Darwisza, który
w swoim utworze „Pod oblężeniem” pisał: „(…) Ty, który
stoisz w progu mego domu. Wejdź i wypij ze mną filiżankę
kawy. A poczujesz, że jesteś człowiekiem takim jak my”2,
zasmakowali w domach palestyńskich nie jednej, a wie‑
lu kaw oraz wsłuchali się w liczne historie losów rodzin
oraz przywiązania do tego wyjątkowego skrawka ziemi.
Niniejszą publikacją chcą teraz dalej dzielić się doświad‑
czeniem pełniejszego stawania się człowiekiem, którego
doświadczyli w zetknięciu z mieszkańcami Zachodniego
Brzegu Jordanu oraz Wschodniej Jerozolimy, zarówno
Palestyńczykami jak i Izraelczykami, którzy pokojowymi
metodami dążą do rozwiązania jednego z najbardziej na‑
brzmiałych współczesnych konfliktów.
Podziękowania
Podczas pobytu w Genewie w 2006 roku miałem przyjem‑
ność poznać ówczesnego koordynatora generalnego pro‑
gramu EAPPI przy Światowej Radzie Kościołów – Rifata
Kassisa. To za jego sprawą moje pobyty w Izraelu i na Pale‑
styńskich Terytoriach Okupowanych przestały ograniczać
się jedynie do wystąpień na konferencjach naukowych
i zaczęły przeistaczać się w dłuższe podróże eksploracyj‑
ne. Ich efektem było nawiązanie bezpośrednich kontaktów
pomiędzy Stowarzyszeniem Arabia.pl, z którym wówczas
współpracowałem, oraz Światową Radą Kościołów, a także
uczestnictwo polskich wolontariuszy w programie EAPPI.
2
Darwish, M., „Under Siege” (dostępne nawww.poemhunter.com/poem/
under‑siege/ 20.10.2015). (Tłum. własne).
15
Wtedy też zrodził się pomysł stworzenia tej publikacji,
która nigdy by nie powstała gdyby na mojej drodze nie
stanęli liczni Palestyńczycy i Izraelczycy dążący do po‑
kojowego rozwiązania konfliktu na Ziemi Świętej, oraz
Polacy i przedstawiciele innych narodów, którzy postano‑
wili wesprzeć ich w tych wysiłkach i lepiej poznać realia
życia w regionie.
To nade wszystko dzięki tej bardzo licznej grupie
osób, których nie sposób jest tu wszystkich wymienić,
powstała ta książka i to w pierwszym rzędzie im należą
się podziękowania.
Nie byłoby tej książki również gdyby nie zachęta ze
strony redaktora Przemysława Wielgosza i Wydawnictwa
Książka i Prasa oraz interakcji z szerokim gronem bada‑
czy regionu. Na jej kształcie odcisnęły się liczne rozmo‑
wy z jej współautorami po powrocie z Zachodnie Brzegu
oraz innymi badaczami Bliskiego Wschodu. Jednocześnie
wszelkie niedociągnięcia i niedopatrzenia, na jakie Czy‑
telnik natrafi w książce, są jedynie winą pomysłodawcy
i redaktora niniejszego tomu lub autorów poszczególnych
tekstów.
Last but not least, podziękowania za powstanie tej
książki należą się mojej rodzinie za to, że ze zrozumie‑
niem znosiła moje krótsze lub dłuższe peregrynacje po
Izraelu, Palestynie i szerszym Bliskim Wschodzie oraz za
ciche wsparcie realizacji tego projektu.
nota o transkryPcji
W niniejszej książce wyrazy arabskie proweniencji poza‑
europejskiej zapisywane są z pomocą uproszczonej trans‑
krypcji opracowanej przez Bogusława Zagórskiego3, a wy‑
razy hebrajskie z pomocą transkrypcji opracowanej przez
Stanisława Wronka4. Nazwy własne utrwalone w języku
polskim, bądź oficjalnie przyjęte, zostały zapisane zgodnie
z ustalonym zwyczajem (np. Fatah zamiast al‑Fatah i Erec
Izrael, a nie Eretz Israel). Nazwiska autorów arabskich pu‑
blikujących w językach europejskich i mieszkających poza
Bliskim Wschodem zapisywane są w taki sam sposób jak
w krajach gdzie mieszkają i publikują. Od rzeczownika
islam przyjmuje się za Słownikiem języka polskiego formę
przymiotnikową muzułmański, a nie islamski, z wyjątkiem
sytuacji gdy mowa jest o islamizmie – islamie politycznym
(np. Hamas, to nie muzułmański ale Islamski Ruch Opo‑
ru). Cytowania Koranu pochodzą z tłumaczenia Józefa
Bielawskiego (PIW, Warszawa 1986).
3
4
16
Zagórski, B., „Nazwy arabskie w polskiej geografii i kartografii na tle
praktyki międzynarodowej”, Polski Przegląd Kartograficzny, 1972, t.4,
z.4, s. 157‑164.
Wronka, S., „Transliteracja i transkrypcja alfabetu hebrajskiego”, Ruch
biblijny i liturgiczny, Nr 1 (2004), Rok LVII.
17
Rozdział 1/
Palestyńczycy
Konrad Pędziwiatr
Przed laty Edward Said pisał: „Nie ma dnia bez wzmianek
o Palestyńczykach. Jednak przy wszystkim, co o nich po‑
wiedziano, pozostają w rzeczywistości nieznani. Przed‑
stawiani albo jako okrutni terroryści, albo wzbudzający
litość uchodźcy, Palestyńczycy stali się więźniami tych
obrazów”5. Co ciekawe, dziś po prawie dwu dekadach te
słowa wciąż są w znacznym stopniu aktualne. Najważ‑
niejsze toposy Palestyńczyków we współczesnych mass
mediach to wciąż obrazy ukazujące ich jako okrutnych
terrorystów, domagających się radykalnych zmian funda‑
mentalistów, lub ofiary niekończącego się konfliktu. Choć
zdarzają się inne konteksty, w których uwzględniana jest
społeczna i polityczna podmiotowość palestyńska, a oni
sami ujmowani są w sposób mniej stereotypowy, to tako‑
we przedstawienia pozostają w zdecydowanej mniejszości.
Celem niniejszego rozdziału jest ukazanie Palestyńczyków
w sposób bardziej kompleksowy, jako narodu uformowa‑
nego w rezultacie zarówno oddolnych, jak i odgórnych
procesów narodowotwórczych oraz jako podmiotu, a nie
tylko przedmiotu stosunków międzynarodowych. Pomi‑
mo istnienia wysokiego poziomu samoświadomości na‑
rodowej i wyraźnie zdefiniowanej tożsamości narodowej,
5
E. Said, Za ostatnim niebem. Palestyńczycy, Fundacja Altheia, Warszawa
2002 (wyd. org. 1998).
19
nacjonalizmowi palestyńskiemu nie udaje się do dziś osią‑
gnąć nadrzędnego celu, czyli utworzenia niepodległego
państwa narodowego. W niniejszym rozdziale nakreślone
zostaną również najważniejsze bariery stojące na prze‑
szkodzie w realizacji tego celu, związane m.in. z wielością
wizji Palestyny oraz negującym podmiotowość palestyń‑
ską ruchem syjonistycznym, a także główne podmioty in‑
stytucjonalne dążące do zakończenia okupacji i osiągnię‑
cia sprawiedliwego porozumienia pokojowego.
Początki kształtowania się
narodu Palestyńskiego
Z historycznego punktu widzenia Palestyńczycy są po‑
tomkami starożytnych Kananejczyków i Filistynów, któ‑
rzy pomimo licznych najazdów oraz napływu i odpływu
najeźdźców nigdy nie opuścili swych ziem, a co najwyżej
mieszali się z ludnością napływową. Z tego też powodu
uważają, że ich prawa do Palestyny leżącej na skrzyżowa‑
niu szlaków handlowych łączących Azję, Afrykę i Europę,
sięgają nie VII w. n.e. kiedy nastąpiła arabizacja tych ziem,
lecz XX w. p.n.e., kiedy powstało pierwsze państwo Kana‑
an, które istniało przez tysiąc lat i którego ludność nigdy
z Palestyny nie została wypędzona6.
Choć źródeł kulturowych formowania się nowocze‑
snego narodu palestyńskiego można szukać w dalekiej
przeszłości to sam naród palestyński jest tworem zdecy‑
dowanie bardziej nowoczesnym. Każdy naród, w tym Pa‑
lestyńczycy, jakkolwiek odwieczny by się nie wydawał jego
Gaj oliwny w Janun.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
obywatelom, jest konstrukcją wykorzystującą historyczne
elementy w nowoczesnej formie. Tożsamości narodowe
nie są tożsamościami podstawowymi, odgórnie ukształ‑
towanymi, jak sugerują apostołowie nacjonalizmu oraz
niektórzy badacze kultury, polityki i historii7, ale raczej
formami nieustannie konstruowanymi oraz wynajdywa‑
nymi i rekonstruowanymi. Palestyńska tożsamość narodo‑
wa nie jest w tym względzie wyjątkiem. Podobnie jak inne
tożsamości narodowe jest produktem dwóch procesów:
odgórnego (zapośredniczonego przez instytucje państwo‑
we lub quasi‑państwowe) i oddolnego (dla którego głów‑
nym impulsem były działania różnych grup społecznych
– m.in. rolników i intelektualistów). Historycznie ten drugi
proces, czyli działania oddolne odegrał najważniejszą rolę
7
6
20
A. Bukowska, Palestyńczycy. Ich życie i walka, Czytelnik, Warszawa
1978, s. 11.
A.D. Smith, The Ethnic Origins of Nations, Blackwell Publishers, Oxford
1986; A.D. Smith, „The Origins of Nations” (w:) Ethnic and Racial Studies, 12(3)/1989.
21
we wczesnych fazach palestyńskiej krystalizacji narodo‑
wej, wymaga więc omówienia w pierwszej kolejności.
Na przełomie wieków Arabowie zamieszkujący teryto‑
ria palestyńskie stykali się z różnymi kulturami i wieloma
„znaczącymi innymi”, w relacji do których konstruowali
swoją własną niepowtarzalną tożsamość. Do końca XIX w.
najważniejszymi „innymi”, których napotykali byli Euro‑
pejczycy oraz Turcy. Procesy narodowej krystalizacji nie
były daleko zaawansowane. Palestyńczycy stanowili ra‑
czej kategorię etniczną, aniżeli wspólnotę etniczną. Inny‑
mi słowy, byli oni postrzegani przez innych jako odrębna
grupa, ale sami nie mieli jeszcze tej świadomości i nie wy‑
obrażali sobie siebie jako wspólnoty politycznej.
Korzeni nowoczesnej świadomości narodowej pośród
Palestyńczyków należy szukać na przełomie wieków XIX
i XX. Chociaż niektóre elementy tej tożsamości mają swo‑
je źródła we wcześniejszych procesach, znaczny materiał
źródłowy pokazuje, że rosnąca część populacji Palestyny
zaczęła „wyobrażać” sobie siebie jako wspólnotę politycz‑
ną z wyraźnymi granicami i prawem do niepodległości na
początku XX w. Jednocześnie należy podkreślić, że ta no‑
woczesna tożsamość palestyńska zaczęła się wyłaniać nie‑
równo – w odmienny sposób pośród różnych grup i z róż‑
nym natężeniem na terenach miejskich i wiejskich oraz na
północy i południu. Najbujniej rozwinęła się pośród pi‑
śmiennej i wykształconej klasy robotniczej i zarządzającej
w gospodarczo rozwiniętych miastach portowych takich
jak Jaffa i Hajfa, a w mniejszy sposób rozprzestrzeniła się
na terenach rolniczych osi Nablus, Jerozolima i Hebron.
Jednymi z najważniejszych wymogów wstępnych do jej
pojawienia się były rozwój nowoczesnej prasy i środków
komunikacji, historycznych powieści, masowej edukacji
i polityki. Jednocześnie należy podkreślić, że ta nowocze‑
22
sna tożsamość narodowa koegzystowała (i koegzystuje do
dzisiaj) z innymi formami identyfikacji, a w szczególno‑
ści z tożsamością ponadnarodową, religijną, plemienną
i klanową.
Choć kluczową rolę w oddolnym procesie kształtowa‑
nia palestyńskiej tożsamości narodowej odgrywały nowe
elity składające się z przedstawicieli klasy średniej – na‑
uczycieli, pracowników administracyjnych i urzędników
– to główny impuls mobilizacyjny wyszedł od najniższych,
w większości niepiśmiennych warstw społeczeństwa pale‑
styńskiego. To bunty chłopów przeciwstawiających się wy‑
daleniom z uprawianej do tej pory ziemi w końcu XIX w.
i początku XX w. stanowiły jeden z najważniejszych punk‑
tów zwrotnych w oddolnym procesie kształtowania się
tożsamości palestyńskiej. Innymi słowy to fellahin, pozba‑
wieni ziemi przez nieobecnych tureckich i palestyńskich
właścicieli ziemskich odsprzedających prawa do niej syjo‑
nistycznym agendom, byli pierwszymi którzy zrozumieli
naturę procesów kolonizacyjnych dotykających Palestynę.
Choć napływ osadników żydowskich przed I wojną świa‑
tową był umiarkowany – w latach 1882‑1914 liczba Żydów
zamieszkujących tereny zurbanizowane Palestyny wzrosła
z 23,5 tys. do ponad 73 tys., a obszary wiejskie z 500 do
11990 – to był on na tyle odczuwalny przez palestyńską
wieś, że stał się zarzewiem pierwszych konfliktów8.
Walka fellahin o ziemię nie pozostała niezauważona
przez nowe miejskie elity, które od tej pory odgrywały
ważną rolę w przeciwstawianiu się ruchowi syjonistycz‑
nemu i kształtowaniu tożsamości palestyńskiej9. Pośród
8
9
S.K. Farsoun, C.E. Zacharia, Palestine and the Palestinians, Westview
Press, Boulder 1997, s. 57‑58.
R. Khalidi, Palestinian Identity. Construction of Modern National Consciousness, Columbia University Press, Nowy Jork 1997.
23
intelektualistów, pisarzy i polityków, którzy uświadomili
mieszkańcom tego regionu świata, iż posiadają wspólną
historię, kulturę i przeznaczenie wzmacniające solidar‑
ność był m.in. deputowany Jerozolimy w Parlamencie
Osmańskim wybrany w 1908 r. Sajjid al‑Husajni i Ruhi
al‑Khalidi. W 1911 r. w przemówieniu przed członkami
Parlamentu ostrzegał, że „celem syjonistów jest utworze‑
nie królestwa izraelskiego, którego stolicą będzie Jerozoli‑
ma”. Jego ostrzeżenia wzmacniał jeszcze inny deputowany
z regionu Sajjid al‑Husajni, który argumentował, iż syjoni‑
ści pragną stworzyć nowy naród na terytorium syryjskim.
W ówczesnej Jerozolimie tego typu wypowiedzi brzmiały
bardzo przekonywująco, jednakże w Stambule nie zrobiły
one na członkach Parlamentu wielkiego wrażenia. Posło‑
wie z terenów palestyńskich zostali wręcz poproszeni o to,
by nie marnowali czasu parlamentarzystów wyimagino‑
wanymi problemami10. Idea Palestyny jako ziemi świętej
zagrożonej od zewnątrz, którą przywoływali w swoich wy‑
powiedziach posłowie z regionu, stanowiła jeden z cen‑
tralnych elementów patriotyzmu palestyńskiego, będące‑
go zwiastunem nowoczesnej palestyńskiej świadomości
narodowej. Jednocześnie warto przypomnieć, że dla obu
wspomnianych parlamentarzystów i wielu innych miesz‑
kańców regionu, patriotyzm palestyński współistniał z in‑
nymi warstwami tożsamości, takimi jak np. lojalności lo‑
kalne i ponadregionalne (osmańskie), które się wzajemnie
uzupełniały, a jeśli wchodziły ze sobą w konflikt (np. idea
stworzenia Wielkiej Syrii) to z reguły krótkoterminowo.
Ważną rolę w kształtowaniu wczesnych form tożsamo‑
ści palestyńskiej i mobilizowaniu opozycji wobec syjoni‑
zmu odgrywali czołowi redaktorzy gazet. Jednym z nich
10 Tamże, s. 81.
24
był redaktor naczelny i właściciel gazety al-Karmil, która
zaczęła wychodzić od 1908 r. Nadżib Nassar nie tylko in‑
formował w szczegółach o działaniach rozmaitych gałęzi
ruchu syjonistycznego w Palestynie, ale również opisywał
aktywność ich organizacji‑matek w krajach gdzie powsta‑
ły. Poza tym, stawiał sobie za cel edukowanie czytelników
swojej gazety o tym czym jest ruch syjonistyczny, jaka jest
jego historia i główne cele. Czynił to korzystając w znacz‑
nym stopniu z Encyklopedii Judaica. Marzył o tym, żeby
na ziemiach palestyńskich pojawił się arabski odpowied‑
nik Theodora Herzla (autora pamfletu Państwo żydowskie,
1896) – „szczery przywódca, który zapomni o swoim wła‑
snymi interesie i zacznie działać w imię interesu wspólne‑
go”, oraz nawoływał do utworzenia palestyńskiego odpo‑
wiednika Kongresu Syjonistycznego11. Jego artykuły były
bardzo często przedrukowywane przez inne gazety arab‑
skie, a także docierały na tereny wiejskie. Na tych ostat‑
nich osoby niepiśmienne zapoznawały się z treścią gazet
albo za pośrednictwem wyedukowanego członka rodziny
lub też przez wędrownych „czytaczy”12.
Jusuf al‑Isa i jego kuzyn Isa al‑Isa byli jeszcze innymi re‑
daktorami gazet, którzy mieli znaczący wpływ na charakter
i wzmocnienie młodego palestyńskiego nacjonalizmu. Ich
Filastin, który zaczął się ukazywać od 1911 i który w czasach
mandatowych był jednym z najpopularniejszych dzienni‑
ków, stał się w szybkim tempie równie bezkompromisowy
w stosunku do syjonizmu jak al-Karmil. Obawy Jusufa i Isy
al‑Isy o los fellahinów pozbawionych ziemi i strach przed
syjonizmem były wyraźnie widoczne w polityce gazety,
która wysyłała po jednej kopii każdego wydania do każdej
11 Tamże, s. 124‑126.
12 A. Ayalon, Reading Palestine: Printing and Literacy, 1900-1948, Univer‑
sity of Texas Press, Austin 2004.
25
Uczennice palestyńskie w Masafer Jatta.
Fot. Dominik Wach
z wiosek regionu Jaffa. Poprzez wnikliwe opisywanie kolo‑
nizacji syjonistycznej i innych problemów regionu, gazeta
w znaczący sposób przyczyniła się do wzrostu poczucia so‑
lidarności palestyńskiej i konstrukcji zrębów nowoczesnej
tożsamości narodowej. Sam jej tytuł Filastin – Palestyna,
dobrze oddaje intencje jej twórców.
Wybuch i przebieg I wojny światowej stworzył nowe
pola rozwoju palestyńskiej tożsamości narodowej. Upadek
Imperium Osmańskiego oraz obietnice składane przez
Brytyjczyków Arabom z Szarifem Mekki, Husajnem Ibn
Alim na czele dawały również więcej nadziei Palestyńczy‑
kom na powiększenie ich wpływu na władze w regionie,
w ramach szerszego królestwa obejmującego również te‑
reny współczesnej Syrii, Iraku i Półwyspu Arabskiego. Te
nadzieje zostały jednakże bardzo szybko rozwiane, gdy
wyszło na jaw, że rząd brytyjski oprócz układu z Szarifem
Mekki zawarł jeszcze dwa inne układy, znacząco zmie‑
26
niające układ sił w regionie. Pierwszy to porozumienie
zawarte z Francją 16 maja 1916 r. (znane jako układ Syke‑
sa‑Picota), przewidujące podział Bliskiego Wschodu po‑
między Francję i Wielką Brytanię, w którym ta pierwsza
miała przejąć kontrolę mandatową nad obszarem obecnej
Syrii i Libanu, a Brytyjczycy zgodzili się zadowolić Ira‑
kiem, Jordanią oraz północną częścią Palestyny z portami
w Akce i Hajfie. Południowa Palestyna, wraz ze świętymi
miejscami, miała znaleźć się pod kontrolą międzynaro‑
dową. Drugie porozumienie, które było szczególnie bul‑
wersujące dla Palestyńczyków, przeszło do historii jako
Deklaracja Balfoura. 2 listopada 1917 r. brytyjski minister
spraw zagranicznych Arthur James Balfour, wysłał list do
lidera żydowskiej wspólnoty w Wielkiej Brytanii, lorda
Rothschilda, w którym informował go o tym, iż rząd Jego
Królewskiej Mości przychylnie ustosunkowuje się do kwe‑
stii założenia w Palestynie siedziby narodowej dla naro‑
du żydowskiego oraz dołoży wszelkich starań, aby ułatwić
osiągnięcie tego celu13.
Po I wojnie światowej młoda prasa palestyńska, nękana
przez cenzurę, miała wiele problemów z odnalezieniem
się w nowych ramach instytucjonalnych. Pomimo tych
problemów redaktorzy i dziennikarze wciąż odgrywali
kluczową rolę w kształtowaniu świadomości narodowej.
Jednym z najbardziej prężnych forów, na których docho‑
dziło do ożywiania tego typu świadomości, była gazeta
Surijja al-Dżanubijja wydawana przez Muhammada Has‑
sana al‑Budayri i objęta opieką redaktorską Arifa al‑Arifa.
Tytuł gazety – Syria Południowa – dobrze oddaje pana‑
rabskie albo bardziej precyzyjnie pansyryjskie inklinacje
jej założycieli (i wielu mieszkańców regionu), mających
13 A. Bukowska, Palestyńczycy. Ich życie i walka, op. cit., s. 23.
27
nadzieję na utworzenie zjednoczonego państwa arabskie‑
go pod wodzą Amira Fajsala, krótko panującego króla Sy‑
rii. Oprócz tego gazeta miała również bardzo silny profil
palestyński. Gdy syryjskie królestwo Fajsala legło w gru‑
zach w starciu z Francją, idee prosyryjskie straciły popar‑
cie społeczne i gazeta zaczęła coraz bardziej skupiać się na
kształtowaniu palestyńskiego nacjonalizmu oraz opozycji
wobec władzy brytyjskiej i imigracji syjonistycznej. Robiła
to m.in. drukując takie peany na cześć Palestyny jak ten
podpisany przez Ibna al‑Dżazirę – (najprawdopodobniej
to pseudonim literacki Arifa al‑Arifa):
Palestyno – sceno proroków i rodzicielko wielkich ludzi,
Palestyno – siostro rajskich ogrodów,
Palestyno – Kabo nadziei i źródle spełnienia,
Palestyno – ukochana milionów ludzi,
Palestyno – Pani ziem i chwało wyznawców,
Palestyno – tylko w Tobie moja duma i tylko wobec
Ciebie jest mi wstyd,
Palestyno – dziewczę narodów pożądana przez lud,
Palestyno – mój honorze, moja glorio, moje życie
i moja dumo.14
krystalizacja tożsamości Palestyńskiej
Ważnym czynnikiem konsolidującym elity palestyńskie
było również jednoznaczne popieranie ruchu syjonistycz‑
nego przez władze brytyjskie przy jednoczesnym lekce‑
ważeniu żądań Palestyńczyków. Te ostatnie po I wojnie
światowej zaczęły przybierać coraz bardziej klarowny cha‑
rakter m.in. dzięki zorganizowaniu na przełomie stycz‑
14 Ibn al‑Jazira cytowany w: S.C. Stamatopoulou‑Robbins, „Palestine On‑
line: An Emerging Virtual Homeland?” (w:) RSC Working Paper 28/
2005, Oxford Refugee Studies Centre. (Tłum. własne).
28
nia i lutego 1919 r. pierwszego Palestyńskiego Kongresu
Arabskiego (PKA). Podczas PKA po raz pierwszy wyra‑
ziście sformułowano ideę nacjonalizmu palestyńskiego,
choć w owym czasie zdecydowanie więcej popularności
wciąż miały idee nacjonalizmu arabskiego i plany utwo‑
rzenia Wielkiej Syrii15. Na kolejnym zjeździe, który miał
miejsce w grudniu 1920 r., czyli po upadku króla Fajsala,
sformułowano wspólny program, zakładający wzmoc‑
nienie sprzeciwu wobec imigracji żydowskiej i koncepcji
utworzenia żydowskiej siedziby narodowej, oraz wezwa‑
nie do powstania rządu narodowego w Palestynie. PKA
wybrał także 24‑osobowy Komitet Wykonawczy, który
miał doprowadzić do tego ostatniego celu. Komitet nie
został jednak uznany przez władze mandatowe i głównym
wyrazicielem interesów palestyńskich w kontaktach z Bry‑
tyjczykami pozostał aż do 1936 r. PKA16.
W latach 1920. dały o sobie znać również pierwsze po‑
ważne wewnętrzne spory w łonie inteligencji palestyńskiej,
związane m.in. z powołaniem przez Wysokiego Komisa‑
rza Herberta Samuela (angielskiego Żyda) przedstawiciela
jednego z dominujących rodów (al‑Husajnich) na funkcję
Wielkiego Muftiego Jerozolimy i marginalizacją innego
ważnego rodu (Naszaszibich) i jego kandydata na to sta‑
nowisko. W ich rezultacie Radżib an‑Naszaszibi stworzył
nowe ugrupowanie polityczne, Partię Narodową, która
silnie zaangażowała się w mobilizację środowisk chłop‑
skich17. Środowiska te w największym stopniu dotknął wy‑
15 B. Nafii, Arabism, Islamism and the Palestine Question, Ithaca Press,
Reading 1998, s. 68‑71.
16 Potem został zastąpiony przez Wysoki Komitet Arabski. S.K. Farsoun,
C.E. Zacharia, Palestine, op. cit. s. 99‑100.
17 J. Jarząbek, Palestyńczycy na drodze do niepodległości: rozwój, przemiany
i kryzys ruchu narodowego, Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2012, s. 23.
29
kup ziemi przez Żydowski Fundusz Narodowy i zwiększo‑
ny napływ żydowskich imigrantów. Ten napływ w latach
30. związany był nade wszystko z powstaniem zagrożenia
nazistowskiego w Niemczech oraz ze złagodzonymi przez
Brytyjczyków w tym kontekście limitami imigracyjnymi
oraz utrudnieniami przy zakupie ziemi. Tym samym wraz
z rosnącą grupą imigrantów żydowskich wzrastała rów‑
nież liczba bezrolnych chłopów palestyńskich. Brak pracy
i bieda były najważniejszymi przyczynami arabskiej re‑
wolty która wybuchła w 1936 r. Czary goryczy dopełniała
dodatkowo obserwacja sąsiednich krajów arabskich (Egip‑
tu, Syrii i Iraku), które poczyniły ważne kroki w kierunku
uzyskania suwerenności.
Jednocześnie wzrastała świadomość polityczna Pale‑
styńczyków. W 1936 r. istniały zdominowana przez ród
Husajnich Arabska Partia Palestyńska, kontrolowana
przez Naszaszibich Narodowa Partia Obrony, Kongres
Młodych, Partia Reformatorska, Blok Narodowy oraz Pa‑
lestyńska Partia Komunistyczna. Oprócz wyżej wymienio‑
nych ugrupowań uznających za kluczowe w dążeniu do
osiągnięcia swoich celów klasyczne metody wywierania
nacisku politycznego, pojawiły się również ugrupowania,
takie jak np. Partia Niepodległościowa (Istiklal), które
otwarcie nawoływały do zbrojnego oporu przeciwko sy‑
jonistom i Brytyjczykom. Jeden z ich przywódców, szejk
Izz ad‑Din al‑Kassam, nakłaniający Muftiego Jerozolimy,
by transferował środki zaplanowane na odnowę i budowę
meczetów na zakup broni, został zgładzony przez Bry‑
tyjczyków w zasadzce, w listopadzie 1935 r. Po śmierci
stał się ikoną zbrojnego oporu przeciwko władzom man‑
datowym, którego zintensyfikowanie nastąpiło pół roku
później, gdy nowo sformowany Wysoki Komitet Arabski
(WKA) ogłosił strajk generalny, poparty przez związki
30
zawodowe, organizacje studenckie, klasę średnią, a także
wielu przywódców klanowych i beduińskich. WKA doma‑
gał się całkowitego powstrzymania imigracji żydowskiej,
zakazu sprzedaży bądź przekazywania ziem syjonistom
oraz utworzenia rządu narodowego. Te żądania spotkały
się z wyjątkowo brutalnym odzewem władz mandatowych.
Organizatorzy strajków i członkowie WKA zostali aresz‑
towani, wielu długoterminowo więziono, a część depor‑
towano na Seszele. W pacyfikacji protestów uczestniczył
nie tylko powiększony z 10 do 30 tys. kontyngent wojsk
brytyjskich, ale również uzbrojone oddziały syjonistyczne.
Strajki trwały przez pół roku zmuszając władze mandato‑
we i syjonistów do organizacji alternatywnych kanałów za‑
opatrzeniowych. Zbrojne powstanie (od 1936 roku) przy‑
brało natomiast na sile osiągając największą intensywność
w 1938 r., a ostatecznie zakończyło się dopiero w 1939 r.,
kiedy to armii brytyjskiej wspieranej przez oddziały ży‑
dowskie, udało się ostatecznie rozbić rebeliantów. W wy‑
niku działań zbrojnych śmierć poniosło ok. 5 tys. Pale‑
styńczyków, 400 Żydów i 200 Brytyjczyków. Choć rewolta
została krwawo stłumiona, to odegrała bardzo ważną rolę
symboliczną, jako pierwsze masowe powstanie Palestyń‑
czyków przeciwko okupacji. Tym samym palestyńska toż‑
samość narodowa została znacząco wzmocniona istotnym
epizodem walki z okupantem. Dla Żydów natomiast straj‑
ki i rewolta oznaczały pogłębienie procesu uniezależniania
się gospodarki żydowskiej od gospodarki arabskiej18.
Brytyjczycy jeszcze w trakcie trwania rewolty stworzy‑
li Komisję mającą wskazać jej przyczyny. Komisja Peela
(od nazwiska jej przewodniczącego lorda Williama Peela)
częściowo powtarzała to samo co wcześniejsze komisje
18 A. Bukowska, Palestyńczycy. Ich życie i walka, op. cit., s. 3.
31
gdyż zakładał przesiedlenie 225 tys. Arabów i jedynie
1250 Żydów19. Nie spotkał się również z dobrym przyję‑
ciem Londynu, który w tym czasie uważał, że Palestyna
powinna w przyszłości stać się państwem dwunarodo‑
wym. W przededniu wojny, podobnie jak przed I wojną
światową, Brytyjczycy zaczęli przychylniej ustosunkowy‑
wać się do żądań palestyńskich chcąc zjednać sobie ich
przychylność. Żywa pamięć krwawo tłumionej rewolty
sprawiała jednak, że działania te były z góry skazane na
niepowodzenie. Ich jedynym rezultatem była wściekłość
wśród radykalnych skrzydeł syjonistycznych (np. organi‑
zacji Irgun Cwai Leumi), które zaczęły otwarcie atakować
Brytyjczyków (np. przeprowadzając zamach na hotel King
David w Jerozolimie20), i skutecznie poszukiwać nowego
protektora w postaci USA przez umiarkowane środowi‑
ska syjonistyczne21. Wielki Mufti Jerozolimy salwujący się
ucieczką do Libanu w trakcie rewolty, zdecydował się na
współpracę z Niemcami, licząc na to, że ich zwycięstwo
przyczyni się do wygnania Żydów z Palestyny. Jednocze‑
śnie ok. 9 tys. Palestyńczyków walczyło w szeregach armii
brytyjskiej przeciw wojskom Osi22. Natomiast przywódcy
państw arabskich (Egiptu, Syrii, Iraku, Arabii Saudyjskiej,
Pani Ammani, pracowniczka PCC Tulkarem wskazująca zdjęcie
więzionego brata – wokół zdjęcia innych więźniów politycznych.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
śledcze, czyli wskazywała na żądania niepodległościowe
Arabów oraz na strach przed kolonizacją żydowską. Co
ważne, orzekła jednocześnie, iż jedynym rozwiązaniem
problemu jest podział terytorium mandatowego na czę‑
ści żydowską i arabską, homogeniczne pod względem et‑
nicznym. Plan ten zakładał masowe przesiedlenia i nade
wszystko nie mógł spodobać się palestyńskim Arabom,
32
19 J. Quigley, The Case for Palestine: An International Law Perspective,
Duke University Press, Durham‑Londyn 2005, s. 20.
20 Zamach bombowy przeprowadzony 22 lipca 1946 r. przez syjonistyczną
organizację Irgun na siedzibę Brytyjskich Władz Mandatowych w wy‑
niku którego śmierć poniosło 91 osób.
21 Mam tu nade wszystko na myśli poparcie obu izb amerykańskiego Kon‑
gresu wyrażone w styczniu 1942 r. dla zniesienia ograniczeń żydowskiej
imigracji oraz powstania państwa żydowskiego w całej Palestynie. Zob.
J. Jarząbek, Palestyńczycy na drodze do niepodległości: rozwój, przemiany
i kryzys ruchu narodowego, op. cit., s. 26.
22 G. Achcar „Wielki Mufti Jerozolimy dobry na każdą okazję”, Le Monde
diplomatique – edycja polska, maj 2010.
33
Jemenu, Transjordanii i Libanu) w 1944 r. podczas konfe‑
rencji przygotowującej powołanie Ligi Państw Arabskich
oświadczyli, iż „ubolewają nad horrorem i cierpieniem,
którego doświadczyli europejscy Żydzi” oraz że ich pro‑
blemy nie powinny być rozwiązywane poprzez „kolejną
niesprawiedliwość kosztem Palestyńskich Arabów” doda‑
jąc także, iż to niesprawiedliwe, aby „Arabowie płacili za
zbrodnie Niemców”23.
W czasie II wojny światowej Palestyna stała się jedną
z ważniejszych brytyjskich baz wojskowych. Była rów‑
nież punktem etapowym dla 2 Korpusu Polskiego, który
w końcu 1943 r. został przerzucony na front włoski. Jed‑
nocześnie imigracja żydowska spadła do jednego z najniż‑
szych poziomów (w latach 1941‑1942 kształtowała się po‑
niżej 4 tys. rocznie), co było m.in. rezultatem zniszczenia
wielu ogniw organizacji i stowarzyszeń syjonistycznych
oraz zmniejszenia środków na organizacje migracji24. In‑
formacje o masowej eksterminacji Żydów w Europie z rąk
hitlerowców pogłębiały tylko i umacniały pragnienie po‑
siadania własnego państwa u wielu z tych, którzy prze‑
trwali wojenną hekatombę. Wielu uczyniła również bar‑
dziej bezwzględnymi w drodze do stworzenia Erec Izrael.
W ostatnich latach przed proklamowaniem powstania
Izraela radykalne ugrupowania żydowskie zwalczały już
na terenie Palestyny nie tylko nieliczne oddziały samo‑
obrony arabskiej, ale również przeprowadzały zamachy na
placówki brytyjskie. W tej sytuacji rząd brytyjski posta‑
nowił w 1947 r. przekazać sprawę Palestyny w ręce Orga‑
nizacji Narodów Zjednoczonych, która tego samego roku
wydała słynną Rezolucję nr 181 na temat Przyszłego Rzą‑
du Palestyny i jej podziału na państwo arabskie (mające
zająć prawie 43% obszaru mandatowego) i żydowskie (po‑
nad 56% tego obszaru) z Jerozolimą i Betlejem pod zarzą‑
dem międzynarodowym. Zaraz po wydaniu tej rezolucji
dobrze zorganizowane oddziały syjonistyczne z Hagany,
Irgunu i Lehi rozpoczęły działania zbrojne mające na celu
wymuszenie opuszczenia przez jak największą część lud‑
ności arabskiej terytorium przyszłego państwa żydowskie‑
go, czego rezultatem była pierwsza wielka fala uchodźców
palestyńskich25. Jednocześnie próba zjednoczenia podzie‑
lonych frakcji palestyńskich przez Muftiego Jerozolimy,
który powrócił z wygnania, nie powiodła się, a WKA nie
był w stanie zaplanować zorganizowanego oporu.
Proklamowanie powstania 14 maja 1948 r. państwa Izra‑
el spowodowało tylko zaognienie konfliktu, do którego
otwarcie przystąpiły sąsiednie kraje arabskie. Niecały rok
później wszystkie te kraje skapitulowały, a Izrael przypie‑
czętowywał kontrolę nie nad 56% obszaru mandatowe‑
go, jak to było planowane w Rezolucji ONZ nr 181, tylko
76% tego obszaru. Ponad 750 tys. Palestyńczyków zostało
zmuszonych do opuszczenia swych domów na terytorium
nowego państwa i musiało szukać schronienia na Zachod‑
nim Brzegu Jordanu (przyłączonym do Transjordanii),
Strefie Gazy (w rękach egipskich) i w sąsiednich krajach
arabskich. Rezolucja ONZ nr 194 nakazująca Izraelowi
umożliwienie uchodźcom powrotu do ich siedzib oraz
wypłacenie odszkodowania tym, którzy nie będą chcieli
wrócić, nigdy nie została zrealizowana.
Zbiorowe doświadczenie klęski oraz dramat uchodźców,
nazywane przez Palestyńczyków an‑Nakbą (katastrofą),
23 J. Quigley, The Case for Palestine, op. cit., s. 27.
24 A. Bukowska, Palestyńczycy. Ich życie i walka, op. cit., s. 50‑51.
25 O tych wydarzeniach szerzej traktuje rozdział „Uchodźcy i prawo do
powrotu”.
34
35
stały się bardzo ważnymi budulcami w procesie powsta‑
wania palestyńskiej tożsamości narodowej. Nade wszyst‑
ko wygnanie dokonało tego, co tylko częściowo udało się
zrealizować palestyńskim elitom politycznym w okresie
mandatu brytyjskiego, a mianowicie upowszechniło pa‑
lestyńską świadomość narodową i palestyński nacjona‑
lizm w całym społeczeństwie, a nie tylko w jego najwyż‑
szych warstwach. Ta świadomość narodowa w kolejnych
dziesięcioleciach będzie ulegać dalszemu wzmocnieniu
między innymi za sprawą pierwszej i drugiej intifady oraz
rozpoczęcia procesu pokojowego o których szerzej trak‑
tujemy poniżej.
odgórne Procesy narodowotwórcze
Choć w palestyńskich procesach narodowotwórczych bez
wątpienia najważniejszą rolę odegrali oddolni aktorzy i ta‑
kie wydarzenia jak powstanie z 1936 r. i an‑Nakba, warto
pamiętać, że kształtowanie palestyńskiej tożsamości naro‑
dowej ma również istotny wymiar „narodowotwórczości
odgórnej”. Procesy tego typu „narodowotwórczości” bez
dostępu do narzędzi, jakimi dysponują instytucje państwa
przebiegają dużo wolniej niż w sytuacji, gdy dana grupa
etniczna posiada swoje państwo. Dzieje się tak ponieważ
państwa poprzez swoje agendy dysponują bardzo silny‑
mi generatorami świadomości narodowej. Jednymi z naj‑
ważniejszych takich generatorów są edukacja i gospodar‑
ka narodowa. Ten pierwszy był szczególnie podkreślany
w studiach nad nacjonalizmami przez Ernesta Gellnera,
który argumentował, iż monopol państwa w przestrzeni
edukacyjnej jest ważniejszy niż monopol państwa na le‑
36
galne użycie przemocy26. Dużą wagę do roli gospodarki
narodowej w tworzeniu i podtrzymywaniu narodu przy‑
wiązywał Max Weber, postrzegający naród jako zorgani‑
zowaną formę stowarzyszenia ekonomicznego, które jest
optymalne dla życia w świecie z dynamicznie wzrastającą
populacją i kurczącymi się zasobami naturalnymi.
Przez prawie całą pierwszą połowę XX w. Palestyńczycy
byli pozbawieni instytucjonalnych środków kształtowania
narodu. W okresie międzywojennym – za czasów manda‑
tu brytyjskiego – instytucje państwa były obsadzane pra‑
wie wyłącznie przez Brytyjczyków lub ich syjonistycznych
protegowanych i niedostępne dla Palestyńczyków27. Pale‑
styńczycy osiągnęli pewien dostęp do aparatu para‑pań‑
stwowego, dającego możliwości odgórnego kształtowania
tożsamości narodowych dopiero po utworzeniu państwa
Izrael i exodusie z dotychczas zajmowanych ziem ponad
750 tys. z nich28.
Po an-Nakbie kluczową rolę w odgórnym procesie
kształtowania narodu palestyńskiego zaczęła ogrywać
Agencja Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodź‑
com Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (United Nations
Relief and Works for Palestinian Refugees, czyli UNRWA).
26 E. Gellner, Narody i nacjonalizm, PIW, Warszawa 1991. Dzieje się tak
ponieważ państwowa masowa edukacja pozwala dyscyplinować człon‑
ków danego społeczeństwa bez uciekania się do używania środków
przemocy.
27 Mechanizm wykluczania Palestyńczyków ze stanowisk decyzyjnych
w aparacie mandatowym został m.in. przejrzyście opisany przez Bernar‑
da Wassersteina w: The British in Palestine: The Mandatory Government
and the Arab-Jewish Conflict, 1917-1929, B. Blackwell, Oxford 1991.
28 Jedynie 160 tys. Palestyńczyków zamieszkujących terytoria wskazane
przez ONZ jako przyszłe państwo żydowskie pozostało na swoich te‑
renach i w swoich domach, dając początek mniejszości palestyńskiej
w Izraelu. Por. I. Pappe, A History of Modern Palestine: One Land, Two
Peoples, Cambridge University Press, Cambridge 2004.
37
Została ona ustanowiona przez Zgromadzenie Ogólne
ONZ 8 grudnia 1949 r. jako czasowa, operacyjna i niepo‑
lityczna agenda, której naczelnym zadaniem było zapew‑
nienie pomocy humanitarnej uchodźcom palestyńskim.
Choć UNRWA miała działać tylko tymczasowo, istnieje
do dnia obecnego, gdyż problemu uchodźców palestyń‑
skich wciąż nie udało się rozwiązać. Dziś UNRWA zapew‑
nia edukację, opiekę zdrowotną i społeczną dla ok. 5 mln
zarejestrowanych uchodźców palestyńskich na Bliskim
Wschodzie. Ponad milion z nich mieszka w Strefie Gazy,
a ¾ mln na Zachodnim Brzegu Jordanu. Agencja jest jed‑
nym z największych pracodawców w regionie. By wypełnić
swoje cele zatrudnia prawie 25 tys. pracowników, z któ‑
rych większość to zamieszkujący w pobliżu Palestyńczy‑
cy. Prawie wszyscy z nich są uchodźcami. Na przełomie
dziesięcioleci Agencja stała się instytucją quasi‑państwo‑
wą, wypełniając obowiązki w sferze edukacyjnej, ochrony
zdrowia i opieki społecznej, tradycyjnie łączone z insty‑
tucjami państwa.
Podczas, gdy UNWRA wciąż na papierze pozostaje
organizacją apolityczną to jej działalność pomocowa na
przełomie lat zyskiwała coraz bardziej wyrazisty charak‑
ter polityczny, który wpisywał się w palestyńskie wysiłki
narodowotwórcze. Było to głównie wynikiem warunków
w jakich Agencja funkcjonowała, tzn. wyłonienia się pa‑
lestyńskiego ruchu narodowego (z OWP – Organizacją
Wyzwolenia Palestyny na czele od 1964 r.) oraz ciągłej
krystalizacji palestyńskiej tożsamości narodowej pośród
uchodźców i pozostałych członków społeczeństwa pale‑
styńskiego. Głównymi miejscami przypominania i trans‑
misji palestyńskiej tożsamości zbiorowej, podbudowanej
pamięcią o byłych terytoriach palestyńskich i dążeniami
do powrotu do nich były szkoły UNWRA i centra mło‑
38
Mural z portretem Jasera Arafata na izraelskiej Barierze Separacyjnej.
Fot. Dominik Wach
dzieżowe. Działo się tak pomimo faktu, iż Agencja opiera‑
ła się głównie na programach nauczania państw, w których
funkcjonowała29. Odpowiednie elementy były po prostu
dodawane do treści narodowych programów nauczania.
Szkoły prowadzone przez UNRWA i zatrudniające na‑
uczycieli, którzy w zdecydowanej większości utożsamiali
się z nacjonalistycznym programem OWP, stały się nie‑
formalnymi przestrzeniami konstrukcji i reprodukcji pale‑
29 J. al‑Husseini, „UNRWA and the Palestinian Nation‑Building Process”
(w:) Journal of Palestine Studies, 29(2)/2000.
39
styńskiej tożsamości narodowej30. Ten system edukacyjny
miał udział w wyłonieniu się już w latach 60. nowej gene‑
racji uchodźców o wiele bardziej politycznie uformowa‑
nych oraz bardziej chłonnych na nowoczesne idee nacjo‑
nalistyczne, niż pokolenie zmuszone do opuszczenia Pale‑
styny w latach 1948‑1949. W 2006 r. w ponad 660 szkołach
podstawowych i przygotowawczych prowadzonych przez
Agencję kształciło się prawie pół miliona dzieci31.
Agencja przyczyniła się również do dynamizacji odgór‑
nych procesów narodowotwórczych przez rozwijanie pa‑
lestyńskiej gospodarki, a w szczególności tzw. gospodarki
uchodźczej. Strategie zatrudnieniowe UNRWA mające na
celu zmniejszenie ilości ludzi, którzy prosiliby o jej po‑
moc, niespodziewanie posłużyły palestyńskim interesom
narodowym. W szczególności dużym sukcesem skończyła
się polityka prowadzona od początku lat 60., mająca na
celu adaptację uchodźców do dynamicznie rozwijających
się rynków Zatoki Perskiej. Efektem tej migracji i udanej
integracji Palestyńczyków ze społeczeństwami przyjmują‑
cymi był szeroki strumień przekazów pieniężnych, trafia‑
jących na tereny okupowane od krewnych z emigracji. Te
przekazy pieniężne stały się głównym filarem „gospodar‑
ki uchodźczej” i przyczyniły się do konsolidacji obozów
(szczególnie w Strefie Gazy, skąd prawie 1/3 uchodźców
wyemigrowała w latach 60. i 70.).
Ogólnie rzecz biorąc usługi oferowane przez UNWRA
były kluczowe w utrzymaniu obozów dla uchodźców. Te
ostatnie stały się bastionami palestyńskiego nacjonalizmu
30 Gdziekolwiek tylko to było możliwe (np. w Libanie) OWP organizowa‑
ła zajęcia dla dzieci po zajęciach obowiązkowych oferowanych przez
UNRWA. Tamże, s. 54.
31 UNRWA in 2006, UNRWA, Gaza City 2006. Na Palestyńskich Teryto‑
riach Okupowany ¼ szkół to szkoły zarządzane przez UNWRA.
40
oraz głównymi bazami rekrutacyjnymi dla OWP. Przenie‑
sienie centrali Agencji z Wiednia do Gazy w lipcu 1996 r.
było postrzegane jako moment kulminacyjny w procesie
historycznym, podczas którego działania UNWRA były
stopniowo wcielane w palestyńskie procesy narodowo‑
twórcze. Jednymi z najważniejszych elementów tych dzia‑
łań było przypomnienie o problemie uchodźców, zapew‑
nienie instytucjonalnych ram, w obrębie których specy‑
ficzna palestyńska tożsamość kulturowa i polityczna będą
przechowywane i reprodukowane i w końcu, co nie mniej
ważne, pomoc społeczno‑ekonomiczna i polityczna dla
wyłaniających się palestyńskich struktur państwowych na
terytoriach okupowanych. Jednocześnie, wraz z coraz sil‑
niejszą presją krajów‑donatorów, by działalność Agencji
powoli wygaszać, przy niewielkim postępie izraelsko‑pa‑
lestyńskich negocjacji pokojowych i powtarzających się
ograniczeniach w usługach oferowanych przez UNWRA,
jej przyszłość wydaje się niepewna. Planowany transfer
kompetencji i działań Agencji na rzecz Palestyńskich
Władz Narodowych uznaje się wciąż za temat tabu w obu
instytucjach.
Wspomniane wyżej Władze Palestyńskie, tzn. władze Au‑
tonomii Palestyńskiej (AP) będące jednym z najważniej‑
szych rezultatów Porozumień z Oslo z 1993 r.32, są drugą
instytucją para‑państwową mającą znaczący wpływ na two‑
rzenie, zachowanie i reprodukcję palestyńskiej tożsamości
narodowej. Podobnie do UNWRA Autonomia Palestyńska
32 Porozumienie pokojowe pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami
podpisane 13 września 1993 r. stanowiące fundament procesu pokojo‑
wego na Bliskim Wschodzie i podstawę prawną istnienia Autonomii Pa‑
lestyńskiej. Zakładało nie tylko wzajemne uznanie Izraela i Organizacji
Wyzwolenia Palestyny, ale również wynegocjowanie w ciągu kolejnych
pięciu lat trwałego porozumienia – co do dziś nie nastąpiło.
41
miała być jedynie konstrukcją czasową zastąpioną po pię‑
ciu latach bardziej stałym tworem – państwem palestyń‑
skim. Jak wiadomo jednak na Bliskim Wschodzie „nie ma
świętych dat” – żeby odwołać się do poetyki Icchaka Rabina
– i utworzenie nowych ram organizacyjnych opóźnia się już
o prawie dwie dekady. Z biegiem czasu ten tymczasowy
twór coraz więcej prerogatyw państwa, a jednocześnie od‑
mawia mu się pełnej samodzielności. Brak niepodległości
oznacza m.in., że Palestyńczycy wciąż nie mają pełnej kon‑
troli nad żadną częścią swojego terytorium, ale również nad
takimi ważnymi mechanizmami państwowymi pozwalają‑
cymi rozpowszechniać i narzucać zuniformizowane „na‑
rodowe” kryteria tożsamości jak np. archeologia czy druk
znaczków i monet. To dzięki tego typu mechanizmom na‑
cjonalizm „flaguje” się i staje się niezauważalnym, „banal‑
nym” aspektem rzeczywistości społecznej33. Autonomia ma
kontrolę jedynie na wybranymi elementami samostanowie‑
nia, a większość z nich (włączając suwerenne terytorium
i samookreślenie) jest pod ścisłą kontrolą izraelską34. Izrael
może nie tylko w każdej chwili interweniować na niewiel‑
kiej części terytorium względnie autonomicznego (i robi
to regularnie), ale może (i robił to wielokrotnie) wstrzy‑
mać przekazywanie środków podatkowych należących
do AP. Te działania, jak również ciągła rozbudowa osiedli
żydowskich na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych,
burzenie domów i konfiskaty gruntu sprawiają, że władze
palestyńskie już kilkakrotnie zapowiadały samorozwiązanie
Autonomii, tak by zrezygnować z symptomów państwowo‑
ści i żeby Izrael mógł przejąć pełną odpowiedzialność za
tereny palestyńskie.
33 M. Billig, Banal Nationalism, Sage, Londyn 1997.
34 R. Khalidi, Palestinian Identity, op. cit.
42
Jednym z ważnych aspektów procesów narodowotwór‑
czych, nad którym AP ma względną kontrolę, jest edukacja.
Autonomia prowadzi 70% wszystkich szkół na Zachodnim
Brzegu i w Strefie Gazy, na co wydaje ponad 15% swojego
budżetu. Pozostałe 24% i 6% szkół są prowadzone odpo‑
wiednio przez UNWRA i inne instytucje. Poprzez treści
zawarte w programie nauczania AP ma ogromny wpływ
na to w jaki sposób Palestyńczycy wyobrażają sobie siebie
– czyli na kształt tożsamości narodowej. To dlatego też jed‑
ną z pierwszych zmian poczynionych przez AP po tym jak
się ukonstytuowała, było zastąpienie starych podręczników
jordańskich i egipskich nowymi – palestyńskimi. Ten pro‑
ces nie przebiegał jednak z dnia na dzień. Stare podręcz‑
niki zostały wycofane z szkół prowadzonych przez UNW‑
RA dopiero na jesieni 2004 r. Według recenzenta nowych
podręczników – profesora politologii z George Washington
University – „z nowych podręczników znika antysemityzm
obecny w wycofywanych materiałach. Choć prezentują one
historię z palestyńskiego punktu widzenia, to nie dążą do
wymazania Izraela, jego delegitymizacji lub zastąpienia
Państwem Palestyńskim. Każda z książek zawiera opis Za‑
chodniego Brzegu i Strefy Gazy jako części ojczyzny”35.
Nie tylko edukacyjne ale również inne wysiłki podejmo‑
wane przez AP w celu budowy aparatu państwowego i toż‑
samości narodowej zostały mocno osłabione po zwycię‑
stwie wyborczym Hamasu nad Fatahem w styczniu 2006 r.
i międzynarodowym bojkocie rządu. W okresie przed wy‑
borami pomoc udzielaną przez UE Palestyńczykom za‑
częto coraz częściej przeznaczać na projekty rozwojowe
i reformy instytucjonalne. Po 2006 r. na nowo przybrała
ona głównie charakteru pomocy humanitarnej. Twarde
35 N. Brown, Study of Palestinian Textbooks, 2001.
43
w Poszukiwaniu jedności Palestyńskiej
i uznania na arenie międzynarodowej
Dzieci z beduińskiej społeczności Dżahalin wciągające flagę palestyńską
na szkolny maszt.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
stanowisko Unii w sprawie Hamasowskiego rządu miało
nie tylko swe reperkusje ekonomiczne, ale podminowało
również zaufanie Palestyńczyków do Unii Europejskiej,
procesu reform i transformacji, a czasami nawet wiarę
w zasady demokracji. Jeden z krytycznych głosów na te‑
mat pomocy Unii Europejskiej wygłoszony w tym okresie
należał do rektora Uniwersytetu Al‑Quds, Sari Nussaibe‑
ha, który zauważył, że „przez powstrzymanie swojej po‑
mocy Europa powinna wysłać czytelny komunikat: Izrael
musi ponosić wszystkie koszty nieustannej okupacji – po‑
winien płacić za infrastrukturę, jak również wspierać in‑
stytucje użyteczności publicznej łącznie z służbą zdrowia,
edukacją i opieką społeczną. Europa nie powinna ułatwiać
Izraelowi okupacji terytoriów palestyńskich”36.
36 S. Nussaibeh, Palestine: Nation Building? Tekst zaprezentowany na
otwarciu ceremonii Flamandzkiego Centrum Polityki Międzynarodo‑
wej Uniwersytetu w Antwerpii, 7 maja 2008 r.
44
Dopiero po wybuchu Arabskiej Wiosny i odsunięciu od
władzy Hosniego Mubaraka w Egipcie doszło do poro‑
zumienia pomiędzy Fatahem i Hamasem. Innymi słowy
wydarzenia z początku roku 2011 z Tunezji i Egiptu zmo‑
bilizowały mieszkańców Zachodniego Brzegu oraz Stre‑
fy Gazy do wywarcia nacisku na skłócone ugrupowania
palestyńskie, by te ostatnie nie dążyły przede wszystkim
do umacniania swej pozycji względem konkurencji po‑
litycznej, tylko skupiły się na wspólnym dążeniu do nie‑
podległości. Choć połączenie sił i wspólna walka o pań‑
stwo i uznanie na arenie międzynarodowej powinno być
wspólnym celem wszystkich palestyńskich sił społecznych
i politycznych to – jak wspomniano powyżej – jest ono
trudne do osiągnięcia już od prawie stu lat.
Od momentu powstania państwa izraelskiego aż do woj‑
ny w 1967 r. kluczową rolę w palestyńskim nurcie nacjo‑
nalistycznym odgrywały organizacje świeckie. Wpisywały
się one wówczas w bardzo popularny w tym okresie nurt
panarabistyczny zakładający, że wszyscy Arabowie (w tym
Palestyńczycy) są jednym narodem ze wspólnym językiem,
historią i kulturą, a podziały jakie między nimi występują
nie wynikają z długotrwałego bytowania w oddzielnych
krajach, lecz z machinacji imperializmu. W przeciwień‑
stwie do arabizmu w odmianie „pansyryjskiej” z okre‑
su międzywojennego, była to ideologia świecka, stojąca
w opozycji do muzułmańskich projektów moderniza‑
cyjnych, opowiadająca się za modernizacją, industriali‑
zacją i zniesieniem tradycyjnych podziałów społecznych.
W sensie ekonomicznym odwoływała się do „arabskiego
socjalizmu”, mającego być alternatywą dla komunizmu
45
i kapitalizmu. Atrakcyjność tego panarabizmu dla Pale‑
styńczyków polegała przede wszystkim na przeniesieniu
walki o wyzwolenie Palestyny spod władzy syjonistów
z poziomu lokalnego na poziom ogólnoarabski, co dawało
nadzieję, że ich niewielkie siły zostaną znacząco wsparte
przez innych Arabów. Co ciekawe, idea ta zyskała wielu
zwolenników pomimo faktu, iż ci sami bracia Arabowie
już raz nieudolnie pomagali Palestyńczykom podczas
wojny 1948 r., oraz pomimo represji jakie spadły na część
środowiska nacjonalistów palestyńskich (nade wszystko
Fatahu od 1965 r.) ze strony władz egipskich, a później
także jordańskich, libańskich i syryjskich37.
Początkiem schyłku popularności tego nurtu były wyda‑
rzenia z 1967 r., gdy w wojnie z Izraelem spektakularną po‑
rażkę poniosły armie Egiptu, Syrii i Jordanii. Dla Palestyń‑
czyków konsekwencje tej klęski były wyjątkowo bolesne.
Z jednej strony oznaczały bowiem początek izraelskiej
okupacji ostatnich obszarów Palestyny – Zachodniego
Brzegu Jordanu i Strefy Gazy – pozostających do tej pory
w rękach arabskich oraz kolejne fale uchodźców. Z dru‑
giej – oznaczały wzrost znaczenia i popularności ugrupo‑
wań, które w swojej ideologii od początku odwoływały się
do palestyńskiego lewicowego i świeckiego nacjonalizmu,
nade wszystko Fatahu. Te z kolei, które wcześniej trakto‑
wały ten nacjonalizm jako element drugoplanowy, nadały
mu znaczenie priorytetowe. Przykładowo Ruch Arabskich
Nacjonalistów przekształcił się w Ludowy Front Wyzwo‑
lenia Palestyny, a z jego programu sukcesywnie znikały
elementy panarabskie na rzecz palestyńskiego nacjona‑
lizmu. W wyniku klęski wojsk egipskich, jordańskich
37 Por. J. Świeca, Problemy bezpieczeństwa i regionalnego układu sił w przełomowej fazie kryzysu bliskowschodniego (po wojnie czerwcowej w 1967 r.),
DANROM PW Wydawnictwa‑Reklama‑Handel, Katowice 1991, s. 16‑17.
46
i syryjskich w wojnie sześciodniowej doszło również do
zbliżenia pomiędzy nacjonalistami palestyńskimi różnych
nurtów – nade wszystko pomiędzy Fatahem i Organizacją
Wyzwolenia Palestyny.
Idee panarabskie nie przestały być jednak popularne
na terytoriach palestyńskich aż do końca lat 70. Najsil‑
niej odżyły w trakcie wojny Jom Kippur w 1973 r., gdy
wojska egipskie i syryjskie zaatakowały Izrael odpowied‑
nio na półwyspie Synaj i wzgórzach Golan, a Palestyń‑
czycy usiłowali otworzyć trzeci front, atakując z terenów
południowego Libanu. Do walki pośrednio włączyły się
również kraje regionu Zatoki Perskiej ogłaszając embargo
na dostawy ropy naftowej do krajów wpierających Izra‑
el, co wywołało globalny kryzys paliwowy. Wojna szyb‑
ko zakończyła się kolejną klęską arabską, a resztki iluzji
solidarności arabskiej rozwiało porozumienie pokojowe
jakie w 1979 r. zawarł z Izraelem egipski prezydent Anwar
Sadat. Jednocześnie część środowiska palestyńskiego za‑
częła redefiniować interes narodowy oraz metody służące
jego realizacji.
Początkowo szokujący dla większości Palestyńczyków
pomysł, by niepodległe państwo palestyńskie powstało
jedynie na obszarach zajętych przez Izrael w roku 1967
zaczął zyskiwać coraz więcej zwolenników. Odejście od
obowiązującej do czasów wojny sześciodniowej koncepcji
wyzwolenia całej Palestyny, usunięcia Żydów przybyłych
po II wojnie światowej i powrotu, przez koncepcję świec‑
kiego państwa dla obu narodów (promowaną nade wszyst‑
ko w latach 1969‑1974), do rozwiązania dwu‑państwowe‑
go przebiegała jednak wolno. Kluczową rolę w popula‑
ryzacji nowej koncepcji interesu palestyńskiego odegrał
Fatah oraz jego trzon przywódczy z Jaserem Arafatem na
czele. Wraz z przyjęciem nowej koncepcji Fatah zmienił
47
również strategię działania i zaczął intensyfikować próby
osiągnięcia rozwiązania narzędziami politycznymi, a nie
jak dotychczas głównie militarnymi. Te działania miały
miejsce jednak wciąż przede wszystkim w diasporze, któ‑
ra do lat 80. pozostała główną areną palestyńskiej walki
narodowowyzwoleńczej38.
Wydarzeniem, które znacząco zmienia charakter do‑
tychczasowej walki Palestyńczyków z Izraelem jest pierw‑
sza intifada – czyli masowe powstanie przeciwko izra‑
elskiej okupacji, które rozpoczęło się 9 grudnia 1987 r.
w obozie palestyńskich uchodźców Dżabalija w Strefie
Gazy i szybko rozprzestrzeniło się na Zachodni Brzeg
i Wschodnią Jerozolimę. Pierwsza intifada nazywana rów‑
nież „wojną kamieni” przyniosła ze sobą nie tylko krwawe
żniwo ofiar śmiertelnych (1162 Palestyńczyków – w tym
241 dzieci – i 160 Izraelczyków)39, ale była również mo‑
mentem krystalizacji palestyńskiego ruchu narodowowy‑
zwoleńczego i wyłonienia się drugiego ważnego aktora
na palestyńskiej scenie politycznej, a mianowicie Hamasu,
czyli Islamskiego Ruchu Oporu.
Powstanie Hamasu, zbrojnego ramienia Bractwa Mu‑
zułmańskiego w Palestynie było konsekwencją nie tylko
zradykalizowania się postaw działaczy Bractwa w obliczu
represyjnej polityki Izraela w Strefie Gazy (szczególnie
w latach 1967‑1976) oraz porażki świeckich projektów
uwolnienia się spod okupacji izraelskiej, ale również
rozszerzania się obszaru działalności islamistów, po‑
przez aktywność w różnych stowarzyszeniach i organiza‑
cjach i budowanie instytucji takich jak przede wszystkim
38 J. Jarząbek, Palestyńczycy na drodze do niepodległości: rozwój, przemiany
i kryzys ruchu narodowego op. cit., s. 47‑50.
39 A. Shalev: The Intifada: Causes and Effects, Jerusalem Post & Westview
Press, Jerozolima 1991, s. 111‑114.
48
al‑Mujamma` al‑Islami (Centrum Islamskie), al‑Dżam`ij‑
ja al‑islamija (Towarzystwo Islamskie) oraz Uniwersytetu
Islamskiego w Gazie (1976‑1981). Szczególnie ważną rolę
w powstaniu Hamasu odegrało Centrum Islamskie szejka
Jasina (utworzone w 1973 r.), które prowadziło szeroką
akcję islamizacji społeczeństwa palestyńskiego (dawah),
ściśle wpisującą się w takie zjawiska jak wzrastająca liczba
meczetów40 oraz zakładanie przy nich przedszkoli, szkół,
klinik medycznych, banków krwi i klubów sportowych. To
one stały się dla Hamasu najważniejszym przestrzeniami
mobilizacyjnymi obok rozmaitych działań dobroczyn‑
nych, takich jak np. odbudowa i remont, głównie w obo‑
zach dla uchodźców, ponad tysiąca domów poważnie
zniszczonych przez zimowe sztormy 1981 r.
Choć Hamas wywodził się z Centrum Islamskiego
koncentrującego swą działalność głównie w obozach dla
uchodźców w Strefie Gazy (takich jak Jabalija, Nusairat,
Shati, Dair al‑Balah, Khan Yunis i Rafah) to jego popular‑
ność szczególnie po intifadzie zaczęła rosnąć również na
Zachodnim Brzegu Jordanu. W sytuacji gdy Fatah, jako
dominujące ugrupowanie w Organizacji Wyzwolenia Pa‑
lestyny po pierwszej intifadzie nawiązał kontakty z Izra‑
elem i skłonił się ku negocjacjom pokojowym (których
rezultatem były Porozumienia z Oslo z 1993 r. i powstanie
Autonomii Palestyńskiej), Hamas stanowczo potępiał taką
strategię i przygotowywał się do dalszej walki. Wybuch
drugiej intifady w 2000 r. i faktyczne załamanie rokowań
pokojowych z Izraelem zmieniły postawę Fatahu, lecz nie
40 W okresie od 1967 do 1986 r. ilość meczetów w Strefie Gazy za zgodą
Izraela uległa podwojeniu z 77 do 150 – w 1989 r. było ich 200. Na całych
Terytoriach okupowanych liczba meczetów zwiększyła się w tym okresie
z 600 do 1350. Patrz: S. Mishal, A. Sela, The Palestinian Hamas: Vision,
Violence, and Coexistence, Columbia University Press, Nowy Jork 2000.
49
doprowadziły do zbliżenia obu ugrupowań. Nie stało się
to także w latach 2004‑2005, kiedy Hamas zaczął coraz sil‑
niej zaznaczać swą obecność w polityce i gdy w 2006 r. wy‑
grał wybory parlamentarne nawołując do utworzenia rzą‑
du jedności narodowej. Zamiast załagodzenia wewnętrz‑
nych sporów, m.in. przy pośrednim udziale społeczności
międzynarodowej, która nie zaakceptowała wyborczego
zwycięstwa Hamasu, doszło do krwawych walk i podziału
Autonomii Palestyńskiej na Strefę Gazy rządzoną przez
Hamas i Zachodni Brzeg Jordanu z rządem Fatahu. Wie‑
lokrotne próby doprowadzenia do porozumienia między
zwaśnionymi stronami kończyły się fiaskiem, a przywódcy
obu ugrupowań mimo zapewnień o woli pojednania, nie
robili nic żeby do niego doprowadzić.
To co nie udało się w sytuacji względnej równowagi sił
w regionie, osiągnięto dopiero dzięki wybuchowi Arab‑
skiej Wiosny. Z jednej strony Fatah obawiał się osłabienia
swoich wpływów w regionie po wycieku tajnych doku‑
mentów negocjacyjnych (tzw. Palestinian Papers) oraz na‑
świetleniu bliskich kontaktów ze skorumpowanym reżi‑
mem Mubaraka, z drugiej strony Hamas został poważnie
osłabiony w wyniku operacji izraelskiej „Płynny Ołów” (na
przełomie 2008 i 2009 r.), nieustającej blokady oraz utraty
dotychczasowych sojuszników w postaci Syrii Baszszara
al‑Asada i Iranu. Do wzajemnego porozumienia doszło
dzięki Egiptowi, w którym kluczową rolę w porewolucyj‑
nych przemianach zaczęło odgrywać Bractwo Muzułmań‑
skie – czyli naturalny sojusznik Hamasu – z prezydentem
Mohammadem Mursim na czele (do lipca 2013 r.).
Arabska Wiosna nie tylko doprowadziła do palestyń‑
skiego pojednania, ale umożliwiła również Hamasowi,
który złagodził swą retorykę antyizraelską i zliberalizo‑
wał swój program społeczny, na rozpoczęcie aktywności
50
Palestyki przebierające oliwki. Bejt Dżalla.
Fot. Konrad Pędziwiatr
na międzynarodowej scenie politycznej w porozumieniu
z Fatahem i OWP, mającymi o wiele większe doświad‑
czenie w tej materii. Te ostatnie, widząc brak postępu
w negocjacjach pokojowych z Izraelem, zaczęły inten‑
syfikować działania dyplomatyczne na arenie między‑
narodowej. Ich celem było zdobycie poparcia społeczno‑
ści międzynarodowej dla żądań o uznanie palestyńskiej
podmiotowości politycznej, a przez to wywarcie presji
na swym partnerze negocjacyjnym – Izraelczykach. Wy‑
stąpienie Mahmuda Abbasa z wnioskiem do Organizacji
Narodów Zjednoczonych o uznanie Palestyny za pełno‑
prawnego członka wspólnoty międzynarodowej, z jednej
strony wywołało dramatyczne działania izraelskie, ma‑
jące na celu powstrzymanie tej inicjatywy, a z drugiej
zmusiło wszystkie kraje świata, łącznie z krajami Unii
Europejskiej, do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Choć
nie udało się zrealizować kluczowego celu inicjatywy Pa‑
51
lestyna 194, tzn. uzyskać dla Palestyny statusu 194 pań‑
stwa członkowskiego ONZ – procedura utknęła w Radzie
Bezpieczeństwa ONZ głównie w rezultacie nieprzychyl‑
ności USA41 – to dzięki głosowaniu Zgromadzenia Ogól‑
nego ONZ udało się uzyskać dla Palestyny podniesienie
statusu ONZ do stopnia „nieczłonkowskiego kraju ob‑
serwatora” (ang. non‑member observer state)42. Ważnym
osiągnięciem przywództwa palestyńskiego było również
przywrócenie konfliktowi izraelsko‑palestyńskiemu cen‑
tralnego miejsca w kwestii rozwiązania problemów bli‑
skowschodnich, co w obliczu destabilizacji regionalnego
układu sił wywołanego Arabską Wiosną było szczególnie
trudnym zadaniem. Po raz kolejny Palestyńczycy poka‑
zali również światu, iż pomimo ogromnej dysproporcji
sił potrafią walczyć o swoje państwo także bez przemocy,
z wykorzystaniem pokojowych narzędzi, co wielokrot‑
nie udowadniają w ostatnich latach w ramach lokalnych
Komitetów Ludowych Przeciwko Murowi43.
niePewna Przyszłość
Zanim podsumowane zostaną dotychczasowe rozważa‑
nia warto jeszcze na koniec pokrótce wspomnieć główne
przeszkody, które stanęły na drodze do osiągnięcia przez
nacjonalizm palestyński (pomimo wysoko rozwiniętej
41 Zob. D. Wach, „Wpływ Arabskiej Wiosny na sytuację w Palestynie i Izra‑
elu” (w:) Kultura i polityka, nr 11/2012, s. 119.
42 Rezolucja 67/19 Zgromadzenia Ogólnego ONZ dostępna na www.un.
org/press/en//2012/ga11317.doc.htm (30.10.2015).
43 Więcej informacji na temat Komitetów w: A. Jerska, „Codzienny apar‑
theid na Zachodnim Brzegu Jordanu”, Le Monde Diplomatique – edycja
polska, styczeń 2011.
52
wśród Palestyńczyków świadomości narodowej) swego
nadrzędnego celu – utworzenia państwa narodowego.
Pierwszą ważną przeszkodę dla prawie wszystkich ru‑
chów narodowowyzwoleńczych stanowiły imperia ko‑
lonialne lub quasi‑kolonialne. Zarówno Brytyjczycy jak
i Amerykanie, którzy posiadali przemożny wpływ na
przebieg wydarzeń w regionie w XX w. postrzegali nacjo‑
nalizm palestyński jako zagrożenie dla swoich interesów
i otwarcie odrzucali ideę samostanowienia dla Palestyń‑
czyków. Jednocześnie Brytyjczycy uznali żydowskie prawa
narodowe w Deklaracji Balfoura i w Mandacie Palestyń‑
skim Ligi Narodów. Oba dokumenty zakładały, że powsta‑
nie żydowskiego „domu narodowego” na terytorium man‑
datowym będzie częścią odpowiedzialności Brytyjczyków
jako zarządców Palestyny.
Z drugiej strony, Stany Zjednoczone Ameryki, które
w 1947 r. poparły ideę stworzenia niezależnego państwa
palestyńskiego obok Izraela, nie uczyniły nic żeby prze‑
ciwstawić się Jordanii, Wielkiej Brytanii i Izraelowi i do‑
prowadzić do jego powstania. Czynnie asystowały nato‑
miast przy narodzinach Izraela. Gdy powstało już pań‑
stwo Izrael to USA przyjęły politykę bardzo podobną do
tej, jaką wcześniej prowadziła Wielka Brytania. Kolejne
amerykańskie rządy wspierały Izrael, przy jednoczesnym
odmawianiu praw narodowych Palestyńczykom i przy
braku akceptacji dla powstania niepodległego państwa
palestyńskiego44.
Kolejną ważną przeszkodą w ziszczeniu się centralnego
celu nacjonalizmu palestyńskiego był i wciąż pozostaje sy‑
jonizm. Większość przywódców i teoretyków syjonistycz‑
nych (z kilkoma wyjątkami) zdecydowanie sprzeciwiała
44 R. Khalidi, Palestinian Identity, op. cit.
53
się jakimkolwiek elementom palestyńskiego nacjonali‑
zmu; zarówno dążeniom do utworzenia swojego państwa
jak i manifestacjom palestyńskiej tożsamości narodowej.
Według przedstawicieli ruchu syjonistycznego jedynie dla
Żydów Palestyna miała znaczenie „narodowe” (grupowe),
natomiast dla społeczności arabskiej zamieszkującej te
tereny ma ona znaczenie tylko „jednostkowe”. Jak słusz‑
nie zauważa Norman Finkelstein, syjonizm utrzymywał
i wciąż utrzymuje, że Palestyna ma dla swoich arabskich
mieszkańców jedynie znaczenie przypadkowe i równie
dobrze mogą się oni znaleźć w innych częściach arabskie‑
go Bliskiego Wschodu45. Ponadto, przedstawiciele ruchu
syjonistycznego, we wszelkich jego odmianach (religij‑
nej, kulturowej i społecznej), z reguły postrzegali konflikt
z palestyńskim nacjonalizmem jako grę zero‑jedynkową.
Zdołali zdobyć poparcie świata dla swoich aspiracji pań‑
stwowych, a jednocześnie na każdym kroku delegitymizo‑
wali w oczach świata podobne aspiracje Palestyńczyków46.
Wyżej wymienione bariery mają przede wszystkich
charakter zewnętrzny, aczkolwiek nacjonalizm palestyń‑
ski napotyka również na swej drodze wiele przeszkód we‑
wnętrznych. Jedną z nich jest brak spójności społecznej.
Społeczeństwo palestyńskie jest głęboko podzielone re‑
gionalnie, klasowo, religijnie i klanowo. Choć tego typu
podziały nie są czymś wyjątkowym w świecie, to na te‑
renach palestyńskich bardzo często prowadziły one do
braku spójnej strategii radzenia sobie z wyzwaniami. Te
podziały były także bardzo często wykorzystywane przez
władze w celu wzmocnienia ich siły. Taka technika była
stosowana z wielkim powodzeniem przez Brytyjczyków
nie tylko w Palestynie47, ale również w innych koloniach
(np. w Indiach). Po powstaniu państwa Izrael technikę tę
wykorzystywała Jordania do 1967 r. oraz stosuje ją do dzi‑
siaj Izrael na Terytoriach Okupowanych oraz w arabskich
enklawach w terenie Erec Izrael. Utrzymujący się do 2011 r.
bardzo silny podział polityczny na zwolenników Fatahu
i Hamasu był tego najlepszym przykładem.
Jeszcze inną przeszkodą na drodze do zmaterializo‑
wania się naczelnego celu nacjonalizmu palestyńskiego,
czyli utworzenia niepodległego państwa, jest wielość wi‑
zji przyszłego państwa. Tożsamość palestyńska, o czym
mowa była już powyżej, od zawsze przemieszana była
z innymi wymiarami tożsamości mieszkańców regionu,
czyli tożsamościami muzułmańskimi i chrześcijańskimi,
osmańskimi i arabskimi, lokalnymi i uniwersalnymi, oraz
rodzinnymi i klanowymi. Choć te rozmaite poziomy toż‑
samości rzadko kiedy wchodziły ze sobą w konflikt, to ich
wielość sprawiała, że tożsamość narodowa traciła swoją
siłę i dynamizm. Nacjonalizm palestyński musiał konku‑
rować o lojalność Palestyńczyków m.in. z panarabizmem
i panislamizmem. Dziś wydaje się już na tyle ugruntowany,
że nie są w stanie zagrozić mu inne opcje tożsamościowe.
Choć, jak zostało to zaprezentowane powyżej, procesy
narodowotwórcze w Palestynie są wysoce zaawansowa‑
ne, to Palestyńczycy wciąż nie posiadają swojego państwa,
które by znacząco wzmocniło ich wysiłki wyobrażania so‑
bie siebie jako wspólnoty politycznej. Z jednej strony wy‑
daje się, iż aktualnie powstanie niepodległego i suweren‑
nego państwa palestyńskiego z jasno określonymi granica‑
mi jest tak bliskie jak nigdy dotąd. Z drugiej strony, warto
45 N.G. Finkelstein, Image and Reality of the Israel-Palestine Conflict, Ver‑
so, Londyn 2001.
46 R. Khalidi, Palestinian Identity, op. cit.
47 Y. Miller, Government and Society in Rural Palestine 1920-1948, Uni‑
versity of Texas Press, Austin 1985.
54
55
pamiętać o dziesiątkach niespełnionych obietnic, które
padały w negocjacjach pokojowych izraelsko‑palestyń‑
skich (nade wszystko o tych z Porozumień w Oslo) oraz
o słowach Nahuma Goldmana (prezydenta Światowego
Kongresu Żydowskiego w latach 1956‑1968) który zwykł
mawiać, iż dyplomacja na Bliskim Wschodzie to sztuka
odraczania nieuchronnego tak długo jak to tylko możliwe.
Innymi słowy to, co wydaje się nieuchronne może się nie
ziścić jeszcze długo, a sytuacja na Zachodnim Brzegu Jor‑
danu, w Jerozolimie Wschodniej i w Strefie Gazy jeszcze
przez długie lata może pozostać bez zmian.
teksty blogowe i publicystyczne
KTO OTRUŁ ARAFATA?
25 listopada 2013, Dominik Wach
Jaser Arafat, najważniejsza postać w palestyńskiej histo‑
rii, niekwestionowany symbol swego narodu i wieloletni
lider palestyńskiej polityki wrócił na czołówki gazet. Sta‑
ło się tak dzięki dochodzeniu zleconemu przez katarską
stację telewizyjną Al Jazeera, która postanowiła zbadać
sprawę nagłej i zagadkowej śmierci „Mr. Palestine”.
Już w 2004 r. gdy Arafat podupadł na zdrowiu, a następ‑
nie szybko zmarł w jednej z najlepszych klinik na świecie
spekulowano, że został otruty. Jednak przez lata nikt nie
podjął się zadania wyjaśnienia przyczyn tego zagadko‑
wego zgonu. Świat, ale i sami Palestyńczycy szybko zaję‑
li się innymi sprawami. Dopiero w listopadzie 2011 r. je‑
den z dziennikarzy Al Jazeery podczas spotkania z wdo‑
wą po Arafacie – Suhą – podjął ten temat i rozpoczę‑
ło się dziennikarskie śledztwo. Początkowo przebadano
jedynie ubrania, które nosił palestyński lider tuż przed
56
śmiercią. Z uwagi na fakt, iż nie wykryto żadnych kon‑
wencjonalnych trucizn przeprowadzono testy na bar‑
dziej wyszukane substancje, w tym polon‑210, którym
został otruty w 2006 r. Aleksandr Litwinienko. Pozytyw‑
ne wyniki badań doprowadziły do sytuacji, w której roz‑
poczęła się „walka” o ekshumację Arafata i przeprowa‑
dzenie badań na jego szczątkach.
Początkowo władze Autonomii Palestyńskiej stanowczo
się temu sprzeciwiały, a poszczególni oficjele otwarcie
mówili, że jest ona niepotrzebna, bo Palestyńczycy i tak
wiedzą jaka jest prawda. Suha Arafat, wspierana przez
Al Jazeerę nie ustawała jednak w swym uporze i osta‑
tecznie dokonano ekshumacji i pobrano 20 próbek ze
szczątków byłego palestyńskiego lidera, które trafiły do
ośrodków badawczych w Szwajcarii, Rosji i Francji. W li‑
stopadzie 2013 r. pierwsze dwa ośrodki wydały raporty
dotyczące ekspertyz.
Zdaniem naukowców ze Szwajcarii wyniki badań mogą
sugerować, że Arafat faktycznie został otruty polonem‑
‑210, gdyż stężenie tego pierwiastka w niektórych z jego
szczątków znacznie przekracza przyjęte normy (po‑
ziom stężenia polonu przekraczał normę przynajmniej
18‑krotnie). Szwajcarzy nie chcieli jednak kategorycznie
wskazać, że niepodważalną przyczyną śmierci palestyń‑
skiego lidera był właśnie polon, choć uważają, że jest to
wysoce prawdopodobne.
Zupełnie inne oświadczenie wydał natomiast zespół ro‑
syjski, który w swym raporcie oświadczył, że przeprowa‑
dzone przez nich ekspertyzy nie pozwalają na potwier‑
dzenie, ale i zaprzeczenie tezy o otruciu polonem. Nie‑
mniej z przechwyconego przez Al Jazeerę tajnego ra‑
portu wynika, że Rosjanie zbadali jedynie 4 z 20 próbek,
a ich dobór był co najmniej zastanawiający, gdyż pocho‑
57
dziły one z fragmentów ciała, w których pierwiastki ta‑
kie jak polon są niezwykle trudne do wykrycia.
Cała sprawa jest niezwykle delikatna, nie wiadomo czy
kiedykolwiek uda się stuprocentowo potwierdzić lub
obalić tezę o otruciu Arafata polonem, najprawdopo‑
dobniej nie dowiemy się również, kto stał za potencjal‑
nym zabójstwem. Do substancji takich jak polon mają
bowiem dostęp jedynie rządy niektórych państw, więc
wyjaśnienie takiej sprawy mogłoby wywołać niebez‑
pieczne konsekwencje dla całego regionu.
Choć Izrael stanowczo odcina się od jakichkolwiek po‑
wiązań ze śmiercią Arafata to właśnie to państwo jest
wymieniane najczęściej jako najbardziej prawdopo‑
dobny sprawca – tak przez przeciętnych Palestyńczy‑
ków, jak i przez niektórych decydentów Autonomii Pa‑
lestyńskiej. Ciekawa jest natomiast zmiana w poglądach
mieszkańców Zachodniego Brzegu Jordanu, którzy po
ujawnieniu wyników badań powszechnie i jawnie oskar‑
żają także ówczesnych współpracowników Arafata.
„Za zabójstwem stał Izrael, to pewne, ale współpraco‑
wali z nim politycy Autonomii. To oni chcieli odsunąć
Arafata i uzyskać dostęp do władzy i pieniędzy” – mówi
Hira, właścicielka szkoły nauki jazdy. To zdanie podzie‑
la jej mąż Samir, ale i wielu Palestyńczyków, szczególnie
tych zawiedzonych rządami Fatahu i wątpiących w pro‑
ces pokojowy.
Dżamal, właściciel sklepu z wyrobami skórzanymi jest
nawet bardziej konkretny – „Za zamachem stoi Abbas
i Dahlan. To oni najwięcej skorzystali na śmierci Arafa‑
ta.” Jednym tchem dodaje również, że „truciznę dostali
od Izraela, sami nie mieli do niej dostępu”.
W taką wersję wydarzeń wierzą również niektóre osoby
blisko związane z Fatahem i do niedawna bezgranicznie
oddane partii i obecnemu prezydentowi Mahmudowi
Abbasowi. Jest wśród nich Nadżah, mieszkaniec jedne‑
go z hebrońskich obozów uchodźców, który szybko uci‑
na niewygodną konwersację – „Politycy kłamią, wszyscy,
bez wyjątku.”
Choć niekiedy pojawiają się także inne wskazania, czę‑
sto raczej nie poparte żadnymi przemyśleniami, takie
jak ten Hasana, który bez namysłu rzuca „USA i Izra‑
el, to oni odpowiadają za to, co dzieje się w Palestynie”,
to zdecydowana większość Palestyńczyków podejrzewa
zmowę izraelskich i palestyńskich decydentów. Co cie‑
kawe, mieszkańcy Zachodniego Brzegu Jordanu, zazwy‑
czaj niechętnie mówiący o swoich przekonaniach poli‑
tycznych, nie kryją w tym przypadku swych opinii i nie
szczędzą krytyki obecnie rządzącym. Lecz czy można
się temu dziwić w obliczu braku jakichkolwiek perspek‑
tyw na poprawę ich sytuacji, gdy w tym samym czasie
rosną kolejne osiedla żydowskie, ale i wielkie wille lide‑
rów Fatahu?
ASAFIR – PTASZKI WIĘZIENNE
26 sierpnia 2013, Dominik Wach
Palestyna jest dziwnym miejscem. Próżno tu szukać lo‑
giki w wielu aspektach życia. Nie należy również ocze‑
kiwać sprawiedliwości i bezstronności władz, które
decydują o codzienności mieszkańców tych terenów –
wbrew pozorom, mimo przekazania pełni kompetencji
władzom Autonomii Palestyńskiej w tzw. Strefie A i ich
części w Strefie B48, to władze izraelskie mają decydujący
głos. Krótko mówiąc Palestyna jest miejscem gdzie do
48 O Strefach A, B i C traktować będzie kolejny rozdział.
58
59
końca nie wiadomo co wolno, a co jest zabronione, co
jest wykroczeniem, a co już przestępstwem i jaka kara
może nas za to spotkać. Powodem takiej sytuacji nie jest
jednak postawa samych Palestyńczyków, którzy wymy‑
ślili sobie tego typu system rządów i funkcjonują w tej
dziwnej rzeczywistości.
Brak sprawiedliwości nie kończy się jednak w sytuacji,
gdy Palestyńczyk zostanie aresztowany. Dopiero wów‑
czas rozpoczyna się na swój sposób ciekawa gra, w któ‑
rej nie chodzi o dowiedzenie prawdy, lecz o zdobycie in‑
formacji pozwalającej na postawienie aresztowanemu
zarzutów.
To fakt izraelskiej okupacji i podlegania wojskowej ju‑
rysdykcji sprawia, że w każdej chwili, o każdej porze
dnia i nocy postronny Palestyńczyk może zostać aresz‑
towany, bez postawienia konkretnych zarzutów, bez
możliwości kontaktu z prawnikiem i bez wiedzy jak dłu‑
gi czas spędzi w odosobnieniu. Niewiele jest miejsc na
świecie, gdzie można zostać zatrzymanym na wiele mie‑
sięcy z powodu namalowania hasła na ścianie, gdzie na‑
wet kilkuletnie dzieci są aresztowane za odrzucenie ka‑
mienia w kierunku atakujących go małoletnich osadni‑
ków żydowskich, w końcu gdzie można być aresztowa‑
nym na podstawie informacji od osoby, która nie była
nawet w miejscu popełnienia rzekomego wykroczenia.
Izraelskie władze posuwają się bowiem do podstępu, by
wydobyć z aresztowanego informacje, mogące pomóc
w jego skazaniu. Niejednokrotnie osoby, które zostały
zatrzymane na podstawie wątpliwych przesłanek, tra‑
fiają do specjalnych cel. Spotykają w nich innych Pale‑
styńczyków, którzy starają się zdobyć ich zaufanie, zaim‑
ponować im, stać się dla nich kimś ważnym, wręcz bo‑
haterem walczącym z okupantem. To wszystko ma do‑
prowadzić do sytuacji, w której osadzony poczuje się jak
wśród przyjaciół i po pewnym czasie otworzy się i wyja‑
wi informacje niezbędne do jego skazania. Palestyńczy‑
cy określają takie cele słowem Asafir (pokój ptaków).
Palestyńczycy sprawiają wrażenie ludzi, którzy przywy‑
kli już do takich wydarzeń, nie dziwi ich, że próby do‑
chodzenia swoich praw kończą się zazwyczaj całkowi‑
tym fiaskiem. Tereny okupowane są miejscem, gdzie
w starciu z osadnikami żydowskimi to Palestyńczycy są
zawsze tymi winnymi, gdzie tzw. „względy bezpieczeń‑
stwa” są wystarczającym powodem, by odrzucić wszel‑
kie dowody świadczące o niewinności zatrzymanego.
Nie chodzi tu także o osoby, które faktycznie stanowią
zagrożenie dla społeczeństwa, które w jakikolwiek spo‑
sób są zaangażowane w działalność organizacji terrory‑
stycznych. W okupowanej Palestynie każdy, bez wyjątku,
może stać się ofiarą tego dziwnego systemu i ze „wzglę‑
dów bezpieczeństwa” trafić do aresztu.
60
Działalność Asafir potwierdza Ismail, mieszkaniec obo‑
zu uchodźców Al‑Arrub, znajdującego się w pobliżu
Hebronu. Ten młody Palestyńczyk został zatrzymany za
napisanie na ścianie jednego z budynków w obozie hasła
„wolność dla palestyńskich więźniów”. Paradoksalnie to
właśnie te słowa sprawiły, że sam stał się jednym z nich
i spędził w zakładzie karnym ostatnie 5 miesięcy.
Jak uważa Ismail władze więzienia z powodu braku wy‑
starczających dowodów do jego skazania stosunkowo
szybko umieściły go wraz z Asafir. „Trafiłem do celi z in‑
nymi Palestyńczykami, część z nich była w podeszłym
wieku i wyglądała jakby od dłuższego czasu odsiadywa‑
ła wyrok” – mówi Ismail. „Po kilku dniach zaczęli opo‑
wiadać o swoich dokonaniach z powodu których trafili
za kratki, jeden nawet opowiedział historię jak zabił kil‑
61
ku Izraelczyków. Próbował zachowywać się jak bojow‑
nik o niepodległość Palestyny”.
ARABSKI IDOL
24 lipca 2013, Bartłomiej Myszkowski
Ismail od początku podejrzewał, że współwięźniowie
próbują wydobyć z niego informacje, które mogą dopro‑
wadzić do jego skazania i dlatego milczał, a podczas ko‑
lejnego przesłuchania powiedział, że Asafir nic z niego
nie wyciągną. Po kilku dniach został przeniesiony do in‑
nej celi.
Dla wielu z uczestników popularnego muzycznego
show była to przygoda życia, historia jak z bajki, ale roz‑
grywająca się w realnym świecie. Na szczególną uwa‑
gę zasługuje jednak zwycięzca, niespełna 24‑letni Pale‑
styńczyk ze Strefy Gazy. Mohammad Assaf, który wy‑
grał drugą edycję popularnego programu rozrywkowe‑
go Arabski Idol.
Część osób nie jest jednak tak czujna i ulega wdziękowi
więziennych ptaszków. „Szczególnie młodzi i zagubieni,
którzy po raz pierwszy trafili do więzienia przyznają się
do swoich czynów” – uważa Ismail. „Wielu z nich chce
również dorównać starszym i poważanym więźniom
z „pokoju ptaków” i opowiada o rzeczach, których ni‑
gdy nie zrobili”.
Jak wynika z badań palestyńskiego Centrum Badań nad
Więźniami i Prawami Człowieka – AHRAR, większość
młodych Palestyńczyków, nawet 99% z nich, przyznaje
się przed Asafir do różnego rodzaju wykroczeń i prze‑
stępstw. Fuad Alchuffasz – szef AHRAR – uważa, że na‑
leży opracować wszechstronny narodowy plan mający
uświadamiać młodym Palestyńczykom co może ich spo‑
tkać w izraelskich zakładach karnych, łącznie z różnymi
metodami przesłuchań.
Ismail spędził w więzieniu 5 miesięcy za napisanie hasła
na ścianie budynku w obozie Al‑Arrub, lecz nadal po‑
zostaje uśmiechniętym i pełnym energii młodym czło‑
wiekiem. Większość aresztowanych nie ma tyle szczę‑
ścia i spędza lata swojej młodości za kratkami, co póź‑
niej odbija się na ich dalszym życiu.
62
Arabski Idol jest odpowiednikiem angielskiego show –
Pop Idol. Program ten cieszy się bardzo dużym zainte‑
resowaniem w państwach arabskich. Uczestnicy z wie‑
lu krajów zmagali się na scenie w walce o zwycięstwo,
a dzięki transmisjom satelitarnym, kibicowały im milio‑
ny widzów przed telewizorami. W drugiej edycji progra‑
mu przesłuchania wstępne miały miejsce w 8 państwach
– Egipcie, Maroku, Tunezji, Jordanii, Iraku, Zjednoczo‑
nych Emiratach Arabskich, Libanie i Katarze. Po dwóch
z trzech etapów zmagań, do rundy finałowej zostało za‑
kwalifikowanych 27 uczestników z 10 państw – Egiptu,
Maroka, Tunezji, Syrii, Iraku, Libanu, Arabii Saudyjskiej,
Algierii, Bahrajnu i Autonomii Palestyńskiej. W dziewią‑
tym tygodniu konkursu odbył się finał, do którego za‑
kwalifikowali się przedstawiciele trzech państw: Egiptu
– Ahmad Gamal, Syrii – Farah Joussef, oraz Autonomii
Palestyńskiej – Mohammed Assaf.
Walka w ostatnim etapie budziła na Zachodnim Brze‑
gu szczególnie duże emocje. Niezależnie od poglądów
politycznych czy też przynależności społecznej wszy‑
scy wspierali młodego Palestyńczyka. Jeszcze na dłu‑
go przed finałem (ale oczywiście także po zwycięstwie)
w zakątkach wielu miast i wsi dało się słyszeć jego pio‑
senki i dyskusje na temat spodziewanych szans na wy‑
graną. Wydawało się, że wydarzenia te wzmocniły w na‑
63
rodzie palestyńskim poczucie jedności, tożsamości oraz
dumy na niespotykaną dotąd skalę. Szczyt euforii przy‑
padł na 21 i 22 czerwca (kolejno finałowe starcie oraz
wyniki). W wielu miastach Zachodniego Brzegu przygo‑
towano specjalne strefy z telebimami, by Palestyńczycy
mogli wspólnie z rodzinami i przyjaciółmi dopingować
młodego artystę. Atmosfera była wyjątkowa… oklaski,
okrzyki, wspólny śpiew i taniec.
W jednym z takich miejsc specjalnie przygotowanym
przez władze miasta, na placu Żłóbka w Betlejem, nie‑
opodal Bazyliki Narodzenia Pańskiego, zebrał się spory
tłum. Atmosfera była gorąca. Mężczyźni spontanicznie
zbierali się w grupy i tańczyli narodowy taniec palestyń‑
ski – dabke. Po każdym występie Assafa tłum falował
i gorączkowo wykrzykiwał. Ta noc trwała długo, cho‑
ciaż oficjalne wyniki konkursu ogłoszono dopiero na‑
stępnego dnia wieczorem. Była to istna eksplozja emo‑
cji. Mimo że młody Palestyńczyk znalazł się w finale, to
wielu jego rodaków obawiało się, że na „ostatniej prostej”
może odpaść. Z tego powodu szał radości jaki rozlał się
na palestyńskie ulice po zwycięstwie przerósł oczekiwa‑
nia ludzi nieprzywykłych do spontanicznego ducha pa‑
lestyńskiego. Dla wielu nie tak istotne było zwycięstwo
w konkursie muzycznym, ale to, iż dzięki temu świat
usłyszał o Palestynie. O kraju, którego problemy zwykle
zbywa się milczeniem.
Dla Palestyńczyków wydarzenie to miało znamienny
wymiar. Było bowiem niczym podniesienie na piedestał
uciśnionego narodu bez prawa do własnego państwa.
Po ogłoszeniu wyników odgłosy euforii rozbrzmiewa‑
ły w całej Palestynie niemalże do bladego świtu. Ludzie
śpiewali i tańczyli na ulicach, puszczali sztuczne ognie,
jeździli po mieście trąbiąc i krzycząc, oznajmiając świa‑
tu zwycięstwo jednego z nich. Po pewnym czasie świę‑
64
tujący przenieśli się z ulic do kawiarni lub domów gdzie
nadal w gorących nastrojach komentowali wielkie zwy‑
cięstwo.
Te wydarzenia w jakimś stopniu można porównać do
eksplozji radości kibiców piłki nożnej w kraju, którego
reprezentacja wygrała mundial. Wydaje się jednak, że
podłoże radości palestyńskiej jest częściowo inne. Wy‑
grał przedstawiciel narodu znajdującego się pod okupa‑
cją, którego prawa znajdują się poza nawiasem, a pro‑
blemy są marginalizowane. Palestyna potrzebowała tego
zwycięstwa, by udowodnić samej sobie, że jeszcze jest
w stanie wygrywać.
Tak dużą popularność Mohammada Assafa dosyć szyb‑
ko postanowiła wykorzystać UNRWA, mianując go re‑
gionalnym ambasadorem młodzieży przy ONZ. Assaf
bowiem pochodzi z obozu uchodźców w Strefie Gazy,
gdzie ukończył szkołę prowadzoną przez UNRWA.
Zwycięstwo Assafa ma więc znaczenie wielopłaszczyzno‑
we. Odniósł sukces nie tylko w sferze kultury, ale także
w wymiarze politycznym. Zwyciężył nie tylko jako Pale‑
styńczyk, ale również jako palestyński uchodźca. Wygra‑
na w tak popularnym programie ma bardzo mocny ak‑
cent polityczny. Przypomina bowiem na arenie między‑
narodowej nie tylko o narodzie znajdującym się pod oku‑
pacją, ale także o nierozliczonej przeszłości uchodźców
palestyńskich.
FIDAI – HYMN PALESTYNY
11 czerwca 2013, Bartłomiej Myszkowski
Na Zachodnim Brzegu dzieci wychowywane są na pa‑
triotów. To ważny element edukacji szkolnej. Większość
dzieci wzrasta w miłości do ojczyzny od najmłodszych
65
lat nie tylko w szkole, ale przede wszystkim w domach
rodzinnych. Już kilkuletnie maluchy uczestniczą w anty‑
izraelskich demonstracjach, nawet takich, gdzie docho‑
dzi do użycia przemocy, gazu łzawiącego (np. w miejsco‑
wości Kafr Qaddum).
Mimo że z życie z palestyńskim paszportem nie jest ła‑
twe, to większość osób jest z niego dumna. W szkołach
wczesnym rankiem, jeszcze przed pierwszą lekcją dzie‑
ci słuchają hymnu narodowego. Rozbrzmiewa on i od‑
bija się echem po okolicy. Niezależnie od tego, czy jest
to szkoła przy zamkniętej dla Palestyńczyków ulicy Szu‑
hada w Hebronie na południu Palestyny, czy obóz dla
uchodźców palestyńskich w Tulkarem na północy kraju.
Dzieci znają na pamięć nie tylko pierwszą zwrotkę hym‑
nu, ale cały tekst. Śpiewają z całych sił przekrzykując się
wzajemnie.
Pierwsze doświadczenie z dziećmi śpiewającymi hymn
palestyński miałem podczas prowadzonych przez na‑
szą sekcję EAPPI lekcji języka angielskiego w tulkarem‑
skim obozie dla uchodźców. Dzieciaki początkowo się
wstydziły, ale po chwili lody zostały przełamane i zaczę‑
ły nas z zainteresowaniem przepytywać. „Ahlan wa sah‑
lan, what is your name, how old are you, do you have
a wife?…” Wcześniej jednak by znaleźć nić porozumie‑
nia każdy z wolontariuszy opowiadał o kraju swojego
pochodzenia i na koniec zaśpiewał hymn. Zabrzmiał
hymn Austrii, potem Polski i na końcu Palestyny. Dzieci
mimo młodego wieku, 7‑12 lat, były poważne i skupione.
Śpiewały głośno i z przejęciem, aż do końca.
Kolejny raz usłyszałem palestyński hymn podczas nad‑
zorowania rolniczego przejścia granicznego nieopodal
Tulkarem, w miejscowości Far’un. Odbijał się echem
z pobliskiej szkoły i leciał nad polami wśród upraw, rol‑
ników czekających na przejście przez checkpoint i kon‑
66
trolujących ich żołnierzy. Znajoma melodia jednym ra‑
zem urywana była przez wiatr, a innym przez rozmowy
czekających Palestyńczyków, czy przejeżdżający traktor.
Zdarzało się, że melodia hymnu dobiegała do moich
uszu w bardzo dziwnych miejscach. Na przykład w po‑
zornie spokojnym, przesączonym ciszą Hebronie. Ta ci‑
sza jednak pełna jest napięcia. Jest to ta sama cisza, któ‑
ra towarzyszy niemal każdej chwili poprzedzającej nagłe
zdarzenie – wybuch, burzę, gdy na moment świat za‑
miera, a czas płynie wolniej. Cały Hebron jest przesączo‑
ny tą dziwną ciszą.
Palestyński hymn usłyszałem przy ulicy Szuhada, nad‑
zorując odcinek przy domach zamieszkiwanych przez
nielegalnych osadników żydowskich, którędy codzien‑
nie przechodzą palestyńskie dzieci. Nieopodal tego
miejsca funkcjonuje szkoła, więc palestyńskie dzieci
dwa razy dziennie, w drodze „do” oraz „ze” szkoły prze‑
mykają zakazaną ulicą. Każdego dnia członkowie dwóch
organizacji międzynarodowych są obecni w tym miej‑
scu – TIPH oraz EAPPI. Dzięki temu ataki osadników
żydowskich oraz szczegółowe rewizje idących do szko‑
ły dzieci przez izraelskich żołnierzy zdarzają się rzadziej.
Na początku wydawało mi się, że dźwięk dochodzi
z monumentalnej kamienicy z flagą izraelską, ale póź‑
niej się okazało, że odbija się tylko od niej echem, a źró‑
dłem pieśni jest pobliska szkoła. To było dziwne uczucie.
Palestyński hymn słyszany w miejscu, do którego Pale‑
styńczycy mają bardzo ograniczony dostęp, w centrum
jednego z największych miast palestyńskich.
Rozdział 2/
Granice i życie pod okupacją
Małgorzata Juszczak
Okupacja Zachodniego Brzegu Jordanu przez Izrael trwa
nieprzerwanie od 1967 r., kiedy Izrael po wygranej wojnie
sześciodniowej przejął49 kontrolę nad terenami Zachodnie‑
go Brzegu i Strefy Gazy50. Obecnie jako międzynarodową
granicę między państwem Izrael a Zachodnim Brzegiem
Jordanu przyjmuje się umownie linię demarkacyjną z 1949 r.
– tzw. Zieloną Linię, o której będzie mowa poniżej. W prak‑
tyce jednak faktyczne granice Izraela wykraczają daleko
poza nią, o ile w ogóle można je jednoznacznie zdefiniować.
Fakt ten ma bezpośrednie przełożenie na warunki, w jakich
egzystują Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu Jordanu
oraz w Jerozolimie Wschodniej51. Celem niniejszego roz‑
działu jest przedstawienie aktualnego podziału i statusu te‑
renów historycznej Palestyny, a także scharakteryzowanie
konsekwencji, jakie niesie za sobą okupacja Zachodniego
Brzegu dla życia codziennego Palestyńczyków.
49 W preambule Rezolucji 242 Rady Bezpieczeństwa ONZ podkreślono za‑
sadę prawa międzynarodowego mówiącą o „niedopuszczalności przej‑
mowania terytorium w wyniku wojny”.
50 I. Pappe, History of Modern Palestine, Cambridge University Press, Cam‑
bridge 2006, s. 17
51 W niniejszej książce, ze względu na obszar działania programu EAPPI,
analizą objęto wyłącznie tereny Zachodniego Brzegu, pomijając Stre‑
fę Gazy. Jerozolima Wschodnia stanowi formalnie część Zachodniego
Brzegu, jednak często jest wymieniana oddzielnie z racji swej odrębnej
specyfiki, opisanej szerzej w rozdziale pt. Jerozolima.
69
izrael – Państwo bez granic
Jednoznaczne określenie granic państwa Izrael w obecnej
sytuacji geopolitycznej jest niezwykle trudne. Jest to ściśle
związane z ekspansją terytorialną Państwa Żydowskiego,
która następowała nie tylko w efekcie operacji militarnych,
takich jak pierwsza wojna izraelsko‑arabska (1948‑49)52
czy wojna sześciodniowa (1967), ale również trwającego
do dziś stopniowego przejmowania terenów palestyń‑
skich53 przez izraelskie wojsko i osadników54. Samo pań‑
stwo Izrael nigdy oficjalnie nie określiło swojej wschodniej
granicy. Oficjalna strona internetowa izraelskiego Mini‑
sterstwa Spraw Zagranicznych podaje, że Izrael graniczy
z Libanem, Syrią, Jordanią, Egiptem i Morzem Śródziem‑
nym55 – brak wzmianki na temat terytoriów palestyńskich
jest znamienny.
W związku z nieuregulowanym obszarem terytorial‑
nym, możemy spotkać się z terminami odwołującymi się
do różnych form podziału obszaru Izraela/Palestyny ja‑
kie funkcjonowały na przestrzeni lat, takimi jak: „histo‑
ryczna Palestyna”, „mandat Palestyny”, „granice z 1948/9 r.”
52 Więcej o pierwszej wojnie izraelsko‑arabskiej w rozdziale o palestyń‑
skich uchodźcach i prawie do powrotu.
53 Są to zarówno tereny „państwowe” jak i prywatne, 131 osiedli zostało
zbudowanych całkowicie lub częściowo na prywatnych terenach pale‑
styńskich, 32% terenów użytkowanych przez osiedla stanowi prywatna
własność Palestyńczyków. Peace Now, One Violation Leads to Another:
Israeli Settlement Building on Private Palestinian Property, A Report of
Peace Now’s Settlement Watch TeamAddendum, marzec 2007, www.
peacenow.org.il/eng/sites/default/files/Breaking_The_Law_formal%20
data_March07Eng.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
54 Obszerniej na temat osadników żydowskich w rozdziale pt. Osadnicy.
55 Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela, The Land: Geography
and Climate, www.mfa.gov.il/MFA/Facts+About+Israel/Land/THE‑
+LAND‑+Geography+and+Climate.htm (data pozyskania 18.02.2014).
70
Znikająca Palestyna.
Źródło: Departament ds. Negocjacji Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
inaczej „granice sprzed 1967 r.” Obok statusu Jerozolimy,
osadnictwa, prawa do powrotu palestyńskich uchodźców
i problemu wody, kwestia granic jest jednym z głównych
punktów spornych konfliktu i przedmiotem bezowocnych
jak dotąd negocjacji.
71
arabsko‑izraelskiej (1948‑1949). Zielony kolor atramentu
użyty do jej zaznaczenia na oficjalnych mapach miał wła‑
śnie określać jej tymczasowość (trwałe granice rysowano
kolorem czarnym bądź czerwonym)56. Społeczność mię‑
dzynarodowa uznała więc Izrael, podobnie jak Organiza‑
cja Wyzwolenia Palestyny (Porozumienie z Oslo, 1993 r.)57,
w granicach sprzed 1967 r., czyli na obszarze obejmują‑
cym 78% terenów historycznej Palestyny.
Funkcjonowanie Zielonej Linii w dyskursie publicz‑
nym jako granicy między Zachodnim Brzegiem a Izra‑
elem kontrastuje drastycznie z faktyczną sytuacją w tere‑
nie. Obecność militarna Izraela rozciąga się aż po rzekę
Jordan – nawet granica Zachodniego Brzegu z Jordanią
kontrolowana jest przez izraelską straż graniczną i woj‑
sko. Na wschód od Zielonej Linii wybudowano już ok.
150 izraelskich osiedli58 zamieszkiwanych przez ponad
500 tys. osadników izraelskich oraz system łączących
je dróg w większości niedostępnych Palestyńczykom,
a znaczna część (85%) trasy wznoszonego przez Izra‑
el muru nie jest zbieżna z Zieloną Linią lecz wykracza
znacznie poza terytorium Izraela uznane na arenie mię‑
dzynarodowej. 60% Zachodniego Brzegu (tzw. strefa C)
znajduje się pod całkowitą kontrolą izraelską, co w prak‑
tyce przekłada się na bardzo ograniczony dostęp Pale‑
Znikająca Palestyna.
Źródło: Departament ds. Negocjacji Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
Za tymczasową granicę między Zachodnim Brzegiem
a Izraelem ONZ przyjęło Linię Demarkacyjną z 1949 r.,
zwaną powszechnie Zieloną Linią. Pamiętać jednak należy,
iż Zielona Linia nie jest oficjalną granicą państwa, a je‑
dynie linią zawieszenia broni ukształtowaną po I wojnie
72
56 I. Pappe, History of Modern Palestine, op. cit., s. 165.
57 Declaration of Principles on Interim Self-Government Arrangements, Palestine Liberation Organization letters of recognition, 13 września 1993.
58 Włącznie z tymi znajdującymi się w Jerozolimie Wschodniej. Dodat‑
kowo istnieje ok. 100 tzw. outposts – osad nie autoryzowanych nawet
przez władze Izraela. United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs occupied Palestinian territory The humanitarian impact of Israeli settlement policies. Update December 2012 www.ochaopt.
org/documents/ocha_opt_settlements_FactSheet_December_2012_
english.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
73
styńczyków do wody i zasobów naturalnych oraz brak
możliwości budowy infrastruktury. Izraelskie władze
stosują różne metody zawłaszczania palestyńskiej zie‑
mi w strefie C. Tereny nie będące w posiadaniu pry‑
watnych palestyńskich właścicieli ziemskich, określane
przez Izrael jako „państwowe”, są traktowane jako niczyje
i przeznaczane prawie wyłącznie na rozbudowę osiedli
żydowskich i infrastruktury wojskowej, choć także pry‑
watne tereny palestyńskie przejmowane są przez osadni‑
ków. Dodatkowo, szczególnie w Dolinie Jordanu, izrael‑
skie władze wyznaczyły zamknięte strefy przeznaczone
na ćwiczenia wojskowe – obszary te zamieszkuje ok. 5
tys. Palestyńczyków. Innym sposobem przejmowania
ziemi przez Izrael i odcinania od niej rdzennej ludności
jest ogłoszenie danego obszaru „parkiem narodowym”
lub „rezerwatem przyrody”59. Spośród różnorakich wy‑
jaśnień odmowy możliwości budowania Palestyńczykom
Izrael często podaje występowanie „wykopalisk arche‑
ologicznych” w pobliżu, co jednocześnie – jak się później
okazuje – nie jest przeciwwskazaniem do użytkowania
tych terenów przez izraelskich osadników60.
Rozważając kwestię podziałów terytorialnych warto
wspomnieć, że Hamas, który w wiodącym dyskursie me‑
dialnym określany jest jako organizacja „dążąca do unice‑
stwienia Izraela”, w rzeczywistości wielokrotnie wyrażał
chęć uznania Izraela na obszarze obejmującym 78% hi‑
storycznej Palestyny, pod warunkiem całkowitego wyco‑
fania z terytoriów okupowanych i uznania prawa powro‑
59 Ibidem.
60 B’Tselem, Planning & building in Area C Restrictions on Palestinian
planning and construction in Area C , 2013, www.btselem.org/planning_
and_building/restrictions_on_palestinian_planning_and_building (data
pozyskania 18.02.2014).
74
tu palestyńskich uchodźców. W Dokumencie Pojednania
Narodowego, zredagowanym w 2006 r. przez liderów
wszystkich palestyńskich frakcji politycznych przebywają‑
cych wtedy w izraelskich więzieniach, zasadniczo poparto
rozwiązanie dwupaństwowe, wyrażając chęć dążenia do
utworzenia państwa palestyńskiego jedynie na obszarach,
które Izrael zajął w 1967 r., czyli dokładnie w granicach,
w których uznała Izrael społeczność międzynarodowa61.
Chaled Meszal, przywódca Hamasu na wygnaniu, w wy‑
wiadzie dla Wall Street Journal potwierdził, że Hamas
w ramach konsensusu z innymi partiami palestyńskimi
„zgodził się uznać Palestynę w granicach sprzed 1967 r”62.
Również Ismail Hanija, były premier i jeden z przywódców
Hamasu w Gazie, podkreśla, że „Izrael musi oddać ziemie
zrabowane w 1967 r. i pozwolić na utworzenie państwa pa‑
lestyńskiego na Zachodnim Brzegu i w Gazie”63. Ani Ha‑
mas, ani Palestyńska Władza Narodowa nie uznała jednak
nigdy żydowskiego charakteru państwa Izrael. Pamiętać
należy, iż około 20% obywateli tego kraju to Palestyńczy‑
cy. Określenie państwa jako „żydowskie” oznaczałoby bo‑
wiem zgodę na instytucjonalną dyskryminację tej części
społeczeństwa izraelskiego i stoi w sprzeczności z warto‑
ściami demokratycznymi.
61 J. Halper, Obstacles to Peace, A Critical Re-framing of the Israeli-Palestinian Conflict, Israeli Committee Against House Demolitions, Jerozolima
2005, s. 84.
62 „Hamas: We Recognize Israel Within The 1967 Borders”, Palestine
Monitor, 1 sierpnia 2009, www.palestinemonitor.org/spip/spip.php?
article1027, data pozyskania 13.01.2010.
63 Ynet News, Haniyeh: We’re yet again besieged by our occupiers, Ynet News,
7 listopada 2006, www.ynetnews.com/articles/0,7340,L‑3273888,00.
html (data pozyskania 18.02.2014).
75
„autonomia Palestyńska”
czy „Palestyńskie terytoria okuPowane”64
– dlaczego stosujemy termin „okuPacja”?
Wśród wielu nazw65 funkcjonujących w dyskursie publicz‑
nym dla określenia terenów Zachodniego Brzegu i Strefy
Gazy dwa są szczególnie znamienne dla sposobu postrze‑
gania konfliktu izraelsko‑palestyńskego, a mianowicie:
„Autonomia Palestyńska” i „Palestyńskie Terytoria Oku‑
powane”. Te przeciwstawne semantycznie terminy sto‑
sowane są często zamiennie dla określenia tych samych
obszarów.
Pojęcie „autonomii” w kontekście terenów palestyńskich
wprowadzają dokumenty Porozumień z Oslo (1993), w któ‑
rych wyrażenie „tymczasowy palestyński rząd autonomicz‑
ny” (Palestinian Interim Self‑Government)66 odwołuje się
do nowo powołanego organizmu – Palestyńskiej Władzy
Narodowej. Aby zrozumieć, na jakich zasadach miała być
ustanawiana owa „autonomia”, należy przyjrzeć się bliżej
procesowi pokojowemu z Oslo i jego dokumentom. Pod‑
pisane w 1993 r. przez Icchaka Rabina i lidera Organizacji
Wyzwolenia Palestyny, Jasera Arafata, miały zainicjować
proces stopniowego przekazywania suwerenności Pale‑
styńczykom w nadziei na ostateczne utworzenie państwa
palestyńskiego, o którym jednak w dokumentach nie było
64 Nie istnieje wystandaryzowana pisownia ww. nazwy w języku polskim.
Autorzy książki przyjęli pisownię z dużej litery.
65 Władze izraelskie stosują najczęściej określenia: „Judea i Samaria” – od‑
wołujące się do konotacji biblijnych, „Terytoria Sporne” lub „Terytoria”.
66 Declaration of Principles on Interim Self-Government Arrangements,
13 września 1993, art. IV Jurisdiction, art. V Transitional Period and
Permanent Status Negotiations, punkt 2, 3; Israeli-Palestinian Interim
Agreement on the West Bank and the Gaza Strip, Washington D.C., 28
września, 1995, art. XI Land, punkt 1.
76
wzmianki. W Porozumieniu Oslo II z 1995 r. wprowadzo‑
no podział Zachodniego Brzegu na trzy obszary o różnym
statusie: A, B i C. Obszary A, stanowiące 18% Zachodniego
Brzegu miały być w pełni administrowane przez Władze
Palestyńskie, obszary B miały znaleźć się pod palestyń‑
ską kontrolą cywilną oraz wspólną izraelsko‑palestyńską
kontrolą bezpieczeństwa (22%), natomiast strefa C miała
pozostać pod pełną kontrolą izraelską (60%). Choć obsza‑
ry A miały ulec stopniowemu rozszerzeniu, co zapewniał
uzgodniony w porozumieniach pięcioletni okres przejścio‑
wy, pierwotny podział utrzymał się do dziś67.
Paradoksalnie proces pokojowy z Oslo, który w teo‑
rii miał spowodować stopniowe uzyskanie autonomii
Okupowanych Terytoriów Palestyńskich zamiast przy‑
nieść poprawę jakości życia na terenach okupowanych,
w rzeczywistości niejako zalegalizował okupację. W cza‑
sie trwania procesu pokojowego z Oslo (1993‑2000) po‑
dwoiła się liczba nielegalnych osadników, powstał służący
osiedlom system 29 autostrad i dróg objazdowych oraz
zburzono blisko 1,7 tys. palestyńskich domostw na Tery‑
toriach Okupowanych68.
Jak pisze Jeff Halper, antropolog i nominowany do Po‑
kojowej Nagrody Nobla założyciel Izraelskiego Komitetu
przeciw Wyburzeniom Domów (ICAHD), wraz z podpi‑
saniem porozumień z Oslo II, terytoria okupowane (Za‑
chodni Brzeg wraz z Jerozolimą Wschodnią oraz Strefą
Gazy), których integralność Izrael zobligowany był szano‑
wać, zostały rozczłonkowane na 70 enklaw. Sam Zachodni
Brzeg podzielono na 64 wysepki obejmujące wspomniane
już obszary A, B i C oraz ogromny „rezerwat przyrody”
67 J. Halper, Obstacles to Peace, op. cit., s. 57.
68 J. Halper, Obstacles to Peace, op. cit., 2005, s. 43.
77
Palestyńskie Terytoria Okupowane. Ciemnym kolorem zaznaczono strefy
A i B pozostające pod częściową kontrolą władz Autonomii Palestyńskiej.
Kolor biały to strefa C kontrolowana całkowicie przez Izrael.
Źródło: Wikipedia
na Pustyni Judzkiej69. Przy obecnym stanie rzeczy „grani‑
ce” rozczłonkowanych obszarów A i B, porównywanych
często do Bantustanów istniejących w Afryce Południo‑
wej w czasach apartheidu70, są de facto granicami terenów
69 Tamże, s. 18.
70 D. Li, Occupation Law and the One-State Reality, Jadaliyya, sierpień
2011, www.jadaliyya.com/pages/index/2295/occupation‑law‑and‑the‑
78
zarządzanych całkowicie bądź częściowo przez Władze
Palestyńskie.
Warto dodać, że kontrola palestyńska w strefach A jest
ograniczona i pomimo że zgodnie z Porozumieniami
z Oslo armia izraelska nie ma tam wstępu, w obszarze
A przeprowadzane są regularne naloty i areszty szcze‑
gólnie w miastach takich jak Nablus, czy w obozach dla
uchodźców. Także stanowisko wiodących partii izrael‑
skich odzwierciedla tymczasowość i ograniczony mandat
palestyńskiej władzy. W programie wyborczym partii Li‑
kud z 1999 r., z której wywodzi się obecny premier Izraela,
Benjamin Netanjahu, możemy przeczytać: „Palestyńczycy
mogą swobodnie prowadzić swoje życie w ramach władzy
autonomicznej, jednak nie jako niezależne i suwerenne
państwo. I tak np. w zakresie spraw zagranicznych, bez‑
pieczeństwa, imigracji czy ekologii ich działalność powin‑
na być ograniczona tak by zaspokoić imperatyw istnienia,
bezpieczeństwa i narodowych potrzeb Izraela”71. Warto
mieć na uwadze, iż rząd palestyński ma obecnie coraz
mniejsze poparcie i uważany jest przez wielu Palestyń‑
czyków za rząd marionetkowy z racji tłumienia demon‑
stracji pokojowych i współpracy z armią izraelską przy
pozasądowych zabójstwach członków Hamasu.
Nazwą najlepiej oddającą rzeczywisty charakter te‑
renów zajętych przez Izrael w 1967 r. (Zachodni Brzeg
i Strefa Gazy) jest termin „Palestyńskie Terytoria Oku‑
powane” przyjęty i konsekwentnie stosowany przez ONZ,
UE, Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, Mię‑
one‑state‑reality (data pozyskania 18.02.2014).
71 Fragment rozdziału „Pokój i bezpieczeństwo” programu wyborczego
partii Likud z 1999 r. Frank Barat, Likud Charter Does Not Recognize Palestine, 01.31.2009, Palestine Chronicle, www.palestinechronicle.com/
old/view_article_details.php?id=14772 (data pozyskania 18.02.2014).
79
dzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, rząd Wielkiej
Brytanii oraz większość międzynarodowych i izraelskich
organizacji praw człowieka. Nazewnictwo ma w tym
przypadku znaczenie o tyle, że Izrael zaprzecza jakoby
okupował Zachodni Brzeg, twierdząc, iż jedynie nim „ad‑
ministruje” oraz określając te tereny jako „Judeę i Samarię”
(w odwołaniu do Biblii), bądź też jako „terytoria sporne”
lub po prostu „terytoria”. Zdaniem Izraela, skoro żadna
część terytoriów nie była wcześniej suwerenna, obszar
ten nie może być uznawany za okupowany w świetle pra‑
wa międzynarodowego. Jednak uchwały Zgromadzenia
Ogólnego i Rady Bezpieczeństwa ONZ, takie jak Rezo‑
lucja 242 oraz Rezolucja 338 zaprzeczają tej interpreta‑
cji prawnej i stanowią, że tereny Zachodniego Brzegu
i Gazy znajdują się pod militarną okupacją. Także arty‑
kuł 42 Konwencji Haskich z 1907 r. stanowi: „Terytorium
uważa się za okupowane, jeżeli faktycznie znajduje się
pod władzą armii nieprzyjacielskiej”. Również Między‑
narodowy Trybunał Sprawiedliwości stwierdził w swej
Opinii Doradczej z 2004 r., że Izrael jest Siłą Okupującą
w świetle międzynarodowego prawa zwyczajowego oraz
że okupacja Zachodniego Brzegu obejmuje Jerozolimę
Wschodnią72. Szereg rezolucji ONZ, w tym Rezolucja 242
wzywały Izrael do wycofania się z terenów palestyńskich
zajętych w 1967 r.
Podsumowując, termin „Autonomia Palestyńska”, z nie‑
wiadomych względów przyjęty w Polsce dla określania
terenów Zachodniego Brzegu, a czasem również Gazy,
jest nieadekwatny i wprowadza w błąd. Jego użycie może
prowadzić do przeświadczenia, iż władze palestyńskie
72 Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, Konsekwencje prawne budowy muru na okupowanych terytoriach palestyńskich, Opinia Doradcza, 9 czerwca 2004, s. 7.
80
sprawują autonomiczną kontrolę nad całością obszarów
Zachodniego Brzegu i Gazy. Termin ten mógłby być uza‑
sadniony jedynie w odniesieniu do Władz Palestyńskich
(ang. Palestinian Authority) – jego użycie w odniesieniu
do terenów, które nie zostały objęte autonomią w po‑
rozumieniach z Oslo, szczególnie obszarów C, stanowi
z pewnością błąd merytoryczny. Pomimo że oficjalna
nazwa Zachodniego Brzegu i Gazy przyjęta przez ONZ,
Unię Europejską i liczne organizacje praw człowieka to
Okupowane Terytoria Palestyńskie, polskie Ministerstwo
Spraw Zagranicznych – jako jedno z nielicznych w Euro‑
pie73 – stosuje termin „autonomia”74, konsekwentnie uni‑
kając użycia pojęcia „okupacja”. Za MSZ tego typu nazwę
stosują powszechnie m.in. polskie organizacje pomocowe,
realizujące projekty na Okupowanych Terytoriach Pale‑
styńskich, w tym Polska Akcja Humanitarna 75.
bariera seParacyjna – środek
bezPieczeństwa czy Przyszła granica?
Rozpatrując temat granicy między Izraelem a Zachodnim
Brzegiem nie można pominąć kwestii Bariery Separacyj‑
nej, której budowę Izrael rozpoczął w 2002 r. Bariera na
73 Większość krajów europejskich na swoich stronach dyplomatycznych
stosuje określenia: „Terytoria Palestyńskie” (Hiszpania, Francja, Austria,
Niemcy), „Okupowane Terytoria Palestyńskie” (Wielka Brytania), „Te‑
rytoria Okupowane” (Irlandia), Palestyna (Czechy).
74 Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, Polska Pomoc, Autonomia Palestyńska, 2013, www.polskapomoc.gov.pl/Autonomia,Palestynska,22.
html (data pozyskania 18.02.2014).
75 Polska Akcja Humanitarna, Autonomia Palestyńska, 02.01.2014, www.
pah.org.pl/nasze‑dzialania/218/93/autonomia_palestynska (data pozy‑
skania 18.02.2014).
81
swojej trasie przyjmuje dwojaką formę: 1) metalowego
płotu z drutem kolczastym pod napięciem w większej
części jej przebiegu76, któremu towarzyszy dodatkowe
„wyposażenie” w postaci wież strażniczych, posterunków
snajperskich, pól minowych, stref buforowych; 2) betono‑
wego muru sięgającego od 8 do 9 metrów wysokości na
długości 61 km w miejscach gdzie przebiega przez większe
skupiska ludności oraz miasta, takie jak Betlejem, Jerozo‑
lima, Tulkarem czy Kalkilja77.
Podobnie jak w wielu innych aspektach konfliktu izra‑
elsko‑palestyńskiego, terminologia dotycząca bariery jest
zróżnicowana i odzwierciedla optykę mówiącego. Przed‑
stawione poniżej nazwy odnoszą się do aspektów bariery
uznanych za kluczowe przez stosujące je podmioty:
instytucja
ONZ, B’Tselem
Władze izraelskie
Al‑Haq
Stop The Wall
Międzynarodowy Trybu‑
nał Sprawiedliwości, UE,
władze palestyńskie
nazwa
Bariera Separacyjna
Płot Bezpieczeństwa
Mur Aneksji
Mur Apartheidu
Mur
Nazewnictwo stosowane w odniesieniu do Muru/Bariery Separacyjnej.
76 B’Tselem, The Separation Barrier, 1.01.2011, www.btselem.org/separa‑
tion_barrier (data pozyskania 18.02.2014).
77 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs
oPt, Special Focus: Barrier Update, lipiec 2011, s. 3‑5; www.ochaopt.
org/documents/ocha_opt_barrier_update_july_2011_english.pdf (data
pozyskania 18.02.2014).
82
Izraelski Mur i kolonie w lutym 2007 r.
Źródło: Departament ds. Negocjacji Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
83
Mur (Bariera Separacyjna) w Kalandii.
Fot. Dominik Wach
Zachodniego Brzegu, przyłączając niezgodnie z prawem
międzynarodowym79 9,4% tych terenów Zachodniego
Brzegu, włącznie z Jerozolimą Wschodnią do Izraela. Cał‑
kowita długość bariery (712 km) dwukrotnie przekroczy
długość Zielonej Linii (320 km). Z tego powodu organiza‑
cja prawnicza Al‑Haq określa ją mianem „muru aneksji”80.
Tak zdefiniowana trasa Bariery pozwala również na prze‑
jęcie przez Izrael kontroli nad znaczną częścią zasobów
wodnych Zachodniego Brzegu (70% obszaru zasilającego
jeden z czterech głównych zbiorników wód podziemnych
Zachodniego Brzegu). Izraelscy politycy już teraz odno‑
szą się do trasy Bariery jako do przyszłej granicy Izraela81.
Jeff Halper, pisze w swojej książce: „Jasnym jest, że logika
Bariery jest logiką granicy – demograficznej, jak również
geopolitycznej – oddzielając to, co Izrael zamierza anek‑
tować od tego, co jest skłonny oddać Palestyńczykom”82.
Bariera a aneksja terytorialna
Bariera a bezpieczeństwo
Należy pamiętać, że przebieg bariery nie jest zbieżny
z omówioną wcześniej Zieloną Linią, lecz wcina się głę‑
boko w tereny okupowane obrysowując kontury obszarów
A i B oraz wijąc się wokół bloków osiedli, zapewniając, że
znajdą się one po jej zachodniej – „izraelskiej” – stronie.
Obecnie blisko połowa izraelskich osiedli na Zachodnim
Brzegu (71 ze 150) i ponad 85% populacji osadników ży‑
dowskich znajduje się właśnie w strefie pomiędzy Zieloną
Linią a trasą Bariery (patrz rys. 4)78. Szacuje się też, że
po zakończeniu budowy Bariery zgodnie z zaplanowa‑
ną przez Izrael trasą, 85% z niej znajdzie się wewnątrz
78 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs oPt,
Fact Sheet: The Humanitarian Impact of the Barrier, July 2013, s. 1, www.
ochaopt.org/documents/ocha_opt_barrier_factsheet_july_2013_eng‑
lish.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
84
Izrael, nazywający Barierę „płotem bezpieczeństwa”, stoi
na stanowisku, że jest ona tymczasową konstrukcją ma‑
jącą odseparować Izrael od Zachodniego Brzegu i zapo‑
biec atakom samobójczym na terenie Izraela. Rozmiar
tego przedsięwzięcia (szacowanego na 1,8 mld dolarów)
oraz jego przebieg daje jednak powody, by wątpić w tym‑
79 Zakaz przejmowania terenów w drodze podboju. Preambuła Rezolucji
242 Rady Bezpieczeństwa ONZ.
80 Al Haq, The Annexation Wall and its Associated Regime, Second Edition,
2012, www.alhaq.org/publications/publications‑index/item/the‑annex‑
ation‑wall‑and‑its‑associated‑regime?category_id=6 (data pozyskania
18.02.2014).
81 B’Tselem, The Separation Barrier, 1.01.2011, www.btselem.org/separa‑
tion_barrier (data pozyskania 18.02.2014).
82 J. Halper, Obstacles to Peace, op. cit., s. 59.
85
czasowość konstrukcji i tak zakreślone cele. Zdaniem
wiodącej izraelskiej organizacji praw człowieka B’Tse‑
lem, trasa bariery wynika z przesłanek niezwiązanych
w żaden sposób z bezpieczeństwem obywateli Izraela,
a jej główny cel to aneksja części Zachodniego Brzegu
do terytorium Izraela wraz z Jerozolimą Wschodnią i 71
izraelskimi koloniami, takimi jak kompleks Shomron,
Ariel, Giv’at Ze’ev, Ma’ale Adummim czy kompleks Gusz
Ecjon83.
Wprawdzie Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela
przypisuje murowi spadek liczby zamachów samobój‑
czych dokonywanych przez Palestyńczyków, ale teoria
ta nie tłumaczy radykalnego spadku ich liczby po zawie‑
szeniu broni przez Hamas w 2005 r. Taka argumentacja
ignoruje również złożone przyczyny spadku prób zama‑
chów, m.in. celową decyzję palestyńskiego przywództwa,
by podjąć alternatywną formę rozwiązania trwającego
konfliktu84.
Nie można też zapominać o kluczowym argumencie
obalającym rzekomą rolę muru w przeciwdziałaniu ter‑
roryzmowi, a mianowicie o fakcie, iż budowa bariery nie
została ukończona (sfinalizowano ok. 62% planowanej
trasy, 10% znajduje się aktualnie w budowie). Pomimo
obecności Bariery wielu Palestyńczyków przedostaje się
na terytorium Izraela bez wymaganych pozwoleń w celu
83 Special Focus: Barrier Update, United Nations Office for the Coordina‑
tion of Humanitarian Affairs oPt, lipiec 2011, www.ochaopt.org/docu‑
ments/ocha_opt_barrier_update_july_2011_english.pdf (data pozyskania
18.02. 2014); B’Tselem, The Separation Barrier, 1.01.2011, www.btselem.
org/separation_barrier (data pozyskania 18.02.2014).
84 Al Haq, The Annexation Wall and its Associated Regime, Second Edition,
2012, s. 17, www.alhaq.org/publications/publications‑index/item/the‑
annexation‑wall‑and‑its‑associated‑regime?category_id=6 (data pozys‑
kania 18.02.2014).
86
poszukiwania zatrudnienia. Według danych zebranych
między styczniem a marcem 2013 r. przez Główny Pale‑
styński Urząd Statystyczny, każdego dnia do Izraela prze‑
dostaje się nielegalnie ok. 14 tys. Palestyńczyków85. Skoro
więc Bariera jest nieszczelna, czy można uzasadnić spadek
zamachów jej prewencyjną rolą?
Bariera a prawo międzynarodowe i prawa człowieka
W czerwcu 2004 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawie‑
dliwości orzekł, iż budowa bariery wewnątrz Zachodniego
Brzegu (włącznie z odcinkiem przecinającym Jerozolimę
Wschodnią) jest nielegalna w świetle międzynarodowego
prawa humanitarnego i wezwał Izrael do jej zaprzestania,
rozbiórki fragmentów już ukończonych oraz naprawie‑
nia wszelkich szkód powstałych w wyniku jej wznoszenia.
Podkreślił również, że wszelkie państwa mają obowiązek
nie uznawać stanu rzeczy wynikającego z budowy Barie‑
ry, nie udzielać pomocy w utrzymaniu ww. stanu, a do‑
datkowo państwa będące sygnatariuszami IV Konwencji
Genewskiej mają obowiązek dołożyć starań, by Izrael sto‑
sował się do przepisów prawa międzynarodowego. Warto
wyjaśnić, że według Międzynarodowego Trybunału Spra‑
wiedliwości niezgodny z owymi przepisami nie jest sam
fakt istnienia muru, lecz jego budowa poza terytorium
należącym prawnie do Izraela. Dodatkowo Międzynaro‑
dowy Czerwony Krzyż, stojący na straży Konwencji Ge‑
newskich regulujących prawa ludności cywilnej w stanie
wojny stwierdził:
85 Tamże.
87
Środki podjęte przez władze izraelskie w związku z bu‑
dową Bariery na terytoriach okupowanych wykraczają
znacznie poza dozwolone Sile Okupującej w świetle
międzynarodowego prawa humanitarnego.86
W obszarach gdzie Bariera została już wybudowana
ekstensywne pogwałcenia praw człowieka wobec Pale‑
styńczyków mieszkających w jej pobliżu są ewidentne87.
Tereny pozyskiwane na budowę Bariery są konfiskowa‑
ne palestyńskim rolnikom i właścicielom gruntów przez
izraelskie Ministerstwo Obrony Narodowej na mocy tzw.
„rozkazów wojskowych”88. Znajdujące się na trasie Bariery
budynki mieszkalne, infrastruktura, a także gaje oliwne
będące źródłem utrzymania wielu Palestyńczyków są do‑
szczętnie niszczone.
Pamiętać należy, że Bariera oddziela nie tylko izraelskie
społeczności od palestyńskich, ale przede wszystkim jed‑
ne społeczności palestyńskie od drugich, prowadząc do
izolacji, separacji rodzin, erozji tkanki społecznej. Stwa‑
rza sytuację, w której o losie mieszkańców decyduje trasa
muru. Bariera, szczególnie w miejscach gdzie przybiera
formę betonowego muru – np. w Kalkilji, Tulkarem czy
Jerozolimie Wschodniej – zamyka tysiące Palestyńczyków
w getto‑podobnych enklawach. Szczególny przypadek sta‑
nowi miasto Kalkilja otoczone murem z czterech stron,
86 Al Haq, The Annexation Wall and its Associated Regime, Second Edition,
2012, s. 37, www.alhaq.org/publications/publications‑index/item/the‑
annexation‑wall‑and‑its‑associated‑regime?category_id=6 (data pozys‑
kania 18.02.2014).
87 B’Tselem, The Separation Barrier, 1.01.2011, www.btselem.org/separa‑
tion_barrier (data pozyskania 18.02.2014).
88 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs oPt,
Special Focus: Barrier Update, June 2011, str. 3, www.ochaopt.org/docu‑
ments/ocha_opt_barrier_update_july_2011_english.pdf (data pozyska‑
nia 18.02.2014).
88
Mur (Bariera Separacyjna ) w okolicach Betlejem.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
gdzie komunikacja ze „światem zewnętrznym” zapewnio‑
na jest przez wąskie gardło zablokowane check‑pointem.
Około 11 tys. Palestyńczyków mieszka obecnie w za‑
mkniętej strefie pomiędzy Zieloną Linią a Barierą Sepa‑
racyjną (ang. seam zone), a po jej ukończeniu zgodnie
z planowaną trasą liczba ta wzrośnie do 25 tys. (nie wli‑
czając mieszkańców Jerozolimy Wschodniej) 89. Miesz‑
kańcy tego obszaru, którzy ukończyli 16 rok życia zmu‑
szeni są ubiegać się u izraelskich władz o „przepustki
stałych rezydentów”, by móc mieszkać w swoich domach
i przechodzić przez izraelskie check‑pointy w drodze do
miejsc pracy, szkół, szpitali, czy chcąc odwiedzić rodzi‑
89 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs
oPt, Fact United Nations Office for the Coordination of Humanitarian
Affairs oPt, Fact Sheet: The Humanitarian Impact of the Barrier, July
2013, str. 1, www.ochaopt.org/documents/ocha_opt_barrier_factsheet_
july_2013_english.pdf, (data pozyskania 18.02.2014).
89
nę po „palestyńskiej”, czyli wschodniej stronie bariery.
Z uwagi na fakt, że w tej zamkniętej strefie przebywać
mogą oficjalnie jedynie jej mieszkańcy, zakazane są od‑
wiedziny krewnych.
Z kolei Palestyńczycy mieszkający na zachód od Barie‑
ry, a posiadający pola uprawne w tej uwięzionej między
Barierą a Zieloną Linią strefie (dotyczy to aż 150 pale‑
styńskich miejscowości), mogą ubiegać się o przepustki
„gości” (ang. ‘visitor’ permits), zezwalające na dostęp do
terenów rolniczych w ściśle określonym czasie. Mają wte‑
dy pozwolenie na przekroczenie Bariery przez tzw. bramy
rolnicze – otwierane głównie w sezonie zbiorów oliwek
– i uprawę roli przez kilka godzin dziennie. Doświadcze‑
nie obserwatorów programu EAPPI pokazuje jednak, iż
w praktyce nawet te umowne zasady nie są przestrze‑
gane: żołnierze spóźniają się, bramy czasem pozostają
zamknięte lub przepustki z niewyjaśnionych przyczyn
tracą ważność. Wiele podań o przepustki jest także od‑
rzucanych, co władze izraelskie argumentują kwestiami
bezpieczeństwa lub niewystarczającym przedstawieniem
dowodu własności terenu lub spokrewnienia z właścicie‑
lem. Tereny te, do których Palestyńczycy utracili dostęp
wraz z powstaniem bariery separacyjnej i ogłoszeniem
ich „zamkniętą strefą wojskową” należą do najbardziej
żyznych na Zachodnim Brzegu. Według Banku Świato‑
wego działalność rolnicza na tym terenie generuje 8% pa‑
lestyńskiej produkcji rolnej90.
90 B’Tselem, The Separation Barrier, 1.01.2011, www.btselem.org/separa‑
tion_barrier (data pozyskania 18.02.2014).
90
ograniczenia swobody ruchu
Jednym z poważniejszych problemów związanych z oku‑
pacją są utrudnienia ruchu na Zachodnim Brzegu. Rzadko
podaje się tu odległość w kilometrach. Wartość podawana
w kilometrach nie zawiera bowiem informacji o liczbie
check‑pointów (wojskowych punktów kontrolnych) i ich
rodzaju, objazdach i innych stałych lub tymczasowych
przeszkodach w ruchu, które znacznie wydłużają czas
podróży, czasem nawet pięciokrotnie.
System utrudnień ruchu, któremu poddani są Pale‑
styńczycy na terenie Zachodniego Brzegu jest złożony
i wielopoziomowy. Bazuje on na check‑pointach służą‑
cych kontroli przemieszczania się palestyńskiej ludności,
różnego rodzaju przeszkodach fizycznych blokujących
dostęp do głównych dróg, omówionej wcześniej Barierze
Separacyjnej, oraz restrykcyjnym systemie przepustek wy‑
dawanych przez izraelskie władze. Istnienie tego rodzaju
barier umożliwia izolację całych obszarów (np. większość
Doliny Jordanu oraz północna część Morza Martwego jest
niedostępna dla Palestyńczyków). Istnienie tak szeroko
zakrojonego układu obostrzeń ruchu stoi w sprzeczności
z prawami człowieka i prawem międzynarodowym:
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Artykuł 13,
pkt. 1.: Każdy człowiek ma prawo swobodnego poru‑
szania się i wyboru miejsca zamieszkania w granicach
każdego Państwa.
Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycz‑
nych, Artykuł 12, pkt. 1, 2, 4: Każdy człowiek przebywa‑
jący legalnie na terytorium jakiegokolwiek Państwa bę‑
dzie miał prawo, w obrębie tego terytorium, do swobody
poruszania się i wolności wyboru miejsca zamieszkania.
91
Każdy człowiek ma prawo opuścić jakikolwiek kraj, włą‑
czając w to swój własny. Nikt nie może być samowolnie
pozbawiony prawa wjazdu do swego własnego kraju.
Wprowadzenie utrudnień dla palestyńskiego ruchu wła‑
dze izraelskie uzasadniają argumentem bezpieczeństwa
i koniecznością ochrony zarówno Izraelczyków prze‑
bywających w Izraelu, jak i osadników zamieszkujących
Zachodni Brzeg. U podłoża nasilenia tych restrykcji leżą
dwa główne czynniki – istnienie osiedli, a przede wszyst‑
kim systemu łączących je dróg, oraz podział Zachodniego
Brzegu na obszary A, B i C podczas porozumień z Oslo,
gdzie obszary B i C znajdujące się pod izraelską kontro‑
lą bezpieczeństwa objęły jego 80%, w tym główne drogi.
W wywiadzie dla stacji CBS, Mustafa Barghouti, palestyń‑
ski polityk i lekarz, były kandydat na prezydenta, stwier‑
dził: „Głównym celem [check‑pointów] jest fragmentacja
Zachodniego Brzegu. Być może niektóre z nich można
uzasadnić kwestiami bezpieczeństwa, ale ogromna więk‑
szość służy blokowaniu przemieszczania się ludzi z jed‑
nego miejsca do drugiego”91.
Utrudnienia ruchu zaczęły się zdecydowanie nasilać na
początku lat 90. Przed rokiem 1991 Palestyńczycy z Za‑
chodniego Brzegu mogli jeszcze przebywać na terenie
Izraela w ciągu dnia, co umożliwiało im podróż do Jero‑
zolimy Wschodniej i Strefy Gazy oraz pozwalało na utrzy‑
mywanie więzów społecznych, kulturowych i handlowych
pomiędzy tymi jednostkami terytorialnymi. W roku 1991
Izrael wprowadził restrykcyjny system przepustek na
wjazd do Izraela i Jerozolimy Wschodniej, o które należa‑
ło wnosić indywidualnie. Ustanowiono check‑pointy na
przejściach między Terytoriami Okupowanymi a Izraelem,
które w ogromnej większości funkcjonują do dziś. Wkrót‑
ce oficjalnie ogłoszono „zamknięcie” Terytoriów Okupo‑
wanych „do odwołania”, w wyniku czego trzy pozbawio‑
ne ciągłości terytorialnej obszary palestyńskie: Jerozolima
Wschodnia, pozostała część Zachodniego Brzegu i Strefa
Gazy zostały od siebie całkowicie odizolowane. Wraz z wy‑
buchem drugiej Intifady w 2000 r. utrudnienia dotyczące
wjazdu do Izraela, a tym samym przemieszczania się mię‑
dzy trzema wymienionymi wyżej obszarami nasiliły się
w bezprecedensowy dla izraelskiej okupacji sposób. Wte‑
dy też armia izraelska rozszerzyła użycie check‑pointów,
umieszczając je również przy wjeździe do palestyńskich
miast i wiosek wewnątrz Zachodniego Brzegu. Ze wzglę‑
du na swą wszechobecność i stopień, w jakim utrudniają
najbardziej prozaiczne czynności życiowe Palestyńczyków,
check‑pointy stały się najbardziej wyrazistym symbolem
okupacji. Obsługiwane są przez izraelskie wojsko i Straż
Graniczną, a w niektórych przypadkach również przez
prywatne firmy ochroniarskie, takie jak działająca rów‑
nież w Polsce G4S.
Procedury postępowania na check‑pointach bazują na
ustnych rozkazach wydawanych przez dowódcę izraelskiej
armii lub Izraelską Agencję Bezpieczeństwa, a czasem –
jak się zdaje – na nastroju żołnierzy. Zazwyczaj podró‑
żujący muszą okazać dowód tożsamości i/lub wymaganą
przepustkę. Często następuje przeszukanie mienia, a cza‑
sem kontrola osobista. Izraelscy żołnierze zatrzymują
przeważnie mężczyzn i jak twierdzi Yehuda Shaul, zało‑
życiel organizacji Breaking The Silence, robią to „na pod‑
91 Bob Simon, Robert G. Anderson, 60 minutes: Is Peace out of reach?,
[materiał wideo], CBS News, 25.01.2009, www.cbsnews.com/videos/
is‑peace‑out‑of‑reach/ (data pozyskania 18.02.2014).
92
93
Rewizja na check‑poincie w Hebronie.
Fot. Dominik Wach
stawie własnych fobii i stereotypów”92. W wyniku tak za‑
projektowanego systemu barier przeszukania osobiste są
nieodłącznym doświadczeniem palestyńskich mężczyzn
w drodze do pracy, sklepu, szkoły, meczetu czy kościoła.
Check‑pointy są miejscem wielu nadużyć ze strony izrael‑
skiego wojska, upokarzające traktowanie i zatrzymania są
powszechne – z przyczyn bezpieczeństwa lub żeby „dać
nauczkę” osobom, które w mniemaniu żołnierzy zachowu‑
ją się „arogancko”. Check‑pointy są często bez uprzedzenia
zamykane, co skutkuje nieprzejezdnością danej drogi. Pa‑
sażerowie nie są więc w stanie przewidzieć przebiegu swej
92 Yehuda Shaul, jeden z założycieli Breaking The Silence (organizacja by‑
łych żołnierzy izraelskich, którzy starają się uświadamiać izraelskie spo‑
łeczeństwo na temat życia codziennego i naruszeń dokonywanych przez
wojsko na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich, www.breakingthe‑
silence.org.il. Więcej informacji w rozdziale ostatnim o Izraelczykach),
w rozmowie z wolontariuszami EAPPI, Hebron, 2008 r.
94
podróży. Oprócz stałych check‑pointów, armia izraelska
ustanawia ruchome check‑pointy (ang. flying checpoints),
umieszczane na kilka godzin w niespodziewanym miejscu
i czasie. Niektóre check‑pointy są monitorowane przez
wolontariuszki organizacji takich jak izraelska Machsom
Watch93, czy obserwatorów programu EAPPI, zapewnia‑
jących tzw. obecność ochronną.
Oprócz check‑pointów Palestyńczycy i ich poruszanie
ograniczane i kontrolowane jest przez przeszkody fizycz‑
ne, takie jak hałdy ziemi, betonowe bloki, rowy, płoty i że‑
lazne bramy, odcinające dostęp pojazdów palestyńskich
do głównych dróg i kierujące palestyński ruch kołowy do
check‑pointów oraz utrudniające przejście osobom star‑
szym i niedołężnym.
W czerwcu 2012 r., zgodnie z danymi opublikowany‑
mi przez UNOCHA (Biuro Koordynacji Spraw Huma‑
nitarnych Organizacji Narodów Zjednoczonych), liczba
różnego rodzaju barier utrudniających przemieszczanie
się wewnątrz Zachodniego Brzegu (czyli z wyłączeniem
tych usytuowanych na Zielonej Linii) wyniosła 542. Licz‑
ba ta jest zmienna w czasie i na bieżąco aktualizowana
przez oenzetowskie Biuro Koordynacji Spraw Humani‑
tarnych (UNOCHA). Nie obejmuje ona 350 km ukończo‑
nej Bariery Separacyjnej, 73 bram rolniczych na jej trasie,
check‑pointów ruchomych pojawiających się w liczbie
średnio 410 w miesiącu oraz 112 przeszkód w mieście
Hebron, które stanowi szczególny przypadek i zostanie
omówione poniżej94. Mapowanie check‑pointów jest
93 www.machsomwatch.org.
94 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs oPt,
Special Focus. West Bank Movement and Access Update, wrzesień 2012,
s. 33, www.ochaopt.org/documents/ocha_opt_movement_and_access_
report_september_2012_english.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
95
jednym z głównych zadań UNOCHA na Palestyńskich
Terytoriach Okupowanych. Na podstawie zarejestrowa‑
nych danych – zapis współrzędnych przeszkody za po‑
mocą urządzenia GPS w połączeniu z dokumentacją fo‑
tograficzną przeszkody – UNOCHA podejmuje rozmowy
z władzami izraelskimi negocjując usunięcie niektórych
barier i złagodzenie istniejącego systemu restrykcji ruchu.
Poniższa mapa obrazuje liczbę, rodzaj i wszechobecność
omawianych przeszkód.
Na Zachodnim Brzegu Jordanu Palestyńczyków obo‑
wiązuje całkowity (na tzw. drogach sterylnych) lub czę‑
ściowy (wjazd możliwy jedynie dla palestyńskich pojaz‑
dów posiadających specjalne pozwolenie) zakaz porusza‑
nia się po ok. 230 km dróg95. Po drogach tych, zwanych
potocznie „drogami dla osadników” poruszać się mogą
wyłącznie lub prawie wyłącznie pojazdy posiadające
izraelskie lub zagraniczne tablice rejestracyjne. Więk‑
szość z nich stanowi część infrastruktury łączącej między
sobą liczne nielegalne kolonie izraelskie oraz ww. kolonie
z Izraelem. Kilka z nich natomiast to drogi wybudowane
w celu zapewnienia przyspieszonej komunikacji między
miastami izraelskimi. Takim przykładem jest przecinająca
Zachodni Brzeg Droga 443 łącząca Jerozolimę i Tel Awiw
z wybrzeżem, czy też Droga 90, znajdującą się w Dolinie
Jordanu, łącząca Jerozolimę z północną częścią Izraela
(Tyberiadę i Galileę). Drogi te są regularnie uczęszcza‑
ne przez autokary wycieczkowe z całego świata, których
pasażerowie rzadko informowani są, że znaleźli się na
terenie okupowanym i jadą po drodze niedostępnej dla
Palestyńczyków. Generalnie palestyńskie pojazdy mogą
95 B’Tselem, Restriction of Movement. Checkpoints, Physical Obstructions,
and Forbidden Roads, www.btselem.org/freedom_of_movement/check‑
points_and_forbidden_roads (data pozyskania 18.02.2014).
96
Check‑point Taybeh.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
poruszać się swobodnie po drogach wewnątrz obszarów
A i B (40% Zachodniego Brzegu), lecz są objęte zakazem
w strefie C. Podróżując po tych „zakazanych drogach” za‑
uważyć można przystanki autobusowe obsługujące środki
transportu przeznaczone wyłącznie dla Izraelczyków bądź
obcokrajowców (rys. 8).
Na niektórych z „zakazanych dróg” obowiązuje nie tyl‑
ko zakaz jazdy, ale również zakaz ich przekraczania przez
palestyńskie pojazdy, co dodatkowo utrudnia dostęp do
dróg nieobjętych obostrzeniami. W praktyce oznacza to,
że przy każdym skrzyżowaniu z „drogą dla osadników” pa‑
sażerowie zmuszeni są wysiąść z pojazdu, przejść przez
nią pieszo i wsiąść do kolejnego środka transportu.
Wymownym przykładem tego dyskryminacyjnego sys‑
temu drogowego, opartego na pochodzeniu etnicznym
jest miejscowość Susija, sąsiadująca z izraelskim osiedlem,
któremu nadano tę samą nazwę. Nowoczesna droga wy‑
97
budowana przez władze izraelskie dla osadników i prze‑
biegająca przez tereny palestyńskich rolników, jest tym
ostatnim niedostępna. Mogą jedynie korzystać ze znajdu‑
jącej się kilka metrów dalej wyboistej drogi polnej.
Warto podkreślić, że – podobnie jak w przypadku wielu
innych przejawów okupacji – zakazy dotyczące użytko‑
wania dróg nie zostały nigdy oficjalnie wydane na piśmie,
ani nie są w żaden sposób oznakowane za pomocą znaków
drogowych, a ich wdrażanie następuje wyłącznie w opar‑
ciu o rozkazy ustne.
Skutki utrudnień komunikacyjnych
Efektem opisanego powyżej systemu utrudnień ruchu są
poważne naruszenia podstawowych praw człowieka, ta‑
kich jak prawo do nauki, prawo do opieki lekarskiej, pra‑
wo do pracy, prawo do praktykowania własnej religii czy
prawo do ochrony życia rodzinnego96.
Długotrwała podróż, upokarzające przeszukania i bez‑
podstawne zatrzymania odciskają piętno na dostępie do
edukacji. Ponad połowa studentów z Uniwersytetu An‑
‑Nadżah97 w Nablusie musi przejść przez check‑point
w drodze na zajęcia. 91% studentów z powodu zajść na
check‑pointach nie dociera na uczelnię. Również więk‑
szość studentów z ww. uniwersytetu zgłasza, że było ofiarą
nadużyć. Do najbardziej osławionych należy check‑point
Kalandija, przy wjeździe do Jerozolimy, na którym czas
oczekiwania może wynieść od 1 do 2 godzin. Szczególnie
dotyka to studentów mieszkających w Jerozolimie, lecz
studiujących na uniwersytetach w Betlejem czy Birzeit.
96 Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Artykuł 26, Artykuł 25,
Artykuł 23, Artykuł 18, Artykuł 16.
97 www.najah.edu.
98
Z kolei studenci Uniwersytetu An‑Nadżah w Nablusie
dojeżdżający z Hebronu czy Betlejem mogą napotkać
każdorazowo na swej drodze nawet do pięciu punktów
kontrolnych. Aby uniknąć upokarzających kontroli, prze‑
słuchań i aktów przemocy na check‑pointach wielu stu‑
dentów decyduje się podjąć naukę na uczelni najbliższej
ich miejscu zamieszkania, co znacznie ogranicza możli‑
wość wyboru kierunku. Władze izraelskie nie przyznając
wiz zagranicznym wykładowcom zapraszanym na pale‑
styńskie uczelnie, wpływają również na pogorszenie się
jakości ich oferty akademickiej. Brak swobody poruszania
utrudnia również podróże w celach edukacyjnych po Za‑
chodnim Brzegu Jordanu, nie wspominając już o wyjaz‑
dach na studia za granicę, pozostających dla zdecydowa‑
nej większości w sferze marzeń98.
Edukacja – szczególnie dzieci szkolnych – cierpi rów‑
nież z powodu aktów przemocy ze strony izraelskich osad‑
ników zamieszkujących Zachodni Brzeg, uchodzących im
z reguły bezkarnie. Na Południowych Wzgórzach Hebro‑
nu (ang. South Hebron Hills) regularne incydenty dopro‑
wadziły do tego, że dzieci eskortowane są do szkoły przez
izraelskie wojsko. W niektórych miejscach sytuacja wyma‑
ga obecności wolontariuszy odprowadzających dzieci do
szkoły (EAPPI, Hebron). Dzieci muszą nie tylko pokony‑
wać długą drogę do szkoły, omijając liczne przeszkody, ale
narażone są również na stres i traumę związaną z codzien‑
nym przeszukiwaniem tornistrów przez żołnierzy i ryzyko
kontaktu z osadnikami. Doświadczanie szykan ze strony
98 J. Elliott, Students suffer as Israel denies Palestinian freedom of movement and education in the occupied territories, Mondoweiss, January 31,
2013, www.mondoweiss.net/2013/01/palestinian‑education‑territories.
html, (data pozyskania 18.02.2014).
99
wojska i osadników jest głównym powodem opuszczania
zajęć, szczególnie przez dziewczynki99.
Trudności w zdobywaniu wykształcenia są również spo‑
wodowane nierównym podziałem środków na edukację
(w Jerozolimie Wschodniej anektowanej przez Izrael, lecz
formalnie będącej częścią terytoriów okupowanych, izra‑
elskie władze przeznaczają dwukrotnie więcej na izrael‑
skiego niż na arabskiego ucznia) oraz częstymi aresztami
(zamykanie studentów w więzieniach za przynależność do
organizacji politycznych czy studenckich)100.
Ograniczenia podróży zebrały również swoje żniwo
w kontekście dostępu do opieki medycznej. Wielu Palestyń‑
czyków zmarło z powodu opóźnień na check‑pointach i nie‑
możności dotarcia do szpitala na czas. Od 2000 do 2007 r.
68 kobiet w ciąży zmuszonych było rodzić na check‑po‑
intach, w wyniku czego zmarły 4 z nich, a w 34 przypad‑
kach nastąpiło poronienie101. Pacjenci będący posiada‑
czami dowodów tożsamości z Zachodniego Brzegu (ang.
West Bank ID cards) muszą uzyskiwać pozwolenie, aby
móc korzystać z usług sześciu palestyńskich specjalistycz‑
nych szpitali publicznych znajdujących się w Jerozolimie
Wschodniej, a zapewniających bezpłatną opiekę medycz‑
99 Ecumenical Accompaniment Programme in Palestine and Israel
(EAPPI), Education Under Occupation. Access to Education in the occupied Palestinian territory, World Council of Churches (WCC), luty 2013,
www.kerkinactie.nl/site/uploadedDocs/EducationUnderOccupation.
pdf (data pozyskania 18.02.2014).
100 Right to Education Campaign website, www.right2edu.org/; Right to
Education Campaign, Fact Sheet. Listopad 2013, www.docs.google.
com/file/d/0B4BKfRieXpedenptWWtoaTZDUlk/edit (data pozyska‑
nia 18.02.2014).
101 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs
oPt, Special Focus: Israeli-Palestinian Fatalities Since 2000 - Key Trends,
August 2007, s. 4, www.ochaopt.org/documents/CAS_Aug07.pdf (data
pozyskania 18.02.2014).
100
ną. O ile przepustka zostanie wydana, pacjenci muszą
wjechać na teren Jerozolimy przez wyznaczone przejścia
oczekując zazwyczaj w długich i stresujących kolejkach.
Przejazd karetek pogotowia z Zachodniego Brzegu do
szpitali w Jerozolimie w nagłych przypadkach również
jest utrudniony. Jak donosi Palestyński Czerwony Półksię‑
życ102, między styczniem a majem 2012 r. tylko 41 na 591
karetek pozwolono na bezpośredni przejazd. W pozosta‑
łych przypadkach izraelskie władze wymagały transferu
pacjenta na check‑poincie z pojazdu z palestyńskimi tabli‑
cami rejestracyjnymi do pojazdu izraelskiego. Od sytuacji
na check‑pointach i możliwości uzyskania przepustek za‑
leży także funkcjonowanie wspomnianych jerozolimskich
szpitali, w których 2/3 personelu medycznego stanowią
mieszkańcy Zachodniego Brzegu.
Utrudnienia ruchu uniemożliwiają również sprawne
prowadzenie działalności gospodarczej. Blisko 200 tys.
osób z 70 wiosek zmuszonych jest do stosowania ob‑
jazdów do najbliższych miast, wydłużających czas po‑
dróży od dwóch do pięciu razy w porównaniu z trasa
bezpośrednią. Szczególne utrudnienia napotykają Pale‑
styńczycy z Zachodniego Brzegu posiadający pozwole‑
nie na pracę w Izraelu. Codziennie od godziny czwartej
nad ranem ustawiają się w kolejce na tzw. check‑poincie
300 w Betlejem – liczne opóźnienia, arbitralna odmowa
wstępu są niejednokrotnie powodem utraty pracy przez
oczekujących.
102 www.palestinercs.org.
101
Uczniowie palestyńscy przy ogrodzeniu nielegalnego osiedla w Hebronie.
Fot. Dominik Wach
hebron – obraz okuPacji w Pigułce
Miastem wyjątkowym pod względem liczby utrudnień
w ruchu, bo liczącym ich aż 123, jest Hebron. To drugie
co do wielkości miasto na Zachodnim Brzegu zamieszkuje
125 tys. Palestyńczyków. Jego zabytkowa część103 pamięta‑
jąca czasy biblijne i obejmująca kluczowe dla wszystkich
trzech głównych religii monoteistycznych obiekty kultu
religijnego (m.in. – zgodnie z tradycją – miejsce pochów‑
ku Abrahama) jest całkowicie kontrolowana przez izrael‑
skie wojsko i policję. Surowe restrykcje nałożone na 35 tys.
Palestyńczyków zamieszkujących tę część miasta są nie‑
103 W roku 1997, na mocy tzw. Protokołu Hebrońskiego, miasto zostało po‑
dzielone na dwie części: H1 oraz H2. Obszar H1, z populacją ok. 140 tys.
Palestyńczyków został przekazany Palestyńskiej Władzy Narodowej,
a obszar H2 zamieszkały przez ok. 35 tys. Palestyńczyków i ok. 500
osadników izraelskich został poddany kontroli izraelskiej armii.
102
rozerwalnie związane z obecnością żydowskich osiedli
wszczepionych w tkankę miejską. Stanowi to szczególny
przypadek, gdyż wszelkie inne osiedla powstałe na Za‑
chodnim Brzegu funkcjonują jako odrębne miasta‑twier‑
dze, całkowicie odizolowane od ludności palestyńskiej.
Hebron to jedyny przypadek, gdzie osiedla izraelskie,
nielegalne w świetle prawa międzynarodowego (IV Kon‑
wencja Genewska), znajdują się w sercu palestyńskiego
miasta. Aby zapewnić około 500 osadnikom swobodę ru‑
chu i bezpieczeństwo na Starym Mieście, wprowadzono
zakaz palestyńskiego ruchu kołowego, a nawet pieszego
na najbardziej kluczowych ulicach miasta. Ograniczenia
te wpływają szczególnie dotkliwie na 6 tys. mieszkańców
domostw sąsiadujących bezpośrednio z domami osadni‑
ków. Symbolem tych represji stała się główna ulica miasta
Szuhada, dziś w większości niedostępna Palestyńczykom,
również tym, którzy ją zamieszkują. Niegdyś główna i tęt‑
niąca życiem ulica tego trzeciego (po Gazie i Jerozolimie)
co do liczby mieszkańców palestyńskiego miasta, miesz‑
cząca terminal autobusowy, bazar mięsny i warzywny,
jest obecnie opustoszała. Wszystkie sklepy znajdujące się
na ulicy zostały zaplombowane „z przyczyn bezpieczeń‑
stwa”, w wyniku czego wielu sprzedawców straciło swe
podstawowe źródło utrzymania. Lokale te są stopniowo
przejmowane przez izraelskich osadników. Z ulicy korzy‑
stają swobodnie osadnicy izraelscy – uzbrojeni i zawsze
w asyście izraelskich żołnierzy zapewniających im ochro‑
nę, podczas gdy Palestyńczycy zmuszeni są wchodzić do
domów tylnymi wejściami lub poprzez domy swoich są‑
siadów. Sytuacja ta zmusiła ok. 20 tys. hebrończyków do
opuszczenia kontrolowanej przez Izrael części miasta.
Szlomo Lecker, izraelski prawnik podsumowuje w jed‑
nym z wywiadów dla izraelskiego drugiego programu te‑
103
lewizji: „To częściowy transfer przy użyciu środków ad‑
ministracyjnych. Nie wywozi się ich ciężarówkami, lecz
stosuje sposoby administracyjne powodując, że normalni
i pokojowo nastawieni cywile tracą domy i miejsca pracy
(…) Państwo Izrael narzuca godzinę policyjną (…) zamyka
sklepy i główne ulice handlowe. Tak się to zaczyna, a jak
się skończy – nie wiemy”104. Palestyńska grupa „Młodzież
Przeciwko Osadnictwu”105 organizuje cotygodniowe poko‑
jowe protesty żądając otwarcia ulicy, wielu jej członków
było już aresztowanych za działalność anty‑okupacyjną106.
wyburzenia domów Palestyńskich
Problemem zazwyczaj niewidocznym dla turystów i piel‑
grzymów odwiedzających miejsca kultu religijnego w Je‑
rozolimie są wyburzenia domów palestyńskich i eksmisje
Palestyńczyków. Proceder ten trwa nie tylko w Jerozolimie
Wschodniej, ale także w obszarze C Zachodniego Brzegu,
jednak właśnie tu problem jest najbardziej dotkliwy i na‑
macalny107. Głównym, oficjalnie podawanym powodem
rozbiórek jest brak pozwoleń na budowę, w mniejszym
stopniu działania wojskowe, do których Izrael zalicza bu‑
dowę muru separacyjnego.
104 Chaim Yavin, The Land of the Settlers – a journey log by Chaim Yavin. The
City of Hebron. Israeli TV Documentary, 2005, [materiał wideo], www.
youtube.com/watch?v=BtCj2xEv7H0 (data pozyskania 18.02.2014).
105 www.youthagainstsettlements.org.
106 Więcej na temat ulicy Shuhada i surowych ograniczeń palestyńskiego
ruchu w Hebronie na stronie inicjatywy Open Shuhada Street: www.
openshuhadastreet.org.
107 Więcej na temat polityki judeizacji Jerozolimy Wschodniej w rozdziale
pt. Jerozolima.
104
Stary Targ w Hebronie.
Fot. Dominik Wach
Polityka wyburzeń nasiliła się wraz z podpisaniem Poro‑
zumienia z Oslo II, zwłaszcza w obszarze C, który, zgodnie
z jego zapisami podlega władzy izraelskiej, także w za‑
kresie planowania i budownictwa. Palestyńczycy chcący
uzyskać pozwolenie na budowę w tym obszarze muszą
wszczynać długą i kosztowną procedurę, która w więk‑
szości przypadków (94%)108 kończy się niepowodzeniem.
Pozostawieni bez wyboru, zmuszeni są budować domy
„nielegalnie”109. Obszar C, utworzony na mocy ww. Poro‑
zumienia i stanowiący 60% Zachodniego Brzegu (bez Je‑
rozolimy Wschodniej), miał być stopniowo przekazywany
108 Human Rights Watch, Israel: Halt Home Demolitions, czerwiec 2011,
www.hrw.org/news/2011/06/21/israel‑halt‑home‑demolitions (data
pozyskania 18.02.2014).
109 Jerusalem Media and Communication Center, House demolitions and
forced evictions www.jmcc.org/fastfactspag.aspx?tname=101 (data
pozyskania 18.02.2014).
105
palestyńskiej administracji, co jednak nigdy nie nastąpiło.
Większość tej strefy przeznaczono na ćwiczenia wojskowe
lub ekspansję nielegalnych osiedli, obejmuje ona również
„strefy buforowe” wokół osiedli, „rezerwaty przyrody”110,
źródła wody, stanowiska archeologiczne, etc. Izraelskie
władze wojskowe wprowadziły surowe ograniczenia pa‑
lestyńskiego budownictwa – możliwe jest ono na mniej
niż 1% tego obszaru111.
W niewielkim stopniu domy palestyńskie wyburzane
są także w celu wymierzenia kary za przemoc kierowaną
przeciw Izraelczykom. Za działania jednostek karana jest
cała rodzina, a czasem również sąsiedzi. Jak podają oficjal‑
nie władze izraelskie, „działania te mają na celu odstraszyć
od dokonywania zamachów na izraelskich cywilach i żoł‑
nierzach poprzez zadawanie krzywdy krewnym osoby po‑
dejrzanej o przemoc”. W ramach tej strategii między paź‑
dziernikiem 2001 a styczniem 2005 r. Izrael wyburzył 664
domy, pozostawiając 4182 osoby bez dachu nad głową112.
Procedura wyburzenia inicjowana jest poprzez przeka‑
zanie właścicielowi domu pisemnego „nakazu wyburzenia”.
Data wyburzenia jest najczęściej nieznana. Niezależnie od
przyczyny wyburzenia, właściciele budynku nie otrzymują
żadnej rekompensaty finansowej ani materialnej ze strony
państwa, często wręcz zmuszeni są ponosić koszty działań
110 Wyrażenie to ujęto w cudzysłowie, gdyż jak już wspomniano wcześniej
ogłaszanie danego terenu rezerwatem jest często pretekstem do wysie‑
dlania Palestyńczyków i zasiedlania terenów izraelskimi osadnikami.
111 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs
oPt, Fact Sheet: Area C of The West Bank: Key Humanitarian Concerns,
styczeń 2013, s. 1, www.ochaopt.org/documents/ocha_opt_area_c_
factsheet_January_2013_english.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
112 Strona internetowa ICAHD www.icahd.org.
106
rozbiórkowych113. Dlatego zagrożone rodziny często decy‑
dują się na własnoręczne wyburzenie domu zanim zrobi to
izraelska armia i obciąży ich kosztami. Przykład stanowi
jedna z rodzin z Jerozolimy Wschodniej, która sama roze‑
brała 3 mieszkania, żeby uniknąć opłaty w wysokości 200
tys. szekli (55 tys. dolarów), jaką musiałaby uiścić, gdyby
wyburzenia dokonały izraelskie buldożery114.
Zgodnie z danymi Izraelskiego Komitetu Przeciw Wy‑
burzeniom Domów (ICAHD), od 1967 r. czyli od począt‑
ku okupacji na terytoriach okupowanych wyburzono po‑
nad 27 tys. palestyńskich budynków115. W samym roku
2012, jak podaje ONZ, władze izraelskie wyburzyły 540
palestyńskich budynków w strefie C, w tym 165 domów
mieszkalnych, wysiedlając 815 osób, z czego połowę sta‑
nowiły dzieci116. Wśród ponad 3 tys. rozkazów wyburzeń
oczekujących wtedy na wykonanie, 18 dotyczyło szkół117.
Przed rozbiórkami nie udaje się uchronić nawet obiek‑
tów ufundowanych przez Unię Europejską, czy też rzą‑
dy poszczególnych państw, będących dawcami pomocy
rozwojowej. Budzi to szczególne kontrowersje, gdyż Izra‑
el jest beneficjentem wielu programów wspólnotowych.
113 Zob. J. Rajkowska, Wyburzenie, 2009, film będący ośmiominutowym
zapisem wyburzenia jednego z domów w Jerozolimie Wschodniej.
114 Ma’an News Agency, Palestinian family forced to demolish 3 apartments in Jerusalem, 30.11.2013, www.maannews.net/eng/ViewDetails.
aspx?ID=652627 (data pozyskania 18.02.2014).
115 Strona internetowa ICAHD www.icahd.org.
116 United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs
oPt, Fact Sheet: Area C of The West Bank: Key Humanitarian Concerns,
January 2013, str. 1, www.ochaopt.org/documents/ocha_opt_area_c_
factsheet_January_2013_english.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
117 Eccumenical Acompaniment Progranne in Palestine and Israel,
A Difficult Area: How the occupation threatens Palestinian life in Area
C, EAPPI, luty 2011, s. 1, www.eappi.org.
107
Zgodnie z danymi przedstawionymi przez Sergio Piccolo,
szefa działu operacyjnego Przedstawicielstwa Unii Euro‑
pejskiej Zachodnim Brzegu i w Gazie, od 2001 r. Izrael
zniszczył na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych 82
obiekty wybudowane ze środków unijnych, narażając UE
na straty w wysokości 29 mln Euro118. Wśród wyburzo‑
nych na Zachodnim Brzegu budowli całkowicie lub czę‑
ściowo sponsorowanych przez UE znalazły się m.in. szkoły
i kliniki UNRWA, systemy wodociągowe i kanalizacyjne,
ośrodek kultury, czy Ministerstwo Edukacji119. Szczególne
reperkusje w Polsce miała sprawa wyburzenia przez Izra‑
el w 2011 i 2012 r. cystern wodnych odrestaurowanych
przez Polską Akcję Humanitarną ze środków Minister‑
stwa Spraw Zagranicznych RP120.
Niezależnie od rodzaju, wyburzenia, których dokonu‑
ją władze izraelskie są niezgodne z prawem międzyna‑
118 Kwota ta obejmuje zniszczenia powstałe zarówno podczas operacji
Płynny Ołów w Strefie Gazy z 2008 r. jak i w wyniku wyburzania domów
na Zachodnim Brzegu.
119 Sergio Piccolo, Head of Operations of the Office of the EU Representative
in the West Bank and Gaza Physical damages inflicted by IDF attacks
to EU-funded development projects, 2011, www.thecepr.org/images/
stories/pdf/idf%20damages%20to%20eu%20funded%20projects.pdf
(data pozyskania 18.02.2014).
120 Polska Akcja Humanitarna, Wyburzenia cystern na Zachodnim Brzegu,
16.05.2012, pah.org.pl/nasze‑dzialania/125/801/wyburzenia_cystern_
na_zachodnim_brzegu (data pozyskania 18.02.2014); Polska Akcja
Humanitarna, Ponowne wyburzenie cysterny wyremontowanej przez
PAH ze środków dotacji MSZ 2011, 15.09.2012, www.pah.org.pl/nasze‑
‑dzialania/125/4200/ponowne_wyburzenie_cysterny_wyremontowa‑
nej_przez_pah_ze_srodkow_dotacji_msz (data pozyskania 18.02.2014);
Polska Akcja Humanitarna, List do Ambasadora Izraela w sprawie wyburzenia cysterny w wiosce Rahava na Zachodnim Brzegu, 16.02.2012,
www.pah.org.pl/nasze‑dzialania/125/701/list_do_ambasadora_izraela‑
_w_sprawie_wyburzenia_cysterny_w_wiosce_rahava_na_zachodnim_
brzegu (data pozyskania 18.02.2014).
108
rodowym i łamią podstawowe prawa człowieka. Nisz‑
czenie mienia czy też stosowanie kar zbiorowych przez
stronę okupującą stoi w sprzeczności z IV Konwencją
Genewską:
Artykuł 53: Mocarstwu okupacyjnemu nie wolno
niszczyć majątku ruchomego lub nieruchomego stano‑
wiącego indywidualną lub wspólną własność osób pry‑
watnych, państwa lub osób prawnych prawa publiczne‑
go, organizacji społecznych lub spółdzielczych, z wyjąt‑
kiem przypadków, w których zniszczenia te byłyby bez‑
względnie konieczne dla operacji wojskowych.
Artykuł 33: Żadna osoba podlegająca ochronie nie może
być karana za czyn, którego nie popełniła osobiście.
Kary zbiorowe, jak również wszelkie środki zastraszenia
lub terroryzowania są wzbronione. Rabunek jest wzbro‑
niony. Środki odwetowe w stosunku do osób podlegają‑
cych ochronie i ich mienia są wzbronione.
Wielokrotnie podkreślały to w swoich oświadczeniach
zarówno ONZ, UE jak i liczne organizacje międzynaro‑
dowe, m.in. Amnesty International121. Oświadczenia te nie
pociągają jednak za sobą konkretnych działań.
Skutkiem wyburzeń są nie tylko oczywiste straty finan‑
sowe ale również straty moralne w wyniku pozbawienia
palestyńskich rodzin domu – symbolu bezpieczeństwa
i spokoju.
121 Amnesty International, Israel/Occupied Territories: Demolition of houses is an act ofcollective punishment, 14 stycznia 2002, www.amnesty.org/
fr/library/asset/MDE15/005/2002/en/fe9fba93‑fb02‑11dd‑9fca‑0d1f‑
97c98a21/mde150052002en.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
109
więźniowie Polityczni, „areszty
administracyjne” i Pokojowe Protesty
Zgodnie z danymi palestyńskiej organizacji praw czło‑
wieka Adameer, wspierającej więźniów politycznych, od
początku izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich
(1967 r.) w izraelskim areszcie znalazło się ponad 800 tys.
Palestyńczyków, co stanowi 20% całkowitej populacji pale‑
styńskiej na terytoriach okupowanych. Biorąc pod uwagę
fakt, iż ogromna większość więźniów to mężczyźni, moż‑
na przyjąć, że zatrzymań i aresztów doświadczyło ok. 40%
męskiej populacji Palestyńczyków. W masowych aresz‑
tach przeprowadzonych przez wojsko izraelskie w 2002 r.
w ciągu kilku miesięcy zaaresztowano ok. 15 tys. Pale‑
styńczyków, co spowodowało błyskawiczne wyludnienie
palestyńskich miejscowości z mężczyzn powyżej 15 roku
życia. W 2012 r. Izrael przetrzymywał w sumie 4,7 tys. pa‑
lestyńskich więźniów, w tym 6 kobiet, 185 dzieci i 27 parla‑
mentarzystów122. Wśród nich 212 było przetrzymywanych
w tzw. trybie administracyjnym, z czego 7 to członkowie
Palestyńskiej Rady Legislacyjnej123.
Palestyńczycy mogą być aresztowani praktycznie zawsze
i wszędzie: w domu, na ulicy czy na izraelskich check‑po‑
intach. W pierwszym przypadku często towarzyszą temu
groźby wobec członków rodziny i niszczenie mienia. Za‑
trzymani są zazwyczaj zakuwani w kajdanki i związuje się
im oczy bez podania informacji o przyczynie aresztowania
ani docelowym miejscu transferu. Często poddawani są
poniżającemu traktowaniu, co pozwala sądzić, że izraelska
122 International Middle East Media Center, Report On The Palestinian
Political Prisoners, 17 kwietnia 2012, www.imemc.org/article/63320
(data pozyskania 18.02.2014).
123 Strona internetowa organizacji Adameer, www.adameer.org.
110
armia nie reguluje w żaden sposób postępowania wobec
Palestyńczyków zanim zostaną oddani w ręce władz wię‑
ziennych. Szeroko rozpowszechnione zjawisko znęcania się
żołnierzy nad związanymi już i bezbronnymi Palestyńczy‑
kami opisano w raportach organizacji praw człowieka124.
Głośny przypadek izraelskiej żołnierki, która umieściła na
portalu społecznościowym facebook zdjęcia, na których
pozuje obok zatrzymanych Palestyńczyków z opaskami na
oczach i plastikowymi kajdankami wzbudziły powszechne
oburzenie i unaoczniły tego typu przypadki125.
Areszty administracyjne
„Areszty administracyjne” – bez postawienia zarzutów czy
sprawiedliwego procesu – są praktyką powszechnie stoso‑
waną przez izraelskie władze, a naruszającą międzynaro‑
dową zasadę domniemania niewinności aż do udowodnie‑
nia przewinienia126. Podejrzani aresztowani są na podsta‑
wie „tajnych akt”, do których nie ma wglądu ich obrońca.
Proces odbywa się w języku hebrajskim, a tłumaczenie
rzadko kiedy jest dostępne. Sędzia wojskowy ustala czas
124 Por. Public Committee Against Torture in Israel, No Defense: Soldier
Violence against Palestinian Detainees, June 2008, www.stoptorture.org.
il/files/No_Defense_Eng.pdf (data pozyskania 18.02.2014).
125 „IDF soldier posts images of blindfolded Palestinians on Facebook, from
‘best time of my life’”, Haaretz, 16 sierpnia 2010, www.haaretz.com/
news/national/idf‑soldier‑posts‑images‑of‑blindfolded‑palestinians‑
on‑facebook‑from‑best‑time‑of‑my‑life‑1.308402 (data pozyskania
18.02.2014).
126 Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Artykuł 11, 1: „Każdy człowiek
oskarżony o popełnienie przestępstwa ma prawo, aby uznawano go za
niewinnego dopóty, dopóki nie udowodni mu się winy zgodnie z pra‑
wem podczas publicznego procesu, w którym zapewniono mu wszystkie
konieczne środki obrony.”
111
Palestyńczycy przetrzymywani są głównie w więzieniach
i aresztach wojskowych znajdujących się poza terenami
okupowanymi, podczas gdy transfer więźniów na teren
mocarstwa okupacyjnego – w tym przypadku Izraela – sta‑
nowi naruszenie IV Konwencji Genewskiej i uznawane jest
za zbrodnię wojenną:
IV KG, Artykuł 76: „Osoby podlegające ochronie, które
są oskarżone, będą zatrzymane w kraju okupowanym
i w razie skazania odbędą w nim swą karę.”
Aresztowanie w Bab al‑Baladija, Hebron.
Fot. Dominik Wach
odbycia kary, który zgodnie z izraelskimi przepisami127
może wynieść do 6 miesięcy. Okres ten może być jednak
odnawiany nieskończoną ilość razy. W efekcie zatrzyma‑
nia administracyjne pozwalają na wieloletnie przetrzymy‑
wanie więźniów. Stosowane kary są zwykle niewspółmier‑
ne do przewinień – np. 18 miesięcy więzienia za rzucanie
kamieniami128. Oskarżeni są często skazywani za czyny,
o których powszechnie nie wiadomo, że zostały uznane
za karalne, gdyż stanowiące o tym nowe rozporządzenia
wojskowe nie są podawane do wiadomości publicznej129.
127 Artykuły 284‑294 Dekretu Wojskowego nr 1651.
128 Middle East Monitor, Palestinian minors receive prison sentences for
throwing stones, 6 marca 2013, www.middleeastmonitor.com/news/
middle‑east/5414‑palestinian‑minors‑receive‑prison‑sentences‑for‑
throwing‑stones (data pozyskania 18.02.2014).
129 Magda Qandil, „Rozmowa z Sahar Francis: Zapomniani więźniowie
Izraela”, Le Monde Diplomatique – edycja polska, nr 12/58, grudzień
2010.
112
Jak donosi izraelska organizacja PCATI (Public Commitee Against Torture in Israel) podczas przesłuchań oraz
już w celi pojmani bywają poddawani torturom. Wśród
stosowanych metod wymienia się bicie, kopanie, groźby,
pozbawienie snu, odosobnienie, zmuszanie do długotrwa‑
łego pozostawania w bolesnych pozycjach, podduszanie,
mocne potrząsanie, ucisk różnych części ciała, wystawie‑
nie na ekstremalnie niskie i wysokie temperatury, wrzuca‑
nie gazu łzawiącego do celi, psychologiczne znęcanie się,
np. groźby wobec bliskich130. Władze izraelskie odmawiają
również prawa do odwiedzin rodzinom przetrzymywa‑
nych – wymagane przepustki są przyznawane niezwykle
rzadko, co również stanowi formę kary zbiorowej stano‑
wiącej pogwałcenie Konwencji Genewskich. Międzyna‑
rodowy Komitet Czerwonego Krzyża czyni starania, by
organizować rodzinom grupowe odwiedziny w izraelskich
więzieniach131.
Szczególnie niepokojąca jest kwestia dzieci‑więźniów,
szacuje się, że każdego roku na Zachodnim Brzegu aresz‑
130 Por. strona internetowa organizacji Public Commitee Against Torture
in Israel: www.stoptorture.org.il.
131 Por. Addameer, Family Visits, www.addameer.org/resources/reports/
familyvisits.html (data pozyskania 18.02.2014).
113
towanych jest ok. 700 dzieci. Do 2011 r.132, zgodnie z izra‑
elskim prawem wojskowym, któremu podlegają Pale‑
styńczycy, od 16 roku życia uznawano osobę za dorosłą
(w Izraelu dzieckiem jest się do 18 roku życia). Palestyń‑
skie 16‑17‑latki poddawane więc były takiemu samemu
traktowaniu jak dorośli więźniowie. Pod naciskiem UE
ww. próg wiekowy podniesiony został do 18 roku życia.
Niezależnie od tych regulacji, w praktyce aresztowane
są dzieci, nawet 12 czy 9‑letnie. Ich przestępstwo polega
w większości przypadków na rzucaniu kamieniami w ar‑
mię okupacyjną133.
Choć prawo międzynarodowe134 zezwala na areszty ad‑
ministracyjne, to mogą być one stosowane jedynie w wy‑
jątkowych przypadkach. Rutynowe użycie tego środka
przez Izrael drastycznie łamie tę zasadę. Palestyńczycy
zamykani są w więzieniach za poglądy i pokojową dzia‑
łalność polityczną. Areszty administracyjne można więc
uważać za formę kary zbiorowej. Są one mechanizmem,
który ma na celu doprowadzić do demobilizacji i demo‑
ralizacji społeczeństwa palestyńskiego.
132 B’Tselem, Army raises minority age of Palestinians to 18, as in Israel;
violation of minors’ rights continues, 5 października 2011: www.btselem.
org/legislation/20111005_minority_age_changed (data pozyskania
18.02.2014).
133 Obszerniej o aresztowaniach dzieci w raporcie: B’selem, No Minor
Matter: Violation of the Rights of Palestinian Minors Arrested by Israel
on Suspicion of Stone-Throwing, lipiec 2011, www.btselem.org/publica‑
tions/fulltext/201107_no_minor_matter (data pozyskania 18.02.2014).
134 Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, Art. 9; IV
Konwencja Genewska, Art.78.
114
Oddolny palestyński ruch oporu
Liczba zatrzymań ulega fluktuacjom i wydaje się być sko‑
relowana z sytuacją polityczną oraz wzmożonym oporem
wobec okupacji. Sahar Francis, dyrektorka organizacji
Adameer, mówi w jednym z wywiadów: „Każda forma
stawiania oporu okupacji uważana jest za czyn kryminal‑
ny: udział w pokojowych demonstracjach, noszenie flagi
palestyńskiej, działalność w ruchu studenckim czy w par‑
tii politycznej. (…) Dziś nielegalne jest nawet udzielanie
pomocy charytatywnej, jeśli Izrael arbitralnie uzna, że jej
dawcą jest Hamas czy inna nieodpowiadająca mu orga‑
nizacja. (…) Jeśli zbudujesz dom bez pozwolenia, które‑
go otrzymanie graniczy z cudem, nie tylko zostanie on
zburzony przez armię, ale też czeka cię sąd wojskowy za
popełnienie czynu kryminalnego.”135 W szczególności re‑
presjom poddawani są organizatorzy piątkowych poko‑
jowych protestów, stanowiących obecnie główną – choć
niedostatecznie dostrzeganą przez środki masowego prze‑
kazu – formę oporu przeciw okupacji. W 2011 r. po 16
miesiącach uwolniony został Abdullah Abu Rahma ska‑
zany przez izraelski sąd wojskowy za organizowanie pro‑
testów w miejscowości Bil’in. Unia Europejska nazwała
go „obrońcą praw człowieka”136, a Amnesty International
okrzyknęło „więźniem sumienia”137.
135 Magda Qandil, „Rozmowa z Sahar Francis: Zapomniani więźniowie
Izraela”, op. cit.
136 European Union, Statement by the Spokesperson of High Representative
of the Union for Foreign Affairs and Security Policy on conviction of human rights defender Abdallah Abu Rahma, 24 sierpnia 2010, www.con‑
silium.europa.eu/uedocs/cms_Data/docs/pressdata/EN/foraff/116232.
pdf (data pozyskania 18.02.2014).
137 Amnesty International, Israeli military court extends jail term for
Palestinian anti-wall activist, 11 stycznia 2011, www.amnesty.org/en/
115
Palestyński ruch oporu jest zorganizowany wokół tzw.
komitetów ludowych (ang. popular committees), groma‑
dzących zwolenników różnych frakcji politycznych i od‑
żegnujących się od stosowania przemocy. Najprężniejsze
demonstracje antyokupacyjne to cotygodniowe protesty
w Bil’in138 i Ni`lin – miejscowości znanych ze swej walki
przeciwko murowi, a także w Nabi Saleh139 – wioski, której
mieszkańcy opierają się ekspansji jednego z izraelskich
osiedli (w myśl częstej praktyki osadnicy zajęli tam za
pomocą wojska prywatny teren palestyński wraz ze źró‑
dłem wody i nadawszy mu hebrajską nazwę okrzyknęli
„parkiem narodowym”, do którego Palestyńczykom zabro‑
niono wstępu). Palestyńskie protesty wolnościowe zyska‑
ły sobie wsparcie izraelskich i zagranicznych aktywistów
przybywających do Palestyny z najróżniejszych zakątków
świata. Armia często brutalnie tłumi protesty stosując gaz
łzawiący, stalowe kule powlekane gumą, ostrą amunicję,
granaty ogłuszające oraz cuchnącą ciecz (ang. skunk)140.
news‑and‑updates/israeli‑military‑court‑extends‑jail‑term‑palestinian‑
anti‑wall‑activist‑2011‑01‑11 (data pozyskania 18.02.2014).
138 Historię walki przeciw murowi w Bil’in opowiada nominowany do
Oskara film dokumentalny „5 rozbitych kamer”, www.imdb.com/title/
tt2125423/, zob. również: strona internetowa miejscowości Bil’in: www.
bilin‑village.org/english/.
139 Więcej informacji w raporcie Al Haq, Repression of Non-Violent Protest in the Occupied Palestinian Territory: Case Study on the village of
al-Nabi Saleh, 2011, www.alhaq.org/publications/publications‑index/
item/repression‑of‑non‑violent‑protest‑in‑the‑occupied‑palestinian‑
territory‑case‑study‑on‑the‑village‑of‑al‑nabi‑saleh (data pozyskania
18.02.2014).
140 W kwestii odpowiedzi izraelskich oddziałów można zauważyć róż‑
ne schematy działania – w Bil’in zasadniczo żołnierze reagują dopie‑
ro, gdy protestujący dotkną muru separacyjnego, z kolei w Nabi Saleh
często rozpędzają demonstrację zanim się ona jeszcze zacznie. Choć
metalowe naboje pokryte gumą często określane są jako nie śmiercio‑
nośne, wiele organizacji przestrzega przed ich mylnym postrzeganiem.
116
Organizatorzy protestów są często aresztowani, obcokra‑
jowcy niejednokrotnie deportowani. Od 2004 r. do końca
2012 r. podczas demonstracji zginęło 15 Palestyńczyków,
z których 8 to osoby poniżej 18 roku życia. W 12 przy‑
padkach użyto ostrej amunicji, w 2 gumowych pocisków,
w 2 kanistrów z gazem łzawiącym wystrzelonych prosto
w protestantów141. Tak nieproporcjonalne użycie siły stoi
w sprzeczności z prawem międzynarodowym (zasada pro‑
porcjonalności), a także łamie prawo do swobody wypo‑
wiedzi i wolności zgromadzeń okupowanej ludności.
Strajki głodowe i wymiana więźniów
Na kondycję palestyńskich więźniów zwróciły uwagę maso‑
we strajki głodowe. W proteście przeciw rozpowszechnio‑
nej praktyce zatrzymań administracyjnych oraz warunkom
przetrzymywania (stosowanie odosobnienia w izolatkach,
zakaz odwiedzania osadzonych przez rodziny z Gazy, ogra‑
niczenie dostępu do materiałów edukacyjnych) 17 kwiet‑
nia 2012 r. ponad 2,4 tys. palestyńskich więźniów wszczęło
strajk głodowy. Ikoną strajku stał się Samer Issawi, który
wytrwał bez przyjmowania pokarmów 256 dni142. Był to
W rzeczywistości mogą one spowodować poważne uszkodzenie cia‑
ła, a nawet śmierć. Od 2000 r. od tzw. gumowych nabojów zginęło 18
Palestyńczyków, w tym 12 nieletnich. Por. B’Tselem, Crowd Control:
Israel’s Use of Crowd Control Weapons in the West Bank, styczeń 2013,
www.btselem.org/download/201212_crowd_control_eng.pdf (data po‑
zyskania 18.02.2014).
141 B’Tselem, Demonstrations. Background on demonstrations in the territories, 2.01.2013 www.btselem.org/demonstrations (data pozyskania
18.02.2014).
142 W tym czasie przyjmował jedynie wodę, witaminy, minerały i cukry.
Zob. H. Scherwood, „Administrative detention the key to Palestinian
hunger strikes”, The Guardian, 13 maja 2012, www.theguardian.com/
117
już drugi pobyt Samera w więzieniu – wcześniej został wy‑
puszczony w ramach porozumienia dotyczącego wymiany
1,027 więźniów za będącego kartą przetargową izraelskiego
żołnierza wziętego do niewoli i przetrzymywanego przez 5
lat w Gazie – Gilada Szalita.
Uderzający jest fakt podwójnych standardów i dyspro‑
porcji w rozgłosie medialnym jaki zyskała sprawa jednego
jeńca izraelskiego – Szalita, a milczeniem na temat tysię‑
cy więźniów palestyńskich. Dodatkowo toczyły się gorące
dyskusje wokół statusu więźniów w świetle prawa między‑
narodowego143. Gilad Szalit został pojmany przez Hamas
podczas pełnienia służby wojskowej, wykonując rozkazy
mające na celu utrzymanie blokady i okupacji Strefy Gazy,
world/2012/may/13/administrative‑detention‑palestinian‑hunger‑
strikes (data pozyskania 18.02.2014).
143 U. Avnery, „Shalit wasn’t kidnapped”, Haaretz, 12 października 2009,
www.haaretz.com/print‑edition/opinion/shalit‑wasn‑t‑kidnap‑
ped‑1.6280 (data pozyskania 18.02.2014); A. Abunimah, Is Gilad Shalit
a prisoner of war?, Al Jazeera, 29 czerwca 2010, www.aljazeera.com/fo‑
cus/2010/06/2010628132553801841.html, (data pozyskania 18.02.2014);
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża zdawał się być tego zda‑
nia wskazując jedynie na warunki jego przetrzymywania jako budzące
zastrzeżenia prawne. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża,
Gaza: ICRC continues to press for access to Gilad Shalit, www.icrc.
org/eng/resources/documents/interview/israel‑interview‑230310.htm
(data pozyskania 18.02.2014). Organizacja B’Tselem uznawała Gilada
za zakładnika i wzywała Hamas do jego uwolnienia. B’Tselem, Gilad
Shalit, held hostage in Gaza for more than five years, released on 18
October 2011, www.btselem.org/gaza_strip/gilad_shalit (data pozy‑
skania 18.02.2014). Południowoafrykański sędzia Richard Goldstone,
stojący wtedy na czele oenzetowskiej komisji zajmującej się badaniem
przebiegu operacji „Płynny ołów”, określił Gilada jako jeńca wojennego,
co oznaczałoby, że jego przetrzymywanie nie stało w sprzeczności z pra‑
wem międzynarodowym. Zob. „Noam Shalit: Gilad to spend yet ano‑
ther Rosh Hashanah in Gaza”, Haaretz, 16 września 2009, www.haaretz.
com/news/noam‑shalit‑gilad‑to‑spend‑yet‑another‑rosh‑hashanah‑in‑
gaza‑1.7773 (data pozyskania 18.02.2014).
118
co sytuowałoby go w pozycji jeńca wojennego, którego pra‑
wa reguluje III Konwencja Genewska (prawo międzynaro‑
dowe nie wymaga uwalniania jeńców przed końcem wojny,
a jedynie określa warunki ich przetrzymywania144). Z kolei
Palestyńczycy przetrzymywani w izraelskich więzieniach
są w ogromnej większości cywilami podlegającymi ochro‑
nie IV Konwencji Genewskiej, która jednoznacznie stanowi,
że nie mogą być wywożeni na teren państwa okupującego,
choć niektórzy, należący do organizacji zbrojnych, mogą
spełniać również kryteria jeńców wojennych.
Podsumowanie
W wyniku okupacji i towarzyszącej jej izraelskiej ekspansji
Zachodni Brzeg Jordanu zamieszkują dwie populacje pod‑
legające całkowicie odrębnemu prawodawstwu – 2,5 mln
Palestyńczyków objętych prawem wojskowym oraz ponad
pół miliona żydowskich osadników, których obowiązuje cy‑
wilne prawo izraelskie145. Wojskowe prawa okupacyjne de‑
terminują niemal każdy aspekt życia Palestyńczyków i funk‑
cjonują na zasadzie nieustannie zmieniających się przepi‑
sów w formie tzw. dekretów wojskowych. W ramach tego
nieprzewidywalnego i arbitralnego systemu życie Palestyń‑
czyków na Zachodnim Brzegu reguluje obecnie ok. 3 tys.
144 III Konwencja Genewska nakreśla prawa jeńców wojennych, m.in.:
prawo do humanitarnego traktowania (artykuł 13); prawo do infor‑
macji o ich położeniu geograficznym (artykuł 23); prawo do wysyła‑
nia i otrzymywania korespondencji (artykuł 71); prawo do odwie‑
dzin Międzynarodowego Komitety Czerwonego Krzyża (artykuł 126).
Konwencja nie wspomina o obowiązku zapewnienia wizyt rodzinie.
145 B’Tselem, Settlements. Land Expropriation and Settlements, 23.01.2014,
www.btselem.org/settlements (data pozyskania 18.02.2014).
119
dekretów wojskowych146. O ogłoszeniu nowego „rozkazu”
zadecydować może w dowolnym momencie dowódca woj‑
skowy danego regionu147. Prowadzi to do sytuacji, w której
Palestyńczycy mieszkający na terenach kontrolowanych
przez armię izraelską nagminnie dowiadują się o nowo
wprowadzonych prawach dopiero post factum – np. kiedy
zostają zatrzymani. Na tym samym obszarze osadnicy cie‑
szą się wszelkimi swobodami, są zaopatrywani w broń oraz
otrzymują ochronę wojska (dla przykładu, w Hebronie na
ok. 500 osadników przypada ok. 1,5 tys. żołnierzy).
Codzienne doświadczenie przemocy ze strony osad‑
ników i wojska (bezpodstawne areszty, przeszukania, za‑
straszanie i tzw. mapowanie, czyli wdzieranie się do przy‑
padkowych domów w środku nocy) wpisuje się w politykę
izraelskiej armii, której motto brzmi: „niech nasza obecność
będzie odczuwalna”148. Wobec braku instytucjonalnych
form obrony, Palestyńczykom na terenach okupowanych
towarzyszy nieustanne poczucie całkowitej bezradności
i bezsilności149. Stąd tak ważna jest tzw. obecność ochron‑
na (ang. protective presence) obserwatorów praw człowieka,
w tym wolontariuszy programu EAPPI, którzy dokumentu‑
ją owe incydenty i zgłaszają je instytucjom takim jak ONZ
czy Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Wszelkie opisane
146 Addameer, Background on Israeli Detention, www.addameer.org/etem‑
plate.php?id=290 (data pozyskania 18.02.2014).
147 Nowe przepisy są często inspirowane sugestiami osadników. Yehuda
Shaul, weteran izraelskich sił obronnych i jeden z założycieli Breaking
The Silence, w rozmowie z wolontariuszami EAPPI, 2009.
148 Tenże.
149 Na terenach C brak jest palestyńskiej policji, która mogłaby zapewnić
im ochronę. Palestyńczycy mogą składać skargi jedynie na izraelskich
posterunkach policji znajdujących się w izraelskich osiedlach. Zażalenia
rzadko kiedy odnoszą zamierzony skutek, a wręcz mogą przyczynić się
do prześladowań poszkodowanego.
120
w niniejszym rozdziale aspekty okupacji są szczegółowo
udokumentowane w powstających na tej bazie raportach
i mapach, które – choć ogólnodostępne – rzadko trafiają
do mass mediów. Szczególnie polecanym źródłem rzetel‑
nej i usystematyzowanej informacji są strony internetowe
Biura Koordynacji Spraw Humanitarnych Organizacji Na‑
rodów Zjednoczonych na Palestyńskich Terytoriach Oku‑
powanych (www.ochaopt.org) oraz największej izraelskiej
organizacji praw człowieka B’Tselem (www.btselem.org).
Po dwóch dekadach nieudolnych rozmów pokojowych
przy jednoczesnej polityce faktów dokonanych prowa‑
dzonej przez Izrael, wzrasta świadomość, że z każdym
kolejnym wybudowanym osiedlem izraelskim realizacja
koncepcji dwupaństwowej staje się coraz mniej realna. Po‑
jawiają się więc coraz liczniejsze głosy opowiadające się
za walką Palestyńczyków o swoje prawa w ramach jedne‑
go państwa. Za takim rozwiązaniem zaistniałego impasu
silnie przemawia to, że Izrael i tak sprawuje już kontro‑
lę nad terenami od rzeki Jordan po Morze Śródziemne.
Jedno państwo jest już więc rzeczywistością. Przyznając
taki stan rzeczy, izraelski Kneset, który na co dzień decy‑
duje o życiu Palestyńczyków, musiałby jednak nadać im
te same prawa co Żydom, w tym prawo wyborcze, prawo
swobodnego poruszania się i osiedlania czy prawo do po‑
wrotu uchodźców. Takie rozwiązanie wymagałoby odej‑
ścia od podstawowych zasad ruchu syjonistycznego zakła‑
dającego dążenie do homogeniczności etnicznej i religij‑
nej Izraela. Rozwiązanie jednopaństwowe warto mieć na
uwadze, chociażby ze względu na jego dużą popularność
w palestyńskich i izraelskich kręgach akademickich150.
150 Darryl Li, „Occupation Law and the One‑State Reality”, Jadaliyya,
2 sierpnia 2011, www.jadaliyya.com/pages/index/2295/occupation‑law‑
and‑the‑one‑state‑reality (data pozyskania 18.02.2014); zob. też: Ali
121
teksty blogowe i publicystyczne
ARESZT ADMINISTRACYJNY
4 lipca 2014, Sandra Sych
Areszt administracyjny jest prawem pochodzącym
z czasów mandatu brytyjskiego, umożliwiającym zatrzy‑
manie bez postawienia zarzutów i procesu. Aresztowany
pozostaje w więzieniu na mocy odnawianych decyzji ad‑
ministracyjnych i rozkazów wojskowych. W trakcie lub
przed zakończeniem okresu zatrzymania decyzja o po‑
zostawieniu w areszcie może zostać odnowiona. Nie
istnieją żadne ograniczenia czasowe. Proces odnawiania
decyzji może być kontynuowany w nieskończoność.
Irlandia, Guantanamo, RPA – niechlubne przykłady
W historii areszt administracyjny był często stosowa‑
ny przez represyjne reżimy w celu uniknięcia procesu
prawnego i utrudnienia przeciwnikom politycznym do‑
stępu do ochrony jaka im prawnie przysługuje. Areszt
administracyjny był stosowany na szeroką skalę w Pół‑
nocnej Irlandii, Republice Południowej Afryki, Stanach
Zjednoczonych (Guantanamo) i Izraelu.
W 1970 r. w Irlandii Północnej wprowadzono areszt ad‑
ministracyjny jako środek kontroli nad opozycją i za‑
kazano go 7 lat później. Ten rodzaj aresztu stosowano
w stosunku do jednej ze stron konfliktu, w praktyce do‑
prowadził do pogorszenia sytuacji i wzrostu wzajemnej
agresji. W bazie militarnej Guantanamo więzienie po‑
dejrzanych bez dostępu do ochrony prawnej było nie tyl‑
ko nieetyczne, ale także niekorzystne dla polityki rządu
amerykańskiego. Wielu zatrzymanych spędziło w Gu‑
Abunimah, One Country: A Bold Proposal to End the Israeli-Palestinian
Impasse, Metropolitan Books, Nowy Jork 2006.
122
antanamo kilka lat. Pierwszy podejrzany trafił do bazy
11 stycznia 2002 r. W okresie największej aktywności
obozu przebywało tam 775 osób, w tym 17 nieletnich,
z ponad 40 krajów – najwięcej z Arabii Saudyjskiej i Je‑
menu. W 2009 r. nadal przetrzymywano tam około 250
osób151. Pozostali zostali zwolnieni. Żadnemu z więź‑
niów nie postawiono zarzutów. W 2013 r. w Guantana‑
mo przebywało 86 osób, chociaż od 2009 r. byli wytypo‑
wani do uwolnienia. Przetrzymywani w bazie wojskowej
więźniowie zostali zatrzymani na podstawie decyzji ko‑
misji wojskowej, a nie procesu w sądzie powszechnym152.
W Guantanamo łamano nie tylko prawo do uczciwego
procesu, ale także prawo do ludzkiego traktowania, wo‑
bec więźniów stosowano tortury. Odnotowano, że przy‑
najmniej czterech mężczyzn zmarło w Guantanamo na
skutek samobójstwa. Prób samobójczych było dziesię‑
ciokrotnie więcej.
W Republice Południowej Afryki areszt administracyjny
był elementem wadliwego, niezgodnego z prawem mię‑
dzynarodowym systemu apartheidu. Jedynie w Izraelu
areszt administracyjny jest częścią systemu prawnego
(poniekąd obejściem prawa jest wydłużanie odnawial‑
nymi decyzjami czasu aresztowania, decyzje mogą być
wydawane na okres od 1 do 6 miesięcy, ale nie ma okre‑
ślonej maksymalnej długości czasu zatrzymania wydłu‑
żonego odnawialnymi decyzjami). Rząd Izraela wyko‑
rzystuje areszt administracyjny jako środek walki z Pale‑
styńczykami wyrażającymi odmienne poglądy politycz‑
ne. Administracja nadużywa tych praktyk.
151 Amnesty daje Obamie 100 dni na zamknięcie Guantanamo, amnesty.
org.pl/no_cache/aktualnosci/strona/article/6435.html.
152 While 86 Innocent Men Remain At Gitmo, Latin America’s Most
Wanted Terrorist Lives Freely in Miami.[3] Konwencja genewska
o ochronie osób cywilnych podczas wojny (IV konwencja genewska),
Genewa, 12 sierpnia 1949 r., https://www.msw.gov.pl/ftp/OCK/doku‑
menty_Prawo_MPH/1949_12_VIII_IV%20konwencja_genewska.pdf.
123
Kara zbiorowa
Muammar Banat
Na przestrzeni lat, codzienne życie Palestyńczyków
zakłóca strach przed możliwością spędzenia kilku lat
w więzieniu bez postawienia zarzutów, a nawet bez in‑
formacji o co dana osoba jest podejrzana. Zdarza się, że
ani zatrzymany, ani obrońca nie mają dostępu do dowo‑
dów świadczących o domniemanej winie.
9 grudnia Muammar Banat wraz z dwoma innymi więź‑
niami z Hebronu rozpoczęli strajk głodowy w ramach
protestu przeciwko zatrzymaniu ich bez procesu sądo‑
wego. Muammar został aresztowany 20 sierpnia 2013 r.
Po ponad 70 dniach strajku głodowego na mocy poro‑
zumienia z administracją więzienia władze zgodziły się
nie przedłużać aresztu kolejną decyzją. Muammar zo‑
stał zwolniony w maju 2014 r.
Ponieważ osoba przebywająca w areszcie administracyj‑
nym narażona jest na różnego rodzaju nadużycia pod‑
czas przetrzymywania jej bez rzetelnego procesu, prawo
międzynarodowe nałożyło znaczne restrykcje na tego
typu praktyki. Międzynarodowe prawo humanitarne
pozwala sile okupującej na użycie aresztu administracyj‑
nego, ale jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Arty‑
kuł 78 IV Konwencji Genewskiej dopuszcza możliwość
internowania, ale nie jako formę kary, lecz jako podję‑
cie środków bezpieczeństwa. W przypadku aresztu sto‑
sowanego przez administrację izraelską w większości
przypadków areszt tymczasowy stosuje się jako karę.
W Palestynie areszt administracyjny stosowano za cza‑
sów mandatu brytyjskiego, a później podczas okupacji
od roku 1967. Po roku 2000, po wybuchu drugiej Inti‑
fady areszt administracyjny stał się formą kary dla osób
przeciwstawiających się siłom okupacyjnym. W czerw‑
cu 2014 r., przykładem stosowania takich praktyk jest np.
operacja poszukiwania zaginionych osadników żydow‑
skich. Jak podaje organizacja Addameer, podczas 10 dni
akcji zatrzymano 104 Palestyńczyków bez postawienia
zarzutów153.
153 www.maannews.net/eng/ViewDetails.aspx?ID=707113.
124
3 czerwca miałam okazję spotkać się z Muammarem
Banatem kilka dni po jego wyjściu z więzienia. W jego
mieszkaniu w palestyńskim obozie dla uchodźców Al
Arrub, niedaleko Hebronu, drzwi otworzyła matka Mu‑
ammara, której uśmiech nie schodził z ust. Ismail, przy‑
jaciel Muammara, opowiedział nam o tym, jak zorga‑
nizowali przyjęcie powitalne po wyjściu z więzienia
i o momencie, kiedy Muammar mógł w końcu spotkać
się z rodzicami. Dla wszystkich była to bardzo wzrusza‑
jąca chwila.
Muammar rozpoczyna swoją opowieść od momentu,
kiedy żołnierze wtargnęli do jego mieszkania wyłamu‑
jąc drzwi. W tym samym czasie inna grupa żołnierzy
przeszukiwała jego sklep. Podczas aresztowania znisz‑
czonych zostało wiele sprzętów. Zabrano kilka kompu‑
terów. Dopiero po tym, jak mieszkanie zostało zdemolo‑
wane, żołnierze zapytali o telefon. Muammar z lekkim
uśmiechem komentuje to zdarzenie: „Przecież, gdyby
mnie od razu zapytali o telefon, dałbym go im. Zresz‑
tą, kiedy w końcu o niego poprosili, po prostu im go da‑
łem”. Żołnierze mieli ze sobą kamerę, jednak nie filmo‑
wali wnętrza mieszkania, by jak twierdzi Muammar, nie
dostarczać dowodów na to, jak bardzo zostało zdemolo‑
wane. Żołnierze założyli Muammarowi kajdanki i zasło‑
nili mu oczy. Prowadzili go przez jakiś czas, by go zdez‑
125
orientować. Następnie przez 15 godzin zatrzymany cze‑
kał w kajdankach z zasłoniętymi oczami w pełnym słoń‑
cu, narażony na przegrzanie.
Codzienność Palestyńczyków w izraelskim więzieniu
126
dzo dla niego szczęśliwy. Prawdopodobnie strajk dał mu
nową nadzieję i poczucie sensu, a także wiarę w możli‑
wość wpływu na własny los. Muammar stwierdził, że za‑
ufał sobie. Podczas strajku pił jedynie wodę z solą. Pod‑
czas głodówki ciało dużo szybciej się odwadnia, dlatego
należy pić dużo wody, natomiast sól wyrównuje poziom
elektrolitów. Sól i woda pozwalają strajkującym przeży‑
cie podczas protestu głodowego.
Nikt niczego nie wytłumaczył Muammarowi. Nikt z nim
nawet nie rozmawiał. Został przyprowadzony do małej
celi i tam pozostawiono go samemu sobie. Następnego
dnia przewieziono go do więzienia w Ofer, gdzie spędził
trzy godziny czekając na przesłuchanie, które nie trwa‑
ło dłużej niż trzy minuty. Oznajmiono mu, że zostanie
w więzieniu kilka dni. Podczas rozpatrzenia sprawy oka‑
zało się, że akta dotyczące Muammara są tajne i nikt,
łącznie z obrońcą zatrzymanego, nie ma do nich wglądu.
Po kilkukrotnym rozpatrzeniu sprawy podjęto decyzję
o zatrzymaniu Mauammara na 4 miesiące, podczas któ‑
rych przeprowadzone zostanie śledztwo w sprawie do‑
wodów zgromadzonych w jego aktach. Obrońca zapro‑
ponował, że dochodzenie można przeprowadzić, gdy
podejrzany będzie przebywał w domu. Nie wyrażono
zgody na takie rozwiązanie. Zdecydowano o skonfisko‑
waniu komputerów z domu i sklepu. Muammar twier‑
dzi, że ze sklepu zabrano również pieniądze. Do otwo‑
rzenia drzwi użyto materiałów wybuchowych. Po pew‑
nym czasie laptopy Muammara zwrócono jego rodzinie,
ale – jak twierdzi były więzień – zainstalowane zostały
w nich podsłuchy.
Muammar wspomniał, że władze więzienia starały się
za wszelką cenę złamać jego postanowienie. Jedną z me‑
tod było wyziębianie. Muammar został przeniesiony do
osobnej celi i zmuszony do noszenia cienkiego ubrania,
gdy temperatura w celi była bardzo niska, przez otwarte
lecz okratowane okno dostawała się wilgoć. Była zima.
Mimo próśb, Muammar nie mógł zmienić materaca
i pościeli. Nie pozwalano mu także na zmianę ubrań,
prysznic, czy szczotkowanie zębów. Jak mówi Muam‑
mar, kilkakrotnie podczas pory deszczowej pracownicy
więzienia przychodzili w nocy przeszukiwać celę, zmu‑
szając zakutego w kajdanki więźnia do moknięcia na
deszczu przez pół godziny. Kilkakrotnie też używano
systemu ogrzewania do obniżenia lub podniesienia tem‑
peratury w celi. Muammar mówił także, że pracownicy
więzienia starali się go przekonać, że nikt nie przejmu‑
je się jego losem. Wspomina, że ciągle się wtedy uśmie‑
chał i mimo ograniczonego kontaktu starał się zapewnić
swoich bliskich, że jest silny.
Woda i sól
Wolność albo śmierć
Muammmar Banat mówił o momencie podjęcia decyzji
o strajku głodowym, że było to jedyne rozwiązanie ja‑
kie znalazł. Podczas 9‑miesięcznego pobytu w więzieniu
rodzina mogła odwiedzić go jedynie dwa razy. Po po‑
nad pół roku spędzonym w więzieniu Muammar zde‑
cydował się na strajk. Jak sam mówi, był to okres bar‑
Muammar zdecydował, że „albo wolność albo śmierć”
i nie przerwał strajku. Nadal pił jedynie wodę z solą. Nie
widział innej możliwości. Życie w więzieniu, bez moż‑
liwości przeprowadzenia niezawisłego procesu było dla
niego ewentualnością nie do przyjęcia. Muammar kilka‑
krotnie trafił do szpitala, był osłabiony, miał bóle głowy
127
i serca, a także trudności w oddychaniu. Czuł, że może
niedługo umrzeć, ale stwierdził, że „wolność warta jest
jego życia”. Jedyną rzeczą o jaką się martwił, była rodzi‑
na i przyjaciele, dla których jego śmierć byłaby wielką
tragedią. Nawet kiedy był już w stanie krytycznym, wy‑
miotował krwią i był praktycznie nieprzytomny, wciąż
przywiązywano go do łóżka. Co więcej, gdy osiągnięto
porozumienie z władzami więzienia i obiecano Muam‑
marowi, że będzie mógł wyjść na wolność po upływie
okresu zatrzymania ustalonego przez ostatnią decyzję
administracyjną, więzień nie otrzymał odpowiedniego
wsparcia i opieki, mimo że o nie poprosił.
Na pożegnanie Muammar poczęstował nas wodą i solą.
Napój, który dla Muammara stał się smakiem wolno‑
ści, dla mnie pozostaje symbolem opresji i niesprawie‑
dliwości.
Walka, jaką podejmują więźniowie, którzy zdecydo‑
wali się na strajk głodowy, jest bardzo ryzykowna. Ale
brak perspektywy sprawiedliwego procesu nie pozosta‑
wia im dużego wyboru. W kwietniu 2014 r. wielu więź‑
niów przebywających w areszcie administracyjnym roz‑
poczęło głodówkę. W miastach na Zachodnim Brzegu
i w Strefie Gazy doszło do demonstracji oraz strajków
solidarnościowych. 25 maja 2014 r. osiągnięto porozu‑
mienie między władzami więziennictwa i niektórymi ze
strajkujących więźniów. Na mocy umowy 63 Palestyń‑
czyków przerwało swój dwumiesięczny strajk i zostało
zwolnionych z aresztu.
Tymczasem w Knesecie głosowaniu poddano przepis
zezwalający na przymusowe karmienie więźniów, któ‑
rzy podjęli się strajku głodowego. Przymusowe karmie‑
nie może być niebezpieczne dla życia więźnia, który sto‑
sował głodówkę przez dłuższy czas. Komisja Praw Czło‑
wieka ONZ uznała takie praktyki stosowane w Guanta‑
128
namo za formę tortury, Światowe Stowarzyszenie Leka‑
rzy wystosowało Deklarację Tokijską, w której zabrania
się przymusowego dożywiania więźniów i angażowa‑
nia lekarzy w jakiekolwiek akcje mające formę tortury154.
Stowarzyszenie stwierdza również, że leczenie powinno
uwzględniać wolę więźnia i jego światopogląd. W 2014 r.,
w jednym z największych masowych strajków głodowych
przeciwko aresztowi administracyjnemu protestowało
300 więźniów.
Hanna Aszrawi, członkini rady Organizacji Wyzwolenia
Palestyny (OWP) oświadczyła, że palestyńscy więźnio‑
wie, którzy podjęli się strajku głodowego, stosują legalne
środki, dzięki którym mogą osiągnąć wolność. Powie‑
działa także, że jest to pokojowy środek pozwalający na
przeciwstawienie się rasistowskim prawom izraelskim155.
HEBROńSKI GANGAM STYLE
13 września 2013, Dominik Wach
Światowe media obiegła ostatnio sensacyjna informa‑
cja o dwóch izraelskich żołnierzach tańczących wśród
młodych Palestyńczyków w pełnym umundurowaniu
i z bronią na ramieniu. Sytuacja miała mieć miejsce w He‑
bronie, największym mieście kontrolowanym przez Au‑
tonomię Palestyńską, ale również podzielonym na mocy
tzw. Protokołu Hebrońskiego na palestyńską strefę H1
i izraelską H2. Choć cała sytuacja z zachodniej perspek‑
tywy wyglądała niezwykle zabawnie i można doszuki‑
wać się w niej przejawów normalizacji stosunków izrael‑
154 WMA Declaration of Tokyo‑Guidelines for Physicians Concerning
Torture and Other Cruel, Inhuman or Degrading Treatment or Punish‑
ment in Relation to detention and Imprisonment, www.wma.net/
en/30publications/10policies/c18/.
155 www.middleeastmonitor.com/news/middle‑east/11859‑senior‑plo‑of‑
ficial‑israeli‑measures‑against‑prisoners‑violate‑international‑law.
129
sko‑palestyńskich, to zarówno Izraelczycy i Palestyńczy‑
cy nie widzą w niej nic pozytywnego.
Sprawa nigdy nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie
nagrany telefonem komórkowym filmik, na którym wi‑
dać żołnierzy izraelskiej brygady Givati podrygujących
do rytmu światowego przeboju „Gangnam Style” kore‑
ańskiego muzyka PSY. Nagranie błyskawicznie przedo‑
stało się do izraelskich mediów, które ostro skrytykowa‑
ły zachowanie żołnierzy. Program drugi izraelskiej te‑
lewizji powiązał nawet powyższe wydarzenia z jednym
z hebrońskich klanów – Dżabari – dodając całej sytuacji
grozy poprzez przypisanie mu kontaktów z członkami
Hamasu. Dziennikarze wyraźnie podkreślili, że żołnie‑
rze mogli zostać bez trudu zamordowani i jedynie dzięki
wyjątkowemu szczęściu udało im się wyjść z feralnego
klubu nocnego z życiem.
O ile po izraelskich mediach nie należy się spodzie‑
wać czego innego niż demonizacji Palestyńczyków, któ‑
rzy choć na to nie zasługują, są w ogromnej większości
przedstawiani jako zagrożenie i potencjalni terroryści,
to już powiązanie hebrońskiego klanu Dżabari z Hama‑
sem wydaje się wyraźną manipulacją. Klan ten jest bo‑
wiem podzielony, a jedna jego część utrzymuje bardzo
dobre, wręcz przyjacielskie stosunki nie tylko z izraelski‑
mi władzami, lecz także z osadnikami żydowskimi, utoż‑
samianymi przez wielu Palestyńczyków jako najgorszy
przejaw okupacji. Niewiarygodne jest również stwier‑
dzenie, że żołnierze weszli do palestyńskiego klubu noc‑
nego, ponieważ takich w Hebronie, jednym z najbardziej
konserwatywnych miast na Zachodnim Brzegu Jordanu,
po prostu nie ma.
Sprawę poważnie potraktowały władze wojskowe, które
natychmiast wydały oświadczenie, iż sytuację postrze‑
gają jako poważny incydent. Zapowiedziano również
130
wyciągnięcie konsekwencji wobec żołnierzy. Stacjonu‑
jący w Hebronie żołnierze z brygady Givati nabrali na‑
tomiast wody w usta i albo w ogóle nie chcą rozmawiać
o wyczynie swoich kolegów, albo z lekkim uśmiechem
stwierdzają, że ich na tej imprezie nie było, więc nie wie‑
dzą co tak naprawdę się wydarzyło.
Negatywne zdanie na temat nocnej zabawy mają rów‑
nież sami Palestyńczycy, którzy niekiedy nie chcą do‑
wierzać, że zajście miało miejsce w Hebronie. W mieście
błyskawicznie pojawiły się plotki, że nie była to zwykła
impreza lecz druzyjski ślub (druzowie służą w izraelskiej
armii, są również postrzegani jako sekta i nie pozostają
w dobrych stosunkach z innymi Palestyńczykami). Jed‑
ni twierdzą, że mógł mieć on miejsce w południowych
dzielnicach Hebronu, inni uważają, że była to wioska
pod Hajfą w Izraelu. Na pytanie gdzie konkretnie może
mieścić się osławiony klub wiele osób z uśmiechem od‑
powiada „Klub nocny w Hebronie? Powiedzcie mi gdzie
on jest, chętnie się tam wybiorę.”
Wszyscy jednak są zgodni co do tego, że udział uzbrojo‑
nych żołnierzy w zabawie młodych Palestyńczyków jest
czymś złym. Marwan – absolwent Uniwersytetu He‑
brońskiego – nie chce wierzyć w doniesienia medialne
– „znam naprawdę dużo ludzi w Hebronie, znam wiele
osób z klanu Dżabari, ale nie rozpoznaję żadnej osoby
widocznej na nagraniu. Nie rozumiem jak ci żołnierze
mogli wieczorem bawić się z Palestyńczykami, gdy rano
nie dawali im normalnie i godnie żyć”.
W opinii Marwana impreza mogła być zorganizowana
przez Druzów. „Nie wierzę, że jakiś Palestyńczyk z He‑
bronu mógłby dobrze się bawić z izraelskimi żołnierza‑
mi”, dodaje zniesmaczony.
131
132
elskich i palestyńskich głowach, przepełnionych marze‑
niami o życiu we własnym, spokojnym i niczym nieza‑
grożonym kraju.
Podobne zdanie ma również Bassam, jeden z lokalnych
aktywistów. Uważa on, że Palestyńczycy na pewno nie
zaprosili żołnierzy do wspólnej zabawy, bo byłaby to
zabawa z oprawcą – „Żołnierze izraelscy reprezentują
armię i rząd Izraela. Rząd, który okupuje nasze ziemie,
który uniemożliwia nam żyć jak normalni ludzie, który
buduje nielegalne, w świetle prawa międzynarodowego,
osiedla żydowskie”.
GROŹBA KOLEJNYCH PRZESIEDLEń BEDUINóW
9 października 2014, Zuzanna Oniszczuk‑Gaik
Dodaje on jednak, że rozumie zachodni punkt widzenia
i po części się z nim zgadza. „Jako Palestyńczyk stanow‑
czo sprzeciwiam się takiemu zachowaniu żołnierzy, lecz
jako człowiek rozumiem, że młodzi chłopcy chcieli się
pobawić. Nie widzę nic złego, by Izraelczycy bawili się
wspólnie z Palestyńczykami, sam mam znajomych Ży‑
dów mieszkających w Izraelu.”
Salim ‘Auda Salim Dżahalin ma 107 lat. To znaczy, że
urodził się w 1907 r., gdy Palestyna należała do Impe‑
rium Osmańskiego, był nastolatkiem, gdy jego kraj stał
się częścią mandatu brytyjskiego, a gdy powstał Izrael,
był już dorosłym mężczyzną. Choć trudno to sobie wy‑
obrazić, przeżył dwie wojny światowe i był świadkiem
konfliktu izraelsko‑palestyńskiego od samego początku.
20‑letnia Lejla – studentka Uniwersytetu Hebrońskiego
– uważa natomiast, że ta sytuacja jest tak nieprawdopo‑
dobna, iż trudno w nią uwierzyć. „Nie wiem co o tym
myśleć, to nie mieści się w głowie.” Po chwili namysłu
dodaje jednak, że choć nic tak naprawdę się nie stało to
i tak izraelskie media wykorzystały sytuację, by przed‑
stawić Palestyńczyków w złym świetle – „nikt nie sku‑
piał się na tym, że żołnierze złamali rozkaz, podkreślano
jedynie, że cudem udało im się ujść z życiem.”
Salim jest Beduinem i urodził się na pustyni Negew. Tak
jak wielu innych Beduinów z tego regionu, po 1948 r.
musiał uciekać na Zachodni Brzeg, jest uchodźcą. Te‑
raz jego dom jest w Khan Al Ahmar, w połowie drogi
między Jerychem a Jerozolimą. Salim w swoim 107‑let‑
nim życiu nie miał dużo szczęścia i teraz też nie zazna
spokoju, bo władze Izraela po raz kolejny pozbawią go
domu. Khan Al Ahmar to jedna z miejscowości wymie‑
nionych w planach „relokacji” beduińskich społeczności
do sztucznie stworzonych wiosek.
Pozostawiając zatem zachodnią perspektywę postrzega‑
nia sytuacji na Bliskim Wschodzie i wsłuchując się do‑
kładnie w głos Izraelczyków i Palestyńczyków hebroń‑
ski „Gangnam Style” nie jest już taki zabawny. Wręcz
przeciwnie, obrazuje on jak głębokie są podziały między
zwaśnionymi stronami, jak duża nieufność charaktery‑
zuje tutejsze stosunki i jak wiele krzywd doznali zwykli
mieszkający tu ludzie. W tutejszej rzeczywistości wy‑
głup dwóch młodych ludzi urasta do rangi rzeczy nie‑
wiarygodnej i surrealistycznej, niemieszczącej się w izra‑
Salim, tak jak ok. 2,8 tys. Beduinów z okolic Jerozolimy,
ma swój dom w tzw. strefie E1. Strefa E1 to plan Izra‑
ela od niemal 20 lat, wznowiony po tym jak Palestyna
otrzymała status nieczłonkowskiego państwa obserwa‑
tora w ONZ, co, rzecz jasna, nie przypadło do gustu wła‑
dzom w Tel Awiwie. E1 to obszar na wschód od Jerozoli‑
my, ziemia przeznaczona na rozbudowanie osiedla Ma‑
’ale Adumim. Jeśli ten plan by się powiódł, Ma’ale Adu‑
mim połączyłoby się z Mishor Adumim i Kfar Adumim,
133
a także częściowo z Jerozolimą, praktycznie odcinając
palestyńską, Wschodnią Jerozolimę od większości Za‑
chodniego Brzegu. W przyszłości ten blok osiedli mógł‑
by rozrosnąć się dalej na wschód, co właściwie ozna‑
czałoby podział Zachodniego Brzegu. Piękna wizja dla
Izraela. Jest tylko jedno „ale” – na drodze do realizacji
tego planu stoją 23 beduińskie społeczności, czyli około
2,8 tys. osób.
Jednak i na to izraelskie władze mają pomysł. Ci Bedu‑
ini, tak jak inni z Doliny Jordanu, zostaliby przeniesieni
do sztucznie stworzonych wiosek w jednej z czterech lo‑
kalizacji – do Nuwei’my, Al Dżabal, Raszeidy lub Fasajil,
gdzie w sumie władze Izraela planują stłoczyć 7 tys. osób.
Coś takiego już raz im się udało, gdy w latach 1997‑2007
zmusili 150 beduińskich rodzin do relokacji z okolic Je‑
rozolimy do Al Dżabal – wioski utworzonej w pobliżu
wysypiska śmieci tak trującego, że dochodzi tam do sa‑
moistnych wybuchów i zapłonów spowodowanych mie‑
szaniem się różnych substancji chemicznych.
Izrael się bawi, stwierdza 107‑letni Salim, przerywa‑
jąc tym samym naszą dyskusję z jego synem i synową
o nowych planach relokacji. Generalnie Salim nie mówi
dużo, czasem wydaje się, że już nie podąża za naszą
rozmową, myślami będąc gdzieś indziej i nucąc melo‑
die z dawnych, lepszych dni. Od czasu do czasu, zapa‑
lając następnego papierosa, rzuca jednak jakiś komen‑
tarz, który zaskakująco trafnie podsumowuje nasze roz‑
ważania. W tym 107‑letnim ciele drzemie jeszcze dosyć
życiowej energii. Od jego synowej dowiadujemy się, że
gdy dwa tygodnie temu przyszli izraelscy żołnierze, by
po raz czwarty w ciągu ostatnich dwóch lat zburzyć ich
dom, Salim wybiegł, chcąc go przed nimi obronić za po‑
mocą swojej drewnianej laski.
134
Wyburzanie domów należących do Beduinów, którzy
mieszkają w strefie E1, to jeden ze sposobów „przeko‑
nania” ich do przeniesienia się. Jak pokazują statystyki,
w latach 2009‑2014 liczba wyburzeń wzrosła czterokrot‑
nie. Tylko od 1 stycznia do 31 sierpnia 2014 r. w wyniku
wyburzenia domów ze strefy E1 prawie 160 osób stra‑
ciło dach nad głową. A skoro nie ma się gdzie mieszkać,
to czemu nie przyjąć szczodrej oferty przeniesienia się
do Nuwei’my? Taka jest, jak się zdaje, logika Tel Awiwu.
Izrael potrzebuje zgody Beduinów, gdyż inaczej trans‑
fer 23 społeczności będzie równoznaczny z przymuso‑
wym przesiedleniem, co jest poważnym złamaniem pra‑
wa międzynarodowego, dokładnie IV Konwencji Ge‑
newskiej, art. 49, 53 i 147. Jeśli się zgodzą, Izrael będzie
miał w ręku dobry argument dla usankcjonowania swo‑
ich działań. Beduini nie powinni jednak spodziewać się
wielkiej pomocy ze strony państwa – o ile powtórzy się
scenariusz z Al Dżabal, dostaną tylko ziemię (0,5 duna‑
ma, czyli 500m2) oraz pozwolenie na budowę. Zgoda, to
dużo dla mieszkańców strefy C, ale na pewno nie jest
to wystarczające zadośćuczynienie dla ludzi, którym
wielokrotnie zburzono domy, wygoniono z ziemi, któ‑
rą zamieszkiwali dziesiątki lat i w końcu zmuszono do
zupełnej zmiany stylu życia i właściwie wyrzeczenia się
własnej tożsamości. Pytamy Muhammada, syna Salima,
co myśli o tych planach: „Jesteśmy przeciwni. Wszyscy
Beduini są przeciwni. Tam nie ma wystarczająco dużo
miejsca do życia, to jak więzienie. Dlaczego mielibyśmy
tam pójść?”
Załóżmy jednak, że Beduini zostaną przeniesieni, czy to
za ich zgodą czy bez niej. Jaki wpływ będzie to miało na
ich życie? Obecnie wszystkie te społeczności żyją w od‑
osobnieniu – nie tylko plemiona, ale nawet poszczegól‑
ne rodziny wewnątrz jednego plemienia wolą miesz‑
kać oddzielnie. Wokół namiotu Salima i jego syna, jak
135
okiem sięgnąć, nie widać innej konstrukcji. To daje wol‑
ność i przestrzeń, która jest Beduinom do życia absolut‑
nie potrzebna i pozwala zachować strukturę społeczną.
Dla beduińskich kobiet mieszkanie wokół obcych męż‑
czyzn będzie naprawdę dużym ograniczeniem swobody.
„Teraz mogę wyjść na zewnątrz, nie przejmując się swo‑
im wyglądem. Mieszkając z obcymi, będę musiała się za‑
krywać za każdym razem, gdy będę chciała opuścić dom”
– wyjaśnia Salme, synowa Salima. Ale w przypadku męż‑
czyzn też nie będzie łatwo – plemiona mają ze sobą sta‑
re zatargi i, delikatnie mówiąc, nie darzą się sympatią,
co może wywołać kłótnie i walki wewnątrz wioski. Poza
tym każda rodzina otrzyma ograniczoną przestrzeń (0,5
dunama), zbyt małą by wybudować dom i trzymać owce
czy kozy, przez co większą część zwierząt będą musieli
sprzedać. To z kolei przyczyni się do spadku zarobków
i zmusi część mężczyzn do poszukiwania pracy, a tej nie
otrzymają łatwo, bo Beduini w większości nie mają wy‑
kształcenia. Będą się imali dorywczych, niskopłatnych
i często niebezpiecznych dla zdrowia prac. Taki scena‑
riusz, sprawdził się w Al Dżabal. UNRWA przeprowa‑
dziła tam ostatnio badania, których efekt, opublikowany
raport, jest więcej niż alarmujący.
Podsumowując, wykonanie planu E1 oznacza zniszcze‑
nie 23 społeczności, które, nawet jeśli będą przesiedlo‑
ne za ich zgodą, to zostaną jednak zmuszone do zmia‑
ny swojego trybu życia. A będzie to zmiana drastyczna
i całkowita, taka, która normalnie powinna się dokonać
dobrowolnie, na przestrzeni pokoleń i która najpewniej
sprawi, że Beduini nie będą potrafili się odnaleźć w no‑
wej rzeczywistości. Poza tym E1 ma zapewnić miejsce
dla rozbudowy Ma’ale Adumim, a Ma’ale Adumim, tak
jak wszystkie osiedla żydowskie wybudowane na Za‑
chodnim Brzegu, jest nielegalne według prawa między‑
136
narodowego. To osiedle już teraz zajmuje 48 tys. duna‑
mów (48 km2) ziemi, która w całości znajduje się na te‑
renie Palestyny, według jej granic z 1967 r. Obecnie Ma‑
’ale Adumim zamieszkuje ponad 36 tys. osób, które cie‑
szą się dostępem do 21 szkół, 80 przedszkoli, transpor‑
tu publicznego, szpitali, pływalni, centrów handlowych
itp. Myślicie, że którekolwiek z tych udogodnień znaj‑
dzie się w Nuwei’mie? W Al Dżabal Beduini zastali tyl‑
ko gołą ziemię.
Plan, który zagraża obecnie Beduinom, nie umknął uwa‑
dze organizacji monitorujących sytuację w Palestynie.
W połowie września 42 organizacje pozarządowe opu‑
blikowały wspólne stanowisko, wyrażające ich sprzeciw
wobec relokacji beduińskich społeczności i nawołujące
światowe rządy do podjęcia działań. Rzeczywiście, tylko
zdecydowany nacisk opinii publicznej i rządów państw
może zmienić plany Izraela. Realizacja E1 to nic innego
jak koniec dla tradycyjnego stylu życia palestyńskich Be‑
duinów, którzy będą powoli zatracać swoją tożsamość,
tak jak Indianie w rezerwatach w USA. Byłby to też ko‑
lejny dowód na to, że Izrael może wszystko, a prawo
międzynarodowe go nie dotyczy.
ZAMUROWANE BETLEJEM
31 maja 2009, Łukasz Pałka
Trzej królowie wędrowali do Betlejem, żeby spotkać
Dzieciątko i złożyć mu dary. Do celu podróży jednak nie
dotarli, bo na swojej drodze natrafili na potężny, betono‑
wy mur i check‑point. Musieli zawrócić. Ten satyryczny
rysunek, który zobaczyłem na jednym z budynków w Be‑
tlejem doskonale obrazuje problem, z którym od kilku lat
zmagają się mieszkańcy tego słynnego miasta. Dzieli je
od Jerozolimy jedynie 20 minut jazdy autobusem.
137
W pewnym momencie przepiękne krajobrazy jego
przedmieść przecina tzw. Mur Bezpieczeństwa, które‑
go budowę Izrael rozpoczął w 2002 r. Betonowe bloki,
drut kolczasty, wieżyczki strażnicze, uzbrojeni żołnierze.
A na murze wielki transparent Izraelskiego Minister‑
stwa Turystyki i napis: „Pokój z Tobą” w trzech językach.
Aby dostać się do Betlejem, trzeba poddać się kontroli
wojska, a po drugiej stronie zmienić środek transportu.
Jednak ściana nie powstała z myślą o zagranicznych tu‑
rystach i pielgrzymach przybywających do Ziemi Świę‑
tej, a z myślą o Palestyńczykach, którzy dzień w dzień
muszą przekroczyć ją w drodze do pracy.
Godzina 4:30 rano. Przed check‑pointem pomiędzy Be‑
tlejem a Jerozolimą stoi w kolejce ponad tysiąc osób. To
Palestyńczycy, którzy pracują po drugiej stronie muru.
Pierwsi przychodzą tu około drugiej nad ranem i śpią
pod ścianą. Czekają aż o godzinie piątej żołnierze otwo‑
rzą punkty kontrolne i pozwolą im przejść. Na początku
każdy musi przekroczyć metalową, obrotową bramkę.
Później przychodzi czas na kontrolę bezpieczeństwa –
cały bagaż i metalowe rzeczy przechodzą przez urządze‑
nia prześwietlające, podobne do tych, które spotyka się
na lotniskach. Po drugiej stronie bramki w ogromnym
pośpiechu i zamieszaniu wszyscy z powrotem zakłada‑
ją paski od spodni i buty. Wreszcie sprawdzanie tożsa‑
mości. Najpierw specjalne pozwolenie na przekroczenie
muru, a potem odciski palców. Pozwolenia trzeba z re‑
guły odnawiać co kilka dni. Tylko szczęściarze mają do‑
kumenty z 3‑miesięcznym okresem ważności. Zmaga‑
nia z urządzeniem, które sprawdza odciski palców tak‑
że nie są łatwe, bo system często się zawiesza. Odstanie
w kolejce i przejście przez kontrolę zajmuje z reguły kil‑
ka godzin. Osoby, które spóźnią się do pracy, mogą za‑
138
pomnieć o swojej „dniówce” i wrócić do domu. Już na‑
stępnej nocy dostaną kolejną szansę.
Na pracę w samym Betlejem raczej nie mają co liczyć.
Miasto od lat utrzymywało się z turystyki i pielgrzymów,
którzy tłumnie przybywali do Groty Narodzenia. Dzisiaj
jego ulice są prawie puste i tylko gdzieniegdzie można
zobaczyć zagraniczną wycieczkę. Według danych Na‑
rodów Zjednoczonych, jeszcze w 2000 r. miasto odwie‑
dzało ponad 90 tys. turystów miesięcznie. W ciągu kilku
lat ta liczba spadła ponad dziesięciokrotnie. To spowo‑
dowało, że z torbami poszło wielu hotelarzy, restaurato‑
rów i wreszcie drobnych rzemieślników, którzy wytwa‑
rzają figurki świętej rodziny, trzech króli, baranków czy
żłóbków.
„Córka od dawna powtarza mi, żebym rzucił to wszyst‑
ko i przyjechał do niej, do Dublina” – opowiada Fajez
Chano, Palestyńczyk, który od ponad 40 lat prowadzi
niewielki zakład rzemieślniczy niedaleko Starego Mia‑
sta. Razem z bratem rzeźbią figurki z drzewa oliwnego.
„Ale ja jestem artystą. I chociaż nie jest łatwo, to lubię
to, co robię. Mam żonę, dzieci, psa, samochód” – wy‑
licza z uśmiechem. „Nie mogę tego zostawić.” Niezwy‑
kle otwarty, chętnie opowiada o swojej pracy. Drew‑
no sprowadza z okolic Nablusu, później maszyna tnie
je na mniejsze kawałki i dopiero wtedy można zacząć
rzeźbienie. Zrobienie 10 małych figurek zajmuje śred‑
nio dwa dni.
Fajez przyznaje jednak, że drobnym rzemieślnikom
w Betlejem jeszcze nigdy nie było tak ciężko. W 2003 r.
musiał zwinąć interes na 6 miesięcy. Teraz tylko co 10
figurkę sprzedaje w tym mieście. Większość wysyła do
swojej córki do Dublina. „Tam prawdziwy szał na moje
wyroby przychodzi w listopadzie i grudniu”, cieszy się.
Chce też sprzedawać w Jerozolimie. Ale ponieważ nie
139
ma na to pozwolenia, czasami tylko zdaje się na przyja‑
ciół, którzy zabierają ze sobą figurki w drodze przez mur.
Marzy o tym, aby rozpocząć sprzedaż swoich wyrobów
do Stanów Zjednoczonych, gdzie ma kilku znajomych.
Właśnie Amerykę jako kierunek swojej ucieczki najczę‑
ściej wybierają w ostatnich latach chrześcijanie z Betle‑
jem. Przyznają, że właśnie tam najprościej jest się zaakli‑
matyzować i rozpocząć nowe życie. Ci którzy zostają,
dużo się uczą, aby w razie konieczności móc zmienić za‑
wód. Szirin, która pracuje w organizacji pomagającej pa‑
lestyńskim kobietom, ukończyła studia związane z han‑
dlem i marketingiem. Jej przyjaciółka uczyła się o pra‑
wach człowieka. „Studia bardzo teoretyczne, bo miejsca
na żadną z tych rzeczy dzisiaj w Betlejem nie ma”, uśmie‑
chają się ironicznie. Liczą jednak na to, że mur w koń‑
cu runie. Podobnie jak ten berliński, jego starszy choć
znacznie mniejszy brat.
BIZNES POD OKUPACJą
11 lipca 2007, Łukasz Pałka
Jeszcze kilka lat temu Nablus był finansową stolicą Za‑
chodniego Brzegu Jordanu – słynął z eksportu kamie‑
nia, fabryk mydła, mebli i tekstyliów. Odkąd miasto zo‑
stało odcięte od świata przez check‑pointy, ogranicze‑
nia w handlu spowodowały, że wielu przedsiębiorców
„poszło z torbami”. Część przeniosła się do innych miast.
W Nablusie przetrwali najsilniejsi ‑ teraz zmagają się nie
tylko z izraelską okupacją, ale także z dobrze znanym
również polskim firmom zalewem chińskiej tandety.
Husam Hijjawi, właściciel drukarni i sieci księgarń, jest
dzisiaj największym prywatnym pracodawcą w Nablu‑
sie. Zatrudnia 120 osób. Drukują materiały reklamowe,
foldery, ulotki, a także książki dla szkół. Właściciel firmy
140
przyznaje, że to właśnie dzięki podręcznikom udało mu
się do tej pory utrzymać tak dużą liczbę pracowników.
„Jesteśmy uzależnieni w ogromnej mierze od kontraktów
z rządem. A te podpisuje się z reguły na rok. Tak dłu‑
gie okresy pozwalają mi spokojniej patrzeć w przyszłość,
choć często zdarzają się opóźnienia w płatnościach” –
tłumaczy Husam Hijjawi. Przyznaje, że ostatnie lata
były ogromnym sprawdzianem dla palestyńskich przed‑
siębiorców. „To cud, że jakiś biznes jeszcze tu w ogóle
funkcjonuje”, mówi Husam Hijjawi. Według niego po za‑
mknięciu Nablusu przez check‑pointy najbardziej ucier‑
pieli biznesmeni, którzy handlowali z innymi miastami
na Zachodnim Brzegu, a także z Izraelem. Druga grupa,
to przedsiębiorcy z branży turystycznej, hotelarze, re‑
stauratorzy, którzy pożegnali się ze swoimi dochodami,
gdy z miasta zniknęli zagraniczni turyści.
Dzisiaj w Nablusie jest zarejestrowanych prawie 6,5 tys.
firm. To zaledwie kilka dużych przedsiębiorstw, zaś resz‑
ta to małe, rodzinne biznesy, sklepy, zakłady rzemieśl‑
nicze. Wszystkie są zrzeszone w tutejszej Izbie Przemy‑
słowo‑Handlowej (Nablus Chamber of Commerce and
Industry).
„Największy biznes to dzisiaj eksport kamienia i produk‑
cja mebli – wylicza Omar Haszem, wiceprezes Izby –
byliśmy też bardzo mocni w produkcji mydła, ale do dzi‑
siaj ostały się w Nablusie tylko trzy tego typu fabryki. Ci,
którzy nie zbankrutowali, musieli zmniejszyć poziom
produkcji nawet o połowę” – przyznaje Omar Haszem.
„Za tym poszły zwolnienia ludzi i jednocześnie wyraźny
wzrost bezrobocia i ubóstwa w mieście. Jak podaje ONZ,
ponad 60 % mieszkańców Nablusu żyje dzisiaj na grani‑
cy nędzy, głównie w tutejszych obozach dla uchodźców.
Oficjalny poziom bezrobocia wynosi dzisiaj w Nablusie
38%, ale nikt nie ma wątpliwości, że rzeczywisty wskaź‑
141
nik jest znacznie większy. Zwłaszcza wśród młodych lu‑
dzi, którzy kończą edukację i nie mają co ze sobą zrobić.
Szanse na rozpoczęcie własnego interesu są niemal żad‑
ne. „Jeżeli nie dziedziczą biznesu po rodzicach i nie mają
własnych pieniędzy, rozpoczęcie działalności jest pra‑
wie niemożliwe” – oświadcza Omar Haszem – „braku‑
je tu instytucji, które mogłyby im pomóc. Dlatego więk‑
szość wybiera pracę w sektorze publicznym – szkołach,
szpitalach, urzędach czy policji. Autonomia Palestyńska
jest dzisiaj największym na całym Zachodnim Brzegu
pracodawcą – zatrudnia 180 tys. osób, podczas gdy za‑
raz po porozumieniach z Oslo ta liczba sięgała zaledwie
45 tys. Dzisiaj wiele osób wybiera także emigrację zarob‑
kową. Głównie do krajów Zatoki Perskiej. Wyjeżdżają
na roczne lub rzadziej na kilkuletnie kontrakty i potem
wracają. Jeżeli nadarza się okazja, wiele osób decyduje
się także na wyjazd do Ameryki.”
Obok produkcji mydła i mebli Nablus słynął z przemy‑
słu tekstylnego. Pracowało w nim ponad 400 firm. Więk‑
szość padła. Powodem były jednak nie tylko ogranicze‑
nia w handlu i transporcie. W ciągu ostatnich lat cały
Zachodni Brzeg został niemal całkowicie zalany pro‑
duktami z Chin. Ubrania, buty i zabawki Made in China
można tu dzisiaj znaleźć praktycznie w każdym mieście
na Zachodnim Brzegu. Przedsiębiorcy z Nablusu chwalą
postawę krajów europejskich, które broniły swoich pro‑
duktów. Tutaj w Palestynie nikt o to nie zadbał.
Nie tracą jednak nadziei na poprawę sytuacji i rozwój
biznesu. „Dzisiaj Izrael kontroluje i naszą ziemię i eko‑
nomię. Ale wierzę, że najgorsze już mamy za sobą i idzie
ku lepszemu. Tylko przy spokojniejszej sytuacji politycz‑
nej uda nam się rozwinąć kontakty handlowe z innymi
krajami”, mówi Omar Haszem, który we wrześniu wy‑
biera się w poszukiwaniu kontrahentów do Polski.
142
Pierwszą oznaką poprawiającej się sytuacji w Nablusie
z pewnością będą zagraniczni turyści, którzy znów za‑
czną przyjeżdżać do tego miasta i zostawią tu swoje pie‑
niądze. Na razie wypatrzenie turysty graniczy z cudem.
Zgodnie z danymi palestyńskiego Ministerstwa Turysty‑
ki od wybuchu ostatniej intifady straty Nablusu w sek‑
torze turystycznym przekroczyły do tej pory 11 mln
dolarów. Ale są w tym mieście zapaleńcy, którzy chcą
to zmienić. Madżdi Szella – typ człowieka, który zna
wszystkich i którego wszyscy znają – kiedyś pracownik
dużych zakładów, walczył o prawa robotników, później
oprowadzał wycieczki, dzisiaj organizuje niewielkie im‑
prezy kulturalne i spotkania. Za wszelką cenę chce, aby
turyści wrócili do Nablusu. Właśnie przygotowuje dla
nich tanie miejsca noclegowe i program zwiedzania Na‑
blusu. „Najpierw starożytne ruiny, potem Stare Miasto,
Uniwersytet An‑Nadżah i wreszcie kulminacyjny punkt
wycieczki – turecka łaźnia”, wylicza Madżi Szella. Ulu‑
bione w Nablusie miejsce spotkań mieszkańców może
pochwalić się ponad 600‑letnią historią. Obok gorących
kąpieli i masażu można tu posmakować fajki wodnej czy
napić się mocnej kawy przy dźwiękach arabskiej muzyki.
Czy plan się powiedzie? „Mam nadzieję. Od razu tłu‑
mów tutaj nie przyciągnę – przyznaje Madżi Szella. „Na
początek wystarczy mi kilka osób, które uwierzą, że Na‑
blus to bezpieczne miasto i w tym zakątku świata warto
odwiedzić nie tylko Jerozolimę.”
WYBORNE PIWO TAYBEH
14 czerwca 2007, Łukasz Pałka
Czy można prowadzić alkoholowy biznes w samym środ‑
ku muzułmańskiego świata, do tego pod okupacją? Nad‑
im Khoury od ponad 10 lat udowadnia, że nie ma rzeczy
niemożliwych. W swoim niewielkim browarze produku‑
143
je jedyne w Palestynie piwo. Zachęca Palestyńczyków, by
je pili i „poczuli smak rewolucji”. „Z dobrym produktem
można robić interesy w każdym miejscu na świecie”, prze‑
konuje i wierzy, że palestyńscy przedsiębiorcy są w stanie
zbudować silną gospodarkę w swoim kraju.
Taybeh to małe miasteczko położone w odległości ok. 15
kilometrów od Ramallah, stolicy Autonomii Palestyń‑
skiej. Mieszka w nim ponad 1,5 tys. osób, głównie chrze‑
ścijan. Właśnie tutaj powstaje złoty trunek, który można
znaleźć w restauracjach we wschodniej Jerozolimie, Be‑
tlejem i wielu sklepach.
Nadim Khoury o piwie mógłby opowiadać godzinami.
Jak przyznaje, jest jego wielkim smakoszem, a produk‑
cja tego napoju to całe jego życie. Poświęcił dla niego
wiele nerwów, cierpliwości i spokojne życie w Stanach
Zjednoczonych. Dzisiaj ma mały browar w hali tuż obok
domu. Zatrudnia 6 osób. Sam codziennie wstaje o 4 ra‑
no, by dokładnie doglądać całego interesu. O tym, jak
powstaje piwo, informują obrazki zawieszone na jednej
ze ścian zakładu.
Nadim Khoury przywiózł pomysł na browarniczy in‑
teres w Palestynie z Ameryki. Najpierw studiował za‑
rządzanie w Bostonie, później uczył się produkcji piwa
w Kalifornii. „Ta tematyka zawsze mnie bardzo intere‑
sowała. W czasie studiów odwiedziłem wiele pokazów
i targów piwnych”, wspomina. W rodzinne strony po‑
wrócił w 1993 r., zaraz po porozumieniach z Oslo, które
miały zmienić sytuację w Palestynie.
„Żaden bank nie chciał nam dać kredytu – wspomina –
nie wierzyli, że produkcja piwa w muzułmańskim świe‑
cie może wypalić.” Dlatego razem z bratem i ojcem wy‑
łożyli wszystkie swoje pieniądze i kupili pierwszą, nie‑
wielką linię do produkcji piwa. Potem zaczęło się szuka‑
144
nie kontrahentów. Pierwszy na przyjęcie w swoje progi
palestyńskiego trunku zdecydował się Hotel Jerusalem
we Wschodniej Jerozolimie. „Pierwsze dostawy wozi‑
łem własnym samochodem” – wspomina Nadim Kho‑
ury. Po Wschodniej Jerozolimie przyszedł czas na Betle‑
jem i chrześcijańskie restauracje na Zachodnim Brzegu.
Browar próbował też swoich sił także za granicą – piwo
wędrowało m.in. do Wielkiej Brytanii. Teraz wysyła je
do Japonii. Na produkcję piwa pod marką Taybeh zdecy‑
dował się także jeden browar w Niemczech. Właściciel
browaru z dumą pokazuje wycinki z największych gazet
na świecie na temat piwa Taybeh.
Palestyńskiemu przedsiębiorcy brakowało jednak mu‑
zułmanów próbujących jego złotego napoju. Dla nich
właśnie wypuścił niedawno pierwsze partie piwa bezal‑
koholowego. „W zielonych butelkach. To kolor Hamasu
– mówi Nadim Khoury – chcę im pokazać, że Taybeh to
ich pierwszy produkt narodowy i powinni go wspierać”.
Wszystkich zachęca hasłami reklamowymi, jak np. „Pij
lokalnie, myśl globalnie”, czy „Pij Taybeh, poczuj smak
rewolucji”. Rozkręca także drugi interes. Zamierza pod
wspólną marką sprzedawać oliwki i olej z Taybeh.
Czy trudno jest prowadzić biznes w okupowanym kra‑
ju? „Trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości – przyznaje
Nadim Khoury – często miewam duże problemy z do‑
stawami, nigdy nie wiem, czy będę mógł produkować.
Budowa muru skutecznie ograniczyła handel, a dodat‑
kowo odstraszyła turystów, którzy chętnie sięgali po
moje piwo”. Dodaje, że chciałby, aby więcej Palestyńczy‑
ków wróciło z emigracji i zainwestowało swoje pienią‑
dze we własnym kraju. Tymczasem coraz więcej osób
ucieka. „Muszą tu wrócić i pokazać, że wspólnie jeste‑
śmy w stanie zbudować własną gospodarkę, a nie jedy‑
145
nie liczyć na pomoc międzynarodową. To dla nas jedyna
szansa na własne państwo”, przekonuje.
Właściciel browaru nie mógł chyba wybrać lepszego
miejsca w Palestynie na produkcję swojego trunku niż
Taybeh. Rozsławiona przez niego nazwa oznacza bo‑
wiem po arabsku to co piękne, najlepsze i wyborne. Jed‑
nak w przeszłości wieś nosiła odmienne nazwy o mniej
pozytywnym zabarwieniu. Wzmiankę o niej można zna‑
leźć w Starym Testamencie – jest w nim nazwana Ophra.
W Nowym Testamencie pojawia się jako Ephraim, czyli
demon. Właśnie tutaj zgodnie z tradycją Jezus miał za‑
trzymać się na noc ze swoimi uczniami w przeddzień
Pasji. Dopiero Saladyn, którego postać została utrwalo‑
na w Jerozolimie wyzwolonej Torquata Tassa, zachwyco‑
ny urokiem wioski, nakazał w 1187 r. zmienić jej nazwę
na Taybeh al‑Issem.
MIŁOŚć POD OKUPACJą
7 lipca 2007, Łukasz Pałka
„Ślub to najważniejszy i najpiękniejszy dzień w życiu.
Chciałam go wziąć podczas demonstracji, żeby poka‑
zać im, że mogą okupować naszą ziemię, mogą odebrać
nam możliwość poruszania się, mogą zabronić nam wi‑
zyt u lekarza. Ale nie powstrzymają nas od tego, żeby
się kochać”, opowiada Eman Salah, urodzona w Stanach
Zjednoczonych Palestynka, która po 23 latach wróciła,
by zamieszkać na Zachodnim Brzegu.
Eman stała się jedną z bohaterek 20‑minutowego filmu
dokumentalnego o życiu w Palestynie. Nakręcili go stu‑
denci dziennikarstwa, których poznałem w Ramallah.
Zaprosili mnie do swojego niewielkiego studia, aby za‑
prezentować swoje dzieło.
146
„To mój pierwszy film”, cieszy się Szuruk, która odpowia‑
dała za znalezienie bohaterów i wywiady z nimi. „Chcia‑
łabym, aby nasz film obejrzało jak najwięcej osób. Żeby
zobaczyli zwykłych Palestyńczyków, którzy od kilku‑
dziesięciu lat żyją pod okupacją.”
Marzenia o podróży
Szuruk ma 23 lata. Od urodzenia mieszka w Jerozolimie.
Studiuje w Ramallah, stolicy Autonomii Palestyńskiej.
Ma wielu przyjaciół. Ale nie tylko dlatego jest prawdziwą
szczęściarą – codziennie bowiem może podziwiać Jero‑
zolimę. Jej znajomi z Ramallah takiego szczęścia już nie
mają. Jerozolima jest dla nich zamknięta.
„Ostatni raz byłem tam 7 lat temu” – wspomina Amdżad,
współautor filmu – „to było zanim na drodze powsta‑
ła ściana, która odcięła nas od świata. W obecnej sy‑
tuacji uzyskanie pozwolenia od izraelskiej armii na jej
przekroczenie graniczy z cudem.” Amdżad przyznaje, że
dzisiaj najbardziej brakuje mu możliwości swobodnego
poruszania się. Myślał o tym, żeby pojechać na północ
Zachodniego Brzegu – być może do Nablusu – ale jak
pomyśli, ilu żołnierzy napotka po drodze, ilu kontrolom
na check‑pointach będzie musiał się poddać, ile czasu
spędzi w kolejkach, jak będzie poniżany, to mu się ode‑
chciewa.
Miłości nie zabiorą
Właśnie potężnej ścianie budowanej przez Izrael stu‑
denci poświęcili dużą część filmu. „Przez wiele lat sły‑
szałam, że to tylko zwykła granica między Palestyną
i Izraelem” – przyznaje Eman – „nikt nie mówił o tylu
cierpieniach związanych z jej budową, o tym, że tak głę‑
boko wdziera się w ziemie palestyńskie, że oddziela od
siebie rodziny, a rolników od ich pól.”
147
Właśnie w pobliżu ściany Eman zdecydowała się wziąć
ślub. Piękna, biała suknia, a na ramionach palestyńska
flaga. Narzeczony, rodzina, przyjaciele. Na ślubie poja‑
wiają się także nieproszeni goście – izraelscy żołnierze,
którzy w ciągu kilku minut przy pomocy broni i pałek
rozpędzają wszystkich weselników.
Izraelskim żołnierzom naraził się także Ata Al‑Aradż,
Palestyńczyk z Al‑Walaja, wsi niedaleko Betlejem. Wła‑
śnie tam przebiegnie Mur Bezpieczeństwa. Naraził się,
bo pomógł swojemu sąsiadowi odbudować dom znisz‑
czony przez izraelską armię. Nie ma wątpliwości, po co
powstaje mur. „Chcą nas zmusić do dobrowolnej emi‑
gracji, zabrać resztki godności, kontrolować każdy krok”,
wylicza. Po zakończeniu budowy 700‑kilometrowego
kolosa, podobnie jak kilkanaście tysięcy innych Pa‑
lestyńczyków, będzie musiał wystąpić do izraelskich
władz o pozwolenie na mieszkanie we własnym domu.
„Dałbyś radę tak żyć?”, pyta mnie.
Gdy po trzech miesiącach opuszczałem Zachodni Brzeg
Jordanu, na wielkim murze wśród dziesiątek graffiti po‑
żegnał mnie Mahatma Gandhi ze swoim cytatem:
„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Potem
z Tobą walczą. Na końcu wygrywasz.”
Czy tak będzie z Palestyńczykami? Oni sami są przeko‑
nani, że mur w końcu runie. Nie wiedzą kiedy. Wiedzą,
że tak się stanie.
Rozdział 3/
Uchodźcy palestyńscy
i prawo do powrotu
Dominika Blachnicka‑Ciacek
Relacje o „uchodźcach palestyńskich” stały się topologicz‑
nym elementem doniesień medialnych świata. Od wielu
lat na ekranach naszych telewizorów i komputerów wi‑
dzimy te same obrazy z obozów dla uchodźców. Dzieci
biegające po wąskich uliczkach, smutne kobiety trzyma‑
jące maluchy na rękach, pomarszczeni starcy siedzący na
niskich krzesłach. Skąd oni się wzięli? Co oni tam robią?
Dlaczego mieszkają obozach? Tych pytań już dawno nie
zadajemy. Z racji swojej długotrwałej obecności w me‑
diach można zaobserwować paradoksalną sytuację, w któ‑
rej temat uchodźców jest zarazem znany i „wytarty”, a jed‑
nocześnie często uznawany za zbyt skomplikowany, żeby
go poznać dokładnie. Widziany jest więc przez pryzmat
klisz i stereotypów. Elias Sanbar, palestyński historyk, pi‑
sze, że Palestyńczycy po 1948 r. przestali być ludźmi z hi‑
storią i podmiotowością polityczną w świadomości świata,
a zostali zredukowani do bycia „problemem humanitar‑
nym”156. Obrazki, które widzimy w mediach od wielu lat –
156 E. Sanbar, „Out of place. Out of time” (w:) Mediterranean Historical
Review, Vol. 16, No 1, 01.06. 2001, s. 87‑94.
149
utrwalają ten obraz. Uchodźcy palestyńscy przedstawiani
są w kontekście potrzeb humanitarnych i jako ludzie uza‑
leżnieni od pomocy z zewnątrz, bez historii, bez miejsca
i w odseparowaniu od odpowiedzialności państwa Izrael
za problem uchodźców.
Palestyńska organizacja Badil (na podstawie danych
ONZ i Palestyńskiego Biura Statystycznego) w swoim ra‑
porcie z 2012 r. szacuje liczbę wysiedlonych Palestyńczy‑
ków i ich potomków na ponad 7,4 mln osób, co stanowi
66% z palestyńskiej populacji, która liczy dziś 11,2 mln157.
Z powodu braku rozwiązania konfliktu izraelsko‑pale‑
styńskiego uchodźcy trwają w zawieszeniu czekając na
realizację prawa do powrotu do domów swoich i swoich
przodków, które dziś znajdują się na terytorium Izraela
lub na inne rozwiązanie, które zamknęłoby tymczasowość
ich sytuacji. Liczba ta z roku na rok rośnie, ponieważ zgod‑
nie z definicją UNRWA (United Nations Relief and Works
Agency for Palestine Refugees in the Near East, pol. Agen‑
cja Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Pa‑
lestyńskim na Bliskim Wschodzie) potomkowie dziedzi‑
czą status uchodźców po linii ojców, chyba że wyjadą poza
kraj, w którym zostali zarejestrowani lub ich uchodźctwo
zostanie zakończone158. Uchodźcy palestyńscy i uchodźcy
157 Survey of Palestinian Refugees and Internally Displaced Persons 2010–
2012 Vol. VII, Badil Resource Centre for Palestinian Residency &
Refugee Rights , ed. Nidal al–Azza, s. 7. www.google.com/search?clien
t=safari&rls=en&q=survey+of+palestinian+refugees+and+internally+
displaced+persons&ie=UTF‑8&oe=UTF‑8.
158 Definicja UNRWA (United Nations Relief and Works Agency for Pale‑
stine Refugees in the Near East, pol. Agencja Narodów Zjednoczonych
dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie) określa
jako uchodźcę palestyńskiego każdą osobę, która zamieszkiwała Pale‑
stynę w sposób stały między 1 czerwca 1946 r. a 15 maja 1948 r. I straciły
swoje domu i środki do życia na skutek wojny izraelsko‑palestyńskiej,
jak również potomkowie tych osób po linii męskiej.
150
wewnętrzni (internally displaced persons – IDP) stanowią
dziś najdłużej trwający i największy pod względem licz‑
bowym przypadek przymusowego wysiedlenia na świe‑
cie159. W tym czasie wioski, w których mieszkali zostały
zniszczone przez wojska izraelskie, ziemia przejęta przez
nowopowstałe państwo i częściowo rozdana imigrantom
żydowskim, a ślady obecności palestyńskiej na tych tere‑
nach zatarto160.
Celem tego rozdziału jest analiza problemu uchodźców
palestyńskich, która potraktuje go nie jako wyizolowany
problem humanitarny, ale raczej usytuowany w kontekście
ich podmiotowości politycznej i rozwoju sytuacji politycz‑
nej w regionie. Pierwsza część rozdziału zorganizowana
jest wokół pytania „skąd się wzięli uchodźcy palestyńscy”
i omawia kontekst historyczny i polityczny, który doprowa‑
dził do powstania problemu uchodźców. Ta część materia‑
łu będzie pokazywać różnice w izraelskich i palestyńskich
narracjach na temat początków uchodźstwa palestyńskie‑
go. Posłuży ona do wyjaśnienia w jaki sposób różne inter‑
pretacje wojny z 1948 r. i wydarzeń, które doprowadziły
do wysiedlenia setek tysięcy Palestyńczyków utrudniają
dziś znalezienie formuły, umożliwiającej rozwiązanie kon‑
fliktu i powrót uchodźców do własnych domów. Druga
część rozdziału rysować będzie zarys sytuacji Palestyń‑
czyków, w której znaleźli zaraz po wydarzeniach 1948 r.,
w kontekście ich warunków ekonomicznych, społecznych
i psychologicznych. W dalszej kolejności rozdział omawia
sytuację uchodźców dzisiaj kilkadziesiąt lat po pierwszych
wysiedleniach. W szczególny sposób tekst koncentruje się
159 Survey of Palestinian Refugees and Internally Displaced Persons 2010-2012 Vol. VII, Badil Resource Centre for Palestinian Residency & Refu‑
gee Rights, ed. Nidal al‑Azza, s. 7.
160 I. Pappe, The Ethnic Cleansing of Palestine, Oneworld, Oxford 2007.
151
na przybliżeniu sytuacji uchodźców na Zachodnim Brzegu
i we Wschodniej Jerozolimie, przedstawiając studia przy‑
padku dwóch obozów – Szuafat i Balata. Ostatnia część
artykułu będzie analizować problem prawa uchodźców do
powrotu z perspektywy ich dążeń moralnych, prawnych
i w relacji do trwającego konfliktu izraelsko‑palestyńskie‑
go oraz możliwych rozwiązań na przyszłość.
źródła Powstania Problemu
uchodźców Palestyńskich
Początki imigracji żydowskiej do Palestyny
Historia uchodźców palestyńskich rozpoczyna się w la‑
tach 1947‑48, choć jej źródeł należy szukać wcześniej. Od
końca XIX w. na tereny historycznej Palestyny będącej
pod kontrolą Imperium Osmańskiego, a zamieszkiwanej
głównie przez Arabów Palestyńskich (zarówno muzułma‑
nów jak i chrześcijan) zaczynają napływać osadnicy ży‑
dowscy. Dzieje się tak pod wpływem rodzącego się w Eu‑
ropie ruchu syjonistycznego. Choć migracja żydowska
do Palestyny odbywa się pod hasłem zajęcia „ziemi bez
ludu dla ludu bez ziemi” faktycznie Palestyna wcale nie
jest pusta. Dane z 1880 r. mówią o 550 tys. Palestyńskich
Arabów zamieszkujących ten obszar oraz 25 tys. Palestyń‑
skich Żydów, którzy od wieków dzielili tereny historycznej
Palestyny161.
Od czasów Theodora Herzla liderzy syjonistyczni roz‑
wijają swoje narodowe ambicje związane z utworzeniem
161 Zob. I. Pappe, A History of Modern Palestine. One Land Two Peoples,
Cambridge, Cambridge University Press 2004 oraz Survey of Palestin‑
ian Refugees…, s. 123‑136.
152
niepodległego państwa żydowskiego w Palestynie, wspie‑
rając imigrację Żydów europejskich162. Kluczowe znacze‑
nie dla przyspieszenia tego procesu ma Deklaracja Bal‑
foura z 1917 r., wówczas Ministra Spraw Zagranicznych
Wielkiej Brytanii, który w liście do Lorda Rothschilda,
szefa Brytyjskiej Federacji Syjonistycznej udziela popar‑
cia aspiracjom żydowskim do utworzenia „żydowskiego
domu narodowego” na terenie Palestyny. Po zakończeniu
I wojny światowej i upadku Imperium Osmańskiego Pa‑
lestyna przechodzi pod kontrolę brytyjską, stając się jej
terytorium mandatowym z największym stopniem nie‑
zależności politycznej163.
Brytyjczycy, w duchu deklaracji Balfoura początkowo
sympatyzują ze sprawą żydowską. Dwie dekady brytyj‑
skiej kontroli nad Palestyną stają się czasem niepokojów
wewnętrznych i tlącego się konfliktu etnicznego, któremu
Brytyjczycy nie są w stanie zapobiec. W 1936 r. rodzący się
palestyński ruch narodowy przekształca się w powstanie
skierowane przeciwko okupacji brytyjskich władz kolo‑
nialnych. Trwająca trzy lata Rewolucja Arabska, zostaje
stłumiona przez Brytyjczyków doprowadzając do znacz‑
nego osłabienia rodzących się ośrodków palestyńskiego
ruchu narodowego164. W tym czasie żydowski nacjonalizm
na terenie Palestyny rośnie w siłę, obracając się zarówno
przeciw Brytyjczykom jak i lokalnej ludności arabskiej.
Powstają żydowskie organizacje paramilitarne, takie jak
Irgun czy Hagana, które coraz odważniej dążą do ekspansji
żydowskiej na terenie Palestyny i zmuszenia Brytyjczyków
162 A. Docster‑Marcus, Jerusalem 1913. The Origins of the Arab-Israeli Conflict, Pinguin Books, Nowy Jork 2007.
163 I. Pappe, A History of Modern Palestine, op. cit.
164 R. Khalidi, Palestinian Identity: The Construction of Modern National
Consciousness, Columbia University Press, Nowy Jork 1997, s. 145‑177.
153
do wycofania się z terenu Mandatu Brytyjskiego. Widząc
konsekwencje wspierania aspiracji żydowskich kosztem
lokalnej ludności, w 1939 r. Brytyjczycy publikują doku‑
ment, tzw. Białą Księgę, który ma na celu powstrzymanie
imigracji żydowskiej i wyjście naprzeciw coraz bardziej
realnej groźbie konfliktu etnicznego w Palestynie. Doku‑
ment ten jest jednak dalece spóźniony. Powstaje dopiero
po brutalnym stłumieniu Arabskiej Rewolucji z 1936 r.
i w czasie rosnącej popularności nazizmu w Niemczech.
Z perspektywy żydowskiej Palestyna jawi się wówczas jako
jedno z nielicznych miejsc w miarę bezpiecznych dla Ży‑
dów. Dokument antagonizuje obydwie strony prowadząc
do sytuacji, w której władze mandatowe mają przeciw‑
ko sobie zarówno przywództwo syjonistyczne, jak i pa‑
lestyńskie. Momentem kulminacyjnym symbolizującym
utratę kontroli brytyjskiej nad rozwojem sytuacji staje się
zamach terrorystyczny w 1946 r. przeprowadzony przez
prawicową syjonistyczną organizację Irgun na hotel King
David w Jerozolimie, w którym mieści się siedziba władz
mandatowych. Bezradni wobec narastającego konfliktu
oraz ponoszący coraz większe straty własne Brytyjczy‑
cy oddają w 1947 r. rozwiązanie sprawy Mandatu Pale‑
styńskiego w ręce nowopowstałej Organizacji Narodów
Zjednoczonych165.
W 1947 r., w przeddzień podjęcia przez ONZ decyzji
o podziale Palestyny Żydzi w Palestynie stanową 1/3 po‑
pulacji, 600 tys. mieszkańców i posiadają 7% ziemi. Pale‑
styńczycy odpowiednio stanowią ponad 1,2 mln miesz‑
kańców i posiadają 90% ziemi166.
165 Tamże.
166 Survey of Palestinian Refugees and Internally Displaced Persons, op. cit.
154
Rywalizujące narracje o podziale Palestyny
i jej konsekwencjach
9 listopada 1947 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjmuje
Rezolucję nr 181, rekomendującą podział mandatowego
terytorium Palestyny. Rezolucja ta proponuje powstanie
dwóch państw w Palestynie – arabskiego i żydowskiego.
Proponowane państwo żydowskie miało dostać 56% te‑
rytorium historycznej Palestyny, na którym żyje 498 tys.
Żydów oraz 325 tys. Palestyńczyków. Żydzi na tym terenie
posiadają mniej niż 10% ziemi. Palestyńczykom przypada
w udziale 46% terytorium, na którym stanowią 90% po‑
pulacji, (odpowiednio 807 tys. i 10 tys.). Jerozolima, za‑
mieszkiwana w równym stopniu przez ludność żydowską
i arabską (100 tys. i 105 tys.) miała stanowić wolne miasto
pod międzynarodową kontrolą. W ramach każdego pań‑
stwa każda grupa etniczna miałaby równe prawa, a nowe
organizmy państwowe miały być połączone unią gospo‑
darczą i walutową167.
Rezolucja ONZ zapowiadająca podział Palestyny prze‑
kształca tlący się konflikt między siłami żydowskimi
i arabskimi w wojnę domową, która – w szczególności po
ostatecznym wycofaniu sił brytyjskich z Palestyny w maju
1948 r. – przeradza się w wojnę z państwami arabskimi. Jej
konsekwencje, zwycięskie dla strony żydowskiej, drama‑
tyczne dla strony palestyńskiej, prowadzą do utworzenia
państwa Izrael na 77% terytorium Palestyny i wysiedlenia
90% ludności palestyńskiej zamieszkującej teren przyszłe‑
go państwa żydowskiego. Państwo palestyńskie nigdy nie
powstaje. Wydarzenia z lat 1947‑48, zwane w historiogra‑
167 Strona internetowa ONZ www.un.org/documents/ga/res/2/ares2.htm
(data uzyskania: 15.08.2013).
155
fii palestyńskiej Nakbą, czyli katastrofą, a w historiogra‑
fii izraelskiej Wojną o Niepodległość, stanową kluczowe
momenty w życiu obydwu narodów i wzbudzają do dziś
kontrowersje wśród historyków. Z jednej strony, jak zo‑
baczymy poniżej, stanowią one mit założycielski państwa
Izrael, z drugiej – początek palestyńskiej katastrofy naro‑
dowej prowadzącej do wysiedlenia tysięcy Palestyńczyków
i zniszczenia społeczeństwa palestyńskiego168. W szcze‑
gólności spór między historiografiami izraelskimi (histo‑
rycy syjonistyczni vs. Nowi Historycy) i izraelsko‑pale‑
styńskimi dotyczy następujących kwestii: jak doszło do
rozpoczęcia wojny, jak wyglądały same działania wojenne,
oraz jakie okoliczności towarzyszyły exodusowi ludności
palestyńskiej169.
Z perspektywy palestyńskiej wydarzenia z lat 1947‑48
widziane są jako kontynuacja kolonialnej polityki brytyj‑
skiej, która wspierała osadnictwo i sympatyzowała z ro‑
dzącym się nacjonalizmem żydowskim170. W tym sensie
Nakba uważana jest za rezultat działań mających na celu
umocnienie i przejęcie kontroli w Palestynie przez ruch
syjonistyczny (przy wsparciu innych potęg kolonialnych)
168 Por. I. Rotberg (ed.), Isreali and Palestinian Narratives of Conflict: history’s double helix, Indiana University Press, Bloomington/Indianapolis
2006, s. 2.
169 Więcej na temat tego sporu można przeczytać w: S. Abdel Jawad, „The
Arab and Palestinian Narratives of 1948 War” (w:) I. Rotberg (ed.), Isreali
and Palestinian Narratives of Conflict; history’s double helix, Indiana
University Press, Bloomington/Indianapolis 2006 oraz w: E. Benevesti,
Ch. Gans, S. Hanafi (eds.), Israel and the Palestinian Refugees, Springer,
Berlin/Heidelberg/Nowy Jork 2007.
170 Por. R. Khalidi, Palestinian Identity. The Construction of Modern National Consciounses, Colombia University Press, Nowy Jork 1997 oraz
Survey of Palestinian Refugees and Internally Displaced Persons, op. cit.
156
i wykluczenie z przyszłego ładu politycznego rdzennych
mieszkańców Palestyny.
Oficjalna historiografia izraelska przez wiele lat obarcza‑
ła siły arabskie całkowitą winą za wybuch wojny i jej kon‑
sekwencje. Według narracji syjonistycznej siły arabskie
nie tylko odrzuciły Rezolucję ONZ o podziale Palestyny,
ale też rozpoczęły działania wojenne w postaci ataków na
autobusy i sklepy żydowskie już w dniu ogłoszenia Rezolu‑
cji ONZ171. Kluczową rolę w tej narracji odgrywa narracja
o przebiegu wojny, zwanej wojną o Niepodległość , która
stała się mitem założycielskim państwa Izrael172. Zgodnie
z tym mitem garstka słabo wyposażonych sił żydowskich
w bohaterski sposób przeciwstawiła się zjednoczonej in‑
wazji armii arabskich, których celem było unicestwienie
państwa żydowskiego przez wrogo nastawionych Arabów.
Wielu badaczy uważa, że ważną rolę w tej interpretacji
historii pełni mit o „dobrych” żołnierzach żydowskich,
obecny do dziś w świadomości narodowej Izraelczyków,
którzy walcząc w cieniu traumy Holocaustu mieli być ar‑
mią moralną, prawą i niezdolną do wyrządzania krzywdy.
Dopiero prace grupy tzw. Nowych Historyków izrael‑
skich w latach 80., m.in. Benny Morrisa i Ilana Pappe – za‑
częły kruszyć wyidealizowaną historię powstania państwa
Izrael i rewidować założycielski mit o moralności żydow‑
skich organizacji paramilitarnych. Ujawnienie nowych
źródeł, w tym w szczególności archiwów Hagany, rzuciło
171 Jawad, s. 82; Golan, s. 42‑55 (w:) I. Rotberg (ed.), Isreali and Palestinian
Narratives of Conflict, op. cit.
172 Por. I. Rotberg (ed.), Israeli and Palestinian Narratives of Conflict, op.
cit., s. 19‑142; K. Gebert, Miejsce pod słońcem. Wojny Izraela, Prószyński
Media, Warszawa 2009 oraz L. Abu‑Lughod, A. Sa’ddi, Nakba: Palestine,
1948, and the Claims of Memory, Columbia University Press, Nowy Jork
2007.
157
nowe światło na wydarzenia wojny 1947‑48 i w dużej mie‑
rze potwierdziło ustne przekazy wysiedlonych Palestyń‑
czyków, potwierdzając obraz masakr na cywilnej ludności
palestyńskich, planowość czystek etnicznych i ujawniając
skalę zniszczeń mienia palestyńskiego.
Ujawnione dokumenty pokazały, że w momencie ogła‑
szania Rezolucji 181 o podziale Palestyny Arabowie Pa‑
lestyńscy, po latach wyczerpującego powstania nie byli
w stanie przygotowań wojennych. Chłopi palestyńscy po
latach niepokojów wojennych pragnęli przede wszystkim
spokoju. Benny Morris (kiedyś związany z grupą Nowych
Historyków, dziś postsyjonista), uważa że wspominane
ataki na autobusy i sklepy żydowskie mogły być zwyczaj‑
nie niezwiązaną z podziałem Palestyny odpowiedzią na
wcześniejsze ataki bojówek żydowskich w ramach tlą‑
cego się cały czas konfliktu między siłami żydowskimi
a palestyńskimi173.
Nowi Historycy obalają też mit o przewadze sił arab‑
skich. Ilan Pappe podkreśla, że jednostki żydowskie były
dużo lepiej uzbrojone i zorganizowane niż siły arabskie.
Kluczową sprawą w kwestii zdobycia przewagi militarnej
strony żydowskiej była rola wspomnianych już paramili‑
tarnych jednostek syjonistycznych – Hagany, Palmachu
i Irgunu. Już od lat 30. zdobywały one broń, szkoliły się
(m.in. w Polsce) i prowadziły działania terrorystyczne na
terenie Palestyny, starając się w pierwszej kolejności zmu‑
sić do wycofania się Brytyjczyków z terytorium Manda‑
tu, a następnie przygotować się do przejęcia kontroli na
173 B. Morris, 1948 and after: Israel and the Palestinians, Clarendon Press,
Oxford 1994 oraz I. Pappe, A History of Modern Palestine. One Land
Two Peoples, Cambridge University Press, Cambridge 2004 oraz Survey
of Palestinian Refugees, op. cit., s. 123‑136.
158
terenie Palestyny174. Od samego początku konfliktu obo‑
wiązywało embargo na dostawy broni, które utrudniało
państwom arabskim dozbrojenie się. Jednostkom żydow‑
skim udawało się przełamywać embargo i dostawy broni
z Europy Wschodniej, głównie Czech, były kontynuowane.
Pappe pisze, że jedynie w kilku momentach konfliktu ar‑
mie państw arabskich i armia żydowska miały porówny‑
walną liczbę żołnierzy. Podkreśla jednak, że armie arab‑
skie składały się w dużej mierze z ochotników, były słabo
wyszkolone i wyposażone.
Nakba czyli palestyńska katastrofa.
Czystki etniczne w Palestynie
Drugi spór, będący centralnym tematem tego artyku‑
łu, dotyczy exodusu ponad 750 tys. Palestyńczyków, za‑
mieszkujących terytoria Palestyny, którzy w czasie trwa‑
nia konfliktu musieli zostawić swoje domy i ratować się
ucieczką. Te wydarzenia stanowią największy, choć nie
jedyny przypadek wysiedlenia Palestyńczyków. Druga fala
czystek etnicznych miała miejsce w czasie Wojny Sześcio‑
dniowej z 1967 r. Na mniejszą skalę przypadki wysiedla‑
nia Palestyńczyków zdarzają się do chwili obecnej – jak
w przypadku Wschodniej Jerozolimy czy Strefy C Zachod‑
niego Brzegu.
Jeśli idzie o wydarzenia z lat 1947‑48, zwane Katastrofą
(Nakbą), oficjalna wersja syjonistyczna utrzymuje, że Pale‑
styńczycy dobrowolnie opuścili swoje domy w czasie wojny
domowej na skutek nawoływań rządów arabskich, a nawet
wbrew apelom Żydów o pozostanie w swoich domach175.
174 Por. J. Mielnik, „Jak Polacy stworzyli Izrael” w dodatku specjalnym Focus
Historia Ekstra, nr 2/2013.
175 Golan, s. 45.
159
Źródła palestyńskie w całości odrzucają taką wersję wy‑
darzeń, dowodząc strategicznego i planowego charakteru
wysiedleń176. Podkreślają, że oddziały żydowskie w spo‑
sób świadomy i zaplanowany chciały się pozbyć jak naj‑
większej ilości ludności arabskiej, starając się zapewnić
zdecydowaną przewagę ludności żydowskiej w nowym
państwie. Kluczowe znaczenie dla przyspieszenia procesu
wysiedlenia miał szereg masakr dokonanych na ludności
cywilnej przez jednostki żydowskie – jak masakra w Deir
Jassin czy Balad asz‑Szajh, których celem było wywołanie
paniki wśród okolicznej ludności oraz przyspieszanie exo‑
dusu. Źródła palestyńskie podkreślają nastrój ogólnego
zastraszenia, który przyczynił się do decyzji o zostawieniu
swoich wiosek i domów i szukaniu bezpiecznego schro‑
nienia dla swoich rodzin177. W relacjach ustnych uchodźcy
podkreślają, że opuszczali swoje domy w pośpiechu, za‑
bierając tylko najbardziej potrzebne rzeczy – żyjąc w prze‑
konaniu (umacnianym przez radiostacje arabskie), że za
niedługi czas powrócą do swoich domów.
Przez długi czas nie wiedzieliśmy co się zbliża. Pamię‑
tam wybuch bomby w autobusie linii „5” podłożonej
przez Haganę w centrum Hajfy. Mówiło się o tym, że
Hagana chce przechwycić węzły komunikacyjne. Słysze‑
liśmy o tym, że stało się coś strasznego w Deir Jassin, ale
rodzice starali się nas ochronić przed tym co się dzieje
i całe dnie spędzaliśmy bawiąc się w ogrodzie. Pamię‑
tam, że w pewnym momencie musieliśmy się chować,
bo Hagana strzelała ze wzgórza Karmel w dół, w stro‑
176 Por. Survey of Palestinian Refugees and Internally Displaced Persons,
op. cit.
177 Por. ustne historie na temat Nakby przedstawiane w: R.A. Davis, Palestinian village histories: geographies of the displaced, Stanford University
Press, Stanford 2011.
160
nę portu i naszego domu. Ostatnie dni przed wyjazdem
były już bardzo niespokojne. Pamiętam, że rodzice się
spieszyli i że zabraliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Starałem się namówić dziadka, żeby wziął rower, ale
dziadek powiedział, że za kilka dni wrócimy. Pamiętam,
że jechaliśmy na deku samochodu ciężarowego i że dla
mnie małego chłopca była to nie lada atrakcja. Jechali‑
śmy tą ciężarówką chowając pod naszym kuchennym
stołem, żeby chronić się przed strzałami. Pamiętam wi‑
działem żydowskich bojowników kryjących się w polach,
chyba do nich nawet machałem. Jechaliśmy na północ
w stronę Libanu, na granicy spotkaliśmy cały konwój sa‑
mochodów. Nigdy nie sądziłem, że widzę mój dom ro‑
dzinny po raz ostatni.”
Antoine, w 1948 r. miał 7 lat.
Źródło: badania własne
Badania Nowych Historyków izraelskich, w dużej mie‑
rze potwierdzają palestyńskie relacje dotyczące Nakby
i zwracają uwagę na rolę przywództwa syjonistycznego
w doprowadzeniu do wysiedlenia setek tysięcy Palestyń‑
czyków. Dowodem na strategiczny charakter tych działań
ma być fakt, że znaczna część czystek etnicznych (30% wg
Pappe, 50% wg raportu Badil) miała miejsce jeszcze przed
wybuchem wojny arabsko‑izraelskiej i przed wkroczeniem
armii arabskich na terytoria Palestyny i jeszcze za czasów
obecności brytyjskiej na terenie Palestyny. Dla przykła‑
du Ilan Pappe, pisze, że znaczna część czystek wiązała się
realizacją tzw. Planu D, czyli Daleta przygotowywanego
przez przywództwo Hagany178. Pappe podkreśla, że do
czasu rozpoczęcia Planu D, czyli do marca 1948 r., walki
pomiędzy społecznością żydowską i palestyńską były cha‑
178 I. Pappe, A History of Modern Palestine, op. cit., s. 142‑182.
161
Miejscowości palestyńskie wyludnione i zniszczone w 1948 r. przez Izrael.
Źródło: Palestyńskie Stowarzyszenie Akademickie Na Rzecz Badań
Spraw Międzynarodowych
162
otyczne, rozproszone i poza scentralizowaną kontrolą. Na
podstawie analizy dokumentów Hagany Pappe pisze, że
celem Planu D było zjednoczenie żydowskich wysiłków
militarnych w jedną spójną strategię. Pierwszym filarem
operacji było przygotowanie się do przejęcia infrastruk‑
tury – cywilnej i wojskowej – pozostawionej przez Bry‑
tyjczyków w Palestynie. Drugim celem Planu D, miało być
pozbycie się z przyszłego państwa jak największej ilości
ludności nieżydowskiej, co potwierdzałoby tezę o plano‑
wym i przymusowym wysiedleniu ludności palestyńskiej.
Każda brygada Hagany dostała listę wiosek, które miała
„wyczyścić”. Inne jednostki miały zostać włączone w ju‑
daizację dzielnic arabskich w miastach arabsko‑żydow‑
skich. Tak miało się stać z Jaffą, Haifą, Safedem i Tyberiadą.
Pappe podkreśla, że podczas gdy większość działań sensu stricte wojennych miała miejsce na obrzeżach teryto‑
riów przeznaczonych dla przyszłego państwa żydowskie‑
go, brygady Hagany systematycznie dokonywały czystek
etnicznych na cywilnej ludności palestyńskiej wewnątrz
tego terenu, zmuszając ją do opuszczenia domów, a na‑
stępnie niszcząc wioski i tym samym zapewniając natych‑
miastową judaizację przyszłego państwa.
Z badań innego historyka izraelskiego, Benny Morrisa
wynika, że z 330 dawnych wiosek palestyńskich na tery‑
torium dzisiejszego Izraela, które objął swoim badaniem,
aż 282 zostało opuszczonych w wyniku bezpośrednich lub
pośrednich działań sił izraelskich. Morris skruszył więc
mit o dobrowolnym opuszczeniu wiosek przez Palestyń‑
czyków179. Podsumowując, siły żydowskie podbiły i znisz‑
czyły około 400 wiosek, przejęły 6 arabskich miast oraz
dzielnice palestyńskie w 5 miastach mieszanych. Mienie
179 Tamże oraz w: B. Morris, 1948 and after, op. cit.
163
palestyńskie w zdecydowanej większości zostało zawłasz‑
czone, a ziemia skonfiskowana. Większość zniszczeń pale‑
styńskich wsi dokonała się w czasie wojny, ale wyburzenia
palestyńskich wiosek trwały aż do lat 60180.
W wyniku wojny nastąpiła całkowita zmiana krajobrazu
historycznej Palestyny. Podczas gdy wypędzenia i znisz‑
czenia w czasie wojny miały charakter strategiczny i tak‑
tyczny, powojenne wyburzenia miały dodatkowo utrudnić
powrót uchodźców na te obszary, zwłaszcza w kontek‑
ście powtarzanych rezolucji ONZ wzywających Izrael do
umożliwienia powrotu uchodźców. Ziemia należąca do
wygnanych Palestyńczyków została skonfiskowana przez
państwo, a następnie często oddawana w ręce nowopow‑
stających kibuców i moszaw181. Palestyńskie dzielnice
i miasta, które w swojej większości pozostały nienaruszo‑
ne, zostały przejęte przez imigrantów żydowskich z Euro‑
py potrzebujących dachu nad głową w nowym kraju.
losy uchodźców Palestyńskich
Wielowymiarowy charakter katastrofy
Wojna 1948 r. doprowadziła do powstania Izraela i jed‑
noczesnego znacznego rozproszenia dotychczasowych
180 A. Golan, „The Spacial Outcome of the 1948 War and Prospects for Re‑
turn” (w:) E. Benevesti, Ch. Gans, S. Hanafi (eds.), Israel and the Palestinian Refugees, op. cit., s. 42.
181 Sposób osiedlania się w nowopowstałym państwie Izrael na zasadach
wspólnoty i podziału pracy. W przeciwieństwie do kibuców, w których
nie było własności prywatnej i wszystko należało do kolektywu, w mo‑
szawach, które najczęściej miały charakter rolniczy – ziemia, dzielona
równo – należała do prywatnych właścicieli, ale formy gospodarowania
pozostawały wspólne.
164
Al‑Arrub, graffiti z nazwami miast i wiosek pochodzenia uchodźców.
Fot. Małgorzata Juszczak
mieszkańców ziem, na których powstało nowe państwo.
Wbrew Rezolucji 194 ONZ, która stanowiła, że wszyscy
uchodźcy mają prawo do powrotu do swoich domów, wła‑
dze izraelskie nigdy na to nie zezwoliły.
Wielu historyków i badaczy podkreśla wielowymiaro‑
wy charakter Nakby. Katastrofa palestyńska oznaczała nie
tylko fizyczne wypędzenie setek tysięcy Palestyńczyków
z ich domów, likwidację wiosek oraz zawłaszczenie ich
dotychczasowego mienia, ale też unicestwienie ich do‑
tychczasowego życia. Począwszy od końca roku 1948 na
wiele dekad Palestyńczycy przestają być traktowani jako
podmiot polityczny, któremu przysługiwałoby prawo do
suwerenności politycznej, a ich problemy omawiane są
wyłącznie w kontekście humanitarnym. Sanbar podkre‑
śla, że zniknięcie Palestyńczyków związane jest nie tylko
z fizycznym „opuszczeniem przestrzeni, ale też opusz‑
165
czeniem czasu”182. Kluczowym elementem umożliwiają‑
cym to „zniknięcie” była narracja syjonistyczna związana
z narodzeniem Izraela. W tej narracji utworzenie państwa
żydowskiego było formułowane w kategoriach moralnego
odrodzenia po traumie Holocaustu. W tym sensie powsta‑
nie jego było przedstawiane przez syjonistów jako akt re‑
stytucji – „odrodzenie” dobra z gruzów wojennego „zła”183.
W narracji o moralnej restytucji sprawy żydowskiej nie
było miejsca dla palestyńskiej katastrofy. Sanbar notował:
W tym roku (1948 – przyp. red.) kraj i jego ludzie znik‑
nęli z map i słowników (…) Palestyńczycy nie istnieją po‑
wiedzieli nowi władcy i Palestyńczycy stali się uchodź‑
cami, a w przypadku małej mniejszości, której udało się
uniknąć wypędzenia, zostali nazwani Izraelskimi Arabami. Rozpoczął się czas nieobecności.184
W 1948 r. Palestyńczycy na lata zostali zredukowani
do bycia „problemem humanitarnym”, rozproszeni po
obozach dla uchodźców bez przywództwa polityczne‑
go i agendy odzyskania kraju. To palestyńskie zniknięcie
związane z rozproszeniem uchodźców po wielu krajach
i z fizyczną degradacją ich bytu było tak silne, że w 1959 r.
Golda Meir, polityk i późniejsza premier Izraela, mo‑
gła powiedzieć, że „Palestyńczycy nie istnieją”. Dopiero
powstanie Organizacji Wyzwolenia Palestyny w 1964 r.
sprawia, że temat palestyński powraca do politycznej
agendy.
182 E. Sanbar, „Out of Place”, op. cit.
183 L. Abu‑Lughod, A. Sa’ddi, Nakba: Palestine, 1948, and the Claims of
Memory, Columbia University Press, Nowy Jork 2007.
184 E. Sanbar, „Out of Place”, op. cit., s. 90.
166
Krajobraz po katastrofie
Nakba doprowadziła do sytuacji, w której ponad połowa
ówczesnej populacji palestyńskiej – przynajmniej 750 tys.
ludzi – musiało szukać bezpiecznego schronienia poza ich
miejscami zamieszkania. Uchodźcy palestyńscy znaleźli
się w kilku krajach w rozproszeniu, oddzieleni od siebie
i od większości dawnej Palestyny będącej teraz w rękach
izraelskich. W sensie ulokowania geograficznego więk‑
szość uchodźców starała się pozostać jak najbliżej swoich
domów w nadziei na szybki powrót. Kierunek, w którym
uciekali związany był przeważnie z bliskością od pierwot‑
nego miejsca zamieszkania. Mieszkańcy Północnej Galilei
i terenów na północ od Hajfy uciekali do Libanu, Palestyń‑
czycy z Jaffy, Al Ramleh i regionów południowych szukali
schronienia w Gazie. Reszta próbowała przedostać się na
tereny, które dzisiaj nazywają się Zachodnim Brzegiem –
do okolic Nablusu, Jerycha i Hebronu.
W rezultacie najwięcej uchodźców pozostało na tere‑
nach palestyńskich, które nie zostały przejęte przez woj‑
ska żydowskie w 1948 r. – na Zachodnim Brzegu, który
w następstwie wojny z 1948 r. znalazł się pod kontrolą
jordańską oraz w Gazie, która została zajęta przez Egipt.
Masowy napływ uchodźców w istotny sposób zmienił
stosunki demograficzne na tych terytoriach. Dane ONZ
oraz organizacji Badil wskazują, że liczba osób zamiesz‑
kujących Zachodni Brzeg podwoiła się z 460 tys. przez
wybuchem wojny do 740 tys. w 1948 r. W wyniku napływu
uchodźców populacja Gazy wzrosła aż czterokrotnie185.
185 www.unrwa.org/etemplate.php?id=86 (02.09.13), Survey of Palestinian
Refugees and Internally Displaced Persons, op. cit.
167
Druga grupa uchodźców palestyńskich znalazła się na
terenie ościennych państw arabskich w Libanie (104 tys.,
14% uchodźców), w Syrii (82 tys., 10%) i w Jordanii (110 tys.,
15%). Mniej więcej 12 tys. Palestyńczyków wyjechało
do Iraku, Egiptu, Arabii Saudyjskiej i Wielkiej Brytanii.
Te ostatnie grupy nigdy nie zostały zarejestrowane się
w systemie UNRWA i nie otrzymały statusu uchodźców
choć faktycznie również byli wysiedleni z historycznej
Palestyny186.
Około 120‑156 tys. Palestyńczykom udało się pozostać
na obszarze, który został włączony do państwa Izrael, choć
w wielu przypadkach zostali wysiedleni ze swoich domów.
Stali się obywatelami nowego państwa, choć pozbawiony‑
mi równych praw. Mniej więcej połowę z nich stanowili
Beduini zamieszkujący pustynię Negew (którzy wymyka‑
ją się cenzusom, stąd pojawiająca się różnica w statysty‑
kach). Reszta to Palestyńczycy z okolic Hajfy i Galilei. Wie‑
lu z nich władze izraelskie nie pozwoliły wrócić do swoich
domów, a następnie odebrały prawo do ziemi uznając ich
za „nieobecnych”, choć formalnie byli obecni w granicach
nowego państwa. Stali się tzw. uchodźcami wewnętrzny‑
mi (internally displaced persons) i „obecnymi nieobecnymi”
(tzw. present absentees), którym odebrano prawo gospoda‑
rowania na swojej ziemi lub powrotu do swoich domów.
Początkowo, obozy dla uchodźców składały się z rzędów
namiotów wysłanych przez prywatne organizacje huma‑
nitarne. Dopiero kilka miesięcy po katastrofie, w styczniu
1949 r. powstała UNRWA (UN Relief and Works Agency
for Palestine Refugees – Agencja Narodów Zjednoczo‑
nych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim
186 Zob. R. Sayigh, Palestinians: from peasants to revolutionaries: a people’s
history, Zed Press, Londyn 1979, s. 99‑137.
168
Wschodzie), która miała zająć się kompleksową opieką
nad uchodźcami oraz zapewnić pomoc w zorganizowa‑
niu repatriacji. Z czasem, w obliczu braku postępu w roz‑
wiązaniu problemu uchodźców, UNRWA pomogła prze‑
kształcić namioty w małe domy. Oryginalne parterowe
domy UNRWA były nadbudowywane, rozszerzane, po‑
większane – tak aby pomieścić rozrastające się rodziny
i nowe pokolenia zasilające rzesze uchodźców. Dzisiaj
obozy są labiryntami wąskich uliczek wśród domów, któ‑
re z powodu braku przestrzeni rozrastają się wertykalnie,
rosnąc jeden na drugim.
Większość oryginalnych uchodźców z 1948 r. stanowili
rolnicy, którzy do tej pory prowadzili samowystarczalne
gospodarstwa zajmując się hodowlą zwierząt i uprawą ga‑
jów oliwnych i owocowych na swojej ziemi. Jak podkreśla
Pappe, szczególnie po zakończeniu II wojny światowej ich
życie uległo znaczącej poprawie i nadwyżki z przychodów
z pracy na roli zaczęły być inwestowane w infrastrukturę
wiosek, która przez lata nie była poprawiona przez władze
mandatowe187. Nagłe znalezienie się w obozie dla uchodź‑
ców oznaczało dramatyczne przerwanie dotychczasowej
egzystencji. Do dziś relacje uchodźców palestyńskich pełne
są wyidealizowanych wspomnień o błogim życiu w Palesty‑
nie, wśród gajów oliwnych i pomarańczowych, na własnej
ziemi, wśród rodziny i sąsiadów. Większość uchodźców,
być może nie była szczególnie zamożna przed 1948 r., ale
gospodarowali na swojej ziemi, nie brakowało im nicze‑
go do codziennej egzystencji. Byli u siebie. Doświadcze‑
nie wypędzenia wiązało się więc nie tylko z utratą domów,
ziemi i majątków, ale również z koniecznością kompletnej
zmiany stylu życia. W obozach byli pozbawieni ziemi i go‑
187 I. Pappe, A History of Modern Palestine, op. cit., s. 142‑182.
169
Uchodźcy w Tulkarem.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
spodarstw – stracili główne źródło nie tylko utrzymania,
ale egzystowania. Jedynym sposobem utrzymania w obozie
była praca w usługach lub praca nisko wykwalifikowanych
robotników w miastach – typ zatrudnienia, który był obcy
i nieznany do tej pory dużej rzeszy uchodźcom.
Rosemary Sayigh, która przez lata prowadziła badania
w palestyńskich obozach w Libanie podkreśla, że pierw‑
sze lata po katastrofie charakteryzowały się nie tylko
trudnymi warunkami ekonomicznymi, z którymi musie‑
li zmierzyć się uchodźcy, ale też psychologiczną traumą
związaną z brutalnym przerwaniem dotychczasowego
życia. Opisując pierwsze lata jako uchodźcy, używali ta‑
kich metafor jak „śmierć”, „paraliż”, „nieistnienie”, „zagi‑
nienie”188. Sayigh podkreśla też izolację i niezrozumienie
188 R. Sayigh, Palestinians: from peasants to revolutionaries: a people’s
history, op. cit., s. 99‑137.
170
wśród innych Arabów, jakie spotykały uchodźców. Pomi‑
mo politycznej solidarności na poziomie haseł, w życiu
codziennym uchodźcy często byli traktowani przez lokal‑
ną ludność społeczeństw przyjmujących jako „podklasa”.
Odnosząc się do sytuacji w Libanie Sayigh pisze, że naj‑
częściej uchodźcy spotykali się z obojętnością. Pojawiały
się przypadki, w których traktowani byli jak ludzie, którzy
sprzedali i zdradzili swój kraj. W wielu historiach ustnych
obecne jest poczucie wstydu i poniżenia za to, co się stało.
Dodatkowo, wspomniana zmiana stylu życia sprawiała, że
uchodźcy trzymali się razem zatopieni w więzach rodzin‑
nych i klanowych, co pogłębiało ich izolację.
Sayigh podkreśla skrajną wielopokoleniową biedę, jaka
dotknęła społeczność obozową. W warunkach społe‑
czeństw arabskich uchodźcy stawali się najbardziej zde‑
gradowaną kategorią społeczną. Wiele źródeł zwraca
uwagę na boom edukacyjny, jaki nastąpił wśród ludności
w obozach palestyńskich. Sayigh spogląda na te wyniki
bardziej rzeczowo podkreślając, że UNRWA była w stanie
zapewnić podstawową edukację dzieci, zaś dalsze szcze‑
ble edukacyjnej kariery dzieci były realizowane poprzez
często nieludzki wysiłek rodziców i trudne decyzje o tym,
które z dzieci posłane będzie do szkoły. Edukacja stała
się ważna, ponieważ była jedyną szansą na wydobycie
się z biedy poprzez zdobycie kwalifikacji, umożliwiające
znalezienie pracy. Była jedyną strategią na wyjście z bez‑
radności, na którą skazane zostało pierwsze pokolenie
uchodźców. Z czasem, wiele osób próbowało się wydostać
z obozów zasilając szeregi migracji ekonomicznej – wy‑
jeżdżając początkowo do krajów Zatoki Perskiej, potem
do Stanów Zjednoczonych i Europy.
Obozy stały się jednocześnie ratunkiem i więzieniem.
Z jednej strony budowane były w taki sposób, żeby utrzy‑
171
mywać ludzi w skupiskach i dzięki temu łatwiej móc ich
kontrolować. Z drugiej strony, obozy, które odzwiercie‑
dlały strukturę wiosek i rodzin, zapewniały poczucie ba‑
zowego bezpieczeństwa i kontynuacji. Pomagały odbudo‑
wywać poczucie wspólnoty i więzi. Obozy planowano nie
jako miejsca docelowe, ale punkty przejściowe, z których
uchodźcy w niedługim czasie mieli wrócić. Cała sieć obo‑
zów miała więc wspierać bieżącą pomoc dla uchodźców,
ale z założeniem, że sytuacja jest tymczasowa. Przez dłu‑
gie lata żaden z obozów nie doczekał się wielkich inwesty‑
cji. Wiele z nich do dzisiejszego dnia pozbawionych jest
podstawowych usług – jak bezpieczny i legalny dostęp
do sieci energetycznej, wodociągów czy wywozu śmieci.
Obozy szybko stały się i do dzisiaj są synonimem tym‑
czasowości, w której ludzie trwają w zawieszeniu czeka‑
jąc na coraz bardziej oddalającą się perspektywę powrotu.
Pierwsze pokolenie uchodźców, którzy znaleźli się w obo‑
zach, całkowicie skupione było na traumie Nakby i wspo‑
minaniu życia w Palestynie przed katastrofą. Ich życie
w sposób symboliczny zatrzymało się w 1948 r. W rela‑
cjach ustnych to pokolenie żyło tęsknotą za utraconym
krajem. Krajobraz palestyński, ich domy i wioski były ich
namacalnym doświadczeniem – wspomnieniem, do któ‑
rego mogli się odwoływać. Kolejne pokolenia uchodźców,
które urodziły się i wychowane były w obozach musiały
karmić się w tym zakresie opowieściami rodziców. Ma‑
rianne Hirsh pisze o powstaniu specyficznej „postpa‑
mięci”, na którą skazani byli Palestyńczycy urodzeni już
w obozach189. Nie mieli oni bezpośrednich doświadczeń
związanych z życiem w Palestynie, nigdy jej nie widzieli,
189 M. Hirsh, Family Frames: Photography. Narrative and Postmemory, Har‑
vard University Press, Cambridge 1997.
172
nie znali jej realiów. Jedyne obrazy ojczyzny jakie mieli,
zapośredniczone były przez relacje starszego pokolenia.
Dla nich, życie na uchodźctwie siłą rzeczy stawało się je‑
dyną rzeczywistością jaką znali. Dorastali wśród opowie‑
ści o pięknym krajobrazie, wyidealizowanym życiu, które
prowadzili ich dziadkowie i wolności. Ich codzienność
ograniczana była małymi ścianami obozowych domów
i labiryntem obozowych uliczek.
Niektórzy badacze zwracają uwagę na stopniowe po‑
wstanie szczególnego typu obozowej tożsamości pale‑
styńskiej, która związana jest z doświadczeniem trwania
w konkretnych obozowych realiach, doświadczeniem spe‑
cyficznej wspólnoty losu i wiary we wspólną sprawę. Ma
to również związek z obozem jako szczególnego rodzaju
czasoprzestrzenią – będącą zarówno miejscem, które od‑
zwierciedla strukturę palestyńskich wiosek jak i czasem,
który uległ zawieszeniu i rządzi się swoimi prawami190.
Druga Nakba – wojna 1967 r.
W czerwcu 1967 r. izraelskie siły zbrojne w wojnie zwa‑
nej Sześciodniową podbiły resztę terytoriów historycz‑
nej Palestyny, zajmując Zachodni Brzeg i Strefę Gazy (jak
również syryjską część Wzgórz Golan i egipski półwysep
Synaj). Inwazja z 1967 r. rozpoczęła wieloletnią okupację
niezajętej do tej pory części historycznej Palestyny przez
wojsko izraelskie, doprowadzając jednocześnie do wysie‑
dlenia kolejnych 440 tys. Palestyńczyków, którzy stali się
uchodźcami191.
190 R. Salih, „Reconciling integration and return: Rethinking Palestinian
Refugeehood” (wykład na UEL, 02.02.2011).
191 Por. www.unrwa.org, Survey of Palestinian Refugees and Internally
Displaced Persons.
173
Z tej liczby prawie 200 tys. Palestyńczyków zostało wy‑
siedlonych po raz drugi – z ich obozów na terenie Zachod‑
niego Brzegu, w których znaleźli się po wojnie 1948 r. Po‑
nad 240 tys. Palestyńczyków, mieszkańców Zachodniego
Brzegu nie będących uchodźcami zostało wysiedlonych
po raz pierwszy. W wyniku działań wojennych większość
ludzi zmuszonych do ucieczki znalazło się na terenie Jor‑
danii. Rada Bezpieczeństwa ONZ w Rezolucji 242 wezwa‑
ła Izrael do wycofania się z terytoriów zajętych w czasie
wojny 1967 r. oraz w rezolucji 237 wezwała do umożliwie‑
nia powrotu uchodźców. Z wyjątkiem ewakuacji z Synaju
żadne z postanowień tych rezolucji nie doczekało się re‑
alizacji do dnia dzisiejszego.
Uchodźcy palestyńscy dzisiaj
Obecnie uchodźcy palestyńscy i palestyńscy uchodźcy
wewnętrzni, stanowią ponad 7‑milionową populację sta‑
nowiącą większość społeczeństwa palestyńskiego (z 11,2
mln). Z powodu braku rozwiązania politycznego sytuacji
uchodźców, w tym prawa do powrotu, możliwości repa‑
triacji, rekompensaty za stracone majątki oraz braku peł‑
ni praw w państwach „przyjmujących” nowe pokolenia
Palestyńczyków dziedziczą „status uchodźców” jak i ba‑
gaż związany doświadczeniem życia i trwania w obozie
dla uchodźców. Obozy pozostają do dziś symbolem bra‑
ku rozwiązania politycznego konfliktu. Poniższa tabela
przedstawia liczbę uchodźców w rozbiciu na typ „trajek‑
torii uchodźczej”. Poniższa tabela nie zawiera istniejących
przypadków wysiedleń nie związanych z wydarzeniami
z 1948 lub 1967.
174
palestyńscy uchodźcy w liczbach
l.p.
typ trajektorii uchodźczej
liczba
1.
Uchodźcy z 1948 r. zarejestrowani
w UNRWA
4,8 mln
2.
Uchodźcy z 1948 r. niezarejestrowani
1 mln
3.
Uchodźcy z 1967
Ponad 1 mln
4.
Uchodźcy wewnętrzni po obydwu
stronach Zielonej Linii
519 tys.
Razem
Ponad 7 mln
Tabela 1. Na podstawie raportu Badil, który korzysta z danych UNRWA,
UNHCR oraz Palestyńskiego Biura Statystycznego: Survey of Palestinian
Refugees and Internally Displaced Persons 2010‑2012 Vol. VII, Badil Re‑
source Centre for Palestinian Residency & Refugee Rights.
Za uchodźców wewnętrznych (IDP) uznaje się ludzi,
którzy zostali wywłaszczeni, ale nadal zamieszkują na
terytorium swojego kraju. W przypadku Palestyńczy‑
ków uchodźców wewnętrznych dzieli się na dwie grupy.
Jedna z nich składa się z populacji liczącej dziś ok. 360
tys., która w 1948 r. została na terytorium, które znala‑
zło się w ramach Izraela, ale nie pozwolono im wrócić do
swoich domów jak również ludzi wywłaszczonych przez
Izrael w późniejszych okresach. Większość uchodźców
wewnętrznych pozostających na terytorium dzisiejsze‑
go Izraela znalazła się na północy albo w centralnej czę‑
ści kraju skupiając zasilając jedną z 47 arabskich wiosek,
które pozostały w Izraelu i nie zostały zniszczone. Dru‑
ga grupa uchodźców wewnętrznych licząca dziś 159 tys.
i składa się z Palestyńczyków wysiedlonych z terytoriów
okupowanych.
175
często odwzorowuje układ wiosek. Dla przykładu, w Syrii
obóz Al Jarmuk jest podzielony na kwartały biorące się z ich
oryginalnych nazwy al Tura, Lubja, Balad al Szeikh oraz
Ein Ghazal.
Większość palestyńskich uchodźców żyje dzisiaj poza
obozami administrowanymi przez UNRWA. Tylko ok.
25% palestyńskiej populacji uchodźców (1,5 mln z 7,4 mln)
żyje w jednym z 58 oficjalnych obozów dla uchodźców.
Do tej liczby należy doliczyć 200 tys. uchodźców żyjących
w „nielegalnych” obozach, czyli takich, które funkcjonują
poza systemem UNRWA.
Życie codzienne uchodźców na Zachodnim Brzegu
Obóz uchodźców Balata.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
Większość uchodźców nadal mieszka na Bliskim
Wschodzie w krajach sąsiadujących z Izraelem i Okupo‑
wanymi Terytoriami Palestyńskimi. Pod koniec 2011 r.
większość z uchodźców zarejestrowanych przy UNRWA
mieszkało w Jordanii (40%), w Gazie (23%), na Zachodnim
Brzegu (17%), w Syrii (10%) oraz w Libanie (9%). Trwający
konflikt w Syrii doprowadził do wysiedlenia wielu tysięcy
palestyńskich uchodźców po raz kolejny. Większość z nich
znalazła się w Jordanii i Libanie – zasiedlając przeludnio‑
ne obozy dla uchodźców, co doprowadziło do kolejnego
kryzysu humanitarnego.
Pomimo upływu 65 lat od pierwszego wysiedlenia, struk‑
tura wysiedlonych palestyńskich wsi pozostała w pewnym
stopniu niezmieniona nawet na wygnaniu. Bazując na da‑
nych UNRWA, 72% Palestyńczyków wysiedlonych w 1948
r. znalazło schronienie w tym samym miejscu co ich sąsie‑
dzi i ludzie z okolicznych miejscowości. Struktura obozów
176
Dzisiaj uchodźcy na Zachodnim Brzegu stanowią mniej
więcej ¼ mieszkańców jego populacji sięgając liczby 771
tys., ale tylko ¼ z populacji uchodźców na Zachodnim
Brzegu, czyli ok. 211 tys. mieszka w obozach dla uchodź‑
ców. Dla porównania, stanowi to znacznie mniejszy od‑
setek niż w Gazie, gdzie aż 45% uchodźców żyje w obo‑
zach. Na Zachodnim Brzegu obozy dla uchodźców pa‑
lestyńskich są mniej liczne i jest ich mniej niż w Gazie.
Pozostała część uchodźców na Zachodnim Brzegu żyje
poza obozami. Natomiast w wielu miastach palestyńskich
uchodźcy z 1948 r. stanowią ponad 50% populacji. Znów,
w porównaniu z Gazą, gdzie istnieje silny podział między
ludnością miejscową a ludnością obozową na Zachod‑
nim Brzegu te podziały są mniej widoczne. Dzieci często
uczęszczają do wspólnych szkół, a obozy wnikają w tkankę
miejską. W wyjątkowych przypadkach, tak jak w przypad‑
ku jerozolimskiego obozu w Szuafat – istnieje tendencja
do powrotu do obozu, ponieważ jego tereny są jedynym
miejscem, gdzie Palestyńczycy ze Wschodniej Jerozolimy
177
mogą budować domy bez groźby narażenia się na wysie‑
dlenie przez władze izraelskie.
Obecnie na Zachodnim Brzegu istnieje 19 obozów dla
uchodźców palestyńskich. Tylko w niewielkim stopniu
przypominają one pierwotne obozy. W większości wro‑
śnięte są w tkankę palestyńskich miast, stanowiąc ich
dzielnice. Choć wszystkie obozy na Zachodnim Brzegu
zostały zbudowane przez UNRWA w latach 1949‑1965,
organizacja ta nie zajmuje się bezpośrednio ich admini‑
stracją, a jedynie prowadzi konkretne programy na terenie
obozów. Z 19 z nich, 11 znajduje się w Strefie A znajdują‑
cej się pod kontrolą palestyńską, 4 znajdują się w Strefie B,
pod wspólną kontrolą palestyńsko‑izraelską, jeden z nich
Kalandia – w Strefie C, zaś Szuafat znajduje się na tere‑
nie zaanektowanej przez Izrael w roku 1967 Jerozolimy
Wschodniej. Obozy mają własne komitety reprezentujące
mieszkańców, a na ich terenie realizowane są różne pro‑
jekty UNRWA – w szczególności administracyjne, eduka‑
cyjne, projekty związane z dostarczaniem wody, wywozem
śmieci, czy wsparciem w poszukiwaniu pracy. Na terenie
obozów działa też szereg palestyńskich i międzynarodo‑
wych organizacji zajmujących się edukacją, wsparciem pa‑
lestyńskiej przedsiębiorczości czy projektami techniczny‑
mi związanymi z wodą czy elektrycznością.
Poniżej prezentowane są studia przypadków dwóch
obozów – Balata, znajdującym się w sąsiedztwie Nablusu
na Zachodnim Brzegu oraz obozu Szuafat, znajdującego
się na terenie Jerozolimy Wschodniej.
Obóz dla uchodźców Balata
Obóz Balata położony jest w sąsiedztwie Nablusu, w pół‑
nocnej części Zachodniego Brzegu. Na powierzchni 2,5
178
kilometra kwadratowego żyje prawie 30 tys. mieszkańców.
Obóz został utworzony w 1950 r., a jego mieszkańcy ory‑
ginalnie przybyli z miast i wiosek w okolicach Jaffy, m.in.
z Ar Ramleh (dzisiaj Ramle) i Al Led (dziś Lydd, gdzie
znajduje się lotnisko im. Ben Guriona) oraz przez społecz‑
ności przesiedlonych Beduinów. Z racji miejsca przybycia
populacji często nazywa się obozem „Jaffa”.
Kiedyś Balata była wielkim miastem namiotów. Dziś
wygląda jak przedłużenie Nablusu, namioty zostały zastą‑
pione domami. Warunki życia mieszkańców w obozie są
jednak nadal dużo gorsze niż te poza obozem, a mieszkań‑
ców obozu nie stać na przeniesienie się do miasta. Jednym
z podstawowych problemów w Balacie, tak jak i w innych
obozach, jest przeludnienie i brak przestrzeni, w której
można by było pomieścić stale powiększającą się popu‑
lację. Choć usługi publiczne są dostarczane nadal, nie są
one wystarczające, aby sprostać wymaganiom tak dużej
populacji – ulice obozu są brudne. System edukacyjny
oferowany przez UNRWA jest niewystarczający, a opieka
medyczna nie dysponuje profesjonalnym sprzętem. Od
czasu wybuchu pierwszej intifady, w Balacie dramatycznie
wzrósł poziom bezrobocia. Pogarszające się perspektywy
pracy w Izraelu, skomplikowany system pozwoleń na pra‑
cę utrudniają znalezienie zatrudnienia.
Balata jest miejscem aktywnym społecznie i politycznie.
Obóz był bardzo aktywny w czasie pierwszej intifady. Wie‑
lu uchodźców z Balaty zostało zabitych i rannych, a wiele
z domów zniszczyła armia izraelska stosując zasadę od‑
powiedzialności zbiorowej za udział w powstaniu. Do dziś
Balata jest monitorowana przez jednostkę armii izraelskiej
obserwującej obóz z sąsiedniej góry. W latach 90. powsta‑
ło w nim Centrum Kultury Jaffa – jedna z pierwszych in‑
stytucji kulturalnych tego typu działających w obozach,
179
która powstała z myślą o utworzeniu bezpiecznej prze‑
strzeni dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Celem centrum
jest niesienie pomocy związanej z przezwyciężaniem trau‑
my związanej z wydarzeniami intifady, zniszczeniami do‑
konanymi przez armię izraelską oraz ciągłą obecnością
żołnierzy w obozie, jak również pozaszkolna edukacja
dzieci i młodzieży.
Obóz dla uchodźców w Szuafat
Szuafat jest jedynym obozem dla uchodźców wewnątrz
granic Jerozolimy. Został założony przez UNRWA w 1965 r.
jako obóz, który miał zastąpić obóz Mascar, znajdujący
się w zniszczonej żydowskiej dzielnicy Starego Miasta Je‑
rozolimy. Pierwotni mieszkańcy obozu Mascar pochodzi‑
li głównie z zachodniej Jerozolimy jak i wiosek dookoła
Jerozolimy, z Jaffy, Lydd i obszaru Ramle. Kiedy 1967 r.
Izrael zaanektował Jerozolimę Wschodnią razem ze Sta‑
rym Miastem do Szuafat zostali wysiedleni palestyńscy
mieszkańcy dzielnicy marokańskiej Starego Miasta, którą
zburzono, żeby utworzyć swobodne dojście do Ściany Pła‑
czu. Dzisiejszy wielki plac przed Wzgórzem Świątynnym
mieści się właśnie na gruzach dawnej dzielnicy.
Szuafat pierwotnie miał pomieścić 4 tys. ludzi w 500
domach, które wybudowała UNRWA na ziemi wydzier‑
żawionej od rządu jordańskiego, sprawującego kontrolę
nad Wschodnią Jerozolimą. Dziś, 47 lat po powstaniu
obozu, wewnątrz jego pierwotnych granic żyje 22 tys.
ludzi, a kolejne 40 tys. na terenach bezpośrednio przy‑
legających do nich. Szuafat dziś to labirynt maleńkich
zaśmieconych uliczek, nad którymi wiszą wielopiętrowe
domy, które w niektórych miejscach kompletnie zasłaniają
niebo. Szuafat pnie się w górę, bo ekspansja horyzontalna
180
powstrzymywana jest przez niedawno wybudowany Mur,
który oddziela go od Jerozolimy. Szuafat leży jednak na
wzgórzu, między blokami i balkonami, oprócz muru wi‑
dać sąsiednie wzgórze już na terenie Zachodniego Brzegu
z nowym osiedlem osadników – z nowoczesnymi domami
i nawodnionymi ogrodami.
Pracownicy UNRWA podkreślają, że Szuafat jest obo‑
zem trudnym, ponieważ w przeciwieństwie do obozów na
Zachodnim Brzegu jego mieszkańcy stanowią mieszaninę
uchodźców, Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu czy
mieszkańców Wschodniej Jerozolimy, którzy przepro‑
wadzają się tam, ponieważ obóz jest jednym z niewielu
miejsc gdzie można budować (patrz część Co dalej z Szu‑
afat?). Zróżnicowanie pod względem statusu prawnego,
historii i sytuacji społecznej, oznacza, że nie są tak zinte‑
growani jak ludzie w innych obozach. Szuafat, podobnie
jak inne obozy cierpi na przeludnienie i brak dostępu do
usług publicznych, które powinien dostarczać Izrael.
Co dalej z Szuafat?
Powstanie muru dookoła obozu jest obecnie najwięk‑
szym zmartwieniem dla jego mieszkańców. Większość
z nich ma dokumenty rezydentów Jerozolimy (tzw. Je‑
rusalem IDs). Te dokumenty to jedyny powód czynią‑
cy życie w Szuafat znośnym – pozwalają one na legalną
pracę w Jerozolimie i możliwość wydostania się z obozu.
Dziś ponad 70% mężczyzn pracuje w Jerozolimie bądź
w sektorze prywatnym. Od miesięcy jednak mieszkań‑
cy Szuafat spodziewają się najgorszego. „Skoro odcięli
nas murem, to pewnie niedługo odbiorą nam też moż‑
liwość legalnej pracy i przedostawania się na zewnątrz
muru” – mówi Mohammed, który pracuje jako kierow‑
ca. Strach przed utratą dokumentów pozwalających na
181
legalną pracę w Jerozolimie słychać w Szuafat ze wszyst‑
kich stron.
Biorąc pod uwagę Miejski Plan Rozwoju Jerozolimy
do 2020 r. i planowaną inżynierię demograficzną ma‑
jącą na celu zapewnienie trzykrotnej dominacji ludno‑
ści żydowskiej nad palestyńską, plan wyłączenia miesz‑
kańców Szuafat z granic miasta wydaje się bardzo
prawdopodobny. Pozwala na stosunkowo łatwe wyklu‑
czenie dużej część ludności palestyńskiej z Jerozolimy z
jednocześnie niewielkimi stratami terytorialnymi.
Oprócz muru istnieją inne symptomy tego, że Izrael
przestał interesować się obozem w Szuafat. W środku
obozu panuje bezkrólewie. Do Szuafat nie są dostarcza‑
ne również żadne usługi publiczne, mimo że jego miesz‑
kańcy płacą jerozolimskie podatki dokładnie takie same
jak Izraelczycy mieszkający w zachodniej Jerozolimie.
Do Szuafat nie przyjeżdżają śmieciarki, nie ma publicz‑
nej edukacji, nie ma opieki medycznej. Do środka obo‑
zu nie wjeżdżają izraelskie służby miejskie. „Jak coś się
dzieje możesz dzwonić na policję do upadłego. Nikogo
to nie interesuje” – mówią lokalni pracownicy UNRWA.
Jednocześnie, ponieważ Szuafat leży w zaanektowanej
przez Izrael części Jerozolimy, Autonomia Palestyń‑
ska nie ma nad tym obszarem żadnej jurysdykcji – nie
wpuszczane są wozy policyjne czy karetki. Autonomia
nie może też budować tam szkół. W Szuafat nikt więc
nie pilnuje porządku – miejsce prawie idealne do rozwo‑
ju wszelkich form zorganizowanej przestępczości.
W Szuafat nie ma planu zagospodarowania przestrzen‑
nego, więc nic nie można budować legalnie. Jednocze‑
śnie, jest to jedno z niewielu miejsc we Wschodniej Jero‑
zolimie, gdzie Palestyńczycy mogą budować domy bez
narażania się na groźbę wyburzeń jak w Beit Haninie czy
Silwanie.
182
Izraelski snajper na dachu domu w obozie Al‑Arrub.
Fot. Dominik Wach
al awda, czyli Powrót
Uchodźcy palestyńscy i ich potomkowie traktują sprawę
powrotu do swoich domów, z których zostali wysiedleni,
jako naturalne prawo, które zostało im bezprawnie ode‑
brane. Podkreślają, że „prawo do powrotu” do własnych
domów, nie może być traktowane jako „rzecz”, ale stano‑
wi ich własne, indywidualne i niezbywalne prawo i jego
przyznanie lub odebranie nie może zależeć od arbitral‑
nej decyzji Izraela. Ma ono też wielkie znaczenie moral‑
ne – jest symbolem niesprawiedliwości, która nie tylko
nie została naprawiona, ale też nie została uznane przez
Izrael. Prawo do powrotu wiąże się nie tylko z możliwością
fizycznego przyjazdu, ale również, a może przede wszyst‑
kim z moralną restytucją praw Palestyńczyków oraz pod‑
jęciem odpowiedzialności przez Izrael za wydarzenia z lat
1947‑48. Dla wielu przedstawicieli młodego pokolenia pa‑
183
lestyńskich uchodźców „prawo do powrotu” nie oznacza
więc konieczności fizycznego „powrotu” do Izraela, ale
przyznanie, że wysiedlenia miały miejsce, że rodziny mu‑
siały opuścić swoje domy i że mienie oraz ziemia palestyń‑
ska zostały im odebrane. Przyznanie prawa do powrotu,
oznaczałoby, że mogliby swobodnie przyjechać do Izraela,
i czuć się „jak u siebie”, a nie jak turyści we własnym kraju.
Takie symboliczne i moralne rozpoznanie praw uchodź‑
ców jest, w opinii wielu Palestyńczyków, jedynym sposo‑
bem na rekoncyliację i pierwszym krokiem w stronę bu‑
dowy porozumienia z Izraelem. Niezrealizowane prawo
do powrotu nie pozwala zapomnieć o utraconej ojczyź‑
nie przodków i rozbudza poczucie tożsamości narodowej.
Dla wielu Palestyńczyków „prawo do powrotu”, którego
synonimem są klucze do domów zostawionych w 1948 r.,
przechowywane w archiwach prawie każdej palestyń‑
skiej rodziny, stanowi podstawę palestyńskiej tożsamości
w diasporze i synonim walki o sprawiedliwość.
Obok imperatywu moralnego i historycznego, Palestyń‑
czycy powołują się w sprawie „prawa do powrotu” rów‑
nież na prawo międzynarodowe. Artykuł 13 Powszechnej
Deklaracji Praw Człowieka przyznaje każdemu prawo do
opuszczenia i powrotu do swojego kraju. Istnieje również
artykuł 11 Rezolucji 194 ONZ, która wzywa Izrael do
umożliwienia rodzinom palestyńskim prawa do powro‑
tu lub, jeśli nie skorzystają z tego prawa, przyznania im
rekompensaty za stracone mienie. ONZ warunkował też
przyjęcie Izraela do swojego grona naciskając na zapew‑
nienie uchodźcom prawa do powrotu lub przyznania im
rekompensaty. Rezolucja 194 była ponad 110 razy aktu‑
alizowana przez ONZ od czasu jej uchwalenia 11 grudnia
1948 r. i do dziś nie doczekała się realizacji.
184
Izrael nie chce się zgodzić na powrót uchodźców, gdyż
obawia się, że ich powrót podważyłby stosunki demogra‑
ficzne w kraju, w którym Palestyńczycy dziś stanowią 20%.
Gdyby wszyscy uchodźcy zdecydowali się na powrót na
swoje rodzinne tereny oznaczałoby to, że Żydzi przesta‑
liby być większością w kraju, który chce być państwem
„żydowskim”. Z perspektywy wielu Izraelczyków powrót
uchodźców traktowany jest jako zamach na egzystencję
Izraela. Izrael nieprzerwanie od 1948 r. nie uznaje prawa
do powrotu Palestyńczyków i odmawia wzięcia moralnej,
prawnej i fizycznej odpowiedzialności za powstanie pro‑
blemu uchodźców.
Sprawa powrotu jest szczególnie bolesna dla Palestyń‑
czyków w kontekście równolegle funkcjonującego w Izra‑
elu „prawa powrotu” dla wszystkich Żydów z całego świata,
które pozwala na imigrację – tzw. aliję do Izraela każdej
osobie, która udowodni, że jest ona bądź jej przodkowie
byli Żydami. Oznacza to, że każdy, kto ma żydowskie ko‑
rzenie nawet wśród swoich dalekich przodków ma prawo
do otrzymania obywatelstwa izraelskiego i imigrację do
Izraela, choć jego przodkowie nigdy nie mieszkali na te‑
renie historycznej Palestyny. Rodziny palestyńskie i ich
potomkowie takiego prawa zostali pozbawieni192.
192 Por. www.jewishagency.org/aliyah. Dla przykładu, ostatnią największą
falę przyjazdów do Izraela stanowili imigranci z byłego Związku Ra‑
dzieckiego. Biuro Statystyczne Izraela podaje, że w latach 1989‑2002
do Izraela przybyło w ramach „aliji” (czyli przyjazdu w ramach „pra‑
wa powrotu”) prawie 1,1 miliona ludzi. Z tej liczby około 26% nie było
uznanych za Żydów w świetle prawa żydowskiego, ale kwalifikowali się
do „powrotu” w ramach „prawa do powrotu” akceptującego dalsze po‑
chodzenie żydowskie czy bycie partnerem żydowskiego męża lub ży‑
dowskiej żony.
185
Sprawa powrotu w rozmowach pokojowych
Temat powrotu uchodźców palestyńskich pozostaje istot‑
ną kwestią w konstrukcji trwałego porozumienia między
Palestyńczykami a Izraelczykami. Pomimo wielu prób za‑
chęcenia obydwóch stron do rozmów dopiero w latach
90. pojawiły się pierwsze, nieskuteczne próby rozwiązania
trwającego konfliktu.
Na przestrzeni lat „powrót uchodźców” był też w różny
sposób rozumiany i wyobrażany przez różnych interesa‑
riuszy konfliktu. Z perspektywy OWP początkowo temat
„powrotu” był logiczną konsekwencją „wyzwolenia”, o któ‑
re walczyła organizacja Arafata. W zgodzie z logiką OWP
po „uwolnieniu” Palestyny od syjonistów powrót uchodź‑
ców byłby naturalną konsekwencją. W latach 70. strategia
OWP zaczęła się zmieniać i stawać bardziej pragmatycz‑
na – „wyzwolenie” zostało zastąpione myśleniem o usta‑
nowieniu własnej suwerenności na okupowanych przez
Izrael terytoriach palestyńskich. W latach 80., szczególnie
w kontekście pierwszej intifady i przeniesienia palestyń‑
skiego centrum politycznego z diaspory do kraju, w strate‑
gii OWP postępowało dalsze osłabienie utożsamiania idei
powrotu z całkowitym „wyzwoleniem” na rzecz budowy
własnej suwerenności w granicach z 1967 r.193
Trwające od początku lat 90. rozmowy pokojowe nie
przyniosły rozwiązania problemu uchodźców, ale do‑
193 H. L. Schultz, The Palestinian Diaspora. Formation of identities and politics of homeland, Routlege, Londyn 2003, s. 140‑161. W ostatnich można
zaobserwować również podobną ewolucję poglądów Hamasu kontro‑
lującego Strefę Gazy, który choć nadal formalnie nie „uznaje” państwa
Izrael, deklaruje ustami swych przywódców przystanie na porozumie‑
nie, dotyczące budowy palestyńskiej państwowości w granicach z 1967
r. w zamian za możliwość powrotu uchodźców i zakończenie okupacji,
por. A. Tamimi, Hamas: unwritten chapters, Hurst & Co, Londyn 2007.
186
prowadziły do ewolucji myślenia politycznego o tym, jak
mógłby wyglądać ich powrót. Bazą rozmów pokojowych
stanowiły Rezolucje 242 oraz 338, w których Rada Bez‑
pieczeństwa wzywała Izrael do wycofania się z terytoriów
zajętych w 1967 i 1973 r. w zamian za uznanie Izraela.
Przyjęcie tych rezolucji jako podstawy rozmów oznaczało,
że ich centralnym tematem jest wycofanie się armii izra‑
elskiej z terenów zajętych w 1967 r. i ustanowienie suwe‑
renności palestyńskiej na terenach okupowanych, a nie
powrót do uchodźców do swoich domów, które w więk‑
szości znajdują się w granicach z 1948 r.
Porozumienia z Oslo ustanawiały Autonomię Pale‑
styńską, która posiadała kontrolę nad niewielką częścią
terenów okupowanych i budowały obietnicę stopniowe‑
go przejęcia kontroli nad całością Zachodniego Brzegu
i Gazy. Temat powrotu uchodźców nie był przedmiotem
negocjacji. Razem z granicami nowych państw oraz statu‑
su Jerozolimy został zakwalifikowany do działki „tematów
trudnych”. Miały być one przedmiotem ostatecznej umo‑
wy pokojowej, która nigdy nie doszła do skutku194.
W kwestii podejścia do problemu uchodźców negocja‑
cje w Oslo wyznaczały jednak nowe spojrzenie przywódz‑
twa OWP na problem powrotu. OWP w coraz mniejszym
stopniu mówiło o „prawie do powrotu”, jako indywidual‑
nym prawie rodzin palestyńskich do powrotu do własnych
domów, a coraz częściej skłaniało się do zbiorowego ro‑
zumienia „prawa do powrotu” – jako powrotu do przy‑
szłego państwa palestyńskiego. Takie przeformułowanie
idei „prawa do powrotu” i koncentracja rozmów pokojo‑
wych wyłącznie na kwestii Zachodniego Brzegu i Gazy,
194 Zob również: N. Guyatt, The Absence of Peace. Understanding the IsraeliPalestinian Conflict, Zed Books, Londyn 1998.
187
po krótkiej euforii Palestyńczyków związanej z otrzyma‑
niem namiastki suwerenności, wywołała wiele frustracji
wśród uchodźców, którzy poczuli się rozczarowani po‑
stawą OWP. Dla wielu uchodźców to obszary Palestyny
zajęte przez Izrael były ich prawdziwym domem. Prze‑
siedlenie do Gazy albo na Zachodni Brzeg nie oznaczało
dla nich powrotu do ich domów. Patrząc retrospektywnie
Porozumienia z Oslo ani nie utorowały drogi do budowy
palestyńskiej suwerenności wewnątrz granic z 1967 r., ani
nie rozwiązywały problemu uchodźców.
Powstanie Autonomii Palestyńskiej umożliwiło pewnej
części palestyńskiej diaspory osiedlenie się na terenach, któ‑
re znalazły się pod kontrolą palestyńską w ramach procesu
z Oslo. Dotyczyło to głównie ludzi związanych z instytucja‑
mi nowopowstałej Autonomii Palestyńskiej oraz Palestyń‑
czyków z zagranicznym obywatelstwem, lecz w niewielkim
stopniu umożliwiło przesiedlenie uchodźcom z obozów Li‑
banie, Syrii czy Jordanii. W ramach tego ruchu na Zachodni
Brzeg przyjechało między 60 tys. a 100 tys. osób195.
Podczas kolejnej fali rozmów pokojowych w Camp
David w 2000 r. (zakończonej niepowodzeniem), Izrael
zaoferował „humanitarny kompromis”, który umożliwił‑
by powrót małej ilości Palestyńczyków do Izraela, bazu‑
jąc na regulowanym przez Izrael procesie „reunifikacji
rodzin”. To oznaczało, że Izrael nadal nie uznałby Rezo‑
lucji 194 ONZ jako podstawy takiego działania ani żad‑
nej prawnej czy moralnej odpowiedzialności za problem
uchodźców, ale umożliwiłby repatriację niewielkiej liczby
rodzin w ramach indywidualnych przypadków. W 2001 r.
w świetle fiaska Camp David i fali przemocy w przededniu
195 J. Hammer, Palestinians Born in Exile. Diaspora and the Search of Homeland, University of Texas Press 2005.
188
wybuchu Drugiej Intifady Bill Clinton w czasie negocja‑
cji, zaproponował formułę, w której „prawo do powro‑
tu” zostałoby zaakceptowane jako prawo indywidualne
w zgodzie z duchem Rezolucji 194, ale powrót na tereny
Izraela były możliwy tylko w bardzo niewielkim wymia‑
rze (jedna z propozycji mówiła o 15 tys. rocznie przez 3
lata). Negocjacje ostatniej szansy w Tabie poczyniły naj‑
większy postęp w kwestii uchodźców, do którego żadne
wcześniejsze i późniejsze rokowania się nie zbliżyły. Każ‑
dy z uchodźców miałby do wyboru pięć opcji; otrzyma‑
nie pełni praw w obecnym miejscu zamieszkania łącznie
z obywatelstwem, imigrację do nowego palestyńskiego
państwa, przemieszczenie się na terytorium otrzymane‑
go w ramach „wymiany ziemi”, imigrację do państwa trze‑
ciego i w ostateczności powrót do Izraela. Pierwszeństwo
otrzymaliby Palestyńczycy pozostający w obozach w Li‑
banie. Kwoty imigracyjne ostatniej opcji miały być dużo
niższe niż w przypadku pozostałych możliwości po to, aby
dodatkowo zniechęcić aplikujących do powrotu. Izrael
zażądał 15‑letniego okresu realizacji kwoty. Wszystkie te
opcje wzięte pod uwagę razem miałyby oznaczać realiza‑
cję Rezolucji 194 i umożliwienie uchodźcom palestyńskim
„powrotu do swoich domów”, a Izrael po raz pierwszy miał
uznać „współudział w wyrządzeniu krzywdy Palestyń‑
czykom”. Pogarszający się polityczny klimat zarówno po
stronie palestyńskiej jak i izraelskiej sprawił, że nie było
przyzwolenia po żadnej ze stron na taki kompromis. Ne‑
gocjacje zostały przerwane i formuły Clintona finalnie nie
zaakceptowano.
Poza politycznym stołem negocjacyjnym po obydwóch
stronach konfliktu pojawiają się pomysły w jaki sposób po‑
wrót Palestyńczyków mógłby wyglądać. Dla przykładu, pa‑
lestyński pisarz i dyplomata Abu Sitta podkreśla, że jedynie
189
Obóz uchodźców Al‑Amari.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
mniejszość Izraelczyków żyje w dawnych wioskach pale‑
styńskich i są oni skupieni w ruchu kibuców. Kibuce zajmo‑
wały ziemię należącą do Palestyńczyków, ale nie budowały
na miejscu wiosek, bo architektura wiosek nie pasowała do
„socjalistycznej” wizji ruchu kibucnikowskiego. Podkreśla
on, że powrót uchodźców jest nie tylko możliwy, ale i wy‑
konalny. Oznaczałby on konieczność znalezienia kompro‑
misu z upadającym od wielu lat ruchem kibuców (ok. 200
tys. osób), ale nie wiązałby się z wysiedlaniem nikogo ze
swoich domów196. Izraelski naukowiec Dan Rabinowitz za‑
uważa, że nie ma możliwości powrotu do sytuacji z 1948 r.
i że wszelkie koncepcje powrotu, które oznaczałyby powrót
wszystkich uchodźców są niemożliwe. Postuluje on kwo‑
tę 200 tys. osób, które mogłyby wrócić. W jego opinii to
196 S. Abu‑Sitta, S. „The Right of Return is Inevitable” (w:) The Washington
Report on the Middle East, Vol. XXIX, No. 9/2010.
190
jest kwota, którą Izrael mógłby zaabsorbować bez groźby
destabilizacji sytuacji w kraju. Jest ona sumą wszystkich
żyjących jeszcze Palestyńczyków, którzy doświadczyli
wydarzeń Nakby bezpośrednio. Izraelska organizacja Zo‑
chrot zajmująca się edukacją Izraelczyków na temat Nakby
tworzy plany poszczególnych wiosek, które umożliwiłyby
powrót uchodźców i ich akomodację wewnątrz społeczeń‑
stwa. Na koniec warto odnotować pojawiające się inicjaty‑
wy oddolne związane z prawem do powrotu. W ostatnich
miesiącach 2013 r. do kilku zniszczonych wiosek palestyń‑
skich wrócili uchodźcy wewnętrzni – m.in. do Kufr Bi‑
riam i Iqeitu – wiosek na północy dzisiejszego Izraela – na
własną rękę. Choć władze izraelskie zakazują im powrotu
i odbudowy zniszczonych domów, mieszkańcy dawnych
wiosek i ich następcy mieszkają w namiotach w zachowa‑
nych ruinach swoich miejscowości.
Z wyjątkiem ostatnich oddolnych akcji, żadna z dys‑
kutowanych inicjatyw nie doczekała się do dziś realizacji.
Tymczasem wysiedlenia ludności palestyńskiej z Jerozoli‑
my Wschodniej i Zachodniego Brzegu nasiliły się zwłasz‑
cza po podpisaniu porozumień w Oslo. To wszystko spra‑
wia, że palestyńska Nakba nie może być traktowana jako
wydarzenie historyczne, ale jako proces, który trwa i po‑
stępuje do chwili obecnej.
Podsumowanie
Celem tego rozdziału było przybliżenie tematu wysiedle‑
nia Palestyńczyków z terenów Palestyny w jego kontekście
historycznym, społecznym i politycznym starając się po‑
kazać problem uchodźców z perspektywy szerszej niż tyl‑
ko humanitarna, która jest obecna relacjach medialnych.
Bazując na dostępnych źródłach organizacji międzynaro‑
191
dowych oraz analizach historyków palestyńskich oraz No‑
wych Historyków izraelskich niniejszy rozdział przybliżał
wydarzenia z 1947‑1948 r., które doprowadziły do wysie‑
dlenia ponad 750 tys. Arabów Palestyńskich zamieszku‑
jących tereny historycznej Palestyny. Artykuł dowodził,
że ucieczka rodzin palestyńskich nie była nieuchronną
konsekwencją działań wojennych, ale miała w znacznym
stopniu charakter strategicznych czystek etnicznych, re‑
alizowanych przez oddziały syjonistyczne w sposób pla‑
nowy tak, aby zapewnić judaizację terenów należących do
przyszłego państwa i zatarcie arabskiego charakteru kra‑
jobrazu historycznej Palestyny. Jak wykazywałam powy‑
żej problem uchodźców palestyńskich, który po traumie
wydarzeń wojennych uznawany był za tymczasowy stał
się trwały w swojej tymczasowości. W 2011 r. prawie 25%
palestyńskich uchodźców nadal żyło w obozach, w któ‑
rych warunki życiowe są coraz trudniejsze. W rozdzia‑
le przybliżono w jaki sposób wygląda codzienność życia
obozowego Palestyńczyków. Obozy cierpią na przeludnie‑
nie oraz brak podstawowych usług. Dodatkowo nieuregu‑
lowany status uchodźców w większości arabskich państw
przyjmujących związany z brakiem obywatelstwa czy
możliwości podjęcia swobodnego zatrudnienia. Państwa
arabskie przez wiele lat, z różnych względów utrudnia‑
ły i utrudniają pełną integrację uchodźców palestyńskich
w ramach swoich społeczeństw, wykorzystują ich sytuację
od lat jako kartę przetargową i sposób wywierania presji
na Izrael. Wreszcie, rozdział omawiał problem „prawa do
powrotu” w kontekście Bliskowschodniego Procesu Po‑
kojowego oraz przedstawiał wybrane scenariusze przy‑
szłości uchodźców palestyńskich i sposoby interpretacji
„prawa do powrotu”, które w żadnym ze swoich wymiarów
nie doczekały się realizacji.
192
To wszystko sprawia, że perspektywa rozwiązania pro‑
blemu uchodźców i ich potencjalnego powrotu, ponad 65
lat po wydarzeniach z lat 1947‑1948 pozostaje niepewna
i mało optymistyczna. W ostatnich latach na horyzoncie
politycznym nie pojawiła się też żadna realna perspekty‑
wa rozwiązania problemów uchodźców – ani w ramach
procesu politycznego, ani na poziomie symboliczno‑mo‑
ralnym. Niniejszy tekst dowodzi, że szczególnie w przy‑
padku coraz większej rzeszy uchodźców urodzonych
poza historyczną Palestyną i poza obozami, ten ostatni
wymiar ma szczególne znaczenie. Jednocześnie postępu‑
je dalsza kolonizacja Zachodniego Brzegu przez żydow‑
skich osadników, którzy w swoim ekstremalnym skrzydle
nie tylko odmawiają Palestyńczykom prawa do powrotu
na terytoria z 1948 r., ale też uważają Zachodni Brzeg za
terytorium należące do Żydów. Palestyńczycy stopnio‑
wo są wysiedlani z kontrolowanej przez Izrael Strefy C
Zachodniego Brzegu (62% terenu) i ze Wschodniej Jero‑
zolimy. To wszystko utrudnia również myślenie o „po‑
wrocie” już nie jako prawie indywidualnym do powrotu
do domów pozostawionych i zniszczonych w 1948 r., ale
kolektywnym prawie do powrotu (albo raczej przyjazdu)
do nowego państwa palestyńskiego w granicach z 1967 r.,
które posiadałoby terytorialną suwerenność, polityczną
niezależność i stabilność ekonomiczną. Wreszcie, trwają‑
ca od kilku lat wojna domowa w Syrii w szczególny sposób
dotyka uchodźców palestyńskich, którzy po raz kolejny
zostali zmuszeni do ucieczki zasiedlając przepełnione
obozy w Libanie i szukając schronienia w Jordanii, co do‑
prowadziło do nowej katastrofy humanitarnej. Sytuacja
palestyńskich uchodźców, w 65 lat po ich pojawieniu się
w regionie, pozostaje więc dramatycznie trudna, a per‑
spektywy na poprawienie ich sytuacji politycznej – wątłe.
193
teksty blogowe i publicystyczne
ŻYCIE W OBOZIE DLA UCHODŹCóW
30 sierpnia 2007, Łukasz Pałka
Za niecały miesiąc Muhammad skończy 22 lata. Od uro‑
dzenia mieszka w Balata Refugee Camp, największym
na Zachodnim Brzegu Jordanu obozie dla uchodźców.
Razem z nim w domkach na niewielkim kawałku ziemi
w pobliżu Nablusu żyje około 25 tys. osób, wśród nich
wiele dzieci. Uczą się w dwóch szkołach dla chłopców
i dwóch dla dziewcząt. I chociaż nie mają wielkich szans
na poprawę swojego losu, uśmiechają się i są bardzo ser‑
deczni. Chętnie rozmawiają i opowiadają o sobie.„Pół
roku temu starałem się o wyjazd do Szwecji – opowiada
Muhammad – nie dali mi pozwolenia. Nie wiem dlacze‑
go, co ze mną nie tak?”, rozkłada ręce. Ale po chwili do‑
daje „teraz już nie chcę nigdzie wyjeżdżać. Nawet gdy‑
bym miał taką możliwość, nie mogę tego wszystkiego
zostawić. Tu jest moje życie, rodzina, przyjaciele. Chyba
bym nie zasnął, gdybym każdej nocy nie słyszał strza‑
łów” – mówi.
Właśnie od strzałów izraelskiego wojska w 2002 r. stra‑
cił kilku przyjaciół, z którymi mieszkał. „Czołgi pojawiły
się na górze – pokazuje na pobliskie wzniesienia – żoł‑
nierze weszli też do naszych szkół, niszczyli domy. Pale‑
styńczycy, którzy zginęli wtedy w walkach z armią izra‑
elską, są w obozie traktowani jak męczennicy. Ich zdję‑
cia można znaleźć na drzwiach sklepów i domów, a tak‑
że na pobliskim cmentarzu.”
W obozie spotykam kobietę, która zaprasza do siebie
na herbatę, zgodnie ze zwyczajem – niezwykle słodką
i obowiązkowo z liściem mięty. Prosi jedynie, bym nie
robił jej żadnych zdjęć. Razem z jej mężem siadamy
194
w maleńkim pokoju. Na ścianach wiszą fotografie ich
dzieci. Na jednej z nich – Mohanad, syn, który w wie‑
ku 17 lat zginął w samobójczym ataku w Tel Awiwie. Tę
samą podobiznę jego matka nosi jako medalik.„Był rok
2002, tuż po wybuchu kolejnej intifady. Mój syn znik‑
nął na kilka dni. Gdy do niego dzwoniłam, mówił, że jest
ze swoimi przyjaciółmi, że wszystko w porządku”, wspo‑
mina kobieta. Tymczasem 17‑latek przypiął wybuchowy
pas i wysadził się w powietrze. „Zawsze powtarzałam
mu, żeby nigdy się nie narażał, że chcę mieć całą rodzi‑
nę przy sobie”, wspomina jego matka ze łzami w oczach.
Po kilku dniach od zdarzenia izraelska armia wkroczy‑
ła do obozu. Zrównała z ziemią dom, w którym miesz‑
kała rodzina zamachowca. Jego odbudowanie zajęło rok.
Jeszcze dłużej, bo aż trzy lata, spędził w izraelskim wię‑
zieniu jej najstarszy syn, dzisiaj 25‑latek. Nasza rozmo‑
wa trwa niecałe pół godziny. Przy pożegnaniu kobieta
mówi, „Mam nadzieję, że jeszcze nas kiedyś odwiedzisz.
Inszallah.”
To słowo można tu usłyszeć na każdym kroku. Oznacza
mniej więcej tyle, co: „jeżeli Bóg pozwoli”. Ma ono zna‑
czenie zwłaszcza w tym, okupowanym od 40 lat kraju.
Bo wszyscy Palestyńczycy wiedzą, że tutaj niczego nie
da się przewidzieć.
PIERWSZY TURNIEJ W OBOZIE DLA UCHODŹCóW
14 maja 2007, Bartłomiej Czudek
Boisko w Tulkarem znajduje się na tyłach miejscowe‑
go komisariatu. Już z daleka słychać gwar na trybunach.
Wszyscy oczekują gwizdka sędziego, który rozpocznie
inauguracyjny mecz pierwszego Turnieju Obozów dla
Uchodźców w Piłce Nożnej „Prawo do Powrotu”. W tur‑
nieju weźmie udział siedem drużyn reprezentujących
obozy Dżenin, al‑Amari (Ramallah), al‑Ain (Nablus),
195
Balata, Nur Szams (Tulkarm) oraz Tulkarem Camp. Ten
ostatni wystawia dwa zespoły, jednemu z nich będziemy
dzisiaj kibicować.
Markaz Szabab Tulkarem ‑ Centrum Młodzieży w Obo‑
zie Tulkarm stara się na różne sposoby aktywizować
swoich mieszkańców. Organizuje m.in. lekcje angiel‑
skiego (prowadzone przez naszych wolontariuszy), kur‑
sy komputerowe czy szkolenia zawodowe, ale drużyna
piłkarska jest jego największą chlubą.
„W sezonie 2005/2006 udało nam się wywalczyć mistrzo‑
stwo Zachodniego Brzegu, uznawane za mistrzostwo
Palestyny, gdyż drużyny ze Strefy Gazy z oczywistych
względów nie mogą brać udziału w rozgrywkach ligo‑
wych” – opowiada z dumą w głosie Tajsir Ahmad, dyrek‑
tor Centrum. „Dzięki temu nasza drużyna we wrześniu
2006 r. pojechała do Maroka, aby reprezentować nasz
kraj w Lidze Mistrzów Krajów Arabskich.”
Piłkarze Markaz Shabab Tulkarem grają za darmo,
a buty i stroje kupuje się za pieniądze zebrane wśród
mieszkańców miasta. Nieraz aby zdążyć na popołudnio‑
wy mecz wyjazdowy, drużyna musi wyruszyć w dro‑
gę z samego rana, gdyż przeprawa przez check‑pointy
może zająć kilka godzin. Sam turniej ma być okazją do
rozpropagowania idei prawa do powrotu i przypomina
jak ważna dla mieszkańców obozów jest nierozwiązana
do dzisiaj kwestia wypędzeń 1948 r. O zawodach ma być
głośno nie tylko w mediach palestyńskich – zaintereso‑
wanie wyraziła również telewizja Al Jazeera. Rozgrywki
to nie tylko wydarzenie sportowe. Są one również wyra‑
zem niesłabnącej – mimo upływu 60 lat – nadziei kilku
pokoleń uchodźców, że kiedyś będzie im dane powrócić
w rodzinne strony. P.S. Piłkarze Markaz Szabab Tulka‑
rem mimo swojej wyraźnej przewagi, nie potrafili utrzy‑
mać wywalczonej do przerwy przewagi 1:0 i w drugiej
196
połowie meczu bardzo ambitnie grająca drużyna Dże‑
ninu zdołała strzelić wyrównującego gola. Ostateczny
wynik 1:1 nie usatysfakcjonował zawodników obu stron,
którzy mieli również wiele uwag do pracy sędziego. Po
końcowym gwizdku palestyńska policja musiała roz‑
dzielać na boisku kilkudziesięcioosobową grupę krew‑
kich piłkarzy, działaczy i części publiczności. Cóż, futbol
na całym świecie wyzwala równie gorące emocje.
MARZENIA O POWROCIE
12 czerwca 2007, Bartłomiej Czudek
Biblioteka Publiczna w Tulkarem mieści się w budyn‑
ku władz miasta. Ibrahim Zakuot, dyrektor i dusza tej
instytucji tradycyjnie podejmuje nas w swoim gabine‑
cie filiżanką piekielnie mocnej kawy. „Biblioteka została
założona w 1956 r., jednak już dwa lata później władze
jordańskie nakazały jej zamknięcie, ponieważ były z nią
związane środowiska lewicowe, a co za tym idzie nie‑
przychylne monarchii haszymidzkiej. W czerwcu 1967 r.
Jordańczycy po prostu odjechali na wschód, a Tulkarem
zostało zajęte przez Izraelczyków bez jednego wystrzału.
Ludzie na początku nawet pozytywnie zareagowali na
tę zmianę. Poprawiły się warunki ekonomiczne, można
było pracować w Izraelu, pojechać nad morze. Bibliote‑
ka znowu zaczęła działać. Ja sam byłem wtedy nauczy‑
cielem historii. W 1969 r. zostałem internowany jako je‑
den z pierwszych palestyńskich ‘osób będących zagroże‑
niem dla bezpieczeństwa’ pod izraelską okupacją. Wię‑
ziono mnie bez wyroku przez dwa lata. Kiedy wysze‑
dłem na wolność w 1971 r., izraelskie władze zakazały
mi wykonywania zawodu nauczyciela. Nie mając środ‑
ków na utrzymanie rodziny, poszedłem prosić o pomoc
ówczesnego burmistrza miasta. Ten zaproponował mi
stanowisko dyrektora biblioteki i tak kieruje już tą in‑
197
stytucją od 36 lat. Na początku mieliśmy 3 tys. książek”
– ciągnie dalej z pasją Ibrahim. „Dzisiaj księgozbiór liczy
30 tys. pozycji, w tym 11 tys. w języku angielskim i kilka‑
set po francusku. Cóż z tego, skoro od ponad dwóch lat
nie zakupiliśmy prawie nic nowego. Przed drugą intifa‑
dą nasz roczny budżet wynosił ok. 200 tys. szekli (ok. 50
tysięcy dolarów). Teraz dysponujemy 1/10 tej sumy. Za‑
trudniamy 8 osób, mamy ok. 4 tys. subskrybentów, któ‑
rzy za prawo wypożyczania książek do domu płacą rocz‑
nie symboliczne 25 szekli. Natomiast czytelnia na miej‑
scu jest darmowa, podobnie jak korzystanie z kilku sta‑
nowisk komputerowych z dostępem do Internetu.”
Za plecami dyrektora wisi na ścianie trójwymiarowa, pla‑
styczna mapa fizyczna mandatowej Palestyny. Ibrahim
odwraca się, podążając za moim spojrzeniem. „Wszyscy
mamy ją w sercu” – mówi. „Ja sam urodziłem się w 1947 r.
w al‑Madżdal. Dzisiaj to izraelski Aszkelon. W 1948 r.
Żydzi dali mojej rodzinie propozycję nie do odrzucenia.
Do egipskiej Gazy było kilkanaście kilometrów, jednak
moja matka, która miała jordański paszport zdecydowa‑
ła się na wyjazd na Zachodni Brzeg. I tak moja rodzina
znalazła się na wygnaniu w Tulkarem. Przez długie lata
po 1967 r. nigdy nie odważyliśmy się na odwiedziny ro‑
dzinnego miasta, jednak w 1980 r. mama zadecydowała:
‘Synu, zabierz mnie do al‑Madżdal’. Nie byłem do koń‑
ca przekonany czy to najlepszy pomysł, ale w końcu nie
mogłem się już dalej opierać. Wsiedliśmy do auta i po‑
jechaliśmy do Aszkelonu. Już kiedy minęliśmy rogatki
miasta, moja matka zaczęła płakać. Pamiętała topogra‑
fię miasta co do metra, mimo całkowitych zmian i upły‑
wu ponad 30 lat. Wskazywała na lewo i prawo: „O, tu
stał meczet. A tutaj był sklep twojego wuja, tam warsztat
innego krewnego”. Nagle krzyknęła: „Stop!” Zatrzymali‑
śmy się przed jakimś domem. Jej twarz stężała. Podeszła
do drzwi i zapukała. Otwarła nam jakaś jemeńska Ży‑
198
dówka. Od razu pojęła kim jesteśmy. Spytała tylko: „To
wasz dom?” Moja matka bez słowa odepchnęła ją na bok,
chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do środka. Wskazała
na jeden z pokoi i powiedziała: „Spójrz synu, tutaj Cię
urodziłam”. Później zaczęła rozpaczać. Musiałem ją siłą
wyciągnąć z tego domu i wsadzić do samochodu. Już ni‑
gdy później nie wróciliśmy do al‑Madżdal.”
Historia Ibrahima Zakuota dotykająca kwestii prawa do
powrotu, to jedna z wielu jakie słyszałem. Palestyńczycy
w rozmowach ze mną nigdy nie poruszali np. tak draż‑
liwej sprawy, jak ewentualny przyszły status Jerozolimy,
natomiast wypędzenia 1948 r. i nadzieja na powrót do
ojczystych stron, jest prawie zawsze obecna w ich hi‑
storiach. Wielu ludzi z obozu dla uchodźców w Tulka‑
rem drugiego co do wielkości obozu dla uchodźców na
Zachodnim Brzegu Jordanu mówiło mi, że część jego
mieszkańców wyemigrowała do Włoch. Niektórzy od‑
rzucili jednak tę możliwość, aby nie stracić w przyszło‑
ści szansy na powrót do swoich domów. Chyba najsmut‑
niejsze w tym wszystkim jest to, że nie wierzy w to już
nikt oprócz nich. Oczywistym jest, że gdyby w przyszło‑
ści doszło do trwałego porozumienia izraelsko‑palestyń‑
skiego zakładającego rozwiązanie dwupaństwowe, rezy‑
gnacja z prawa do powrotu byłaby podstawowym wa‑
runkiem takiej umowy. Jednak nikt z polityków nie ma
odwagi powiedzieć tym ludziom w twarz, żeby wyzby‑
li się marzeń o powrocie. Również dla ościennych kra‑
jów arabskich, palestyńscy uchodźcy byli przez 60 lat
jedynie kartą używaną w grze o władzę. Trudno nawet
wyobrazić sobie co się stanie, gdy pewnego dnia któryś
z palestyńskich przywódców podpisze z Izraelem poro‑
zumienie, w którym zrzeknie się prawa do powrotu. To,
że obozy są tykającą bombą zegarową, widać teraz jak na
dłoni w Libanie. Są one wyrzutem sumienia nie tylko dla
Izraela, ale dla całego świata arabskiego.
199
GDZIE NAWET BEDUIN NIE JEST JUŻ WOLNY
20 września 2014, Zuzanna Oniszczuk‑Gaik
Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi mi do głowy, gdy
myślę o Beduinach to wolność. Wolność przemiesz‑
czania się i życia w ten sam sposób, w jaki żyli przod‑
kowie setki lat temu, wolność wyboru gdzie się jest i co
się robi. Ta podstawowa wartość kształtująca życie Be‑
duinów jest w Palestynie obecnie mocno ograniczona.
Prawdziwym domem palestyńskich Beduinów jest pu‑
stynia Negew. Dziś żyje tam 200 tys. Beduinów, którzy
są teoretycznie obywatelami Izraela, ale w praktyce ich
status nie jest równy statusowi izraelskich Żydów. Prze‑
ciwnie do tego, co może się nam wydawać, Beduini z Pa‑
lestyny w dużej części są właścicielami ziemi, na której
przebywają. Władza osmańska zatwierdziła obowiązu‑
jące na pustyni Negew podziały między plemionami i ta
decyzja została później potwierdzona przez Brytyjczy‑
ków. Wielu Beduinów posiada akty własności, a mimo
to Izrael nie chce uznać ich osad, więc wioski pozostają
„nielegalne” według izraelskiego prawa. Oznacza to, że
mogą być w każdej chwili zburzone, a poza tym nie są
i nie będą podpięte do sieci wodnej i elektrycznej, a pań‑
stwo nie zapewni im dostępu do służby zdrowia czy edu‑
kacji. Nie są to jedyne problemy Beduinów. Między ro‑
kiem 1948 a 1967 władze Izraela wydały wiele przepi‑
sów, które pozwoliły im zagarnąć dużą część ziemi na
cele rolnicze, „naturalne rezerwaty” oraz strefy wojsko‑
we. W efekcie teren, po którym mogą się poruszać Be‑
duini, jest obecnie zdecydowanie mniejszy niż w prze‑
szłości. Miasta i osady palestyńskich nomadów w prze‑
ważającej części umieszczone są na wyznaczonym przez
Izrael terenie nazwanym Sijadż (arab. ogrodzenie). Be‑
duini zamiast wcześniejszych 13 tys. km2 (powierzch‑
nia pustyni Negew), teraz mają do dyspozycji tylko 1,2
tys. km2. Nam może się to wydawać relatywnie dużym
200
obszarem, ale nie jesteśmy Beduinami i inaczej pojmu‑
jemy przestrzeń i wolność. Beduini są przywiązani do
swojej ziemi, i jest to przywiązanie niemal duchowe. Ich
kultura, tradycja oraz styl życia są z nią ściśle związane.
Beduini mieszkający dziś na Zachodnim Brzegu przy‑
byli tu właśnie z pustyni Negew w roku 1948. Pierwsza
grupa zatrzymała się w okolicach Hebronu, ale wkrótce
stało się tam ciasno, więc Beduini ruszyli dalej, by osie‑
dlić się w sąsiedztwie Jerozolimy, a potem także w Do‑
linie Jordanu. Oczywiście, musieli się dostosować do
nowych warunków. Z rozległych pustynnych terenów,
przenieśli się do przestrzeni nie tylko inaczej ukształ‑
towanej, ale też fizycznie ograniczonej przez innych Pa‑
lestyńczyków – zarówno uchodźców, jak i tych, którzy
mieszkali na Zachodnim Brzegu przed Nakbą. Na to,
przez lata, władze Izraela nałożyły kolejne ograniczenia.
Chcąc nie chcąc, Beduini na Zachodnim Brzegu musieli
zmienić swoje przyzwyczajenia. Obecnie prowadzą je‑
dynie pół‑nomadyczny styl życia i nie przemieszczają się
już na wielkich powierzchniach terenu. Niektórzy już
w ogóle nie ruszają się ze swoim dobytkiem, niezależnie
od pory roku. Brak dostępu do rzeki Jordan czy źródeł
oraz konieczność kupowania wody zmusiła ich także do
zmniejszenia liczby zwierząt w stadzie. Wprawdzie ho‑
dowla dalej stanowi podstawę ich egzystencji, ale spora
część rodzin zajmuje się teraz także uprawą roślin, a nie‑
którzy młodzi mężczyźni pracują nawet w żydowskich
osiedlach. Przymusowy podział plemion doprowadził
do upadku ustanowionych struktur społecznych. Kla‑
ny i plemiona miały wcześniej swoje rady, usankcjono‑
waną władzę, ale Nakba sprawiła, że utracili kontakt
ze swoimi liderami. Stąd też wywodzi się kolejny pro‑
blem – Beduini nie mają swojej reprezentacji politycz‑
nej, nie są uznani za mniejszość narodową i przez to ich
głos nie jest brany pod uwagę w procesie decyzyjnym.
Ostatnio jednak poczyniono pierwszy krok, by tę sytu‑
201
ację poprawić i stworzono coś na kształt zunifikowanej
rady palestyńskich Beduinów, w której skład wchodzą
reprezentanci 9 plemion. Bedouin Protection Committee (bo tak się nazywa to nowoutworzone ciało) skupia
się przede wszystkim na zablokowaniu izraelskich pla‑
nów zamknięcia Beduinów w wyznaczonych z góry wio‑
skach i obozach. Na Zachodnim Brzegu żyje 40 tys. Be‑
duinów, z czego 30 tys. w strefie C. Zdarza się, że miesz‑
kają w całkowicie lub częściowo zamkniętych strefach
wojskowych (bo to ogromny teren Doliny Jordanu, sza‑
cowany na 56%). W związku z powyższym sytuacja Be‑
duinów na Zachodnim Brzegu jest bardzo skompliko‑
wana – nie są właścicielami ziemi, na której przebywa‑
ją, mieszkają w strefie C, więc ich namioty i zagrody dla
zwierząt są stale zagrożone rozbiórką, a w dodatku żyją
blisko osadników.
Wioska Sateh al‑Bahr (arab. Poziom Morza) pasuje do
tego opisu. Leży przy drodze nr 1 prowadzącej do Jero‑
zolimy i sąsiaduje z osiedlem Mizpe Jericho, ale władze
Izraela twierdzą, że to strefa wojskowa i stale ją monito‑
rują. Widmo rozbiórki wisi w powietrzu. Wioska należy
do plemienia Dżahalin (Jahaleen), a baraki tutaj wyglą‑
dają inaczej niż w miejscach, które widziałam wcześniej
– są ze srebrnej blachy, mają małe okna i wyglądają na
nowe. Każdy z nich jest też opatrzony niewielkim logo
Unii Europejskiej. Khalil i jego syn Dżamil al‑Hamma‑
din, przedstawiciele wioski, wyjaśniają, że baraki otrzy‑
mali od UE w 2012 r. i chociaż ciąży na nich nakaz wy‑
burzenia, obecnie jest on zawieszony, bo sprawa została
złożona do sądu. Niedawno mieszkańcy Sateh al‑Bahr
dostali też baraki na schronienia dla zwierząt. Musieli
wprawdzie zapłacić za nie 800 szekli, ale 4,2 tys. dopłaci‑
ła UE. Długo się jednak nimi nie nacieszyli – tego same‑
go dnia przyjechali przedstawiciele władz Izraela i za‑
brali wszystkie konstrukcje. Beduini mogą je odzyskać,
202
ale tylko jeśli zapłacą 4 tys. szekli za sztukę, co jest ceną
zaporową. Władze jakoś tolerują baraki z 2012 r., ale za‑
powiedziały, że każdy nowy budynek zostanie zburzony.
Dla Beduinów oznacza to praktycznie, że mężczyźni nie
mogą założyć rodziny, bo według tradycji każde nowe
małżeństwo musi się wprowadzić do własnego domu.
Warto też dodać, że ostatnio władze Izraela zaczęły ob‑
ciążać kosztami rozbiórki rodziny, których dom został
zburzony. Ta nowa praktyka prowadzi do tego, że ludzie
burzą własne domy, żeby uniknąć płacenia ogromnych
sum władzom. Jak już wspomniałam, Izrael ma plan jak
lepiej kontrolować Beduinów, którzy, w jeszcze więk‑
szym stopniu niż pozostali Palestyńczycy, są traktowa‑
ni jako zagrożenie. Polityka państwa zakłada likwidację
małych jednorodzinnych osad Beduinów i przeniesie‑
nie ich do wiosek, gdzie wszyscy będą razem, na jednym
terenie, pod czujnym okiem Izraela. I gdzie ich kultura
całkowicie zaniknie. Już raz się to udało – pomiędzy ro‑
kiem 1997 a 2007 ok. 150 rodzin z okolicy Jerozolimy
zostało stłoczonych w stworzonej dla nich wiosce ‘Arab
al‑Dżahalin (znanej też jako Al‑Dżabal) po to, żeby izra‑
elskie osiedle Ma’ale Adumim mogło zostać powiększo‑
ne. Teraz Izrael chce to zrobić raz jeszcze z Beduinami
z Doliny Jordanu. Beduini z Ras ‘Ein al‑Audża należą‑
cy do rodziny Az‑Zajed są świadomi swojego losu. Wie‑
dzą, że wokół Jerycha wyznaczono dwie wioski (Nuwe‑
i’ma i ‘Ein ad‑Dujuk), w których mają zostać stłoczeni
Beduini z Doliny Jordanu. 80‑letniego Dawuda przeraża
najbardziej zamknięcie na tak małej przestrzeni. Nazy‑
wa to wprost więzieniem. Półnomadyczne życie tej spo‑
łeczności już i tak nie jest łatwe, nawet bez dodatkowych
ograniczeń narzuconych przez władze Izraela. Ich sytu‑
acja materialna jest najczęściej zła, wielu z nich nie ma
wystarczająco dużego stada ani pracy w mieście. Jednak
pieniądze nie są dla nich tak ważne, to nie one są podsta‑
wową wartością stanowiącą o beduińskiej kulturze. Nie
203
są też głównym zmartwieniem. Jak mówi Talib Az‑Za‑
jed: „Jeśli nie ma wody ponieważ Bóg tak chciał, to go‑
dzimy się z tym. Jeśli nie ma pieniędzy to również to ro‑
zumiemy. Przywykliśmy do życia w ubóstwie – pienią‑
dze nie są problemem. Jest nim okupacja”. Dla Dawuda
beduiński etos jest bardzo ważny. Jest już stary, na pew‑
no nie dostosuje się do nowych warunków życia, i nie
ma takiego zamiaru. W swoich opowieściach porównu‑
je sytuację Beduinów w Palestynie i Jordanii, gdzie ma
ponoć rodzinę. Jego oczy przybierają rozmarzony wyraz,
gdy zachwyca się, że w Jordanii Beduin może być wolny.
Na chwilę, w swojej wyobraźni, przenosi się w zupełnie
inne, szczęśliwsze miejsce i powrót do Ras ‘Ein al‑‘Audża
zajmuje mu niemałą chwilę.
Rozdział 4/
Problem osadnictwa żydowskiego
w kontekście negocjacji
izraelsko-palestyńskich197
Rachela Tonta
I don’t think there is any bigger obstacle to peace
than the settlement activity that continues not
only unabated but at an enhanced pace.
James A. Baker III, sekretarz stanu USA, 22 maja 1991 r.
Rozmowy pokojowe, które zostały wznowione między
przedstawicielami Izraela oraz Autonomii Palestyńskiej
z końcem lipca 2013 r. ponownie rozbudziły nadzieje,
że mający już kilkudziesięcioletnią historię konflikt, ma
jednak szansę na pokojowe zakończenie. Ten optymizm
studzą jednak wcześniejsze doświadczenia z prowadzo‑
nych rozmów, które kończyły się najczęściej rozczarowa‑
niem po obu stronach konfliktu, nie przynosząc ocze‑
kiwanego rezultatu. Jedną z największych przeszkód na
drodze do zawarcia porozumienia jest obecność osiedli
żydowskich na obszarach okupowanych, których ilość
i rozmiary podważają możliwość utworzenia suweren‑
nego, jednorodnego terytorialnie państwa palestyń‑
skiego. Celem rozdziału jest analiza polityki osadniczej
Izraela na obszarach okupowanych zarówno z perspek‑
tywie historycznej, pozwalającej prześledzić jej rozwój
197 Artykuł ukazał się pierwotnie w Krakowskich Studiach Międzynarodowych (X: 2013 nr 3). Przedruk za zgodą redakcji.
205
w okresach sprawowania władzy przez partie lewicowe,
jak i prawicowe, oraz w kontekście procesu pokojowego
i prawa międzynarodowego. Szczególna uwaga zostanie
zwrócona na ideologiczne podłoże prowadzonej polityki
oraz w jakim stopniu zmiany ideologiczne, jakie doko‑
nały się w społeczeństwie izraelskim w ciągu ostatnich
dwóch dekad zaważą na możliwości zakończenia kon‑
fliktu izraelsko‑palestyńskiego.
Osady żydowskie na Zachodnim Brzegu Jordanu oraz
we Wschodniej Jerozolimie stanowią obecnie jedną z naj‑
większych, o ile nie największą przeszkodę na drodze do
zakończenia konfliktu izraelsko‑palestyńskiego. Rosnąca
z każdym rokiem liczba osadników, a wraz z nimi powięk‑
szająca się infrastruktura wykraczająca daleko poza ob‑
szar samych osiedli, stanowi nie tylko zarzewie lokalnych
konfliktów i wybuchów aktów przemocy, ale podważa
samą ideę utworzenia niepodległego państwa palestyń‑
skiego. Promowana w dalszym ciągu przez społeczność
międzynarodową koncepcja dwóch egzystujących obok
siebie niepodległych państw, która jest postrzegana jako
szansa na zaprowadzenie pokoju na Bliskim Wschodzie,
stopniowo traci jakiekolwiek podstawy.
Celem tego rozdziału jest przedstawienie krótkiego rysu
historycznego polityki osadniczej Izraela na obszarach
okupowanych, omówienie tego problemu z perspektywy
prawa międzynarodowego oraz izraelsko‑palestyńskiego
procesu pokojowego, jak również scharakteryzowanie
głównych aktorów biorących udział w kształtowaniu jak
i realizacji polityki osadniczej na Zachodnim Brzegu Jor‑
danu oraz we Wschodniej Jerozolimie.
zarys historii osadnictwa żydowskiego
na obszarach okuPowanych
Historia osadnictwa żydowskiego na obszarze Palestyny
sięga XIX w. i obejmowała początkowo wspólnoty reli‑
gijne wyczekujące przyjścia Mesjasza oraz osiedla rolni‑
cze finansowane przez żydowskich finansistów i filantro‑
pów. Wraz z rosnącą popularnością idei syjonistycznych
oraz nasilającymi się pogromami w Rosji i innych czę‑
ściach Europy osadnictwo stało się podstawową formą
przejmowania kontroli nad ziemią, która miała znaleźć
się w granicach planowanego przez Żydów państwa, co
zostało ostatecznie zrealizowane w 1948 roku. Po uzy‑
skaniu niepodległości osiedla odgrywały z kolei istotną
rolę w strategii bezpieczeństwa młodego państwa, miały
bowiem chronić granice przed próbą ich rewizji ze strony
państw ościennych198.
Przejęcie kontroli nad Strefą Gazy, Synajem, Wzgórza‑
mi Golan, Zachodnim Brzegiem Jordanu oraz Wschod‑
nią Jerozolimą w wyniku wojny sześciodniowej z 1967 r.
oznaczało powrót do dyskusji w ramach izraelskich elit jak
i społeczeństwa o przebieg granic Państwa Izrael, które od
zawieszenia broni w 1949 r. pozostawały w większości wy‑
padków niezmienione. Niezależnie od pobudek, którymi
kierowali się przedstawiciele izraelskiego rządu jedności
narodowej, na czele którego stał Levi Eszkol, zdecydo‑
wana większość opowiedziała się za zatrzymaniem tych
obszarów, które, jak argumentowano, mogły być zarów‑
no wykorzystane jako karta przetargowa w potencjalnych
rozmowach pokojowych z krajami arabskimi, jak również
198 T. Neuman, June Leavitt: A West Bank Settler, [w:] Struggle and Survival in the Modern Middle East, E. Burke III, D. N. Yaghoubian (red.),
University of California Press, Berkeley 2005, s. 395.
206
207
w celu wzmocnienia bezpieczeństwa państwa199. O ile
w kwestii przyszłości Wschodniej Jerozolimy panowała
jednomyślność, o czym świadczy bardzo szybka decyzja
o aneksji tej części miasta z przyległymi obszarami200, to
Zachodni Brzeg Jordanu nastręczał dużo więcej proble‑
mów. Tereny na zachód od rzeki Jordan zamieszkiwało
wówczas około 600 tys. Palestyńczyków, których przyłą‑
czenie do Państwa Izrael stanowiłoby poważne zagrożenie
dla żydowskiej przewagi demograficznej, a co za tym idzie
stałoby w sprzeczności z założeniami ruchu syjonistycz‑
nego, dla którego liczebna przewaga Żydów na obszarze
znajdującym się w granicach Izraela była jednym z naj‑
ważniejszych założeń. Z drugiej jednak strony przedsta‑
wiciele nurtu narodowo‑religijnego jak również zwolenni‑
cy „maksymalistycznej” polityki w stosunku do obszarów
okupowanych podkreślali prawo przynależne Żydom, do
przejęcia pełnej kontroli nad ziemiami należącymi przed
dwoma tysiącami lat do Ludu Izraela.
Na politykę rządu, kontrolowanego do 1977 r. przez Par‑
tię Pracy, wobec Zachodniego Brzegu Jordanu największy
wpływ miał Plan Allona, nazwany od jego twórcy, Jigala
Allona, czołowej postaci w ramach Partii Pracy. Allon był
przeciwny całkowitemu wycofaniu Izraela z Zachodniego
Brzegu Jordanu, gdyż jak podkreślał stałoby to w sprzecz‑
ności z interesami żydowskiego państwa. Brał jednak pod
uwagę przyznanie autonomicznego statusu najbardziej
199 A. Shlaim, The Iron Wall. Israel and the Arab World, Penguin Books,
Londyn 2000, s. 253, 254.
200 Jak podaje G. Aronson sprzeciw wobec włączenia Wschodniej Jerozolimy
do obszaru podlegającego izraelskiej jurysdykcji i administracji
wyraziło zaledwie dwóch członków Knesetu, należących do partii
komunistycznych, w: Israel, Palestinans and the Intifada. Creating Facts
on the West Bank, Kegan Paul International, Londyn 1990, s. 11.
208
Ustanawianie i ewakuacja kolonii izraelskich w latach 1967‑2008.
Źródło: Fundacja Na Rzecz Pokoju na Bliskim Wschodzie.
209
zaludnionym obszarom Zachodniego Brzegu, co miałoby
nastąpić w wyniku porozumienia z lokalnymi przywódca‑
mi palestyńskimi, albo przekazanie ich pod kontrolę jor‑
dańską, która to opcja ostatecznie zwyciężyła. Zgodnie
z planem (a dokładniej – z jego początkową wersją, plan
był bowiem wielokrotnie modyfikowany) do Izraela miały
zostać włączone następujące tereny: pas ziemi szeroki na
10 do 15 kilometrów wzdłuż rzeki Jordan, większa część
Pustyni Judejskiej od Góry Hebron aż do Morza Martwe‑
go oraz sporą część terenów wokół Większej Jerozolimy,
włączając w to Latrun. Pod kontrolą Izraela miały również
znaleźć się obszar na południe od Góry Hebron, przyległy
do Pustyni Negew. Aby zapewnić izraelską dominację na
przyłączonym obszarze Plan Allona przewidywał również
budowę osad żydowskich oraz baz wojskowych201.
Przez pierwsze lata od zakończenia działań wojennych
w 1967 r. coraz bardziej widoczny stawał się jednak roz‑
dźwięk między zwolennikami aneksji okupowanych ziem
a tą częścią społeczeństwa izraelskiego, dla której zawar‑
cie pokoju ze światem arabskim leżało w najwyższym in‑
teresie Izraela. Brak jednomyślności w tej kwestii bardzo
szybko został wykorzystany przez zwolenników ruchu
osadniczego. W ciągu 10‑letniego okresu rządów Partii
Pracy od zakończenia wojny sześciodniowej na mocy ofi‑
cjalnych decyzji zostało utworzonych 90 osiedli, z czego
ponad 30 w ramach obszaru na Zachodnim Brzegu, który
zgodnie z Planem Allona miał zostać przyłączony do Izra‑
ela202. Od końca lat 60., pomimo braku przychylności ze
strony rządu, zaczynają powstawać również osady w bez‑
pośrednim sąsiedztwie dużych skupisk ludności palestyń‑
201 A. Shlaim, The Iron Wall…, op. cit., s. 256.
202 A. Mosely Lesch, „Israeli Settlements In the Occupied Territories, 1967‑
‑1977”, Journal of Palestine Studies, Vol. 7, No. 1 (jesień 1977), s. 26‑27.
210
skiej. Z inicjatywy religijnych Żydów zostaje utworzone
wówczas osiedle Kfar Etzion, istniejące wcześniej przez
wojną z 1948 r. oraz Kiryat Arba na przedmieściach He‑
bronu, które to osiedla bardzo szybko zostały zalegalizo‑
wane przez władze izraelskie203.
Prawdziwa kampania na rzecz zwiększania liczby ży‑
dowskich mieszkańców na obszarach okupowanych roz‑
poczyna się jednak w pierwszej połowie lat 70. To wtedy
ruch osadniczy utworzył organizację Gusz Emunim (Blok
Wiernych) oraz mógł liczyć na poparcie dla swoich działań
nie tylko ze strony Partii Narodowo‑Religijnej (która notabene utworzyła Gusz Emunim), ale również czołowych
przedstawicieli Partii Pracy, jak chociażby Israela Galilee
czy Szymona Peresa, ministra obrony narodowej (1974‑77)
w rządzie Icchaka Rabina i inicjatora tzw. „funkcjonalnego
kompromisu”, zgodnie z którym każdy fragment ziemi na
Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy, który nie był
użytkowany przez Palestyńczyków miał zostać przejęty
i przekazany na wyłączny użytek Żydów204. Przejęcie z ko‑
lei władzy w 1977 r. przez powstałą cztery lata wcześniej
partię Likud oznaczało dla zwolenników ruchu osadnicze‑
go zdecydowanie większą swobodę działania, za sprawy
państwa przejęli bowiem odpowiedzialność ludzie, we‑
dług których „prawo narodu żydowskiego do ziemi Izra‑
ela jest wieczne i stanowi integralną część jego prawa do
bezpieczeństwa i pokoju. Judea i Samaria nie dostanie się
203 Israeli Settler Violence in the Occupied Territories: 1980-1984, An In‑
vestigative Report By The Palestine Human Rights Campaign, Chicago
1985, s. 1‑3.
204 I. Shahak, N. Mezvinsky, Jewish Fundamentalism In Israel, Pluto Press,
Londyn 1999, s. 56; A. Shlaim, The Iron Wall…, op. cit., s. 329.
211
pod obce panowanie. Pomiędzy morzem a Jordanią, bę‑
dzie tylko zwierzchność żydowska”205.
Pomimo napięć jakie wystąpiły między członkami Gusz
Emunim a pierwszym rządem Menachema Begina (1977‑
‑1981) w związku z zawarciem porozumienia pokojowe‑
go z Egiptem w Camp David, który obejmował nie tylko
wycofanie się z Synaju i obietnicę usunięcia żydowskich
osiedli znajdujących się w tym rejonie, ale także plan au‑
tonomii dla ludności palestyńskiej206, oraz późniejszym
zobowiązaniem Begina do zamrożenia planów budowy
nowych osiedli na pozostałych obszarach okupowanych,
premier rządu w dalszym ciągu mógł mówić o członkach
ruchu osadniczego „moje drogie dzieci”207. Poświęcenie
osiedli na Synaju oraz zwrot Półwyspu Egiptowi było ła‑
twiejsze do zaakceptowania dla Begina, który reprezen‑
tował rewizjonistyczny nurt w ramach syjonizmu, gdyż
Synaj nie odgrywał aż tak ważnej roli w tej ideologii i był
gotów zapłacić tę cenę dla zawarcia pokoju ze swoim są‑
siadem. Zupełnie inaczej przedstawiała się z kolei sytuacja
pozostałych obszarów okupowanych, a w szczególności
Wschodniej Jerozolimy i Zachodniego Brzegu Jordanu.
Nawet jeśli premier podpisał się pod koncepcją autono‑
mii dla ludności palestyńskiej, w żadnym wypadku nie
oznaczało to, że jest gotów oddać jakikolwiek fragment
„Ziemi Izraela” pod budowę przyszłego państwa pale‑
205 Fragment programu wyborczego Likudu z 1977 roku, A. Shlaim, The
Iron Wall…, op. cit., s. 353.
206 „The Camp David Agreements for the Middle East Peace”, Institute for
Palestine Studies, Journal of Palestine Studies, Vol. 8, No. 2 (zima 1979)
s. 205‑214.
207 E. Spinzak, Three Models of Religious Violence: The Case of Jewish
Fundamentalism In Israel, [w:] Fundamentalism and the State.
Remaking Polities, Economies, and Militance, M. E. Marty, R. S. Appleby
(red.) The University of Chicago Press, Chicago 1993, s. 474.
212
styńskiego. Tak więc konsekwentnie realizował politykę
osadnictwa na obszarach okupowanych w taki sposób,
aby „przekształcić realną sytuację na Zachodnim Brze‑
gu”208. Również jego zobowiązanie złożone prezydentowi
Carterowi nie miało przełożenia na rzeczywiste działania,
gdyż zostało celowo zinterpretowane przez rząd w Izraelu,
jako ograniczające się tylko i wyłącznie do jednej katego‑
rii osiedli, czyli „nowych”. W związku z tym, w okresie
tych trzech miesięcy poświęcono energię na rozbudowę
osiedli już istniejących oraz budowę nowych jednostek
mieszkaniowych w odległości kilku kilometrów od osad,
poszerzając w ten sposób ich obszar209.
Przygotowany w 1983 r. wspólnie przez Ministerstwo
Rolnictwa oraz Światową Organizację Syjonistyczną plan
miał na celu stworzenie takich warunków na Zachodnim
Brzegu, aby przyciągnąć jak najwięcej żydowskich miesz‑
kańców. Zgodnie z założeniami tzw. „Planu Stu Tysięcy”,
do 1986 r. żydowska ludność Zachodniego Brzegu miała
osiągnąć liczbę, jak sama nazwa wskazuje, stu tysięcy, co
wiązało się z koniecznością zapewnienia nowym miesz‑
kańcom nie tylko zakwaterowania, ale całej dodatkowej in‑
frastruktury210. W tym wypadku oferta rządu została skie‑
rowana głównie do tych obywateli Izraela, dla których de‑
cyzja o osiedleniu się na obszarach okupowanych wynikała
z czysto ekonomicznych kalkulacji, a nie ideologicznych
przekonań. Dzięki rządowym subsydiom oraz preferencyj‑
208 P. Demant, Israeli Settlement Policy Today, MERIP Reports, No. 116,
Israel’s Strategy of Occupation (lipiec‑sierpień 1983), s. 4.
209 „The Israeli‑Palestinian Roadmap: What a Settlement Freeze Means and
Why its Matters”, International Crisis Group, Middle East Report, No.
16, 25 lipca 2003, s. 7.
210 Land Grab. Israel’s Settlement Policy in the West Bank, B’tselem, maj
2002, s. 15.
213
nemu traktowaniu firm deweloperskich, zarówno mieszka‑
nia jak i życie na obszarach okupowanych były dużo tańsze
niż w Izraelu, co sprawiało, iż wiele rodzin decydowało się
na przeprowadzkę poza „zieloną linię”, szczególnie do tych
osiedli, które zapewniały bezproblemowy dojazd do pra‑
cy w Jerozolimie, Hajfie czy Tel Awiwie. Nie dziwi zatem,
że nawet jeśli nie udało się zrealizować planu zwiększenia
liczby osadników Zachodniego Brzegu do 100 tys. w 1986 r.,
ich liczba między rokiem przejęcia władzy przez Likud
w 1977, a wygraniem wyborów przez Partię Pracy w 1992 r.
wzrosła z ok. 4,5 tys. do blisko 100 tys.211
osiedla żydowskie a Proces Pokojowy
Konferencja madrycka z 1991 r. oraz przejęcie władzy rok
później przez Partię Pracy, z Icchakiem Rabinem na cze‑
le, rozbudziło nadzieje wśród społeczności międzynaro‑
dowej, że uregulowanie statusu ziem okupowanych i za‑
kończenie konfliktu izraelsko‑palestyńskiego znajduje się
w zasięgu ręki. W swojej przemowie do członków Knesetu
nowy premier zapowiedział że ma zamiar nie tylko skoń‑
czyć z marnotrawieniem pieniędzy, jakie miało miejsce
w czasie rządów Likudu, kiedy ogromne sumy były prze‑
kazywane na realizację projektów osadniczych, ale rów‑
nież wśród priorytetów wymienił rozmowy z Palestyńczy‑
kami na temat planowanej dla nich autonomii212. Podpi‑
sanie w 1993 r. Deklaracji Zasad zdawało się potwierdzać,
iż pomimo opóźnień i trudności, kierunek polityki, który
obrał Rabin, nie ulegnie zmianie. O ile w kontekście au‑
211 Tamże, s. 18.
212 A. Shlaim, The Iron Wall…, op. cit., s. 506‑507.
214
tonomii udało się do pewnego stopnia zrealizować cel –
zostały utworzone struktury instytucjonalne dające szansę
Palestyńczykom na ograniczoną samorządność – to zu‑
pełnie inaczej przedstawiała się sprawa realizacji innego
postanowienia – dotyczącego wspierania osiedli. Pomimo
iż w trakcie rządów Partii Pracy zaczęto przykładać więk‑
szą wagę do gromadzenia danych dotyczących wysokości
wydatków na osiedla oraz ich rzeczywistego przeznacze‑
nia, ani premier, ani żaden z jego ministrów nie czuli się
zobowiązani do zaprzestania ich preferencyjnego trakto‑
wania. Jak to wystarczająco dobitnie dał do zrozumienia
Icchak Rabin podczas rozmowy z G. Bushem, „nie mam
w żadnym wypadku zamiaru zagłodzić osiedli w ramach
‘terytoriów’. Będziemy w dalszym ciągu zapewniać im edu‑
kację, ochronę zdrowia, religię – czegokolwiek będą po‑
trzebować” i w dalszej części rozmowy zapewnił ówcze‑
snego prezydenta, że rozwój osiedli zostanie ograniczony
tylko i wyłącznie do ich ‘naturalnego wzrostu’”213. Należy
jednak pamiętać, że to zapewnienie w żadnym wypadku
nie dotyczyło Wschodniej Jerozolimy, czy też Większej
Jerozolimy; obszar ten był traktowany jako część Izraela,
a w związku z tym nie mogło być mowy w jego kontekście
o jakichkolwiek „osiedlach żydowskich”.
Określenie „naturalny wzrost” stało się naczelnym ha‑
słem wykorzystywanym w retoryce zarówno Partii Pra‑
cy jak i Likudu dotyczącej osiedli żydowskich. Chociaż
nigdy nie zostało zdefiniowane, czego tak naprawdę to
określenie dotyczy, dla strony izraelskiej było wygodnym
wytłumaczeniem dla niemalejącej aktywności budowla‑
213 Y. Fidel, „The Loan Guarantees and Government Settlement Funding”,
Hadashot, 29 października 1993, [w:] Settlement Monitor, Institute for
Palestine Studies, Journal for Palestine Studies, Vol. 23, No. 3 (wiosna
1994), s. 134.
215
Nielegalne osiedle izraelskie na Zachodnim Brzegu.
Fot. Małgorzata Juszczak
nej, pozwalającym na unikanie konfliktów z administracją
amerykańską. Zresztą i tak stanowisko Stanów Zjedno‑
czonych uległo zdecydowanemu złagodzeniu od momen‑
tu wyboru Rabina na premiera, tak iż osiedla żydowskie
przestały być traktowane jako „przeszkoda na drodze do
pokoju”, a jedynie jako „czynnik komplikujący”214. W re‑
zultacie „naturalny wzrost” obejmował nie tylko wzrost
liczebności osadników w rezultacie wysokiego wskaźnika
urodzeń, ale również promowanego przez rząd izraelski
napływu żydowskich imigrantów z różnych części świata.
Co więcej, jako „naturalny wzrost” traktowano budowę
nowych osiedli, które były włączane w granice administra‑
cyjne osad już istniejących.
214 G. Aronson, Settlement Monitor: Quarterly Update on Developments,
Institute of Palestine Studies, Journal of Palestine Studies, Vol. 24, No.
2 (zima 1995), s. 103.
216
Całkowitej samowoli izraelskiej na obszarach okupo‑
wanych sprzyjały również kolejne porozumienia zawiera‑
ne w ramach procesu pokojowego. Zarówno Deklaracja
Zasad, oraz Porozumienie między Izraelem a Palestyń‑
czykami, tzw. Oslo II nie zawierały konkretnych stwier‑
dzeń dotyczących zaprzestania budowy nowych osiedli,
pozostawiając tę kwestię do rozważenia w ostatniej fazie
negocjacji. Jedyne zapisy które dotyczyły aspektu teryto‑
rialnego obszarów okupowanych stanowiły, iż:
Obie strony traktują Zachodni Brzeg i Strefę Gazy jako
jedną jednostkę terytorialną, której integralność będzie
zachowana w okresie przejściowym. (Deklaracja Zasad
oraz Oslo II)215.Z kolei porozumienie dotyczące Strefy
Gazy i Jerycha, jak również późniejszy Protokół dotyczący
wycofania z Hebronu216, na mocy którego spod jurysdykcji
palestyńskiej zostały wyłączone osady żydowskie, jak rów‑
nież zostały nałożone liczne ograniczenia na lokalne wła‑
dze palestyńskie oraz ludność zamieszkującą obszar znaj‑
dujący się w bezpośrednim sąsiedztwie osiedli, sprzyjały
bardziej ugruntowaniu status quo niż podjęciu rzeczowej
debaty na temat tej trudnej, ale niezmiernie ważnej kwe‑
stii w ramach procesu pokojowego. W rezultacie, nawet
jeśli w czasie rządów Partii Pracy liczba osiedli na Zachod‑
nim Brzegu nie zmieniła się znacząco, bo według statystyk
powstało jedno dodatkowe osiedle (ze 120 do 121), to zu‑
pełnie inaczej przedstawia się sprawa liczebności osadni‑
215 Declaration of Principles on Interim Self-Government Arrangements,
13.09.1993, art. IV Jurisdiction, art. V Transitional Period and Per‑
manent Status Negotiations, punkt 2, 3; Israeli-Palestinian Interim
Agreement on the West Bank and the Gaza Strip, Waszyngton D.C.,
28.09.1995, art. XI Land, punkt 1, www.mfa.gov.il.
216 Agreement on the Gaza Strip and the Jericho Area, 4 maja 1994; Protocol
Concerning the Redeployment in Hebron, 17.01.1997, www.mfa.gov.il.
217
ków, gdzie zanotowano wzrost ze 100 do 141 tys., zale‑
dwie w ciągu 4 lat. Nie można pominąć w tym miejscu
kwestii powstawania nowych osiedli w obrębie Wschod‑
niej Jerozolimy i wzrostu liczby zamieszkujących ich osób.
W tym przypadku liczba osadników osiągnęła w 1996 roku
160 tys. w porównaniu z 141 tys. w roku 1992217. Kolejne
rządy Benjamina Netanjahu (1996‑1999) oraz Ehuda Ba‑
raka (1999‑2001) zrezygnowały nawet z odwoływania się
do hasła „naturalnego wzrostu” jako usprawiedliwienia
dla polityki osadniczej, tak iż największego przyspiesze‑
nia prace budowlane nabrały właśnie z końcem lat 90.218
Kilka miesięcy od zakończenia pełnienia funkcji premiera
przez Ehuda Baraka w 2001 r. liczba osadników na Za‑
chodnim Brzegu osiągnęła poziom 198 tys., a we Wschod‑
niej Jerozolimie prawie 180 tys. Wybuch drugiej intifady
w 2000 r., narastająca przemoc oraz przerwanie rozmów
pokojowych skłoniły społeczność międzynarodową do
podjęcia prób wypracowania nowego planu pokojowego,
który w pierwszej kolejności pozwoliłby na zatrzymanie
nakręcającej się spirali przemocy, a w końcowym etapie
miałby się przyczynić do zakończenia konfliktu izraelsko‑
‑palestyńskiego. W ramach współpracy Stanów Zjedno‑
czonych, Unii Europejskiej, Rosji i ONZ, czyli Kwartetu
Bliskowschodniego, została przygotowana „mapa drogo‑
wa”, która w pierwszej dekadzie XXI w. stała się podstawo‑
wym dokumentem zawierającym wskazówki odnośnie ko‑
lejnych kroków, które powinny zostać podjęte przez obie
strony, aby osiągnąć cel, jakim ma być pokojowa koegzy‑
stencja dwóch państw219. Dokument ten nie był jednak,
217 Land Grab. Israel’s Settlement Policy…, op. cit., s. 17‑19.
218 The Israeli-Palestinian Roadmap…, op. cit., s. 8‑9.
219 A Performance-Based Roadmap to a Permanent Two-State Solution to
the Israeli-Palestinian Conflict [w:] A Middle East Road Map to Where?,
218
wbrew wcześniejszym oczekiwaniom, szczegółowym pla‑
nem pokojowym zawierającym dokładną charakterystykę
poszczególnych etapów, mechanizmów ich implementacji,
jednostek odpowiedzialnych oraz sankcji przewidzianych
za opóźnienia czy też niezastosowanie się do poszczegól‑
nych punktów dokumentu. Co więcej, jak podkreślają kry‑
tycy, wyznaczenie nierealistycznych dat przeznaczonych
na realizację trzech głównych faz (do 2005 r.) od samego
początku postawiło pod znakiem zapytania celowość za‑
stosowania się do „mapy drogowej”220. Do osłabienia „wy‑
mowy” dokumentu przyczynił się również rząd izraelski,
który przedstawił 14 zastrzeżeń do jego treści, pomimo iż
na różnych etapach przygotowywania „mapy” był infor‑
mowany o tym jak mają zostać sformułowane poszczegól‑
ne punkty, czy też o wprowadzanych zmianach221.
Istotnym niedociągnięciem „mapy drogowej”, co ma
szczególne znaczenie w przypadku osiedli żydowskich
okazało się jednak niezdefiniowanie kluczowych okre‑
śleń jak np. „zamrożenie osadnictwa”, co również nie zo‑
stało zrobione w Raporcie Mitchella, do którego doku‑
ment w tej kwestii bezpośrednio się odwołuje. Zalecenia
„mapy drogowej” odnośnie osiedli żydowskich brzmią
następująco: „Rząd Izraela natychmiast zdemontuje
struktury osadnicze222, które powstały od marca 2001 r.;
ICG Middle East Report No. 14, 2.05.2003, Appendix A.
220 A Middle East Road Map to Where?, op. cit., s. 3.
221 T. Reinhart, The Road Map to Nowhere. Israel/Palestine Since 2003,
Verso, Londyn 2006, s. 11‑18; Israel’s acceptance of the roadmap with
14 reservations, 27.05.2003, Documents, www.bitterlemons.org.
222 Jako outposts (struktury) określa się „niezalegalizowane” osiedla żydow‑
skie, znacznie mniejsze od osiedli „oficjalnych”, ustanawiane z pomi‑
nięciem procedury biurokratycznej wymaganej na uzyskanie zgody na
utworzenie nowego osiedla. Zgodnie z danymi B’tselem na Zachodnim
Brzegu pod koniec 2008 r. było ich 100. W tworzenie nowych struktur
219
Zgodnie z postanowieniami Raportu Mitchella, rząd
Izraela zamrozi wszelką działalność osadniczą (wlicza‑
jąc w to ich naturalny wzrost). Rząd Izraela nie podej‑
mie żadnych działa podważających zaufanie, włączając
w to deportacje czy ataki na cywili; konfiskatę albo(i)
wyburzanie palestyńskich domów i własności, co mia‑
łoby być formą kary, lub też sposobem umożliwiającym
wznoszenie przez Izrael nowych budowli…”223, w żad‑
nym jednak miejscu nie zostało doprecyzowane co tak
naprawdę oznacza to „zamrożenie”, jak długo ma trwać,
o jakie obszary okupowane chodzi (czy obejmuje również
Wschodnią Jerozolimę?)224 jak również nie przewidzia‑
no żadnych sankcji w przypadku kontynuowania przez
Izrael polityki osadniczej. Odwołanie do Raportu Mit‑
chella ma również znaczenie ze względu na interpreta‑
cję kolejności podejmowanych działań przez obie strony.
I tak według Izraela i Stanów Zjednoczonych, ale nie po‑
zostałych członków Kwartetu, „zamrożenie osadnictwa”
powinno nastąpić dopiero po zastosowaniu się przez
Palestyńczyków do wymogów dotyczących zaniechania
wszelkich aktów przemocy225. Od momentu przedsta‑
wienia Raportu Mitchella w 2001 r. ówczesny premier,
Ariel Szaron stał na stanowisku, że może zobowiązać się
jedynie do „ograniczenia” rozbudowy istniejących osie‑
zaangażowani są sami urzędnicy państwowi na różnych szczeblach wła‑
dzy, jak również armia izraelska, która zapewnia im ochronę. Więcej
na ten temat patrz: T. Sason Adv., Summary of the Opinion Concerning
Unauthorised Outposts, 10.03.2005, www.mfa.gov.il.
223 A Performance-Based Roadmap…, op. cit., Phase I, Settlements, op. cit.
224 Krytyka Raportu Mitchella: M. Rabbani, The Mitchell Report. Oslo’s Last
Gap?, MERIP, 1.06.2001, www.merip.org.
225 A Middle East Road Map to Where?, op. cit., s. 2.
220
dli, ale nie do całkowitego „zamrożenia” osadnictwa226.
To stanowisko nie uległo zmianie również po zaakcepto‑
waniu przez społeczność międzynarodową „mapy drogo‑
wej” dwa lata później. Rezultatem braku zdecydowanego
nacisku ze strony Stanów Zjednoczonych liczba osadni‑
ków na Zachodnim Brzegu wzrosła ze 198 tys. w 2001 r.
do prawie 286 tys. 7 lat później. Tylko między rokiem
2005, kiedy został zrealizowany plan jednostronnego wy‑
cofania ze Strefy Gazy i usunięcia czterech małych osiedli
żydowskich na Zachodnim Brzegu a rokiem 2006 liczba
osadników wzrosła o 14365 osób. Co więcej, tego samego
lata 2005 r., kiedy osadnicy zostali usunięci z obszaru wy‑
noszącego 19 mil kwadratowych w Strefie Gazy, kolejne
23 mile kwadratowe zostały przejęte przez rząd Izraela
w celu rozbudowy osiedla wokół Wschodniej Jerozolimy
– Ma’le Adumin227. Polityka ta nie uległa zmianie ani za
rządów Ehuda Olmerta, ani Benjamina Netanjahu, kiedy
wzrost liczby osadników został jeszcze bardziej przyspie‑
szony. Zgodnie z danymi izraelskich organizacji działają‑
cych na rzecz pokoju, z końcem 2013 r. liczba osadników
na Zachodnim Brzegu Jordanu wyniosła ponad 350 tys.,
a we Wschodniej Jerozolimie ponad 196 tys.228
226 G. Aronson, Settlement Monitor, Institute of Palestine Studies, Journal
of Palestine Studies, Vol. 31, No. 1 (jesień 2001), s. 126.
227 A. Bujak, „Znaczenie osadnictwa żydowskiego na Zachodnim Brzegu
Jordanu w izraelsko‑palestyńskich negocjacjach pokojowych”, [w:] Świat
arabski w procesie przemian. Zmiany społeczne i kulturowe oraz reformy
polityczne, Materiały z konferencji naukowej Kraków, 27‑28 kwietnia
2007, A. Kapiszewski (red.), Kraków 2008, s. 289‑290.
228 Land Expropriation & Settlements, www.btselem.org/english/Settle‑
ments/Statistics.asp. (dostęp 12.08.2016).
221
osadnictwo żydowskie na obszarach
okuPowanych a Prawo międzynarodowe
W świetle prawa międzynarodowego osiedlanie się lud‑
ności kraju okupującego na obszary przez niego kontro‑
lowane jest pogwałceniem międzynarodowych traktatów
i konwencji, których Izrael jest również stroną. Ze względu
na ograniczony zakres niniejszego rozdziału, nie jest moż‑
liwe przedstawienie pełnej argumentacji rządu izraelskie‑
go, który konsekwentnie od początku lat 70. stara się udo‑
wodnić, iż postanowienia międzynarodowego prawa hu‑
manitarnego, szczególnie IV Konwencji Genewskiej, nie
odnoszą się do terenów zajętych przez Izrael w 1967 r.229,
jednak stanowisko ogromnej liczby organizacji między‑
narodowych, zarówno międzyrządowych jak i pozarządo‑
wych (w tym ONZ, Międzynarodowy Komitet Czerwone‑
go Krzyża i Czerwonego Półksiężyca, Amnesty Interna‑
tional, Human Rights Watch) włączając w to organizacje
izraelskie działające na rzecz zakończenia konfliktu izra‑
elsko‑palestyńskiego nie pozostawia żadnych wątpliwo‑
ści w tej kwestii. Izrael, według przeważającej większości
specjalistów zajmujących się międzynarodowym prawem
humanitarnym oraz społeczności międzynarodowej jest
zobowiązany do przestrzegania postanowień tego prawa
i jego działania są i będą w tym kontekście oceniane230.
Prowadząc politykę osadnictwa na obszarach okupo‑
wanych, jak również deportując osoby zamieszkujące te
tereny (chodzi głównie o przywódców palestyńskich i ich
229 Patrz m.in.: Israeli Settlements and International Law, Israeli Ministry
of Foreign Affairs, 20.05.2001, www.mfa.gov.il (dostęp 01.09.2013).
230 Patrz m.in.: A. Roberts, „Prolonged Military Occupation: The Israeli‑
Occupied Territories Since 1967”, The American Journal of International
Law, Vol. 18, No. 1 (styczeń 1990), s. 69‑70.
222
rodziny, jak również osoby „niewygodne” dla Izraela)
Izrael narusza w pierwszej kolejności postanowienia IV
Konwencji Genewskiej jak i konwencji haskiej z 1907 r.
z późniejszymi regulacjami. Artykuły 47 oraz 49 Czwartej
Konwencji Genewskiej z 1949 r., stanowią, iż:
„Art. 47. Osoby podlegające ochronie, które znajdują
się na terytorium okupowanym, nie będą pozbawione
w żadnym razie i w żadnej formie korzyści wypływają‑
cych z niniejszej Konwencji ani na skutek jakichkolwiek
zmian uczynionych w wyniku okupacji w instytucjach lub
w rządzie danego terytorium, ani na skutek porozumienia
pomiędzy władzami terytorium okupowanego a Mocar‑
stwem okupującym, ani wreszcie na skutek aneksji przez
to ostatnie Mocarstwo całości lub części terytorium
okupowanego.
Art. 49. Przymusowe przesiedlania masowe lub indywi‑
dualne, jak również deportacje osób podlegających ochro‑
nie z terytorium okupowanego na terytorium Mocarstwa
okupacyjnego lub na terytorium jakiegokolwiek innego
Państwa okupowanego lub nie okupowanego są wzbro‑
nione bez względu na powody. (…) Mocarstwo okupa‑
cyjne nie może dokonywać deportacji lub przesiedlenia
części własnej ludności cywilnej na terytorium przez nie
okupowane”231.
Z kolei Artykuł 55 Konwencji haskiej (IV) dotyczącej
sposobu prowadzenia wojny na lądzie mówi jednoznacz‑
nie, iż:
„Państwo okupujące uważać się będzie jedynie za admi‑
nistratora i użytkownika gmachów publicznych, nierucho‑
mości, lasów i rolnych gospodarstw należących do państwa
231 Konwencja genewska o ochronie osób cywilnych podczas wojny (IV
konwencja genewska), Genewa, 12 sierpnia 1949 r. (DzU z 1956r., nr 38,
poz. 171, załącznik), www.pck.org.
223
nieprzyjacielskiego, a znajdujących się w kraju okupowa‑
nym. Państwo to powinno ochraniać wartość tych mająt‑
ków i rządzić nimi zgodnie z zasadami użytkowania”232.
Nie ulega wątpliwości, że ze względu na „tymczaso‑
wość”, jeśli chodzi o naturę okupacji, oraz brak suwe‑
rennej władzy nad kontrolowanym obszarem konwencje
ograniczają rolę okupanta jedynie do tymczasowego za‑
rządcy, nie dając mu jednocześnie prawa do wprowadza‑
nia jakichkolwiek zmian, mających trwałe konsekwencje
dla zajmowanego obszaru i jego ludności. Konsekwent‑
nie realizowana polityka Izraela, a tak należy nazwać
planową budowę osiedli żydowskich, udzielanie wspar‑
cia finansowego, politycznego i militarnego osadnikom,
odbieranie ziemi, będącej własnością prywatną Pale‑
styńczyków, oraz budowę muru, który po zakończeniu
jedynie w 13% będzie się pokrywał z „zieloną linią”, pod‑
czas gdy 87% muru znajduje się na Zachodnim Brzegu
(w wyniku czego po stronie izraelskiej znajdzie się pra‑
wie 10% Zachodniego Brzegu, a Wschodnia Jerozolima
zostanie całkowicie odcięta od reszty terenów palestyń‑
skich), trwale zmienia sytuację na obszarach okupowa‑
nych, odbierając prawo narodowi palestyńskiemu do
samostanowienia233.
Rezultatem polityki osadniczej Izraela jest również na‑
gminne łamanie praw człowieka na obszarach okupowa‑
nych. Począwszy od bezprawnego przejmowania ziemi,
będącej prywatną własnością Palestyńczyków (zgodnie
z oficjalnymi danymi przekazanymi przez Administrację
232 Załącznik do konwencji: Regulamin dotyczący praw i zwyczajów wojny
lądowej (Regulamin haski z 1907 r.), Haga, 18 października 1907 r.),
www.pck.org.
233 Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, 16 grudnia
1966, Dz. U. z 1977 r. nr 38, poz. 167.
224
Osadnicy w Hebronie.
Fot. Dominik Wach
Cywilną 32% ziemi wykorzystanej pod budowę osiedli,
albo znajdującej się pod ich kontrolą jest prywatną wła‑
snością rodzin palestyńskich)234, ograniczania dostępu do
wody, która znajduje się pod całkowitą kontrolą Izraela
(Izrael decyduje, z których wód gruntowych mogą ko‑
rzystać Palestyńczycy, w jakiej ilości i w których miejsca‑
ch)235, przez wyburzanie palestyńskich domów, drastycz‑
ne utrudnienia w przemieszczaniu się, będących konse‑
kwencją blokad ulicznych, punktów kontrolnych, barier,
234 Na ten temat patrz: Construction of Settlements on Private Land – Report
Based upon Official Data, Peace Now, marzec 2007; Braking the Law in
the West Bank. One Violation Leads to Another: Israeli Settlement Building
on Private Palestinian Property, A Report of Peace Now’s Settlement
Watch Team, październik 2006, www.peacenow.org.il.
235 Thirsting for Justice. Palestinian Access to Water Restricted, Amnesty
International, 27.10.2009, www.amnesty.org.
225
utrudnienia w dostępie do pól uprawnych236 aż do polityki
celowych zabójstw i zbiorowego karania. Palestyńczykom
odbiera się prawo nie tylko do własności, bezproblemo‑
wego dostępu do opieki medycznego, pracy i edukacji ale
również podstawowych zasobów niezbędnych do życia,
jak również godności237.
Podłoże ideologiczne ruchu osadniczego
na obszarach okuPowanych
Konflikt izraelsko‑palestyński już dawno przestał być
konfliktem o to jak podzielić niewielki obszar ziemi roz‑
ciągający się od Morza Śródziemnego do Doliny Jordanu
pomiędzy dwa narody. Patrząc z perspektywy społeczeń‑
stwa izraelskiego względy polityczne i dotyczące bezpie‑
czeństwa przeplatają się z kwestiami religijnymi, proble‑
mem tożsamości, różnicami etnicznymi oraz odmiennymi
koncepcjami narodu izraelskiego obejmującymi zarów‑
no definicje „kim” ma być współczesny Żyd, jak również
gdzie powinny przebiegać granice tego narodu. Nie ulega
wątpliwości, że w centrum tej wielowymiarowej konte‑
stacji zarówno w ramach społeczeństwa izraelskiego, jak
i w relacjach izraelsko‑palestyńskich znajduje się „ziemia”,
która jednak nabrała zupełnie nowego znaczenia. Przed‑
stawienie całościowego problemu osadnictwa żydowskie‑
go na obszarach okupowanych wymaga zwrócenia uwa‑
236 The Humanitarian Impact on Palestinians of Israeli Settlements and
other infrastructure in the West Bank, UN OCHA, lipiec 2007, www.
ochaopt.org.
237 Patrz: Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, www.unic.un.org.pl/do‑
kumenty/deklaracja.php; Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich
i Politycznych, 16 grudnia 1966, Dz. U. z 1977 r. nr 38, poz. 167; Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych,
19 grudnia 1966, Dz. U. z dnia 29 grudnia 1977 r.
226
gi na ważny segment społeczeństwa izraelskiego, który
odegrał istotną (o ile nie kluczową) rolę w kształtowaniu
polityki Izraela w tym aspekcie. Dla członków i zwolenni‑
ków najlepiej zorganizowanego i niezwykle skutecznego
w swoich działaniach ruchu osadniczego, czyli wspomnia‑
nego już wcześniej Gusz Emunim, oraz spadkobierców
tej organizacji „przejmowanie” ziemi od Palestyńczyków
stało się najważniejszym zadaniem, noszącym znamiona
świętości. Wygrana wojna sześciodniowa stała się jedynie
początkiem procesu, którego końcowym rezultatem ma
być zjednoczenie historycznych ziem Izraela, nad który‑
mi wyłączną kontrolę będą posiadać wyznawcy judaizmu,
przy czym granicami tego obszaru będzie Eufrat i Nil238.
Zgodnie z mistyczno/mesjanistyczną wizją rabbiego
Abrahama Icchaka Kooka oraz jego syna, rabbiego Zvi Je‑
hudy Kooka, liderów jerozolimskiej szkoły religijnej Jeszi‑
va Mercaz Harav, których nauki stworzyły fundament ide‑
ologii ruchu Gusz Emunim, współcześni Żydzi żyją w cza‑
sach mesjańskich, a odkupienie jest coraz bliższe. Jako
dowód rozpoczęcia tego szczególnego okresu w dziejach
judaizmu przywoływano rozwój ideologii syjonistycznej,
Deklarację Balfoura, oraz intensyfikację procesu judaiza‑
cji Palestyny. Żadne z tych wydarzeń nie mogło się jed‑
nak równać pod względem swojego znaczenia i wpływu
jakie wywarło na społeczeństwo żydowskie zagarnięciu
ziem kontrolowanych do tej pory przez państwa arabskie
w wojnie sześciodniowej. Dla wielu religijnych Żydów,
sceptycznie podchodzących do nauk rabinów z Mercaz
Harav, zwycięstwo stanowiło jednoznaczne potwierdze‑
238 G. Aran, „Jewish Zionism Fundamentalism: The Block of the Faithful
in Israel (Gush Emunim)”, [w:] Fundamentalism observed (The Funda‑
mentalism Project) M. E. Marty, R. Scott Appleby (red.), University of
Chicago Press, Chicago 1994, s. 268.
227
nie, iż nadszedł czas odkupienia239. Co warte podkreślenia,
Abraham Kook przedstawił zupełnie nową wizję Mesja‑
sza. Sięgając do nurtu kabalistycznego „modernizuje” on
biblijną koncepcję, zgodnie z którą w pewnym okresie hi‑
storii miała pojawić się jednostka, której rolą stałoby się
wypełnienie specjalnej misji powierzonej przez Boga. Tak
jak kabaliści Kook przyjmował, iż ma być dwóch Mesjaszy.
Pierwszy z nich, nazywany synem Józefa, ma stworzyć od‑
powiednie warunki przed przyjściem drugiego Mesjasza,
syna Dawida, który odkupi świat. W swoich rozważaniach
idzie jednak dalej niż kabaliści, zakłada bowiem iż pierw‑
szy Mesjasz nie ma być jednostką, ale grupą wyjątkowych
osób, która zostaje nawet przez niego wskazana. Według
Kooka, tym „zbiorowym Mesjaszem” byli skupieni wokół
niego zwolennicy jego nauk, którzy mają stworzyć ko‑
rzystne warunki przed przyjściem „drugiego” Mesjasza.
Swoją rolę w tej koncepcji mają jednak także do odegrania
świeccy Żydzi. Niejako nieświadomie mieli stać się narzę‑
dziami w rękach Boga oraz wierzących Żydów w procesie
odkupienia240.
Abraham Kook był jednak daleki od politycznego akty‑
wizmu, dlatego też nie stworzył żadnego ruchu politycz‑
nego, pozwalając świeckim syjonistom na realizowanie
kolejnych celów, z których najbliższym było dążenie do
niepodległości. Aktywistycznej interpretacji jego nauk
dokonał dopiero syn, Zvi Jehuda Kook. Według niego
Izrael jest ucieleśnieniem królestwa niebieskiego na ziemi
i wszystko co z nim związane jest święte. Każda część pań‑
stwa Izrael, każdy jego żydowski obywatel bierze udział
w Boskim projekcie odnowienia. Według niego, odkupie‑
239 Tamże, s. 271‑275.
240 I. Shahak, N. Mezvinsky, Jewish Fundamentalism In Israel…, op. cit.,
s. 66‑67.
228
nie nie będzie jednak możliwe tak długo, jak Ziemia Izra‑
ela nie znajdzie się w posiadaniu pierwotnych właścicieli,
czyli Żydów. Dlatego też należy zacząć od przejmowania
kontroli nad tym świętym fragmentem świata. Osiedlanie
się na obszarach okupowanych zostało więc zdefiniowane
przez członków Gusz Emunim jako najważniejsze zada‑
nie, bez którego nie będzie możliwe przyjście drugiego
Mesjasza241. Zarówno Zvi Jehuda Kook, jak i inni promi‑
nentni rabini Gusz Emunim, wśród których szczególną
rolę należy przypisać Mosze Levingerowi, nakreślili syl‑
wetkę „nowego Żyda”, którego głównym zadaniem stało
się polityczne zaangażowanie. W myśl ideologów Bloku
Wiernych, należy zlikwidować sztuczny podział na sferę
polityki i sferę religii, gdyż nie jest możliwe wypełnianie
nakazów wiary bez politycznej aktywności, a co więcej,
polityka stała się sposobem na wyrażenie swojego religij‑
nego zaangażowania242.
Działalność polityczna narodowo‑religijnego ugrupo‑
wania, jakim był Gusz Emunim przyniosła daleko idące
konsekwencje nie tylko dla społeczeństwa izraelskiego, ale
co chyba istotniejsze, palestyńskich mieszkańców obsza‑
rów okupowanych. Wraz ze wzrostem popularności tej or‑
ganizacji w drugiej połowie lat 70. coraz częstszym wido‑
kiem na Zachodnim Brzegu Jordanu stały się przemarsze
całych rodzin żydowskich, organizowanie pikników, czy
też obchodzenie świąt, których celem stało się zaznacze‑
241 E. Spinzak, „Extremist Inputs into Israel’s Foreign Policy: The Case of
Gush Emunim”, [w:] Israeli National Security Policy. Political Actors and
Perspectives, B. Reich, G.R. Kieval (red.), Greenwood Press, Londyn
1988, s. 130.
242 G. Aran, „Jewish Zionism Fundamentalism: The Block of the Faithful
in Israel (Gush Emunim)”, [w:] Fundamentalism observed…, op. cit.,
s. 313‑314.
229
nie swojej obecności. Równolegle podejmowane były pró‑
by, w zdecydowanej większości przypadków zakończone
sukcesem, budowy osad w pobliżu najbardziej zaludnio‑
nych palestyńskich miast i wiosek, niezależnie czy takie
działania uzyskiwały w początkowym etapie poparcie rzą‑
du czy też nie243. Przy czym podstawową zasadą, jaką od
początku kierował się Blok Wiernych było odmawianie
arabskim mieszkańcom jakichkolwiek praw. W ideologii
ruchu Palestyńczycy nie są uznawani za naród, a ziemia,
na której mieszkają nie należy do nich, w związku z czym
nie mogą cieszyć się tymi samymi prawami co Żydzi. Je‑
śli uznają oni zwierzchnictwo narodu żydowskiego nad
Ziemią Izraela mogą uzyskać ograniczone prawa np. do
pozostania w miejscu swojego zamieszkania. W przeciw‑
nym jednak wypadku będą traktowani tak jak Kananej‑
czycy w czasach biblijnych – zostaną podporządkowani
siłą albo wycięci244.
W procesie przejmowania kontroli nad Ziemią Izraela
wszelkie środki stały się dozwolone, począwszy od stoso‑
wania rozmaitych metod obywatelskiego nieposłuszeń‑
stwa, poprzez korzystanie z legalnych kanałów politycz‑
nego nacisku, aż do stosowania różnych aktów przemocy
wobec Palestyńczyków, z zabójstwami włącznie. Jeden
z liderów Gusz Emunim, rabin Izrael Ariel stwierdził, iż
„Żyd, który zabija nie‑Żyda nie jest objęty ludzkim osą‑
dem i nie złamał również religijnego zakazu morderstwa”.
Wielu rabinów ruchu uważało, iż Żyd, który zabił Araba
nie powinien zostać ukarany i niejednokrotnie udzielali
pomocy Żydom odpowiedzialnym za okaleczenia czy też
243 Tamże, s. 278‑280.
244 E. Spinzak, „Extremist Inputs Into Israel’s Foreign Policy: The Case of
Gush Emunim…”, op. cit., s. 131.
230
zabójstwa Palestyńczyków245. Po masakrze Palestyńczy‑
ków w Grocie Patriarchów/Meczecie Ibrahima w 1994 r.,
której dokonał związany z jeszcze bardziej radykalnym
nurtem nawiązującym do ideologii rabina Meira Kaha‑
ne osadnik Baruch Goldstein, jeden z przywódców Blo‑
ku Wiernych, rabin Levinger unikał potępienia jego czy‑
nu, i wezwał w zamian do potępienia rządu izraelskiego
za to, że „poddał Goldsteina niewyobrażalnej mentalnej
presji”246. Sam Levinger 5 lat wcześniej zastrzelił przypad‑
kowego Palestyńczyka w Hebronie, za co został skazany
zaledwie na 5 miesięcy więzienia247.
Patrząc z perspektywy procentowego udziału najbar‑
dziej religijnych grup w izraelskim społeczeństwie, który
według różnych szacunków wynosi 20%, przyjmuje się,
iż idee narodowo‑religijne są popularne wśród ok. 10%
mieszkańców Izraela. Oceniając jednak realny wpływ ide‑
ologii Gusz Emunim na politykę w Izraelu należy wziąć
nie tylko pod uwagę umiejętność budowy sojuszy z przed‑
stawicielami innych, mniej religijnych segmentów społe‑
czeństwa, ale także całą infrastrukturę, jaką udało się tej
organizacji zbudować przez lata swojego działania oraz
wpływy jakimi się cieszy w izraelskim rządzie.
Od przejęcia władzy przez Likud w 1977 r. rozpoczął się
proces budowy lokalnych struktur oraz instytucjonalizacji
Gusz Emunim. Jednymi z pierwszych instytucji była Ama‑
na, oficjalna organizacja osadnicza, która wkrótce zdobyła
245 I. Shahak, N. Mezvinsky, Jewish Fundamentalism In Israel…, op. cit.,
s. 71‑73.
246 Tamże, s. 99‑100.
247 E. Spinzak, „Three Models of Religious Violence: The Case of Jewish
Fundamentalism in Israel”, [w:] Fundamentalisms and the State, M.E.
Marty, R. Scott Appleby (red.) University of Chicago Press, Chicago
1996, s. 476.
231
Osadniczki przechadzające się po hebrońskiej ulicy Szuhada
– w większości niedostępnej dla Palestyńczyków.
Fot. Konrad Pędziwiatr
uznanie ze strony Światowej Organizacji Syjonistycznej,
jak również Yesha, reprezentująca osadników zamieszku‑
jących region Zachodniego Brzegu oraz Strefy Gazy. Bar‑
dzo szybko członkowie Bloku Wiernych zaczęli być włą‑
czani w administracyjne oraz wojskowe struktury państwa,
tak iż w dniu dzisiejszym zdecydowana większość osad‑
ników utożsamia się po prostu z nurtem narodowo‑reli‑
gijnym (ok. 80% spośród 70 tys. osadników zamieszkują‑
cych region Zachodniego Brzegu na wschód od muru248),
traktując wchłonięty przez aparat państwowy Gusz Emu‑
nim jako wspomnienie przeszłości249. Instytucjonalizacja
Bloku Wiernych oraz wchłonięcie jego czołowych postaci
oznaczała jednak dla tego ruchu zdecydowanie większe
możliwości działania, zarówno ze względu na dostęp do
248 Israel’s Religious Right and the Question of Settlements, International
Crisis Group, Middle East Report No. 89, 20.07.2009, s. 1.
249 T. Neuman, June Leavitt: A West Bank Settler…, op. cit., s. 396.
232
państwowych zasobów, jak i możliwość bezpośredniego
wpływania na struktury decyzyjne.
Jeszcze w 1979 r. obszar Zachodniego Brzegu został po‑
dzielony na 3 rady regionalne, zamienione dwa lata póź‑
niej na 5 rad municypalnych, których funkcjonowanie
oparto na tych samych zasadach, co władze municypalne
w Izraelu, przy czym poszerzono ich uprawnienia o pla‑
nowanie rozwoju osiedli. Najważniejsze stanowiska w ra‑
dach otrzymali członkowie Gusz Emunim. Nie mniejsze
znaczenie miała współpraca armii izraelskiej z rosnącymi
liczebnie osadnikami. Osiedla żydowskie zostały uznane
jako „konfrontacyjne”, co dało osadnikom prawo do bro‑
nienia ich siłą. Na mocy decyzji armii w każdej osadzie
zostaje powołany security officer, który jest finansowany
przez wojsko lub policję, każdy osadnik ma prawo posia‑
dać broń, a wielu żołnierzy odbywających służbę wojsko‑
wą zostaje oddelegowanych na obszary okupowane do
„obrony” osiedli żydowskich, przylegających obszarów
oraz dróg dojazdowych. Częstą praktyką jest, że dzieci
osadników służących w armii stacjonują w pobliżu osad,
z których pochodzą250. Co więcej, osoby utożsamiające się
z nurtem narodowo‑religijnym nie tylko mogły liczyć na
reprezentację parlamentarną, którą przez wiele lat zapew‑
niała Partia Narodowo‑Religijna (nie wliczając w to zbież‑
ności w wielu aspektach interesów Gusz Emunim oraz
Likudu), ale również uzyskiwały wiele istotnych stanowisk
w rządzie i różnego rodzaju agendach państwowych. Na‑
leży jeszcze wziąć pod uwagę rabinów, nauczycieli i stu‑
dentów finansowanych z budżetu państwa251.
250 E. Spinzak, „Extremist Inputs Into Israel’s Foreign Policy: The Case of
Gush Emunim…”, op. cit., s. 136‑137.
251 G. Aran, „Jewish Zionism Fundamentalism: The Block of the Faithful in
Israel…”, op. cit., s. 282‑283.
233
Obserwując przemiany w Izraelu, jakie zaszły w ciągu
19 lat od Konferencji Madryckiej można z całą pewnością
stwierdzić, iż okazały się one w wielu wypadkach korzyst‑
ne dla nurtu narodowo‑religijnego. Po pierwsze, kolejne
rządy – niezależnie od opcji politycznej – kontynuowały
politykę osadnictwa na obszarach okupowanych. Po dru‑
gie, nakręcająca się spirala przemocy między Palestyńczy‑
kami a Izraelczykami, która osiągnęła punkt kulminacyjny
w okresie drugiej intifady sprzyjała radykalizacji poglą‑
dów wśród izraelskiego społeczeństwa, czego rezultatem
jest rosnące poparcie dla działań podejmowanych przez
spadkobierców Gusz Emunim ze strony członków ultra‑
ortodoksyjnego segmentu izraelskiego społeczeństwa,
zarówno w kwestii przyszłości obszarów okupowanych,
jak i „twardości” polityki realizowanej w stosunku do Pa‑
lestyńczyków. Religijnym obywatelom Izraela sprzyja bez
wątpienia również demografia, co sprawia, iż poglądy na‑
rodowo‑religijne zwiększają swój zasięg oddziaływania,
szczególnie jeśli chodzi o kolejne pokolenie osadników252.
Próba odpowiedzi na pytanie o reakcję członków seg‑
mentu narodowo‑religijnego na ewentualne porozumienie
pokojowe izraelsko‑palestyńskie nastręcza szereg trudno‑
ści. Z jednej strony obawy, iż wycofanie Izraela ze Strefy
Gazy w 2005 r. doprowadzi do rozlewu krwi, a nawet wojny
domowej okazały się wyolbrzymione. Z drugiej jednak stro‑
ny, o ile ze stratą osiedli w Gazie łatwiej było się pogodzić,
ze względu na mniejsze znaczenie religijne, o tyle kwestia
Zachodniego Brzegu Jordanu oraz Wschodniej Jerozolimy
przedstawia się zupełnie inaczej. Radykalni osadnicy za‑
powiedzieli, iż od dłuższego już czasu przygotowują się na
konfrontację z państwem. Osadnicy są nie tylko doskonale
252 Israel’s Religious Right and the Question of Settlements…, op. cit., s. 3‑16.
234
uzbrojeni, wyszkoleni i zorganizowani, ale wręcz stworzyli
całą sieć powiązań i struktur, które albo już funkcjonują,
albo mogą zacząć funkcjonować niezależnie od państwa.
Szczególnym zagrożeniem są podziały, jakie bardzo
łatwo mogą wystąpić w armii izraelskiej, a tym samym
uniemożliwić wywiązanie się przez rząd ze złożonych
zobowiązań, albo doprowadzić do bratobójczych walk.
W ciągu kilkunastu ostatnich nastąpiła istotna zmia‑
na w udziale religijnych Żydów w armii. Dla przykładu,
podczas gdy na szkoleniu dla kadry oficerskiej piechoty
w 1990 r. zaledwie 2% żołnierzy można było określić jako
„religijnych”, z kolei w 2007 r. było ich już 30%. Podobna
zmiana nastąpiła w przypadku jednostek bojowych. W eli‑
tarnej Brygadzie Golani 6 na 7 podpułkowników jest re‑
ligijnych, a przyszły dowódca Brygady również będzie
religijnym Żydem. Udział religijnych Żydów wśród do‑
wódców kompanii wielu jednostek piechoty przekroczył
nawet 50%253. Biorąc pod uwagę, iż na największy sprzeciw
wobec izraelsko‑palestyńskiego procesu pokojowego mo‑
żemy właśnie spodziewać się wśród najbardziej religijnych
Żydów254, powstaje pytanie, czy armia izraelska będzie
w stanie przeprowadzić operację usuwania osad żydow‑
skich z Zachodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy, co
jest niezbędne aby mogło powstać państwo palestyńskie?
Już dzisiaj wielu żołnierzy stając przed dylematem, czy
okazać lojalność wobec swojego rabina czy też wypełniać
rozkazy, wybiera to pierwsze. Przykładem była chociażby
ewakuacja dwóch rodzin żydowskich okupujących domy
253 A. Harel, „Has the IDF become an army of settlers?”, 09.05.2010, Haaretz
on‑line edition (dostęp 3.09.2013).
254 S. Crabtree, Highly Religious Israelis Least Supportive of Peace, www.gal‑
lup.com/poll/103378/highly‑religious‑israelis‑least‑supportive‑peace.
aspx, 19.12.2007 (dostęp 3.09.2013).
235
w Hebronie, podczas której dwóch oficerów oraz 10 żoł‑
nierzy odmówiło wykonania rozkazu255.
Wracając do pytania o reakcję obozu narodowo‑religij‑
nego na ewentualne porozumienie izraelsko‑palestyńskie
należy jeszcze wziąć pod uwagę szereg podziałów, jakie
występują wśród jego członków, jak również w ramach
całego „religijnego” segmentu izraelskiego społeczeństwa,
które sięgają jeszcze okresu sprzed Porozumienia z Oslo,
dotyczącego zarówno relacji z państwem, dopuszczalności
militarnej walki z jego przedstawicielami, czy też w ogóle
możliwości jakakolwiek ugody z Palestyńczykami. Trudno
też na chwilę obecną przewidzieć, jaka będzie reakcja zde‑
cydowanej większości społeczeństwa, obejmującej „trady‑
cyjnych Żydów” oraz „świeckich”, czy w przypadku kon‑
frontacji staną po stronie tych, którzy uważają, że prawa
Żydów do Erec Izrael są niezbywalne, czy też zdecydują się
na opcję – ziemia za pokój?
Podsumowanie
Ostatnie lata rządów Benjamina Netanjahu, tak jak więk‑
szości poprzednich rządów nie pozostawiają wątpliwości,
iż kwestia osiedli żydowskich na obszarach okupowanych
nie zostanie w najbliższej przyszłości rozwiązana, a wraz
z upływem czasu staje się ona wręcz niemożliwa do roz‑
wiązania. Z jednej strony Netanjahu wysyła sygnały spo‑
łeczności międzynarodowej, które mają niejako potwier‑
dzić starania rządu Izraela na rzecz zakończenia konfliktu
255 H.L. Julian, Elite IDF Soldiers Refuse Hevron Expulsion Orders, Israel
National News, www.israelnationalnews.com, 06.08.07; Ilene R. Pru‑
she, Soldiers’ refusal to heed West Bank evacuation orders roils Israel,
The Christian Science Monitor, www.csmonitor.com, 08.08.2007 (do‑
stęp 15.09.2013).
236
izraelsko‑palestyńskiego256, z drugiej jednak strony, prak‑
tyka polityczna, obejmująca kontynuację rozbudowy osie‑
dli pozwala wątpić, iż taki kompromis odnośnie osiedli,
którego wymaga idea dwóch niepodległych państw, jest
w ogóle możliwy257. Jak trudna będzie kwestia zawarcia
porozumienia pokazały chociażby rozmowy prowadzo‑
ne w latach 2006‑2008 między premierem Izraela Ehu‑
dem Olmertem a prezydentem Autonomii Palestyńskiej
Mahmudem Abbasem. Pomimo kilkudziesięciu spotkań
i rozmów na różnym szczeblu nie udało się jednoznacznie
uzgodnić, które przygraniczne osiedla żydowskie miały‑
by zostać usunięte, a które pozostać, w zamian za ziemię
przekazaną Palestyńczykom. Punktem spornym pozosta‑
ła również przyszłość osiedla Ariel, leżącego w samym
sercu Zachodniego Brzegu, na którego usunięcie premier
Izraela nie chciał się zgodzić258. Jeśli takiego porozumienia
256 Address by PM Netanyahu at Bar-Ilan University, Policy Statements
2009, 14.06.2009, www.mfa.gov.il; Israel-Palestinian peace talks resume
in Jerusalem, BBC News, 15.08.2013, www.bbc.co.uk/news/world‑mid‑
dle‑east‑23693094 (dostęp 15.09.2013).
257 L. Friedman, „The Settlements Moratorium: A Three‑Month Account‑
ing – March 2010”, Settlements in Focus, Peace Now, www.peacenow.
org.il; Report on Israeli Settlement in the Occupied Territories, A Bimonthly Publication of the Foundation for The Middle East Peace, Vol.
20, No. 2, marzec‑kwiecień 2010, www.fmep.org; Report on Israeli Set‑
tlement in the Occupied Territories, A Bimonthly Publication of the
Foundation for The Middle East Peace, Vol. 20. No.3, maj‑czerwiec
2010, www.fmep.org; „Israel approves another 900 settler homes”,
Al‑Jazeera English, 13.08.2013, www.aljazeera.com/news/middleea
st/2013/08/201381355044730911.html; K. Laub, M. Daraghmeh, „Is‑
raeli Settlements Get Go‑Ahead On Eve Of Palestine Peace Talks”, Huffington Post, 11.08.2013, www.huffingtonpost.com/2013/08/11/israel‑
settlements‑palestine‑talks_n_3739508.html (dostęp 18.09.2013).
258 N. Thrall, „What Future for Israel?”, The New York Review of Books,
15.08.2013,www.nybooks.com/articles/archives/2013/aug/15/what‑
future‑israel/ (dostęp 18.09.2013).
237
nie udało się zawrzeć z Ehudem Olmertem, który prze‑
jawiał sporą determinację w rozmowach pokojowych
prowadzonych z Palestyńczykami, to jeszcze mniej moż‑
na się spodziewać po negocjacjach prowadzonych przez
obecnego premiera, Benjamina Netanjahu, który nigdy
nie pozostawiał złudzeń co do tego, że utworzenie suwe‑
rennego państwa palestyńskiego nie jest dla niego prio‑
rytetem. Patrząc z kolei z perspektywy sukcesywnie ro‑
snących wpływów skrajnej prawicy w izraelskiej polityce,
destabilizacji Bliskiego Wschodu w rezultacie Arabskiej
Wiosny, jak i stopniowego wycofywania się Stanów Zjed‑
noczonych z odgrywania kluczowej roli w tym regionie,
można się spodziewać, iż Netanjahu będzie pod większą
presją przeciwników porozumienia pokojowego niż jego
zwolenników, co raczej nie pozwala na optymizm odno‑
śnie możliwości rozwiązania problemu osiedli żydowskich
i zakończenia tego kilkudziesięcioletniego konfliktu.
teksty blogowe i publicystyczne
SPOTKANIE Z OSADNIKAMI
2 września 2007, Konrad Pędziwiatr
Po niespełna półgodzinnej podróży z Jerozolimy mi‑
nibus, w którym podróżuję wraz z grupą wolontariu‑
szy Światowej Rady Kościołów (ang. World Council of
Churches), zatrzymuje się przy zabarykadowanym wjeź‑
dzie do żydowskiego osiedla Efrat. Stojący przy rampie
ochroniarz uzbrojony w karabin maszynowy leniwie
podchodzi do samochodu i informuje kierowcę, że prze‑
wodnik po Efracie już na nas czeka w centrum osiedla.
238
Po przejechaniu niespełna kilkuset metrów widzimy sto‑
jącego na przystanku autobusowym Boba Langa. Nasz
przewodnik wita nas po hebrajsku i angielsku, i ruszamy
dalej na przejażdżkę po Efracie.
Droga wznosi się lekko pod górę na szczyty wzgórz, na
których rozpostarte jest osiedle. Dookoła piękne zadba‑
ne wille, chodniki i wymyślne place zabaw. „Tu powstaje
nowa szkoła”, mówi Bob wskazując na plac budowy obok
drogi, „a tu basen”. Mam wrażenie, że jestem w USA,
a nie na Zachodnim Brzegu Jordanu. Przed przekrocze‑
niem bramy Efratu dominującym elementem krajobrazu
były kamienno‑piaszczyste wzgórza z tu i ówdzie wyra‑
stającym drzewkiem oliwnym. Po jej przekroczeniu czuję
się jakbym wjechał do prawdziwej pustynnej oazy. Wszę‑
dzie bujna zieleń, drzewa, kwiaty i zadbane trawniki.
Efrat znajduje się za Zieloną Linią, lecz przed wrzynają‑
cym się w tym miejscu głęboko na terytoria okupowane
„murem bezpieczeństwa”. Osiedle zostało oficjalne zało‑
żone w 1980 r. Już 15 lat później mieszkało w nim po‑
nad 5,5 tys. osadników. Dziś ich liczba przekracza 7,5 tys.
(dane organizacji B’tselem), a według naszego przewod‑
nika dochodzi do 9 tys. Efrat stanowi jedno z 15 osiedli
usytuowanych w sąsiedztwie miasta Hebron należących
do tzw. Gusz Ecjon (hebr. Bloku Wiernych). Jego na‑
zwa nawiązuje do faktu, iż zdecydowana większość blo‑
ku osadniczego przybyła tu z pobudek ideowych. „90%
mieszkańców Efratu to ortodoksyjni Żydzi, a 10% osoby
świeckie”, informuje nas Bob Lang. Podobny rozkład de‑
mograficzno‑ideowy można spotkać w innych osiedlach
Bloku Wiernych.
Choć społeczność efracka składa się z osób pochodzą‑
cych z niemalże całego świata, to dominującą grupą są
tutaj Żydzi anglo‑saksońscy. Sam Bob przybył do Izra‑
ela z amerykańskiego stanu Wisconsin. Jego alija (hebr.
239
dosłownie „wstępowanie”, „wznoszenie”, a w przenośni
– w dyskursie syjonistycznym – emigracja Żydów do Pa‑
lestyny i Izraela) miała miejsce 33 lata temu. Dziś ma
czwórkę dzieci podobnie jak zdecydowana większość
mieszkańców osiedla i jest szczęśliwy, że mieszka na „te‑
renach biblijnych”.
Po krótkiej przejażdżce ulicami Efratu Bob zaprasza
nas do siebie do domu na „pogawędkę”. Rozkłada przed
nami mapę Bliskiego Wschodu i mówi, że Izrael jest je‑
dynie „małym punkcikiem w morzu świata arabskiego”.
Zdecydowanie sprzeciwia się budowie „muru bezpie‑
czeństwa” i dwu‑państwowemu rozwiązaniu konfliktu
palestyńsko‑izraelskiego. Jego zdaniem ani Olmert, ani
Abbas nie mają poparcia społecznego do tego, by reali‑
zować plan pokojowy zakładający powstanie niepodle‑
głego państwa palestyńskiego.
W domu Boba czeka na nas również Sondra Oster Ba‑
ras z organizacji Chrześcijańscy Przyjaciele Społeczno‑
ści Żydowskich (Christian Friends of Israeli Commu‑
nities). Sama jednak nie jest chrześcijanką lecz Żydów‑
ką. To ona dopowiada wiele niedomówień Boba i na‑
świetla główne cechy dyskursu żydowskich osadników.
Twierdzi m.in., że 150 lat temu, czyli mniej więcej w mo‑
mencie, gdy kształtowały się pierwsze założenia współ‑
czesnego ruchu syjonistycznego, na terenach obecne‑
go państwa Izrael i Autonomii Palestyńskiej, nikt nie
mieszkał. „Ten kraj był pusty” – mówi Sondra, a ja na‑
wet na twarzy Boba dostrzegam powątpiewanie. Wojna
sześciodniowa z 1967 r., to jej zdaniem, cud, dzięki któ‑
remu mogło zacząć być realizowane „proroctwo biblijne
mówiące o tym, iż Żydzi na nowo zapanują nad biblijną
Judeą, Samarią i Gazą”. Podobnie do Boba, Sondra zde‑
cydowanie sprzeciwia się rozwiązaniu dwu‑państwowe‑
mu. Jednocześnie precyzuje jaki jej zdaniem powinien
240
być status prawny Palestyńczyków w państwie Izrael
obejmującym terytoria okupowane. „Powinni uzyskać
obywatelstwo jordańskie albo przeprowadzić się do jed‑
nego z sąsiednich krajów arabskich”, argumentuje. Son‑
dra nie używa jedynie argumentów religijnych do tego
żeby legitymizować obecność osadniczą na Zachodnim
Brzegu, lecz również argumenty militarne. „Nasza obec‑
ność na tych wzgórzach jest kluczowa z punktu widze‑
nia bezpieczeństwa państwa Izrael”, mówi Sandra, a ja
mam wrażenie jakbym słuchał przemówienia generała
izraelskiej armii.
Warto przypomnieć, że Rada Bezpieczeństwa ONZ
zdecydowanie potępia budowanie przez państwo Izrael
osiedli osadników na terenach okupowanych i postrze‑
ga je jako jedną z głównych barier do osiągnięcia pokoju
w tej części świata. Jednocześnie niespełna 10 lat temu
ówczesny Minister Spraw Zagranicznych, Ariel Szaron,
doradzał osadnikom żeby „przechwytywali wzgórza” na
Zachodnim Brzegu, zanim ostateczne porozumienie
z Palestyńczykami cedujące kontrolę nad tymi terenami
zostanie osiągnięte. Wczesna syjonistyczna polityka fak‑
tów dokonanych jest wciąż aktualna. W ciągu 10 lat od
podpisania Porozumień w Oslo w 1993 r., które zawie‑
rały zobowiązanie zamrożenia przejmowania ziem pale‑
styńskich i budowy nowych osiedli osadniczych, popula‑
cja osadników na Zachodnim Brzegu uległa podwojeniu,
a konstrukcja nowych osiedli jest wciąż kontynuowana.
HEBRON
13 lipca 2007, Bartłomiej Czudek
Siedzimy w małej kafejce na hebrońskim Starym Mie‑
ście, zaledwie dwieście metrów od betonowych blo‑
ków, wyznaczających granicę pomiędzy obszarem H‑1,
241
a H‑2259. Pijemy kawę obserwując 6‑osobowy oddział
izraelskich żołnierzy, który chwilę wcześniej wyłonił się
z jednej z przecznic, obstawił ulicę i sprawdza dokumen‑
ty wszystkich przechodniów. Naokoło zaniedbane, znisz‑
czone upływem czasu budynki. Niektóre z nich służące
za posterunki wojskowe mają okna i balkony przysłonię‑
te siatką maskującą. Witryny sklepów zamknięte na głu‑
cho stalowymi drzwiami – starówka sprawia wrażenie
miasta duchów.
Właściciel „Resistance Cafe” i lokalny dziennikarz, 40‑let‑
ni Hiszam Szarabati, jest duszą projektu rewitalizacji
Starego Miasta, które przed drugą intifadą było tętnią‑
cym życiem sercem Hebronu. „Chcemy na nowo na‑
kłonić właścicieli do otwarcia sklepów, a mieszkańców
miasta zachęcić do odwiedzania tej dzielnicy. Miejsco‑
wa Izba Handlowa włączyła się aktywnie do projektu.
Najpierw musimy odnowić sklepy. Niektóre są w cał‑
kiem dobrym stanie i potrzebują jedynie odświeżenia,
inne nadają się do generalnego remontu. Izba obieca‑
ła dofinansowanie – każdy właściciel, który zdecyduje
się otworzyć interes na nowo, może liczyć przez pierw‑
szy kwartał na tysiąc szekli miesięcznie. Oprócz tego
wkrótce rozpoczynamy kampanię w lokalnych mediach.
Przez 50 dni w radiu i gazetach będziemy zachęcać lu‑
dzi do odwiedzania starówki. Na ulicach zawisną rów‑
nież billboardy z pytaniem Kiedy ostatnio odwiedziłeś
Stare Miasto? Mamy jeszcze dwa asy w rękawie. W Au‑
tonomii Palestyńskiej, rzesze ludzi korzystają z najpo‑
pularniejszego ubezpieczenia zdrowotnego, nawiasem
mówiąc noszącego dźwięczną nazwę Ubezpieczenie al259 Na mocy tzw. umowy hebrońskiej z 1997 r. miasto zostało podzielone
na dwie części: H1 o wielkości 18 km², zamieszkaną przez większą część
hebrończyków i kontrolowaną przez Palestyńczyków, oraz H2 o po‑
wierzchni około 4,5 km² pod kontrolą izraelską. W H2 leżą izraelskie
osiedla.
242
-Aqsa Intifada. Udało nam się nakłonić władze miasta
do przeniesienia urzędu zajmującego się ubezpieczenia‑
mi na Stare Miasto. Również miejsce, gdzie robi się ba‑
dania okulistyczne, niezbędne do uzyskania prawa jazdy,
zostanie wkrótce przeniesione na starówkę. Takie bada‑
nia robi tygodniowo 300‑400 osób. To ściągnie tutaj cał‑
kiem pokaźną liczbę ludzi.”
Hiszam jest pełen zapału, jednak patrząc na żołnierzy
kontrolujących dokumenty nie dalej niż 50 metrów od
naszego stolika, mam spore wątpliwości, czy mieszkań‑
cy Hebronu będą przychodzić na Stare Miasto wiedząc,
że narażą się na szykany ze strony wojska. Podchodzi‑
my do żołnierzy. Dowódca uprzejmie wyjaśnia nam, że
otrzymał rozkaz kontrolowania dokumentów przez 15‑
20 minut, później oddział idzie dalej. Po co? Ze wzglę‑
dów bezpieczeństwa, pada odpowiedź. „Względy bez‑
pieczeństwa” – słowo‑klucz, które słyszałem setki razy
z ust izraelskich żołnierzy. „Względami bezpieczeństwa”
można usprawiedliwić każde, nawet najbardziej ab‑
surdalne działanie. Jaki to ma sens – pytamy podofice‑
ra, skoro za 20 minut już was tu nie będzie, ludzie zno‑
wu będą mogli chodzić tą ulicą swobodnie? Dowódca
wzrusza ramionami – „Przecież nie możemy postawić
żołnierza na każdym rogu”.
Patrząc na Stare Miasto, odnoszę wrażenie, że nieda‑
leko już do tego „ideału”. Na obszarze 4,3 km kw. znaj‑
duje się 101 różnych instalacji mających uniemożliwić
lub utrudnić przemieszczanie się. Check‑pointy, bramy,
zwoje drutu kolczastego, betonowe bloki spotyka się na
każdym kroku. Stacjonuje tutaj 2 tys. żołnierzy – wszyst‑
ko po to by chronić 500 hebrońskich osadników żydow‑
skich. Właściwie to raczej Palestyńczyków należałoby
chronić przed osadnikami. Dzieci osadników są całko‑
wicie bezkarne, dlatego plucie i rzucanie kamieniami
243
są na porządku dziennym. Napis sprajem „Zagazować
Arabów” na drzwiach arabskiego domu, świetnie oddaje
mentalność większości mieszkańców czterech osiedli na
Starym Mieście. Dla części z tych ludzi Baruch Goldste‑
in, który w 1994 r. dokonał słynnej masakry w Meczecie
Abrahama, zabijając z karabinu maszynowego 29 Pale‑
styńczyków, nie jest zbrodniarzem, a bohaterem. Nie ma
chyba miejsca na Zachodnim Brzegu, gdzie można by
było bardziej intensywnie odczuć okupację, dlatego plan
rewitalizacji Starego Miasta Hebronu wydaje się niestety
prawie niemożliwy.
ŻYCIE Z ŻOŁNIERZAMI NA DACHU
30 grudnia 2006, Rachela Tonta
Kilka dni temu zostaliśmy zaproszeni przez Haszema
al‑Azzeha, pracownika lokalnego biura UNRWA na
spotkanie z izraelskimi działaczami organizacji poko‑
jowych. Haszem mieszka ze swoją rodziną: żoną i dwój‑
ką małych dzieci w dzielnicy Tel Rumeida w Hebronie,
w bezpośrednim sąsiedztwie osiedla żydowskiego Ra‑
mat Yishail. Była to nasza pierwsza wizyta w tym miej‑
scu, więc ucieszyliśmy się, gdy zobaczyliśmy Haszema
czekającego przy wąskiej ścieżce prowadzącej do jego
domu.
Niestety jest to jedyne przejście, gdyż wszystkie pozo‑
stałe zostały zamknięte przez wojsko. Zresztą teraz i tak
jest lepiej, bo jeszcze parę lat temu, aby dostać się do
swego domu musieli wspinać się po murze, co nastrę‑
czało szczególnych problemów jego ciężarnej żonie.
Gdy przechodziliśmy przez podwórko, naszą uwagę od
razu przykuły leżące wszędzie śmieci: plastikowe po‑
jemniki, zgniłe resztki jedzenia, szmaty, zardzewiałe
sprzęty i butelki wypełnione żółtą cieczą... Szczególnie
244
smutnym widokiem były powycinane drzewa owocowe
i zniszczone krzewy winne. Zwróciliśmy jeszcze uwagę
na Gwiazdę Dawida namalowaną sprayem na drzwiach
prowadzących do „ogrodu”.
Zanim jednak Haszem zaczął swoją opowieść, zabrał nas
na dach swojego domu i pokazał znajdujący się parę me‑
trów wyżej barak i budynki osiedla żydowskiego Ramat
Yishail, zamieszkanego przez radykalnych Żydów. Sąsia‑
dem Haszema jest Baruch Marzel, założyciel i obecny
przewodniczący ultranacjonalistycznego Żydowskiego
Frontu Narodowego; były rzecznik Kachu oraz prawa
ręka Rabina Meiera Kahane (po jego śmierci został prze‑
wodniczącym Kachu). Jest jednym z pierwszych osadni‑
ków, którzy w połowie lat 80. przybyli do Tel Rumeidy
i założyli osiedle Ramat Yishail. Baruch Marzel mieszka
tam do dnia dzisiejszego z żoną i dziewięciorgiem dzieci.
Haszem już nawet nie pamięta dokładnie, kiedy zaczę‑
ło się nękanie jego rodziny przez osadników. Bardzo
dokładnie pamięta jednak dzień, kiedy przyszli żołnie‑
rze izraelscy i urządzili na dachu jego domu swoją bazę,
oczywiście mając na uwadze „względy bezpieczeństwa”.
Haszem przez 6 lat (od 1990 r.) walczył o swoje prawa
w sądzie, korzystając z pomocy izraelskich prawników.
Po 6 latach udało mu się wprawdzie uzyskać wyrok sądu
nakazujący usunięcie bazy wojskowej, efekt końcowy
był jednak daleki od tego, którego się spodziewał. Woj‑
sko przeniosło bowiem swoją bazę zaledwie parę me‑
trów dalej... na dach domu jego brata i pozostaje tam do
dnia dzisiejszego.
Żołnierze koczujący tuż nad jego głową okazali się być
jednak mniej uciążliwi od sąsiadów, którzy robili wszyst‑
ko, aby uprzykrzyć życie jego rodzinie. Prawdziwy kosz‑
mar zaczął się w 2001 r., gdy Haszem odrzucił ofer‑
tę kupna jego domu za sporą sumę pieniędzy. W dwa
245
dni po odrzuceniu oferty wojsko zablokowało wszystkie
ścieżki prowadzące do jego domu. Osadnicy zaczęli wy‑
rzucać na jego podwórko resztki jedzenia, butelki wy‑
pełnione moczem, stare urządzenia, ubrania... Pewnego
dnia wycięli wszystkie drzewa owocowe, a na drzwiach
zostawili czytelny dla wszystkich znak. W 2005 r. upro‑
wadzili wracającego ze szkoły bratanka Haszema i wpy‑
chali mu kamienie do buzi niszcząc całkowicie jego zęby.
Nadszedł czas spotkania. Przyjechało około 40 osób,
działaczy izraelskich organizacji pokojowych, jak i osób
nie związanych z żadną organizacją, którzy chcieli po
prostu zobaczyć jak wygląda sytuacja na Zachodnim
Brzegu. Haszem przygotował na to spotkanie trzy krót‑
kie filmy, dokumentujące atak osadników na palestyń‑
skie domy w dzielnicy Tel Rumeida w 2003 r., na Cor‑
doba School w 2005 r. i napaść na ponad 70‑letnią Mery,
działaczkę ISM (International Solidarity Movement).
Gdy stoimy codziennie przy check‑poincie i schodach
prowadzących do Cordoba School, jesteśmy świadomi
zagrożenia na jakie jesteśmy narażeni. Szczególnie, że
niecałe dwa miesiące temu, w tym miejscu, została ude‑
rzona przez osadnika szklaną butelką w twarz dziewczy‑
na ze Szwecji, która dopiero co przyjechała do Hebro‑
nu, aby współpracować z ISM‑em. Ze strony żołnierzy
nie było żadnej reakcji, a pozostali osadnicy przyglądali
się zdarzeniu wyraźnie ubawieni. Zakrwawionej dziew‑
czynie, ze złamaną kością policzkową odmówił pomocy
lekarz z osiedla żydowskiego i dopiero lekarz wojskowy
zabrał ją do szpitala.
W zeszłą sobotę, gdy czekałam przy schodach na dzie‑
ci wychodzące ze szkoły, kątem oka zauważyłam dwóch
mężczyzn stojących przed budynkiem osiedla Beit Ha‑
dassah. Jeden z nich zawołał mnie i zapytał, czy mam
wolną chwilę i czy mogłabym mu pomóc. Wyjaśnił,
246
że w ich budynku przestała działać elektryczność i ze
względu na szabas on nie może nic z tym zrobić. Po
chwili namysłu zgodziłam się. Weszłam do budynku,
włączyłam korki i po krótkiej wymianie zdań postanowi‑
łam wyjść. Osadnik zapytał jeszcze uprzejmie, czy może
mnie zaprosić na herbatę, a kiedy odmówiłam (niestety
miałam umówione spotkanie), podziękował za pomoc
i pożegnał się. Skołowana wracałam do domu, a w gło‑
wie cały czas tłoczyły się myśli, że przecież tak niewie‑
le trzeba, żeby nawiązać kontakt z drugim człowiekiem.
Nawet jeśli tego człowieka traktowało się jako zagroże‑
nie. Jeden uprzejmy gest, miłe słowo, drobna przysługa.
Chyba nigdy nie zrozumiem tej ich nienawiści, zawzię‑
tości i czerpania przyjemności z krzywdzenia drugiego
człowieka. A przecież tak niewiele trzeba…
JANUN – ŻYCIE Z OSADNIKAMI
30 sierpnia 2008, Łukasz Pałka
Sobota, 8 rano. Słyszymy pukanie do drzwi naszego
domku, ochrzczonego wdzięczną nazwą International
House. Otwieram. Przed wejściem stoi Nadżah, sąsiad‑
ka, która razem ze swoją siostrą i matką prowadzą je‑
dyny w promieniu kilku kilometrów sklepik spożywczy.
Przyniosła nam świeży, jeszcze gorący chleb. Podaje go
z uśmiechem i szybko odchodzi.
Tak zaczyna się drugi dzień naszego pobytu w Janun,
otoczonej przepięknymi wzgórzami palestyńskiej wsi,
kilkanaście kilometrów od Nablusu na Zachodnim
Brzegu Jordanu. Widać stąd ogromne połacie drzewek
oliwnych, a także niewielkie wzniesienie Nabinun. Miej‑
sce niezwykle istotne, bo właśnie tu kilkaset lat temu
mieli osiedlić się pierwsi mieszkańcy wioski. Teraz na
wzgórzu zostało jedynie kilka kamieni, pozostałość po
stojącym tu niegdyś meczecie.
247
Razem z Martinem ze Szwajcarii i Dudu z RPA jesteśmy
jedynymi obcokrajowcami w okolicy. Jako nowi przyby‑
sze wzbudzamy zainteresowanie nie tylko wśród miej‑
scowej ludności, ale także izraelskich żołnierzy, którzy
legitymują nas przy każdej możliwej okazji i zachodzą
w głowę, dlaczego nie siedzimy w Tel Awiwie czy Je‑
rozolimie. Aby dostać się z Jerozolimy do Janun trzeba
uzbroić się w cierpliwość. Bo chociaż do pokonania jest
jedynie około 70 kilometrów, to już na samym początku
pobytu w Palestynie można nauczyć się tego, że odległo‑
ści nie mierzy się tu w kilometrach, a w godzinach. Naj‑
pierw godzina w autobusie linii 18 z Jerozolimy do Ra‑
mallah, stolicy Autonomii Palestyńskiej. Potem kolejna
w zbiorowej taksówce z Ramallah do jednego z najwięk‑
szych na Zachodnim Brzegu check‑pointów Huwwara.
Codziennie setki Palestyńczyków, w tym kobiety i dzie‑
ci, w drodze do pracy, szkół czy szpitali stoją przed nim
w kolejkach, aby poddać się szczegółowej kontroli izra‑
elskiego wojska. Ostatni odcinek drogi z Huwwara do
Janun pokonujemy ze znajomym taksówkarzem Ghas‑
sanem. Doskonale zna okolicę, bo od urodzenia mieszka
w oddalonej o kilka kilometrów od wioski miejscowości
Akraba. Dzisiaj żyje w niej około 8 tys. ludzi.
„Kiedyś było tu ponad 30 tys. osób, ale większość w 1967 r.
uciekła do Jordanii”, opowiada Ghassan, który podobnie
jak część Palestyńczyków ma jordański paszport. W sa‑
mym Janun mieszka kilkanaście rodzin, w sumie około
100 osób. Trudnią się hodowlą owiec, uprawą roli. Do
dyspozycji mają 4 osiołki, które służą im za środek trans‑
portu. Te zwierzęta są tutaj na wagę złota. Jeden kosz‑
tuje co najmniej tysiąc szekli, co dla mieszkańców wio‑
ski jest prawdziwym majątkiem. Cenne są tu także puste,
plastikowe butelki, które przywozimy ze sobą z Jerozoli‑
my. Rolnicy trzymają w nich bowiem oliwki, które póź‑
niej sprzedają. Nie ma tu dostępu do Internetu, telefo‑
248
nów stacjonarnych, jest za to jedyny we wsi generator
prądu, ufundowany kilka lat temu przez Narody Zjed‑
noczone.
Właśnie ten generator symbolizuje problem, z którym
od dawna zmagają się mieszkańcy Janun – żydowskich
osadników, którzy na pobliskich wzgórzach rozlokowali
swoje nielegalne wieżyczki strażnicze i bez przerwy ob‑
serwują wioskę. W nocy pomagają im w tym potężne
reflektory, które przypominają mieszkańcom Janun, że
nie są sami w okolicy. Co jakiś czas uzbrojeni w kara‑
biny osadnicy zapuszczają się tutaj, aby straszyć miesz‑
kańców. Ich ofiarą padł już wspomniany generator, który
spalili, zatruwali też wodę dla wioski. Przed kilkoma ty‑
godniami mieszkańcy znaleźli martwego pasterza. Mu‑
hammad Hamdan Beni Dżaaber został zadźgany, gdy
wyszedł w góry ze swoimi owcami. Sprawców zabójstwa
nie znaleziono. Plakaty ze zdjęciem ofiary można za to
do dzisiaj zobaczyć na witrynach sklepów w Aqraba.
„Nie zapuszczamy się już w rejon, gdzie doszło do mor‑
derstwa”, mówi Rami, 20‑letni mieszkaniec Janun, któ‑
rego spotykam w drodze do Nabinun. W towarzystwie
kilku innych pasterzy i kilkudziesięciu owiec pijemy her‑
batę. „Ta droga służyła nam do niedawna za skrót w dro‑
dze do Nablusu” – Rami wskazuje ścieżkę między wzgó‑
rzami, w pobliżu której został znaleziony pasterz. „Teraz
boimy się tamtędy jeździć.”
Palestyńska wioska, którą nie sposób zlokalizować na
większości map, stała się przedmiotem międzynaro‑
dowego zainteresowania pod koniec 2002 r. Wtedy to
w obawie przed osadnikami swoje domy zostawili prak‑
tycznie wszyscy mieszkańcy Janun. Został tylko ojciec
Ramiego ze swoim bratem. „Powiedział, że to jego zie‑
mia i się stąd nie ruszy”, wspomina Rami, którego ojciec
249
zmarł przed trzema miesiącami i teraz sam musi opie‑
kować się piętnaściorgiem rodzeństwa.
Mniej więcej połowa mieszkańców wioski wróciła po
kilku dniach dzięki pomocy organizacji humanitarnych.
Reszta została w Aqraba lub uciekła do Jordanii. Zjecha‑
li tu wtedy także dziennikarze ze wszystkich najwięk‑
szych agencji prasowych. Ucieczka z Janun była bowiem
pierwszym przypadkiem od 1967 r., gdy palestyńska
wieś wyludniła się z dnia na dzień. Obecnie w Janun na
stałe przebywają tylko przedstawiciele EAPPI.
GAZ NA ULICACH
30 września 2013, Dominik Wach
Zamieszki w Hebronie nie są niczym szczególnym.
W pewnym sensie są one częścią tego miasta, rytuałem,
swego rodzaju grą pomiędzy młodymi Palestyńczykami
a izraelskimi żołnierzami. Są jednak momenty, w któ‑
rych sytuacja wyraźnie się zaostrza, a zwykłe rzucenie
kilku kamieni i odpalenie kanistrów z gazem łzawiącym
zamienia się w regularne bitwy ogarniające niemalże
całe miasto.
Poważniejsze rozruchy mają najczęściej miejsce w trak‑
cie żydowskich świąt, gdy do Hebronu, podzielonego
w 1997 r. na mocy „Protokołu Hebrońskiego” na stre‑
fę palestyńską – H1 i izraelską – H2, przyjeżdżają żydzi
z całego świata. Nie inaczej było również tego roku pod‑
czas świąt Sukkot, gdy do miasta zjechało około 11 tys.
z nich, by właśnie tu upamiętnić ucieczkę Hebrajczyków
z Egiptu. Nietrudno się domyśleć jak bardzo prowoka‑
cyjna jest to sytuacja. W największym na Zachodnim
Brzegu mieście, centrum palestyńskiego handlu, poja‑
wia się nagle kilkanaście tysięcy osób, symbolizujących
okupację, łamanie prawa międzynarodowego, zniewole‑
250
nie i brak sprawiedliwości. Hebron jest bowiem jedynym
miastem, w którym znajdują się nielegalne w świetle pra‑
wa międzynarodowego osiedla żydowskie. Jest jedynym
palestyńskim ośrodkiem miejskim, gdzie część miasta
jest w pełni kontrolowana przez Izrael, gdzie 500‑700
osadników żydowskich stale chroni ok. 1,5 tys. żołnierzy,
policjantów i funkcjonariuszy straży granicznej.
Należy jednak sobie zadać pytanie przed kim ci osadni‑
cy są chronieni. Czy zagrożeniem są dla nich Palestyń‑
czycy, którzy w wyniku okupacji miasta nie mogą korzy‑
stać z części ulic, nie mogą budować ani nawet naprawiać
swoich domów, uprawiać swojej ziemi, nie mogą spokoj‑
nie zbudować przedszkola dla swoich dzieci? Czy zagro‑
żeniem są kilku‑ kilkunastoletni Palestyńczycy zmuszeni
każdego dnia do przekraczania punktu kontrolnego (tzw.
check‑pointu) w drodze do szkoły? Czy te dzieci stano‑
wią jakiekolwiek zagrożenie dla żołnierzy permanentnie
sprawdzających ich plecaki, czy nawet piórniki, a niekie‑
dy dopuszczający się użycia wobec nich przemocy?
Wystarczy pobyć w Hebronie kilka dni, by przekonać się,
że prawdziwym zagrożeniem są sami osadnicy, w ogrom‑
nej większości fanatycy, którzy są przekonani o swojej mi‑
sji i konieczności odbierania ziemi Palestyńczykom. To
oni chodzą ze swymi dziećmi do synagogi niosąc na ra‑
mieniu karabin, to oni atakują międzynarodowych obser‑
watorów praw człowieka, w końcu to niektórzy z nich na‑
leżeli do organizacji, które zostały uznane za terrorystycz‑
ne przez sam Izrael i nadal nie ukrywają swych idei, które
ilustruje jeden z napisów na ścianie w strefie H2 – „Ara‑
bowie do gazu”. W pewnym sensie są oni nietykalni.
Jak więc można oczekiwać, że w tak napiętej sytuacji
i w tak dużym poczuciu niesprawiedliwości, z którymi
każdego dnia spotykają się hebrończycy, nie wybuch‑
ną rozruchy? Czy można mieć co do tego jakiekolwiek
251
obiekcje, gdy część miasta zostanie dodatkowo dla nich
zamknięta ku uciesze tysięcy wizytujących miasto Ży‑
dów? Nikt nie ma tu wątpliwości, że jeśli jak co roku
podczas Sukkotu izraelska armia wkroczy bezprawnie
do teoretycznie kontrolowanej przez Autonomię Pale‑
styńską strefy H1, wybuchną tu zamieszki. Sami Izrael‑
czycy są świadomi, że ich poczynania wywołają gniew
i sprzeciw Palestyńczyków, bo już przed świętami do
miasta ściągają dodatkowe oddziały wyszkolone do tłu‑
mienia rozruchów, na ulicach pojawiają się snajperzy,
a nawet członkowie oddziałów specjalnych. Na czas
świąt zamykany jest również dostęp do meczetu Abra‑
hama, który staje się w te dni synagogą, a przylegające
do niego tereny, miejscem wielkiego festynu tylko dla
Żydów. Mieszkający w okolicy palestyńscy muzułma‑
nie nie są mile widziani, a w zasadzie w ogóle nie mają
możliwości normalnie funkcjonować. Wiele domów jest
w tym czasie okupowanych przez armię pod pretekstem
utrzymania porządku i względów bezpieczeństwa. Nikt
nie zadaje sobie trudu, by pomyśleć czy osoby wypędzo‑
ne na czas świąt mają gdzie się podziać, nikt nie raczy
nawet przeprosić za „niedogodności”, nie wspominając
o jakimkolwiek zadośćuczynieniu, które w demokra‑
tycznym kraju – za jaki uważa się Izrael – byłoby czymś
jak najbardziej naturalnym.
Tegoroczny Sukkot w Hebronie był jednak szczegól‑
ny. Stopniowo podgrzewana atmosfera i spontanicznie
wybuchające rozruchy osiągnęły swoje apogeum w mo‑
mencie, gdy izraelskie wojsko nakazało zamknięcie dla
Palestyńczyków części centrum i umożliwiło żydow‑
skim „turystom” marsz do jednego ze świętych dla Ży‑
dów miejsc, znajdujących się w strefie H1. Gdy pierwsi
z nich ostentacyjnie weszli na tereny palestyńskie (tzw.
strefę A, do której według prawa izraelskiego nie mają
wstępu) i podczas swego marszu wykonywali prowoka‑
252
cyjne gesty w kierunku palestyńskiego tłumu, zawrzało.
W stronę oddziałów izraelskich służb siłowych poleciały
kamienie. Odpowiedź była błyskawiczna, granaty huko‑
we, gaz łzawiący i strzały snajperów kulami pokrytymi
gumą na moment odepchnęły tłum, lecz po chwili wy‑
buchła regularna bitwa. Po kilku godzinach starć w cen‑
trum Hebronu (tzw. Bab az‑Zawija), zamieszki wybu‑
chły również w okolicach check‑pointu 209, znajdują‑
cego się niedaleko meczetu Abrahama, gdzie tego dnia
żaden Palestyńczyk nie miał wstępu. To właśnie tam do‑
szło do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego zgi‑
nął izraelski żołnierz. Media momentalnie podały wia‑
domość, że został on postrzelony przez palestyńskiego
snajpera‑terrorystę, lecz do tej pory nikt nie podał ofi‑
cjalnej wersji wydarzeń, nie złapano sprawcy, a kulisy
całego zajścia są bardzo niejasne (nikt ze znajdujących
się w tamtym miejscu obserwatorów nie słyszał strzału).
To tragiczne zdarzenie nie przerwało jednak festynu,
nie zaburzyło zabawy tysięcy Żydów przybyłych do He‑
bronu. Jak zauważył jeden z Palestyńskich aktywistów
i obrońców praw człowieka „żydowskie święta są bardzo
wesołe dla osadników, lecz niezwykle smutne dla Pale‑
styńczyków”. Jak się później okazało te słowa okazały się
prorocze. Izraelskie wojsko zamknęło wszystkie wyjaz‑
dy z miasta, aresztowano około 150 młodych Palestyń‑
czyków, zatrzymano wielu obserwatorów międzynaro‑
dowych przebywających w miejscu zdarzenia, komplet‑
nie zamknięto strefę H2, uniemożliwiając wielu osobom
powrót do swych domów.
Na tym się jednak nie skończyło. Niemalże od razu po
podaniu informacji o śmierci izraelskiego żołnierza,
premier tego kraju, Benjamin Netanjahu wydał oświad‑
czenie, w którym zezwolił osadnikom na zajęcie kolej‑
nego palestyńskiego domu w Hebronie, co oznacza po‑
253
wstanie kolejnego nielegalnego osiedla żydowskiego
w tym mieście. Ten gest izraelskiego premiera pokazuje
intencje jego rządu, które są dalekie od chęci pojedna‑
nia z Palestyńczykami, a wyraźnie sprzyjają osadnikom
żydowskim łamiącym notorycznie prawo międzynaro‑
dowe i będącym jedną z głównych przeszkód do zakoń‑
czenia konfliktu między zwaśnionymi narodami. Dodat‑
kowo Netanjahu zamiast próbować wyciszyć pobudzo‑
ne emocje obu stron jedynie dolał oliwy do ognia. Oczy‑
wiście można podnosić tu argumenty, że Palestyńczycy
nie powinni wszczynać zamieszek, obrzucać izraelskiej
armii kamieniami, a już na pewno nie strzelać do żoł‑
nierzy (choć nadal jest to jedynie hipoteza). Bezsprzecz‑
nie takie zachowanie nie sprzyja pokojowej atmosferze,
lecz nie można zapominać, kto jest w tym sporze oku‑
pantem, kto jawnie prowokuje i na oczach całego świata
z uśmiechem i pogardą łamie prawo międzynarodowe.
Bez względu na sympatie i punkt widzenia, bez względu
na rozłożenie akcentów i przypisywanie jednej czy dru‑
giej stronie win i prawa do obrony swoich interesów jed‑
no jest pewne – obecna sytuacja w Hebronie pokazuje,
że osiągnięcie jakiegokolwiek sprawiedliwego porozu‑
mienia między Izraelczykami i Palestyńczykami jest nie‑
możliwe i nie zmienią tego zabiegi amerykańskiej admi‑
nistracji. Dopóki podstawowe prawa ludzi zamieszkują‑
cych te tereny będą łamane, dopóki nie będą oni trakto‑
wani jak ludzie, dopóty będą oni w ten czy inny sposób
starali się walczyć o swą godność i prawo do normalne‑
go życia.
Rozdział 5/
Jerozolima izraelska i palestyńska
Michał Gradoń
Jerozolima, Święte Miasto trzech religii: judaizmu, chrze‑
ścijaństwa i islamu, stanowi jeden z kluczowych i najtrud‑
niejszych do negocjowania elementów konfliktu palestyń‑
sko‑izraelskiego. Obydwa zwaśnione narody roszczą sobie
prawa do tego miasta. W swojej długiej historii (początki
Jerozolimy datują się na III tysiąclecie p.n.e.) miasto często
było przedmiotem zażartych sporów, które niejednokrot‑
nie kończyły się brutalnym podbojem i rozlewem krwi.
Obecny spór o status Jerozolimy jest, obok problemu izra‑
elskiego osadnictwa, nierozwiązanego statusu uchodźców
palestyńskich, przebiegu granic przyszłego państwa pale‑
styńskiego i problemu wody, jedną z najpoważniejszych
kwestii stojących na drodze do pokoju pomiędzy Izraelem
a Palestyńczykami.
W niniejszym rozdziale przyjrzymy się argumentom
przytaczanym przez obie strony konfliktu, które mają
uprawomocnić ich roszczenia do Świętego Miasta, a także
omówimy co o obecnym i przyszłym statusie Jerozolimy
ma do powiedzenia wspólnota międzynarodowa i jakie
padały propozycje rozwiązania tego problemu w kolej‑
nych procesach pokojowych.
255
jeruszalaim – święte miasto żydów
Żydowska Jerozolima stanowi organiczną i nieodłączną
część państwa Izrael, jako że jest nieodłącznym elementem
historii Izraela, wiary Izraela i samą duszą naszego
narodu. Jerozolima jest sercem państwa Izrael .260
Dawid Ben Gurion
Tradycja żydowska związana z Jerozolimą sięga co naj‑
mniej XI w. p.n.e. przed ChrystusemMiasto (hebr. Jeruszalaim) pozyskał dla Żydów Dawid, który ok. roku 1000
p.n.e. zdobył miasto z rąk Jebuzytów. Uczynił on z Jero‑
zolimy swoją stolicę, z której sprawował władzę królew‑
ską nad zjednoczonymi królestwami Izraela i Judy. Jed‑
ną z ważniejszych decyzji podjętych przez Dawida było
postanowienie o przeniesieniu Arki Przymierza z Szilo,
gdzie była przechowywana, do Jerozolimy. Uprawomoc‑
niała ona jego panowanie, a także przekształcała Jerozoli‑
mę w święte miejsce, czyniąc ją stolicą religijną królestwa.
Pod rządami Dawida Jerozolima przestała być pomniej‑
szym kananejskim miastem‑państwem i stała się stolicą
królestwa. Salomon (965‑926), następca Dawida i jego syn
(objął władzę ok. 970 roku p.n.e.), wybudował w mieście
świątynię, która stała się przybytkiem Arki Przymierza.
Świątynia miała ideologiczny związek z królem: stojąc
w pobliżu pałacu królewskiego, stanowiła sanktuarium
dynastii Dawida – coś w rodzaju kaplicy królewskiej. Król
panował w pałacu, a jego Bóg Jahwe – w świątyni. Jahwe
jako król na Syjonie, był gwarantem bezpieczeństwa mia‑
sta i dynastii Dawida261. Jahwe stał się tym samym wład‑
cą Jerozolimy, a ponieważ Izrael był jego ludem, Izraelici
260 Za: Meron Benvenisti, Jerusalem: The Torn City, Jerozolima 1975,
s. 11‑12.
261 Julian Warzecha, Historia dawnego Izraela, Warszawa 2005, s. 182.
256
wzięli ten kraj w posiadanie. Budowa świątyni była więc
aktem podboju, sposobem na zajęcie danej przez Boga
ziemi z pomocą boskiego wsparcia i pozwoliła uznać Je‑
rozolimę za wieczystą schedę Domu Dawidowego. Dawna
wiara w Jahwe została mocno powiązana z Syjonem za
sprawą skrupulatnie opracowanej teologii Syjonu, która
uwydatniała szczególne znaczenie Jerozolimy. Jahwe wy‑
brał sobie to miasto ze względu na świątynię262. O ile dotąd
Jahwe był związany z grupą ludzi, to według tej teologii był
On związany przede wszystkim z miejscem – z Syjonem.
Dzięki wybraniu przez Jahwe Jerozolima jest nie tylko sto‑
licą Izraela, lecz także centrum świata263. W niej dostąpią
pokoju inne narody264. Teologia Syjonu przyczyniła się do
powiązania na zawsze tożsamości izraelskiej z Jerozolimą,
co ma niebagatelne znaczenie dla zrozumienia namiętno‑
ści, które Jerozolima wzbudzała wśród Żydów przez wieki
aż do czasów współczesnych. Obecna polityka Państwa
Izrael wobec Jerozolimy, bez rozstrzygania o jej słuszności,
może być zrozumiana jedynie z uwzględnieniem powyż‑
szego kontekstu. Jest to też jedna z najważniejszych przy‑
czyn, dla której pomysły wczesnego syjonizmu o budowie
nowego Izraela w Argentynie, Ugandzie czy innych miej‑
scach na świecie nie miały szansy na posłuch. Pomimo
tego bowiem, iż samo państwo uważa siebie za świeckie,
to w wielu aspektach obecnej polityki izraelskiej możemy
dopatrzeć się działań, które nie dadzą się wyjaśnić bez
pierwiastka powiązanego z religią. Skutecznie element
religijny jest wnoszony do debaty politycznej w Izraelu
przez partie religijne.
262 Patrz Psalm 46,5; por. 48,3; 87,3.
263 Patrz Psalm 48,3.
264 Patrz Psalm 46,9‑11; 76,11‑13.
257
Kolejną cezurą w historii Jerozolimy był 586 r. p.n.e.,
kiedy to armia babilońska zdobyła i zburzyła Jerozolimę
wraz ze świątynią Salomona. Królestwo Judy przestało
istnieć, a jego mieszkańcy zostali wygnani do Babilonu.
Pozostawali tam aż do 538 r., kiedy to nowa bliskowschod‑
nia potęga, wyrosła na gruzach Asyrii i Babilonu – Persja
– umożliwiła dekretem króla Cyrusa, powrót Izraelitów
z wygnania i odbudowę świątyni w Jerozolimie. W roku
333 p.n.e. Persowie zostali pokonani przez Aleksandra
Macedońskiego. Judea wraz z Jerozolimą znalazła się pod
panowaniem greckim i w obrębie wpływów hellenistycz‑
nych. Władza kolejnych dynastii hellenistycznych trwała
w Judzie do 142 r. p.n.e., kiedy to Grecy oraz antiocheń‑
scy Żydzi, którzy okupowali twierdzę Akrę w Jerozoli‑
mie, poddali się Szymonowi, arcykapłanowi z rodu Ha‑
smoneuszy. Pretekstem do buntu Żydów była profanacja
świątyni i żądanie dla siebie czci przez Antiocha IV Epi‑
fanesa. Z tego okresu pochodzi święto Chanuka (Poświę‑
cenia), obchodzone dla upamiętnienia zdobycia Jerozoli‑
my, oczyszczenia i ponownej konsekracji świątyni przez
Machabejczyków.
W 63 r. p.n.e. władzę w Jerozolimie przejęli Rzymianie
pod wodzą Pompejusza. Tym samym zakończył się okres
względnej samorządności Żydów. W 37 r. p.n.e. Herod –
zwolennik hellenizacji, zostaje ustanowiony w Jerozolimie
królem judzkim, i zyskał w ten sposób całkowite panowa‑
nie nad krajem za aprobatą Rzymu. Pod rządami Heroda
Jerozolima stała się okazałym, wyróżniającym się miastem,
liczącym ok. 120 tys. stałych mieszkańców. Około 19 r.
p.n.e. Herod postanowił odbudować świątynię. Dzisiejsza
tzw. Ściana Płaczu jest pozostałością po zachodniej ścia‑
nie nośnej platformy świątyni wybudowanej właśnie za
czasów Heroda. W 67 r. n.e. wybuchło powstanie przeciw
258
Rzymianom do którego stłumienia wysłano do Palestyny
Wespazjana. W 70 r., kiedy uczyniono go cesarzem, po‑
wrócił do Rzymu, a prowadzenie wojny żydowskiej zosta‑
wił swemu synowi Tytusowi, który w sierpniu tegoż roku
zdobył Jerozolimę. Po rozpaczliwiej obronie, gdy świąty‑
nia spłonęła, Żydzi w końcu się poddali. Żołnierze Tytusa
sprawnie zniszczyli resztki budynków świątyni. Przetrwa‑
ły tylko potężne mury, podtrzymujące platformę. Jerozoli‑
ma, centrum żydowskiego świata, zdegradowana została
do rangi bazy armii rzymskiej. Do opuszczonego miasta
przybyli żołnierze rzymscy i syryjscy oraz greccy cywi‑
le. W 130 r. Rzymianie na miejscu zburzonej Jerozolimy
wybudowali nowe miasto – Aelie Capitoline, które miało
wymazać żydowskość Jerozolimy. W 132 r. wybuchł bunt
przeciwko Rzymianom, na czele którego stanął Szymon
Bar Kosiba. Powstanie trwało trzy lata. Po jego stłumieniu
przez Rzymian zabroniono Żydom osiedlać się w Jerozoli‑
mie i całej Judei. Jednak rabini nadal sławili świętość Jero‑
zolimy na długo po tym, jak miasto zostało zbezczeszczone,
a świątynia zniszczona („Święte miasto nie straciło tego
wyróżniającego statusu nawet po zburzeniu świątyni”265).
Nadal mówili o Jerozolimie w czasie teraźniejszym, wie‑
lokrotnie wymieniając ją w trakcie liturgii synagogalnej.
I przez wieki rytuał świątynny zachował specyficzną ży‑
dowską teraźniejszość – poprzez szczegółowe opisy za‑
warte w modlitwach codziennych i świątecznych. Jero‑
zolima była symbolem obecności Boga w świecie, dzięki
czemu zostanie on odkupiony. Według rabinów, w tym
sensie wszelkie wydarzenia związane z odkupieniem, takie
jak: obrzezanie Abrahama, ofiarowanie Izaaka czy spo‑
265 Cytat pochodzi z Talmudu babilońskiego z traktatu Szewuot, który
ukazał się w lubelskiej drukarni w 1559 r. (B Szewuot 16a).
259
tkanie z Melchizedekiem, musiały zajść tutaj. Teraz, jako
miasto zakazane, Jerozolima stała się wymowniejszym
niż kiedykolwiek symbolem transcendencji. Żydzi przez
wieki rozważali dziesięć stopni świętości („Dziesięć miar
piękna zstąpiło na świat: dziewięć otrzymała Jerozolima,
a jedną cały świat”266), kiedy Jerozolima pozostawała dla
nich zamknięta, czy kiedy wzgórze świątynne znajdowa‑
ło się w obcych rękach. W rocznicę zburzenia Jerozolimy
i świątyni każdy dziewiąty dzień żydowskiego miesiąca
Aw ustanowiono narodowym dniem żałoby.
Wyobraźnia religijna Żydów wierzących jest bardzo
mocno związana ze Wzgórzem Świątynnym. Świątynia
pojawiała się w modlitwach żydowskich, w poezji i escha‑
tologii. W eschatologii żydowskiej istnieje sporo przepo‑
wiedni o tym, że koniec świata poprzedzi uzyskanie pań‑
stwowości i odbudowa świątyni w Jerozolimie. O utraco‑
nym Świętym Mieście przypominało Żydom przez wieki
wiele aspektów życia codziennego. Synagogi są oriento‑
wane, a w wielu żydowskich domach wschodnia ściana,
reprezentująca umownie kierunek ku Jerozolimie, ku któ‑
rej należy się zwracać w czasie modlitw, jest oznaczona
specjalnym znakiem, mizrachem. Stare ślubowanie: „Jeśli
zapomnę o tobie, o Jeruzalem – niech uschnie prawica
moja”267, wygnańców z Babilonu, znalazło teraz swój pełny
wyraz w modlitwach. Religijny Żyd codziennie wspomina
Jerozolimę w swoich modlitwach. Każdego dnia odmawia
bowiem trzykrotnie modlitwę zwaną amida, wzorującą
się na ofiarach, które były składane codziennie na ołtarzu
świątyni. Pierwotny sens XIV berachy Osiemnastu bło-
gosławieństw, o zachowanie Jerozolimy268, przeobraził się
we wstawiennictwo za zburzonym miastem i odbudową
świątyni i zespolił się z prośbą o mesjasza z rodu Dawi‑
dowego. Chodzi mianowicie o jedno z błogosławieństw
modlitwy amida, w której znajdujemy słowa: „Do Jerozo‑
limy, miasta Twego, w miłosierdziu powróć i tronuj w nim,
jak zapowiedziałeś. I odbuduj je wkrótce, za dni naszych,
w budowlę wiecznotrwałą, a tron Dawida rychło w nim
ustanów. Pochwalonyś Ty, Wiekuisty, odbudowujący Je‑
rozolimę”269. Dziewiątego dnia miesiąca Aw włączano do
minchy przed końcowym błogosławieństwem modlitwę
o pociechę dla opłakujących Syjon (Nachem). Czwarte
błogosławieństwo modlitwy musaf na dzień nowiu księ‑
życa łączy prośbę o powrót do Jerozolimy z prośbą o przy‑
wrócenie świątynnej służby bożej. Trzecie błogosławień‑
stwo po zakończeniu posiłku zawiera znów prośbę, by Bóg
strzegł losu całej wspólnoty i jednostki, modlitwę narodu
żydowskiego o odbudowę Jerozolimy (bone Jeruszalajim).
Pieśń szabatowa lecha dodi poświadcza dobitnie tęsknotę
za utraconym Świętym Miastem, tak samo, jak modlitwa
kończąca wieczerzę pesachową. Na zakończenie wiecze‑
rzy powtarza się tradycyjne słowa: Baszana haba`a bejeruszalaim!, co znaczy: „W przyszłym roku w Jerozolimie!”.
Przez wieki, rozproszeni Żydzi powtarzali te słowa z tęsk‑
notą i nadzieją. W drugiej połowie XIX w. niektórzy Żydzi
zaczęli na nowo formułować dawną ideologię syjonizmu.
Rozwinięto zdemitologizowaną wiarę, która porzucała
mesjanizm i pragnienie odbudowy świątyni, nie wyrzeka‑
ła się natomiast pragnienia powrotu do ziemi Abrahama,
Izaaka i Jakuba. Lecz teraz to pragnienie powrotu pozba‑
266 Talmud babiloński, traktat Kidduszin (B Kidduszin 49b).
267 Psalm 137,5.
268 Por. Syr 51,12; Talmud jerozolimski, traktat Joma (J Joma VII, 1,44b).
269 Talmud jerozolimski, traktat Berachot (J Berachot II,2; IV,5,8c).
260
261
wione było jakichkolwiek religijnych przesłanek, oparte
było na czysto świeckim przekonaniu o prawie Żydów
do posiadania własnej państwowości, która chroniła by
ich przed nową falą antysemityzmu i nacjonalizmu w Eu‑
ropie. Teodor Herzl pierwszy przywódca ruchu syjoni‑
stycznego w trakcie Drugiego Kongresu Syjonistycznego
stał przed delegatami, z podniesioną prawą ręką i cytował
słowa psalmisty: „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech
uschnie moja prawica”270. Wydarzenie to dobitnie świad‑
czy o tym, że Jerozolima wciąż stanowiła symbol, będący
natchnieniem areligijnych syjonistów. Sama świętość Je‑
rozolimy nie znaczyła wiele dla wczesnego ruchu syjo‑
nistycznego. Herzl przełamał i odrzucił dawne tradycje
religijne judaizmu. Gdy przybył pod Ścianę Zachodnią,
ogarnęła go przede wszystkim odraza: nędza, lamenty,
bojaźliwa postawa Żydów, nie odstępujących jej kamieni
symbolizowały wszystko to, co syjonizm musi przezwy‑
ciężyć. Planował założenie Nowej Jerozolimy – nowego
świeckiego miasta poza obrębem murów.
Jednak było też niewielkie grono syjonistów, które
oczekiwało rychłego powrotu na Wzgórze Świątynne.
Spychani na margines i wykpiwani przez zeświecczonych
przywódców syjonizmu pracy, religijni syjoniści stwo‑
rzyli w 1902 organizację, którą nazwali „Mizrachi” (hebr.
wschodni)271. Postrzegali oni Jerozolimę jako centrum
świata w powszechniej przyjętym znaczeniu. Ich przy‑
wódcą był rabin Abraham Izaak Kook, który w 1921 r.
został głównym aszkenazyjskim rabinem Jerozolimy.
Większość ortodoksyjnych Żydów zdecydowanie prze‑
ciwstawiała się całemu przedsięwzięciu syjonistów, ale
Kook popierał ten ruch, uważając, że świecki syjonizm
pomaga budować królestwo Boże, nawet jeśli nie jest tego
świadom. Ruch syjonistyczny, na początku XX w., uzna‑
wał eksterytorialność Jerozolimy za najlepsze rozwiązanie.
Sam Herzl w Państwie żydowskim zawarł nawet kwestię
ochrony chrześcijańskich miejsc świętych, gwarantując im
wyżej wspomniany status (w oryginale ekstraterytorial‑
ność)272. W latach 30. XX w. zmieniła się jednak znacząco
postawa syjonistów wobec Jerozolimy. Zaczęto sugerować
podział Jerozolimy na dwie gminy, jedną arabską i jedną
żydowską, każdą z własnym samorządem, obie miałyby
podlegać nadrzędnej wspólnej Radzie Miejskiej. Propozy‑
cja ta nie znalazła jednak uznania w oczach Brytyjczyków.
W wyniku walk arabsko‑żydowskich po ogłoszeniu przez
Izrael niepodległości (14.V.1948 r.) Jerozolima została po‑
dzielona na dwie części: część wschodnią (tzw. Jerozolima
Wschodnia) wraz ze Starym Miastem, będącą pod kontro‑
lą Jordanii, i zachodnią (Jerozolima Zachodnia), kontrolo‑
waną przez Izrael. Wkrótce Żydzi przenieśli z Tel Awiwu
do Zachodniej Jerozolimy Kneset i wszystkie urzędy cen‑
tralne, z wyjątkiem ministerstw: obrony, policji i spraw za‑
granicznych. W 1967 r. w wyniku Wojny Sześciodniowej
Izrael zajął całą Jerozolimę wraz z Zachodnim Brzegiem
Jordanu. O ile terytoria Zachodniego Brzegu przez pe‑
wien czas były traktowane jako karta przetargowa i nie‑
zasiedlane, o tyle Wschodnia Jerozolima od razu została
anektowana i Izrael zaczął tam budowę swych dzielnic,
tym samym dając podstawy do mówienia o kolonizacji
i judaizacji wschodniej części miasta.
270 Psalm 137,5.
271 Nie mylić z Żydami orientalnymi nazywanymi Żydami Mizrachi.
272 Magdalena Góra, „Umiędzynarodowienie Jerozolimy”, Krakowskie Studia Międzynarodowe nr 2/2005, s. 34.
262
263
al-Quds – Przyszła stolica Państwa
Palestyńskiego?
Czy istnieje miejsce, po Mekce i Medynie, nad którym serca
muzułmanów wznoszą się bardziej niż Jerozolima, pierwsza
muzułmańska kibla, do której wierni przychodzą ze wszystkich
zakątków ziemi. Modlitwy na terenie meczetu Al-Aksa są
równe pięciuset modlitwom w jakimkolwiek innym miejscu,
za wyjątkiem dwóch świętych meczetów. Jerozolima jest
kolebką religii i schronieniem proroków… Nocna podróż
była błogosławieństwem od Boga dla Palestyny. Ta podróż
nie miała miejsca do żadnej innej stolicy czy miasta na
świecie, ale tylko do Jerozolimy, aby uczynić ją siostrą Mekki
w historii i po to, aby muzułmanie wiedzieli że przyznanie się
do Jerozolimy jest jak przyznanie się do Mekki i Medyny.273
Z ulotki Hamasu
Prorok islamu nauczał swych pierwszych uczniów, by
w modlitwie skierowali twarz ku Jerozolimie. Ta kibla
(„kierunek modlitwy”) wyrażała poczucie solidarności
i ciągłości, które Mahomet żywił do wiary Żydów i chrze‑
ścijan. Potem, w styczniu 624 roku, gdy stało się jasne, że
większość Żydów z Jatrib (Medyny) nigdy nie uzna Ma‑
hometa, umma ogłosiła niezależność od starszych trady‑
cji. Mahomet kazał swym zwolennikom modlić się z twa‑
rzą zwróconą ku Mekce. Ta zmiana kibli oznaczała po‑
wrót muzułmanów do pierwotnej wiary Abrahama, nim
rozpadła się ona na dwie walczące ze sobą sekty Żydów
i chrześcijan. Ponieważ Kaaba nie ma żadnych związków
ani z Żydami, ani z chrześcijanami, muzułmanie milczą‑
co uznali, że nie będą się kłaniać żadnej z ustanowionych
273 Ruch Islamskiego Oporu (Hamas), Rocznica nocnej podróży jest wzmocnieniem dla błogosławionego oporu, ulotka wydana 13.03.1988 r., cyt.
za Ziad Abu‑Amr, „The significance of Jerusalem: A Muslim Perspec‑
tive”, Palestine-Israel Journal, nr 2/1995, Vol 2, www.pij.org/details.
php?id=646. (dostęp 10.08.2016).
264
religii, a jedynie samemu Bogu. Muzułmanie jednak ni‑
gdy nie zapomnieli, że święte miasto stanowiło cel ich
pierwszej kibli. To miasto było symbolem, który pomógł
im ukształtować wyrazistą islamską tożsamość, odwrócić
się od pogańskich tradycji przodków i szukać nowej rodzi‑
ny religijnej. Pozostała żywotnym symbolem islamskiego
poczucia ciągłości i pokrewieństwa z „ludźmi księgi” (ahl
al-kitab) niezależnie od tego czy Żydzi i chrześcijanie będą
skłonni to uznać. Muzułmanie nazywali Jerozolimę, Mia‑
stem Świątyni (Madinat Bajt al-Makdis). Od dawna było
ośrodkiem duchowym ich monoteistycznych poprzedni‑
ków. Modlili się tu i sprawowali rządy wcześniejsi prorocy:
Salomon i Dawid. Tu Salomon zbudował święty meczet.
Miasto związane było z najświętszymi prorokami, w tym
z Jezusem, którego muzułmanie wielce szanowali, choć
nie uważali go za Boga. Do 638 r. muzułmanie podbili Je‑
rozolimę wraz z całą Palestyną. Kalif Omar stał na czele
najbardziej pokojowego i bezkrwawego podboju, jaki to
miasto przeszło w swej długiej i często tragicznej histo‑
rii274. Po podboju Jerozolima pozostała w przeważającej
mierze miastem chrześcijańskim z jednym świętym dla
muzułmanów terenem, Wzgórzem Świątynnym. Omar
postanowił zbudować na nim meczet. W ten sposób islam
mógł wszczepić się fizycznie w starsze tradycje religijne
w sposób symbolizujący ciągłość i pełnię wizji Koranu.
Obecnie znajduje się w tym miejscu meczet Al‑Aksa, któ‑
ry uznawany jest po wielkim meczecie w Mekce i Me‑
czecie Proroka w Medynie za najczcigodniejszą religijną
budowlę islamu. Za szczególnie zasłużonego dla Jerozoli‑
my należy uważać kalifa Abd al‑Malika, którego najwięk‑
274 Karen Armstrong, Jerozolima. Miasto trzech religii, Warszawa 2000,
s. 272.
265
Jerozolima/Al‑Quds, Kopuła na Skale.
Fot Dominik Wach
szym darem dla miasta, oprócz wielu innych budowli, była
jednak bez wątpienia Świątynia na Skale, którą zamówił
w 688 r. Abd al‑Malik nakazał zbudować nową kopułę,
konkurencyjną dla kopuły Anastasis na zachodnim wzgó‑
rzu i kościoła Wniebowstąpienia na Górze Oliwnej. Kalif
postanowił zbudować swą kopułę wokół skały, która wy‑
stawała z chodnika herodiańskiego w południowym krań‑
cu platformy. Obecnie muzułmanie wierzą, że Mahomet
po swej nocnej podróży wstąpił do nieba z tej właśnie ska‑
ły oraz że modlił się w małej grocie poniżej głazu (o skale
tej nie wspomina ani Biblia, ani Koran). Jednak w 688 r.
wydarzenia tego nie łączono jeszcze konkretnie z Jerozo‑
limą (gdyby Abd al‑Malik zamierzał upamiętnić miradż
Proroka, z pewnością gdzieś w świątyni umieściłby sto‑
sowne inskrypcje, stanowiące cytaty z Koranu, ale tego
nie zrobił). Ze skałą tą związana jest też wiara, że właśnie
na niej Abraham miał dokonać ofiary z Izaaka (rywalizuje
266
ona o to zaszczytne miano: miejsca ofiary Abrahama, ze
wzgórzem Marwa w Mekce)275.
Muzułmanie twierdzili, że prorok Mahomet odwiedził
Jerozolimę, kiedy to Bóg swą cudowną mocą przeniósł
go tutaj pewnej nocy z Mekki: „Chwała temu, który prze‑
niósł swojego sługę nocą z Meczetu świętego (Al‑Masdżid
Al‑Haram) do Meczetu dalekiego (Al‑Masdżid Al‑Aksa),
którego otoczenie pobłogosławiliśmy, aby mu pokazać na‑
sze znaki”276. „Meczet święty” to z pewnością Kaaba, ale
nic w Koranie nie wskazuje na związek tego odległego me‑
czetu z Jerozolimą. Dopiero kilka pokoleń po Mahomecie,
muzułmanie dokonali tego utożsamienia. Stwierdzili, że
pewnej nocy około 620 r., przed hidżrą, gdy Mahomet
modlił się przy Kaabie, archanioł Gabriel zaniósł go do Je‑
rozolimy, gdzie wzięło początek jego wizyjne wzniesienie
się do nieba (al-miradż). Skoro uznano, że Mahomet od‑
wiedził Jerozolimę, miasto zyskało status podwójnie świę‑
tego. Zawsze czczono je jako miasto świątyni, duchowy
ośrodek ziemi, lecz teraz łączono je też z Prorokiem, któ‑
rego mistyczny lot (al-isra) z Mekki do Jerozolimy umoc‑
nił więź między dwoma świętymi miejscami. Jerozolima
jest jedynym miastem, które w słownictwie islamu jest
określone jako święte (Al-Quds).Wedle wierzeń muzuł‑
manów sąd ostateczny odbędzie się w Jerozolimie, tu Bóg
pokona Goga i Magoga, w dniu ostatnim zmarli powstaną
do życia i zbiorą się w Świętym Mieście. Śmierć w Jero‑
zolimie oznaczała szczególne błogosławieństwo. Wszyscy
prorocy pragnęli być tu pochowani. Podobno przyjaciele
Mahometa chcieli pogrzebać go w tym mieście, miejscu
spoczynku proroków i miejscu Zmartwychwstania. Jero‑
275 Sture Ahlberg, Jerusalem/Al-Quds. The Holy City of War and Peace,
Uppsala 1998, s. 35.
276 Koran 17,1.
267
zolima stanowi naturalny kres wszystkich świętych mę‑
żów i przedmiotów: w dzień ostatni sama Kaaba zostanie
przeniesiona do Jerozolimy – ten często powracający mit
ukazuje, jak głęboko obie te świętości przenikały się w mu‑
zułmańskiej wyobraźni277. Następca Abd al‑Malika, kalif
al‑Walid I w roku 709 nakazał wzniesienie nowego mecze‑
tu w miejsce prymitywnej budowli Omara – gdzie obec‑
nie stoi meczet Al‑Aksa. W przeciwieństwie do Świątyni
na Skale, meczet ten często niszczono, odbudowywano
i przerabiano. Wraz z końcem rządów nad Jerozolimą i nad
całym światem arabskim, dynastii Umajjadów w 750 r.,
skończyła się też złota era dla Jerozolimy. Władza prze‑
szła w ręce kalifów z dynastii Abbasydów, którzy w 752 r.
postanawiają przenieść się do Bagdadu, czyniąc go stolicą
imperium muzułmańskiego. Jerozolima nadal zachowała
symboliczne znaczenie dla kalifów z dynastii Abbasydów,
lecz nie byli już tak dla niej hojni i nie poświęcali miastu
takiej uwagi, co ich przodkowie. Niezwykle ważną datą
w historii Jerozolimy jest 1099 r., kiedy to miasto zostało
zdobyte przez Krzyżowców. Święte Miasto odzyskał Sa‑
ladyn dopiero w 1187 r. Wydarzenie to „plasuje się wy‑
żej w islamskiej historii niż pierwsze pozyskanie miasta
przez Umara pięć i pół wieku wcześniej”278. Wejście Sala‑
dyna do miasta w rocznicę nocnej podróży Proroka było
uważane przez muzułmanów za opatrznościowe. Warto
w tym miejscu zauważyć, iż obecna izraelska okupacja
Jerozolimy często jest postrzegana przez Palestyńczyków
i muzułmanów przez pryzmat wypraw krzyżowych: „Zaj‑
277 Meir Kister, „A Comment on the Antiquity of Traditions Praising
Jerusalem”, [w:] Levine Lee I., Jerusalem Cathedra, vol. 1, s. 185‑186.
278 Abdul Latif Tibawi, Jerozolima: jej miejsce w historii islamu i historii
Arabów, [w:] Ibrahim Abu‑Lughod, ed., Konfrontacja izraelsko-arabska
w czerwcu 1967: Perspektywy Arabskie, Evanston 1970, s. 21.
268
mując Palestynę, współcześni Krzyżowcy zdobyli wrogość
wszystkich Arabów; zajmując Jerozolimę, wszystkich mu‑
zułmanów. Czy współcześni Krzyżowcy chcą doprowa‑
dzić do powtórzenia się historii?279.W 1517 r. Jerozolimę
wraz z całą Palestyną zdobyli Turcy, którzy utrzymali
panowanie nad tym rejonem świata do początków XX
w. W XVI i XVII w. Osmanie odbudowali mury obronne
miasta. Był to okres rozkwitu regionalnego handlu i go‑
spodarki Jerozolimy, jednak już w XVIII‑XIX w. nastąpiło
osłabienie związane ze stopniowym upadkiem potęgi Im‑
perium Osmańskiego. Panowanie osmańskie nad Jerozoli‑
mą zakończyło się w grudniu 1917 r., kiedy miasto zajęły
wojska brytyjskie. Na mocy międzynarodowych porozu‑
mień powojennych Palestyna weszła w skład brytyjskie‑
go mandatu na Bliskim Wschodzie. Tym samym zakoń‑
czył się okres panowania muzułmanów nad Jerozolimą.
Rządzili oni Jerozolimą przez 13 wieków, od połowy VII
wieku (638 r.) do początku XX w. (1917 r. ), z wyjątkiem
okresu kiedy miasto znajdowało się w rękach Krzyżowców.
W latach 1948‑1967 wschodnia część Jerozolimy wraz ze
Starym Miastem ponownie znalazła się pod kontrolą mu‑
zułmanów. Haszymidzi władający Jordanią w osobie króla
Abdullaha nie przejawiali jednak dużego zainteresowania
Jerozolimą. Powodem było to, iż miasto stało się ośrod‑
kiem palestyńskiego nacjonalizmu i opozycji wobec Króle‑
stwa Jordanii. Urzędy centralne przeniesiono do Ammanu,
a król nie kwapił się do inwestowania w miasto, i przeważ‑
nie przedkładał Hebron i Nablus nad Jerozolimę. Przez
wiele miesięcy po wojnie warunki życia na Starym Mieście
były potworne. Trudno też było spodziewać się poprawy
stosunku rządu jordańskiego do miasta, zważywszy na to,
279 Tamże, s. 48.
269
że w kwietniu 1951 r. król Abdullah został zamordowany
u wejścia do meczetu Al‑Aksa. Jednak stosunek Jordań‑
czyków do miasta stopniowo ulegał zmianie za sprawą
Izraelczyków, którzy lekceważąc społeczność międzyna‑
rodową z zapałem urządzali w Zachodniej Jerozolimie
swoją stolicę. Jordania czuła, że musi zareagować. W lip‑
cu 1953 r. po raz pierwszy rząd jordański obradował w Je‑
rozolimie, a wkrótce potem w mieście zebrał się również
parlament. Stosunki z Jordanią poprawiły się i w 1959 r.
pozycja Jerozolimy wzrosła z baladija (gmina) do amana
(terytorium powiernicze), co zrównało ją z Ammanem.
Król Husajn ogłosił, że Jerozolima jest drugą stolicą Jor‑
danii, i zamierzał wybudować pałac na północy miasta280.
Ponowne wzmożone skupienie uwagi muzułmanów na
Jerozolimie nastąpiło po 1967 r. kiedy wschodnia część mia‑
sta dostała się pod okupację izraelską. W reakcji na izrael‑
skie próby judaizacji tej części miasta muzułmanie zaczęli
głośno akcentować jego arabski i muzułmański charakter.
Szczególnie podkreślały to arabskie i palestyńskie ruchy
fundamentalistów muzułmańskich, dla których Święte
Miasto Jerozolima często jest źródłem inspiracji i mobili‑
zacji. Żydowska okupacja Jerozolimy przypomina islami‑
stom o słabości muzułmanów i Arabów. Dlatego w swoich
programach mówią o potrzebie wyzwolenia miasta spod
żydowskiej hegemonii. Walkę o odzyskanie Jerozolimy
stawiają oni często na pierwszym planie. Dla fundamen‑
talistów muzułmańskich niezwykle irytujące jest, iż mia‑
sto ich pierwszej kibli, i trzecie najświętsze miasto islamu
znajduje się pod obcą, a szczególnie żydowską, kontrolą281.
Jerozolima ma takie same znaczenie polityczne zarówno dla
280 K. Armstrong, op. cit., s. 451‑453.
281 Ziad Abu‑Amr, The Significance of Jerusalem: A Muslim Perspective,
nr 2/1995 Vol. 2, www.pij.org/details.php?id=646. (dostęp 10.08.2016).
270
islamistów z Hamasu, jak i zwolenników Fatah. Oba nurty
palestyńskiej sceny politycznej chcą, by Jerozolima stała się
stolicą przyszłego państwa palestyńskiego. Fakt ten bardzo
często znajduje odzwierciedlenie w dyskursie politycznym.
W 1988 r. król Husajn zrzekł się roszczeń Jordanii do Za‑
chodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy, uznając te zie‑
mie za własność narodu palestyńskiego. Powstałą politycz‑
ną próżnię natychmiast wykorzystała OWP. 15 listopada
1998 r. wydała Deklarację Niepodległości Palestyny, w myśl
której obok Państwa Izrael na Zachodnim Brzegu miało
powstać państwo palestyńskie ze stolicą w Jerozolimie.
Podobnie jak palestyńskie grupy islamskie, cały arabski
ruch islamski rozważając o Jerozolimie, naprawdę rozwa‑
ża o całej Palestynie, która wywodzi z niej swoje religijne
znaczenie, będące religijnym wyposażeniem wszystkich
muzułmanów (waqf). Muhammad Hamid Abu an‑Nasr
najwyższy przewodnik egipskiego Stowarzyszenia Bra‑
ci Muzułmanów, które wyznacza doktrynalne ramy dla
pozostałych Stowarzyszeń Braci Muzułmanów w krajach
arabskich, a w tym Hamasu, twierdzi, iż:
„Nigdy się nie targowaliśmy i nigdy nie będziemy się
targować o ziemię Palestyny. Palestyna, cała Palestyna
należy do wszystkich muzułmanów. Związek między Pa‑
lestyną a muzułmanami pochodzi z ich zaangażowania
w doktrynę islamu i szariat… Dlatego też targowanie się
o Palestynę oznacza targowanie się o naszą wiarę, nasz
szariat i nasze święte miejsca. Oznacza to także wyrzecze‑
nie i przekreślenie naszej historii, naszych męczenników
i naszych bohaterów… Zrzeczenie się Palestyny jest aktem
zdrady… Bóg zarządził, iż nie powinniśmy zrzekać się Pa‑
lestyny na rzecz naszych wrogów. Uczynił ten imperatyw
dla nas do poszukiwania środków władzy i siły, i zmaga‑
nia przeciwko wrogom, aby odzyskać to, co zostało nam
271
zawłaszczone. Jest to wyrok Boga i nie możemy naruszać
Jego werdyktu…”282. Islamscy uczeni i autorytety w innych
krajach arabskich, określani jako umiarkowani, przyjmują
podobne stanowiska w sprawie Palestyny. Ich wypowiedzi
odgrywają znaczącą rolę w określaniu stanowiska rządów
ich państw w kwestii palestyńskiej. Sheikh Abd‑al‑Aziz
Bin Baz, prominentny uczony muzułmański i autorytet
w Arabii Saudyjskiej, twierdzi, że „palestyński problem jest
problemem muzułmańskim branym całościowo” i że mu‑
zułmanie „muszą toczyć islamski dżihad przeciwko Ży‑
dom dopóki ziemia nie powróci do swoich właścicieli”283.
Ze względu na religijne znaczenie dla muzułmanów
z całego świata, wielu przywódców mających ambicje
czysto polityczne, pragnęło wzmocnić swoją religijną le‑
gitymizację do władzy za pomocą Jerozolimy. Odniesienia
do Świętego Miasta przez przewodniczącego Organizacji
Wyzwolenia Palestyny (jej powołanie nastąpiło podczas
odbywającego się w Jerozolimie Wschodniej w hotelu
Ambasador, w czerwcu 1964 r. pierwszego spotkania Pa‑
lestyńskiej Rady Narodowej), Jasera Arafata, jako „stoli‑
cy państwa palestyńskiego”, do miejsca gdzie znajduje się
meczet Al‑Aksa, i do miejsca nocnej podróży Mahometa
były stałą częścią jego wypowiedzi w kwestii palestyńskiej.
Arafat był w pełni świadomy centralnej roli Jerozolimy
282 Muhammad Abu Hamid al‑Nasr, „Nasze stanowisko wobec ugody”,
Oświadczenie najwyższego przewodnika Bractwa Muzułmańskiego
w Egipcie z 26.05.1991 r., cyt. za Ziad Abu‑Amr, op. cit. Sprawa Pale‑
styny obecna jest również w każdym manifeście ideowym Hezbollahu,
szyickiej organizacji z Libanu.
283 James Piscatori, Religia i Realpolitik: Islamska Odpowiedź na wojnę
w Zatoce Perskiej, [w:] James Piscatori, Fundamentalizm islamski i kryzys w Zatoce Perskiej, Chicago 1991, s. 6, oryginalnie cyt. z: Abd‑al‑ Aziz
Bin Baz, Majmu’Fatawa wa Maqalat Mutanawwi’a (Zbiór Fatw i różne
artykuły), Rijad 1987, s. 271.
272
dla narodu palestyńskiego i dla palestyńskich islamistów
w szczególności. Postawa tych ostatnich była szczególnie
ograniczająca dla lidera OWP. Karta Hamasu stanowi:
„Ziemia Palestyny jest islamskim waqf dla pokoleń mu‑
zułmanów aż do dnia sądu. Jest niedopuszczalnym, by ją
porzucić, lub choćby jej część, albo ustąpić w jej sprawie
zupełnie czy tylko częściowo… Kto ma prawo do decy‑
dowania w imieniu pokoleń muzułmanów od teraz aż do
dnia sądu?284
Podobnie jak w wypowiedziach Arafata, Jerozolima była
stałym elementem w wypowiedziach i oświadczeniach
króla Jordanii, Husajna. Bez wątpienia jednym z powo‑
dów takiej postawy była przynależność do rodu Haszy‑
mitów do bezpośredniej linii potomków Proroka. Próby
podejmowane przez monarchę Arabii Saudyjskiej, króla
Fahda, by przejąć opiekę nad miejscami świętymi wywo‑
łały otwarty niepokój Jordańczyków. Reżim króla Husajna
postrzegał to jako próby wtrącania się w obowiązki przy‑
należne Jordańczykom. Rywalizacja o Jerozolimę wywo‑
dzi się od historycznie głęboko zakorzenionej nieufności
pomiędzy Haszymitami a Saudami. Z drugiej strony da‑
rowizny dokonywane przez króla Maroka, Hassana, na
remont meczetu al‑Aksa nie budziły niepokoju Jordańczy‑
ków. Król Maroka nie dążył bowiem do zakwestionowa‑
nia szczególnej relacji łączącej Haszymitów z Jerozolimą.
Egipski prezydent, Anwar al‑Sadat, świadomy religijnego
i symbolicznego znaczenia Jerozolimy dla Arabów i mu‑
zułmanów, włączając także tych żyjących w jego kraju,
udał się do meczetu Al‑Aksa na modlitwę w trakcie wizyty
w Izraelu w 1977 r. starając się w ten sposób załagodzić
284 Mithaq Harakat al-Muqawama al-Islamiyya (Hamas), Karta Hamasu
(18.08.1988), s. 11, cyt. za Ziad Abu‑Amr, op. cit.
273
głosy przeciwne jego wizycie. Jego zamordowanie w 1981 r.
przez muzułmańskich radykałów spowodowane było m.in.
traktatem pokojowym jaki zawarł z Izraelem w 1978 r.,
niejako zgadzając się tym samym na żydowską kontrolę
nad Jerozolimą. Traktat ten nie poruszał kwestii Jerozo‑
limy w kontekście sprawy palestyńskiej. Meczet Al‑Aksa
był częstym obiektem powtarzających się aktów sabotażu.
Każda próba ingerencji w muzułmańskie miejsca święte
kończyła się zazwyczaj gwałtownymi protestami Palestyń‑
czyków. W sierpniu 1968 r. meczet Al‑Aksa został pod‑
palony. Zniszczeniu uległo wyposażenie i część murów.
Muzułmanie obarczyli odpowiedzialnością za to wyda‑
rzenie Izrael i potępili go za współudział. W marcu 1980 r.
znaleziono w nim materiały wybuchowe, a w kwietniu
1982 r. izraelski żołnierz zaatakował Kopułę na Skale, za‑
bijając dwóch Palestyńczyków i raniąc 44 innych. W mar‑
cu 1983 r., grupa 46 Izraelczyków przyniosła materiały
wybuchowe umieszczając je pod meczetem. Szczęśliwie
zostały wykryte. Grupy ekstremistów żydowskich wielo‑
krotnie próbowały ingerować w muzułmańskie miejsca
święte w Jerozolimie. Jedna z takich grup, Stowarzyszenie
Wzgórza Świątynnego, próbowała kilkakrotnie dostać się
na wzgórze świątynne, by położyć kamień węgielny pod
budowę Trzeciej Świątyni. W trakcie jednej z takich prób
w październiku 1990 r. 5 tys. Palestyńczyków próbowało
zapobiec dostaniu się ekstremistów na Wzgórze. W re‑
zultacie doszło do zamieszek pomiędzy Palestyńczyka‑
mi a żołnierzami izraelskimi, w wyniku których śmierć
poniosło 21 Palestyńczyków, a 150 zostało rannych285. Za
przykład jak silne emocje budzi w Palestyńczykach Wzgó‑
285 Szerzej na ten temat: Jerzy Ochman, Stowarzyszenie Wzgórz Świątynnego,
www.kulturaswiecka.pl/node/183. (dostęp 10.08.2016).
274
Jerozolima /Al‑Quds, Sprzedawczyni owoców pod Bramą Damasceńską.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
rze Świątynne może posłużyć wizyta 28 września 2000 r.
lidera opozycji izraelskiej Ariela Szarona na Wzgórzu.
Sprowokowała ona starcia przed meczetem Al‑Aksa, któ‑
275
re przerodziły się potem w drugą intifadę (zwaną od miej‑
sca w którym doszło do pierwszych walk intifadą Al‑Aksa).
kwestia jerozolimy a Proces Pokojowy
Problem Jerozolimy, jako przeszkody do pokoju między
Żydami a Palestyńczykami, tak naprawdę narodził się
w pierwszych dziesięcioleciach XX w., w okresie trwania
mandatu brytyjskiego nad Palestyną (1920‑1948). Jeszcze
wcześniej, zanim Liga Narodów oficjalnie przekazała Pa‑
lestynę w zarząd Brytyjczykom, rząd jej królewskiej mości
wydał w 1917 r. tzw. Deklarację Balfoura. Odnosiła się
ona przychylnie wobec syjonistycznych planów założenia
własnego państwa w Palestynie. Jednocześnie stała się po‑
wodem narastania napięcia pomiędzy Arabami a żydow‑
ską częścią ludności Świętego Miasta. Plany syjonistów
i Arabów, dotyczące Jerozolimy i Palestyny, wzajemnie
się wykluczały. Pierwszy otwarty konflikt wybuchł pod‑
czas obchodów święta Newi Musa w kwietniu 1920 r. Od
tej pory konflikt w Jerozolimie narastał. W 1928 r. doszło
do gwałtownego sporu dotyczącego Ściany Płaczu. Mu‑
fti Jerozolimy, Hadżdż Amin al‑Husajni oskarżył Żydów,
że naruszyli status quo uzgodniony za Osmanów. W celu
rozwiązania zatargu powołano Komisję Shawa, która po‑
twierdziła osmańskie status quo. W późniejszym czasie
wielokrotnie dochodziło do zatargów przy Ścianie Pła‑
czu, które nieuchronnie prowadziły do zaognienia kon‑
fliktu pomiędzy obiema stronami. W tzw. raporcie Pe‑
ela z 1937 r. po raz pierwszy pojawiło się pojęcie corpus
separatum w stosunku do Jerozolimy. Raport sugerował
zakończenie mandatu brytyjskiego w Palestynie i powo‑
łanie dwóch niepodległych państw. Pod mandatem bry‑
276
tyjskim, jako corpus separatum, pozostawałaby enklawa
zawierająca Jerozolimę, Betlejem, Nazaret, Jezioro Gali‑
lejskie i korytarz łączący te miejsca z Morzem Śródziem‑
nym. Miejsca święte znalazłyby się pod ochroną brytyjską
w ramach enklawy, a mandatariusz zapewniłby podsta‑
wową ich ochronę, wolny dostęp i zachowanie status quo.
Od tej pory w większości projektów zaproponowanych
przez społeczność międzynarodową dla Palestyny, stara‑
no się utrzymać Jerozolimę z dala od konfliktów, by mieć
pewność, że miejsca święte dla wyznawców trzech religii
pozostaną dostępne dla każdego. Syjoniści zaaprobowali
plan Peela, ale przedstawili własny projekt podziału kraju,
zakładający rozczłonkowanie Jerozolimy: Żydzi przejęliby
nowe przedmieścia Zachodniej Jerozolimy, a Stare Miasto
i Wschodnia Jerozolima pozostałyby pod władzą mandatu.
Arabowie odrzucili plan Peela. W listopadzie 1947 r. Orga‑
nizacja Narodów Zjednoczonych w rezolucji nr 181 (II)286
wzywającej do podziału Palestyny, opowiedziała się za
ustanowieniem Jerozolimy jako corpus separatum pod
specjalnym międzynarodowym reżimem administrowa‑
nym przez Narody Zjednoczone. Żydzi zaakceptowali
ten plan, co wynikało z pragmatyzmu przywódców syjo‑
nistycznych. Wtedy jeszcze nie uważano, że posiadanie
Świętego Miasta ma dla nowego państwa żydowskiego
kluczowe znaczenie. Arabowie, wśród których domino‑
wało religijne postrzeganie miasta jako przynależnego do
islamu, nie zgodzili się na umiędzynarodowienie Jerozo‑
limy. Sam rząd Wielkiej Brytanii był przeciwny nadaniu
statusu eksterytorialności Jerozolimie.
286 Tekst rezolucji w: Krzysztof Bojko, Izrael a aspiracje Palestyńczyków
1987-2006, Warszawa 2006, s. 258‑281, www.daccess‑dds‑ny.un.org/
doc/RESOLUTION/GEN/NR0/038/88/IMG/NR003888.pdf?OpenE‑
lement. (dostęp 10.08.2016).
277
Od początku 1948 r. sytuacja w Palestynie pogarszała
się, trwały już ataki zbrojne oddziałów syjonistycznych.
Dochodziła do tego jawna wrogość strony arabskiej wobec
aktywności ONZ. 14 maja 1948 r. podczas uroczystości
w muzeum w Tel Awiwie Dawid Ben Gurion proklamował
powstanie nowego Państwa Izrael („Medinat Israel”). Na‑
stępnego dnia nastąpiło oficjalne wycofanie się Brytyjczy‑
ków, a Izrael został natychmiast zaatakowany przez pań‑
stwa arabskie. W wyniku walk Jerozolima została podzielo‑
na na dwie części: jedna część miasta znalazła się pod wła‑
dzą Jordanii (Wschodnia Jerozolima), a druga Izraela (Za‑
chodnia Jerozolima). Podział na dwie strefy utrzymał się,
a linia graniczna przebiegała wzdłuż zachodniego muru
Starego Miasta i zrujnowanego, opuszczonego pasa, który
stał się ziemią niczyją. Jeszcze w trakcie walk do Palestyny
przybył Mediator Organizacji Narodów Zjednoczonych
hrabia Folke Bernadotte, który zaproponował swój projekt
rozwiązania konfliktu. Odnośnie Jerozolimy proponował,
aby znalazła się ona pod kontrolą sił ONZ, z zapewnie‑
niem maksymalnej lokalnej niezależności dla arabskiej
i żydowskiej gminy istniejącej w mieście287.W obliczu rze‑
czywistego podziału Jerozolimy między Jordanię a Izrael,
w 1949 r. pojawił się w ONZ nowy pomysł rozwiązania
kwestii tego miasta. Arcybiskup Cantenbury oraz Szwecja
zasugerowały rozwiązanie zgłaszane kilkakrotnie na fo‑
rum ONZ – tzw. funkcjonalne podejście do umiędzynaro‑
dowienia miasta288. Oznaczało ono podział miasta na dwie
287 Folke Bernadotte, To Jerusalem, Hodder & Stoughton, Londyn 1951,
s. 239‑241.
288 Propozycja anglikańskiego Arcybiskupa Cantenbury z 31.10.1949 r. oraz
Szwecji z 05.12.1950 r., [w:] M. Hirsch, D. Housen‑Couriel, R. Lapidoth,
Whither Jerusalem? Proposals and Positions Concerning the Future of
Jerusalem, London‑Boston 1995, s. 39, 45 i 160.
278
części pod faktyczną jurysdykcją Izraela i Jordanii, jednak
pod auspicjami ONZ. W tej sytuacji na forum międzyna‑
rodowym wykrystalizowały się dwa podejścia do kwestii
Jerozolimy. Opcję skoncentrowaną na przeforsowaniu
funkcjonalnego umiędzynarodowienia miasta wspiera‑
ły USA i Wielka Brytania. Za drugim rozwiązaniem była
egzotyczna koalicja krajów katolickich oraz komunistycz‑
nych wspieranych przez Watykan. Forsowały one w dal‑
szym ciągu ideę terytorialnego (rzeczywistego) umiędzy‑
narodowienia miasta. Zarówno Jordania jak Izrael chciały
sprawować rządy w Jerozolimie, toteż obydwa państwa
odmówiły podporządkowania się zaleceniom 303 rezo‑
lucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ (z 9 grudnia 1949 r.),
która wzywała je do opuszczenia miasta i jego okolic, by
umożliwić utworzenie tam międzynarodowego corpus separatum, jak to początkowo planowano. 24 kwietnia 1949 r.
Zgromadzenie Narodowe Królestwa Jordanii przegłoso‑
wało formalne potwierdzenie unii Wschodniej Jerozolimy
i Zachodniego Brzegu Jordanu z Jordanią, a trzy dni póź‑
niej decyzję tę de facto uznała Wielka Brytania. Państwa
arabskie faktycznie uznały zwierzchnictwo Jordanii nad
Wschodnią Jerozolimą w maju tego samego roku. ONZ
nadal uważała jordańsko‑izraelską okupację za bezprawną,
ale od kwietnia 1950 r., kiedy to ZSRR oficjalnie wycofało
swe poparcie dla pomysłu umiędzynarodowienia Jerozoli‑
my, nie podjęła żadnych działań dotyczących kwestii jero‑
zolimskiej. Przez następne 17 lat dwie części miasta pozo‑
stawały odpowiednio pod jurysdykcją Izraela (Zachodnia
Jerozolima) i Jordanii (Wschodnia Jerozolima). Ostatni raz
na temat Jerozolimy debatowano w 1953 r., od tego czasu
do 1967 r. ta kwestia nie pojawiła się na forum ONZ.
Losy miasta zmieniły się dramatycznie po wojnie z czerw‑
ca 1967 r., kiedy to całe zostało zajęte przez wojska izrael‑
279
skie i pozostaje w rękach izraelskich do dzisiaj, stanowiąc
jeden z kluczowych i najtrudniejszych do negocjowania ele‑
mentów konfliktu palestyńsko‑izraelskiego. Zaraz po pod‑
boju Kneset oficjalnie zaanektował Wschodnią Jerozolimę
wraz ze Starym Miastem, ogłaszając je częścią Państwa
Izrael. Społeczność międzynarodowa także nie chciała za‑
akceptować zajęcia Jerozolimy przez Izrael. W lipcu 1967 r.
ONZ przegłosowała dwie rezolucje wzywające Izrael do
anulowania „zjednoczenia” (jak oficjalnie określano w Izra‑
elu aneksję Wschodniej Jerozolimy) i zaniechania jakich‑
kolwiek działań, które mogłyby zmienić status miasta. 22
października 1967 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła
Rezolucję 242, głoszącą, że Izrael musi wycofać się z tery‑
toriów zajętych podczas wojny sześciodniowej289. W od‑
powiedzi na izraelską ekspansję w Jerozolimie Wschodniej
i manipulacje przy ustalaniu granic miasta, w 1968 r. Rada
Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła Rezolucję 252 w której
„uważa, iż wszystkie środki prawne podejmowane przez
Izrael, włączając w to wywłaszczanie z gruntów i nieru‑
chomości z zamiarem zmiany statusu prawnego Jerozoli‑
my są nieprawomocne i nie mogą zmienić tego statusu”290.
30 lipca 1980 r. Kneset uchwalił ustawę stanowiącą o tym,
że zjednoczona Jerozolima jest stolicą Izraela i oficjalną
siedzibą wszystkich centralnych urzędów państwowych.
Społeczność międzynarodowa nie uznała tej decyzji Kne‑
setu, wskazując na bezprawną aneksję wschodniej części
Jerozolimy. Rada Bezpieczeństwa ONZ w Rezolucji 476
289 Tekst rezolucji: www.daccess‑dds‑ny.un.org/doc/RESOLUTION/GEN/
NR0/240/94/IMG/NR024094.pdf?OpenElement. (data uzyskania
10.08.2015).
290 Tekst rezolucji dostępny na: www.daccess‑dds‑ny.un.org/doc/RESO‑
LUTION/GEN/NR0/248/33/IMG/NR024833.pdf?OpenElement. (data
uzyskania 10.08.2015).
280
z 1980 r. potwierdziła, że „wszystkie prawne i administra‑
cyjne środki, a także działania podejmowane przez Izrael,
które zmierzają do zmiany charakteru i statusu Jerozolimy
nie mają mocy prawnej i stanowią rażące naruszenie Kon‑
wencji Genewskiej o ochronie osób cywilnych w czasie
wojny, a także stanowią poważne przeszkody do osiągnię‑
cia kompleksowego, sprawiedliwego i trwałego pokoju na
Bliskim Wschodzie”291. Wyłączne roszczenia do Jerozolimy
wywodzone często ze świętych tekstów sprawiają, iż kom‑
promisowe polityczne rozwiązanie problemu przynależ‑
ności miasta jest niezwykle trudne. Trwałe rozwiązanie
problemu Jerozolimy jest uzależnione od całościowego
rozwiązania konfliktu izraelsko‑palestyńskiego, i vice versa. Bez rozwiązania kwestii Jerozolimy mało prawdopo‑
dobne jest trwałe rozwiązanie konfliktu w Palestynie. Jak
dotąd, Jerozolima pozostaje jedną z głównych przeszkód
do realizacji pokoju pomiędzy Palestyńczykami a Izrael‑
czykami. Zamierzone opóźnianie i odraczanie przez Izra‑
el rozwiązania problemu Jerozolimy jest jedną z przyczyn
wysokiej popularności ruchów takich jak Hamas, będą‑
cych w opozycji do procesu pokojowego. Kwestia Jerozoli‑
my była wyłączona z rozmów w trakcie Konferencji Poko‑
jowej w Madrycie w październiku 1991 r., a Palestyńczycy
ze Wschodniej Jerozolimy nie dostali nawet pozwolenia
na bycie członkami oficjalnej delegacji na tę konferencję
(w opozycji do konferencji madryckiej, arabskie i palestyń‑
skie ruchy islamskie wzięły udział w konferencji w Tehe‑
ranie, która potępiła rozmowy w Madrycie i udział w niej
Palestyńczyków). Kwestia Jerozolimy była także wyłączona
z Deklaracji Zasad, palestyńsko‑izraelskiego porozumienia
291 Tekst rezolucji dostępny na: http://daccess‑dds‑ny.un.org/doc/RESO‑
LUTION/GEN/NR0/399/69/IMG/NR039969.pdf?OpenElement (data
uzyskania 10.08.2015).
281
zawartego w Oslo (dokument podpisano w Waszyngtonie
13 września 1993 r. w Waszyngtonie). Problem Jerozolimy
został ponownie odroczony do negocjacji (podobnie jak
kwestia wytyczenia granic przyszłego państwa palestyń‑
skiego i problem uchodźców). Umowa z Oslo została ostro
skrytykowana przez przedstawicieli Hamasu i Islamskiego
Dżihadu, którzy wydali własne oświadczenie, w którym
obiecali kontynuować walkę przeciwko izraelskiej okupacji.
Także islamskie ruchy z innych krajów arabskich wyda‑
ły osobne oświadczenie odrzucające porozumienie, które,
oprócz innych kwestii, nie rozwiązywało w szczególności
problemu Jerozolimy. Zarówno Hamas, jak i Islamski Dżi‑
had zaatakowały przewodniczącego OWP, Jasera Arafata
oskarżając go o zdradę narodową. Kolejny izraelski rząd
konsekwentnie sprzeciwiał się negocjacjom na temat przy‑
szłego statusu Jerozolimy. Benjamin Netanjahu jako szef
prawicowego rządu w latach 1996‑1999 zasłynął doktryną
„trzy razy nie” – „nie” dla wycofania się ze Wzgórz Golan,
„nie” dla jakichkolwiek dyskusji o podziale Jerozolimy i „nie”
dla negocjacji na warunkach dyktowanych przez społecz‑
ność międzynarodową. Wydaje się, że „najhojniejszą” ofer‑
tę jeśli chodzi o Jerozolimę złożył Palestyńczykom premier
Ehud Barak w 2000 r. Już wcześniej, z końcem 1999 r., wy‑
raził on gotowość do przekazania zarządu cywilnego Pale‑
styńczykom w jerozolimskich dzielnicach zamieszkanych
przez ludność arabską – Bet Hanina i Szuafat. Kompeten‑
cje władz palestyńskich miałyby tam być takie, jak na ob‑
szarze strefy B Zachodniego Brzegu (Palestyńczycy spra‑
wują kontrolę administracyjną, Izraelczycy – militarną292).
Media palestyńskie przewidywały wówczas, że ewentualne
przekazanie obu dzielnic w gestię władz Autonomii Pa‑
292 Szerzej o strefach w rozdziale drugim.
282
lestyńskiej jest wstępem do przejęcia przez Palestyńczy‑
ków kolejnych arabskich dzielnic Jerozolimy Wschodniej.
Według tej koncepcji arabska miejscowość Abu Dis koło
Jerozolimy (pod względem administracyjnym wchodząca
w skład tzw. Wielkiej Jerozolimy) miałaby przyjąć nazwę
Al‑Quds i stać się siedzibą władz palestyńskich293. Ten plan
nie został jednak nigdy wcielony w życie.
Kolejne inicjatywy pokojowe, znane pod nazwą „mapy
drogowej” (2002) i „konferencji z Annapolis” (2007), które
wyszły ze strony administracji prezydenta George’a Busha
odkładały ponownie rozwiązanie problemu Jerozolimy
w bliżej nieokreśloną przyszłość. Konkretniejsza wyda‑
wała się tzw. inicjatywa genewska (inicjatywa polityków
skupionych wokół Jossiego Beilina, byłego ministra spra‑
wiedliwości w gabinecie Ehuda Baraka) z 2003 r. W art. 6
inicjatywy zapowiedziano zwrot Jerozolimy Wschodniej
Palestyńczykom, którzy mieli ogłosić przekazaną im część
miasta swoją stolicą (pod kontrolą Izraela miała pozosta‑
wać jedynie Ściana Płaczu). Krytycy zwracali uwagę, iż
zapowiadając przekazanie w przyszłości Palestyńczykom
pełnej suwerenności nad Wzgórzem Świątynnym w Je‑
rozolimie, projektodawcy inicjatywy zignorowali trady‑
cyjne jordańskie prawa do opieki nad muzułmańskimi
i chrześcijańskimi miejscami świętymi w Ziemi Świętej,
potwierdzone w art. 9 izraelsko‑jordańskiego traktatu po‑
kojowego z 1994 r.294
Planem bliższym oczekiwaniom izraelskiego społeczeń‑
stwa był plan premiera Ariela Szarona z 13 grudnia 2003 r.
Przewidywał on pozostawienie po stronie izraelskiej bu‑
dowanego muru większej części Jerozolimy Wschodniej
293 ZOA Criticizes Barak’s Reported Offer to let Arafat Rule Parts of Jerusalem,
[w:] www.zoa.org/pressrel/19991228a.htm; „Haarec” z 28.12.1999 r.
294 K. Bojko, op. cit., s. 214‑215.
283
oraz dużych bloków osiedli żydowskich położonych na
Zachodnim brzegu Jordanu, w tym Gusz Ecjon, Ariel,
Ma’ale Adumim295.
jerozolima dzisiaj
Po podboju w 1967 r. podstawowym celem izraelskie‑
go rządu stało się wykreowanie takiej demograficznej
i geograficznej sytuacji, która udaremni wszelkie przy‑
szłe próby podważenia izraelskiej suwerenności nad mia‑
stem. By to osiągnąć rząd zaczął zwiększać liczbę Żydów
i redukować liczbę Palestyńczyków żyjących w Jerozoli‑
mie Wschodniej. Wedle Jerozolimskiego Instytutu Stu‑
diów nad Izraelem w 2008 r. Jerozolimę zamieszkiwało
495 tys. Żydów i 268 tys. Palestyńczyków (Wschodnia
Jerozolima)296. Od 1967 r. blisko 60 tys. Palestyńczyków
straciło prawo do zamieszkania we Wschodniej Jerozo‑
limie297. Dla kontrastu od tego samego roku ponad 200
tys. Żydów zasiedliło Wschodnią Jerozolimę298. Od cza‑
su wojny sześciodniowej wybudowano także aż 90 tys.
mieszkań dla Żydów we Wschodniej Jerozolimie, z któ‑
rych wiele wciąż pozostaje pustych. Jednocześnie władze
295 Tamże, s. 225.
296 Patrz w: www.jiis.org/.upload/web%20C0109.pdf; Palestyńskie Centralne
Biuro Statystyczne liczbę Palestyńczyków szacuje na 378 tys. (Palestinian
Forced Displacement in Jerusalem. Facts and Figures, Jerusalem Center
for Social and Economic Rights (06.09.2009) [w:] www.jcser.org/index.
php?option=com_content&view=article&id=291&Itemid=35). (dostęp
10.08.2016).
297 Netanyahu reaffirms ‘right to build’ in Jerusalem, BBC News (23.03.
2010), [w:] www.news.bbc.co.uk/2/hi/middle_east/8582190.stm. (dostęp
10.08.2016).
298 Jerusalem Center for Social and Economic Rights, op. cit.
284
miasta celowo wykreowały deficyt 25 tys. mieszkań dla
Palestyńczyków299.
Do najczęściej stosowanych przez władze Izraela metod
realizacji planów wobec Jerozolimy należą:
– fizyczne izolowanie Jerozolimy Wschodniej od reszty
Zachodniego Brzegu przez budowę muru, nowych osie‑
dli i dróg (tzw. bypassów);
– konfiskaty ziemi; dyskryminacja w planowaniu i przy‑
dzielaniu pozwoleń na budowę nowych domów; nisz‑
czenie domów istniejących;
– odbieranie prawa pobytu i przywilejów socjalnych Pa‑
lestyńczykom, którzy pozostają zagranicą co najmniej
7 lat, bądź nie są w stanie udowodnić że zamieszkują w
Jerozolimie;
– niesprawiedliwy podział funduszy z budżetu pomiędzy
dwie części miasta co ma ujemny wpływ na infrastruk‑
turę Jerozolimy Wschodniej300.
31 października 2011 r. członkowie ICAHD‑u (Izrael‑
skiego Komitetu Przeciw Wyburzaniu Domów) udostęp‑
nili najnowszy raport na temat bezprawnych izraelskich
działań w Jerozolimie Wschodniej, zatytułowany Bez
domu, bez ojczyzny: Nowe ramy badania praktyki administracyjnego wyburzania domów w Jerozolimie Wschodniej. Raport napisany przez adwokatkę Emily Schaeffer,
analizuje szczegółowo izraelską politykę w Jerozolimie
Wschodniej pod kątem międzynarodowego prawa huma‑
nitarnego oraz praw człowieka. Według autorki raportu
Izrael dopuszcza się rażących pogwałceń ww. praw po‑
przez odmawianie Palestyńczykom prawa do odpowied‑
nich warunków mieszkalnych, rozwoju i samostanowienia,
299 BBC News, op. cit.
300 Patrz w: www.btselem.org/English/Jerusalem/. (dostęp 10.08.2016).
285
Żołnierze izraelscy modlący się przy Murze Zachodnim w Jerozolimie.
Fot. Konrad Pędziwiatr
jak również przez łamanie zakazu cofania pozwoleń na
zamieszkanie. Co więcej, według autorów raportu wybu‑
rzanie palestyńskich domów w Jerozolimie Wschodniej
stanowi w większości przypadków zbrodnię wojenną,
polegającą na niszczeniu mienia. Burząc domy, ograni‑
czając możliwości legalnej budowy i odmawiając Pale‑
styńczykom statusu stałych mieszkańców w Jerozolimie
Wschodniej, Izrael wymusza proces migracji na podstawie
przynależności etnicznej – co jest pogwałceniem prawa
międzynarodowego. Pretekst dla wyburzania domów we
Jerozolimie Wschodniej jest wyłącznie administracyjny.
Administracyjne wyburzenia polegają na niszczeniu do‑
mów i budynków powstałych bez zgody władz izraelskich.
Chociaż Palestyńczycy stanowią ok. 30% ludności Jerozo‑
limy, tereny przez nich zamieszkiwane obejmują jedynie
9% powierzchni miasta. Państwo Izrael forsuje politykę
dążącą do stanu, w którym żydowska populacja Jerozo‑
286
limy stanowić będzie 70% większość, przy jednoczesnym
utrzymaniu ludności palestyńskiej na poziomie 30%. Aby
utrzymać te proporcje etniczne, izraelski rząd zastoso‑
wał wobec Palestyńczyków zamieszkujących Jerozolimę
Wschodnią politykę dyskryminacji. Jednym z wyrazów tej
polityki jest niezwykła trudność planowania i budowania
nowych domów. Wnioski o przekwalifikowanie terenów
oraz zwiększenie gęstości zabudowy są regularnie odrzu‑
cane – wraz z wnioskami o budowę na terenach przezna‑
czonych pod zabudowę mieszkalną. Z tego powodu Pale‑
styńczycy nie mają możliwości zgodnego z prawem zaspo‑
kajania potrzeb mieszkaniowych swojej rosnącej popula‑
cji. Taka polityka pozostawia Palestyńczykom tylko dwie
opcje: pozostanie w Jerozolimie Wschodniej, budowanie
bez pozwoleń i ryzykowanie wyburzenia, i przymusowe‑
go wyrzucenia ze swoich domów lub opuszczenie tego
terenu, wiążące się z możliwością utraty statusu miesz‑
kańca, co pociąga za sobą pozbawienie prawa powrotu do
własnych domów. Kiedy Palestyńczykom odbiera się sta‑
tus mieszkańców, zostają pozbawieni obywatelstwa oraz
miejsca zamieszkania. Stanowi to naruszenie ich prawa do
samostanowienia, a także prawa do obywatelstwa, miej‑
sca zamieszkania oraz narodowości zapewnionych przez
międzynarodowe prawa człowieka. Takie przymusowe de‑
portacje w oparciu o przynależność etniczną naruszają
zdaniem autorów raportu prawo międzynarodowe i mogą
stanowić zbrodnię wojenną w świetle międzynarodowe‑
go prawa humanitarnego301. Od roku 1967 Izrael zburzył
ponad 2 tys. domów we Jerozolimie Wschodniej. W la‑
tach 2000‑2011 zniszczono 771 domów. Liczba nakazów
301 Cały raport dostępny tutaj: www.docs.google.com/file/d/0B1AOvsjv8Ij
dMDNkYWU0MjItNDQ3ZS00NTBlLThkOTgtN2Y3NjZhODJkY2Fk/
edit (dostęp 10.08.2016).
287
wyburzenia domów na tym terenie wynosi aktualnie oko‑
ło 1,5 tys. Burzenie domów samo w sobie jest pogwałce‑
niem prawa Palestyńczyków do odpowiednich warunków
mieszkalnych. Wyburzenia wiążą się dla ich ofiar z poważ‑
nymi skutkami: rodziny, których domy ulegają zniszcze‑
niu nie otrzymują alternatywnych mieszkań ani rekom‑
pensat. Znaczna ich liczba po tym, jak ich domy zostają
wyburzone, spędza wiele miesięcy w prowizorycznych
namiotach lub na ulicy. Oprócz utraty wartości swoich
domów i zniszczonego mienia od właścicieli wymagane
jest uiszczanie ogromnych grzywien w wysokości dziesią‑
tek tysięcy szekli302. W ostatnich latach szczególnie głośno
było o wydarzeniach w dwóch dzielnicach Wschodniej
Jerozolimy, których stopniowe przejmowanie przez Izra‑
elczyków ma na celu oddzielenie Starego Miasta, w więk‑
szości zamieszkanego przez ludność palestyńską, od po‑
zostałych na wschód położonych palestyńskich dzielnic.
W Szeikh Dżarrah władze Jerozolimy od wielu miesięcy
prowadzą politykę eksmisji palestyńskich mieszkańców,
w miejsce których wprowadzani są osadnicy izraelscy.
W obronie pokrzywdzonych organizowane są regularne
demonstracje gromadzące wspólnie setki Izraelczyków
i Palestyńczyków, a także międzynarodowych aktywistów.
Za każdym razem jednak policja brutalnie rozprawia się
z protestującymi303.
302 Opracowanie w języku polskim danych znajdujących się na stronie ICAHD
dostępne w tłum. Zuzanny Gillner na stronie: www.kampania‑pale‑
styna.pl/index.php/2011/12/04/bez‑domu‑bez‑ojczyzny‑czystki‑
etniczne‑w‑jerozolimie‑wschodniej/ (dostęp 10.08.2016).
303 Patrz w: www.sheikhjarrah.com/; www.haaretz.com/hasen/spages/11‑
54338.html; www.ynetnews.com/articles/0,7340,L‑3857813,00.html
(dostęp 10.08.2016).
288
Silwan to dzielnica położona na południowo‑wschod‑
nich zboczach, tuż za murami Starego Miasta w Jerozoli‑
mie. W jej skład wchodzi także Miasto Dawida, najstarsza
cześć starożytnej Jerozolimy, w której rzekomo starote‑
stamentowy król miał mieć swoją siedzibę. Dzielnica za‑
mieszkana jest przez ok. 55 tys. Palestyńczyków, którzy
jednak nie mogą spać spokojnie, gdyż władze postanowi‑
ły utworzyć na tym terenie „park archeologiczny”, które‑
go zabudowania – ścieżki, przejścia i kładki – przecięły
i oplotły palestyńską dzielnicę. Wiele domów zostało wy‑
burzonych, inne zostały zajęte przez osadników, którzy za‑
pragnęli żyć w miejscu skąd Dawid sprawował władzę nad
swoim królestwem304. Również i tu dochodzi do regular‑
nych demonstracji przeciwników obecnej polityki władz
miasta, która swoim zasięgiem dotknęła praktycznie już
wszystkie palestyńskie dzielnice wschodniej Jerozolimy.
Izraelskim władzom zależy na fizycznym odcięciu pa‑
lestyńskich dzielnic od reszty Zachodniego Brzegu, dla‑
tego na obrzeżach, pomiędzy Jerozolimą i otaczającymi
ją palestyńskimi wioskami, powstały Piskat Zeev, Gilo,
Givat ha‑Matos, i inne mniejsze dzielnice. A nieco dalej
od miasta, głębiej w Pustynię Judzką, ogromna dzielnica‑
‑sypialnia Ma’ale Adumim. Wzgórze naprzeciw Betlejem
pokryły budynki wciąż rozbudowującego się osiedla Har
Homa. Ta zadbana i dotowana przez państwo dzielnica to
dopiero 1/3 planowanej inwestycji, która wraz z sąsiednim
Gilo odetnie wschodnią Jerozolimę od Betlejem. W sa‑
mym środku innej palestyńskiej dzielnicy Dżabal Mussa‑
bar, w sąsiedztwie Góry Oliwnej, prywatny inwestor roz‑
304 Patrz w: www.btselem.org/English/Jerusalem/20100628_JM_Municipal‑
ity_plans_to_demolish_22_houses_in_Silwan.asp (dostęp 10.08.2016).
289
począł budowę luksusowego kompleksu apartamentów
Nof Tzion (Widok na Syjon)305.
Znamienne, iż pomimo uczynienia zjednoczonej Jero‑
zolimy stolicą Izraela i oficjalną siedzibą wszystkich cen‑
tralnych urzędów państwowych, palestyńscy mieszkańcy
miasta nigdy nie dostali obywatelstwa izraelskiego. Za‑
miast tego przyznano im jedynie prawo stałego pobytu
(tzw. rezydenturę), która obwarowana jest jednak szere‑
giem restrykcji (muszą m.in. mieszkać w mieście na sta‑
łe), których niespełnienie może spowodować odebranie
prawa stałego pobytu przez izraelskie MSW, co skutku‑
je przymusem opuszczenia kraju. Rezydenci wschodniej
Jerozolimy nie mają też prawa głosować w wyborach do
parlamentu izraelskiego. Chociaż muszą płacić podatki
jak wszyscy obywatele Izraela to ich dzielnice są mocno
niedofinansowane. Infrastruktura w nich jest stara i znisz‑
czona, co prowadzi do przerw w dostępie do wody i ener‑
gii elektrycznej. Wiele dróg jest pozbawionych chodników
i występują w nich liczne dziury. Nie ma parków, terenów
rekreacyjnych, hal sportowych, miejsc, w których mło‑
dzież mogłaby spędzać wolny czas. System edukacji cierpi
w dużym stopniu na brak sal lekcyjnych i odpowiedniego
zaplecza, nauczyciele są źle opłacani, a wiele szkół działa
w zatrważających warunkach306.
305 Zuzanna Radzik, „Od Jordanu do morza”, Tygodnik Powszechny,
04.08.2009, www.tygodnik.onet.pl/1,31158,druk.html (dostęp 10.08.2016).
306 Więcej na stronach: www.icahd.org/?page_id=5374; www.ochaopt.org/
(dostęp 10.08.2016).
290
teksty blogowe i publicystyczne
CZEGO TURYSTA NIE ZOBACZY W JEROZOLIMIE
10 września 2012, Dominika Blachnicka‑Ciacek
Do Jerozolimy można przyjechać, całkiem dokładnie
ją „zwiedzić”, a jednocześnie nie mieć pojęcia co tu się
dzieje. I wcale nie dlatego, że przyjezdni są ignorantami,
ale dlatego, że władze Izraela robią bardzo dużo, żeby
utrzymać przyjezdnych w błogiej nieświadomości tłu‑
miąc wszelkie dociekliwe pytania mantrą dbania o „bez‑
pieczeństwo”. Tymczasem pod stopami pielgrzymów,
dosłownie i w przenośni, toczy się gra o jedną z najważ‑
niejszych stawek tego konfliktu – o to, w jaki sposób
opowiadana jest historia tego miejsca i kto ją opowiada.
A stawka jest wysoka, bo Izrael rocznie odwiedzany jest
przez 3,5 miliona turystów. Poniżej lista takich pozor‑
nie małych spraw, których pielgrzym skupiony na odnaj‑
dywaniu kolejnych stacji drogi krzyżowej może całkiem
zwyczajnie „nie zauważyć”.
1. Stare Miasto jest częścią zaanektowaną przez Izrael –
nikt tej aneksji nie uznał.
Stare Miasto, z Drogą Krzyżową i wszystkimi najważ‑
niejszymi miejscami trzech wielkich religii wcale nie jest
częścią Izraela, jak mogłyby o tym świadczyć dziesiątki
flag i patroli żołnierzy izraelskich. To część Wschodniej
Jerozolimy, czyli terenu zaanektowanego przez Izrael po
wojnie sześciodniowej (1967). Historiografia żydowska
używa słowa „wyzwolenie” w odniesieniu do Starego
Miasta. Aneksja Wschodniej Jerozolimy, w tym Starego
Miasta, nigdy nie została zaakceptowana przez społecz‑
ność międzynarodową i jest uznawana za teren okupo‑
wany.
291
Arabscy mieszkańcy Wschodniej Jerozolimy, w tym Sta‑
rego Miasta nie mają obywatelstwa państwa Izrael ani
Autonomii Palestyńskiej. Mają status „rezydentów”, któ‑
ry poważnie utrudnia im podróże, zakup mieszkania,
budowę czy rozbudowę domu. Pod ich adresem skiero‑
wana jest polityka wywłaszczenia, która zgodnie z Jero‑
zolimskim Planem Miejskim na 2020 r. ma doprowadzić
do „judaizacji” Wschodniej Jerozolimy, w tym rzecz ja‑
sna Starego Miasta. Jeśli Ahmed z Jerozolimy zakocha
się w Mariam z Betlejem – nie ma możliwości zamiesz‑
kania z nią w Jerozolimie, a jeśli wyjedzie do Betlejem
– straci na zawsze prawo do mieszkania w Jerozolimie,
a wraz z tym prawo do domu i pracy.
Powstał dopiero po wojnie w 1967 r. W tym celu dziel‑
nica, zwana wcześniej „marokańską” została zrówna‑
na z ziemią (135 domów Marokańczyków), a jej miesz‑
kańcy wysiedleni. UNRWA założyła dla nich obóz dla
uchodźców w Szuafat – istniejący do dziś, otoczony mu‑
rem, jedyny obóz dla uchodźców istniejący wewnątrz Je‑
rozolimy. Odwiedzając ścianę płaczu warto może rów‑
nież odwiedzić jej niedawnych mieszkańców – wy‑
brać się autobusem nr 7 spod Bramy Damasceńskiej
do Szuafat, potężnego już dziś obozu przekształconego
w dzielnicę biedy, bezrobocia i braku perspektyw. Za‑
brać należy paszport, bo Szuafat otoczone jest murem
z jednym tylko check‑pointem. Jednocześnie, dla po‑
rządku, w 1967 r. do murów starej Jerozolimy wróciła
12‑tysięczna społeczność żydowska, wyrzucona ze swo‑
ich domów w 1948 r. przez armię jordańską.
3. Turyści w czapkach‑niewidkach mogą wejść wszędzie.
Tylko oni.
5. Tajemnica Miasta Dawida, czyli archeologia w orężu
polityki.
Turyści na Starym Mieście swobodnie przechodzą mię‑
dzy różnymi jego częściami – od części ormiańskiej do
części żydowskiej i dalej do kwartału arabskiego, by po‑
tem z powrotem wrócić do części chrześcijańskiej. Two‑
rzy to wspaniałą iluzję koegzystencji różnych kultury
i tradycji. Tylko turysta w czapce‑niewidce przemie‑
rza te granice tak, jakby ich nie było. Obecność pale‑
styńskich chrześcijan i muzułmanów w murach Stare‑
go Miasta jest coraz bardziej zagrożona. Władze Jero‑
zolimy utrudniają im prowadzenie sklepów, działalność
edukacyjną i kulturową, a organizacje osadników prowa‑
dzą szeroko zakrojone działania na rzecz wywłaszczania
mieszkańców.
Zaraz przy ścianie płaczu rzetelni turyści zostaną sku‑
szeni zaproszeniami do odwiedzenia „Miasta Dawida”
– wielkiego wykopaliska archeologicznego, które, jak
się dowiadujemy, prezentuje szczątki Drugiej Świąty‑
ni i miasta króla Dawida, czyli czasów, które, i tu „nie‑
spodzianka”, związane są z wyłącznie żydowską historią
tego miasta. Miasto Dawida, zwane „City of David” ro‑
śnie z minuty na minutę i powoli staje się główną atrak‑
cją turystyczną starego miasta. Skoro kopuła meczetu
Omara góruje nad panoramą miasta, Miasto Dawida
służy za godną odpowiedź wylewając się poza jego mury
do przylegającej arabskiej dzielnicy Silwan. A to, że mię‑
dzy warstwą „miasta Dawida”, a obecną powierzchnią
jest siedem innych warstw świadczących o wielości róż‑
nych kultur i religii zamieszkujących Jerozolimę – cóż,
o tym można się dowiedzieć jedynie na „alternatywnej
2. Palestyńscy mieszkańcy Jerozolimy nie mają żadnego
obywatelstwa.
4. Wielki plac przed Ścianą Płaczu powstał na gruzach
dzielnicy marokańskiej.
292
293
wycieczce archeologicznej”, na którą nie natrafia piel‑
grzym z Polski ani z Włoch. A Silwan to kolejna trud‑
na historia.
6. Arabski sprzedawca przy Via Dolorosa mógł podróżo‑
wać do pracy od 3:30 rano.
Każdy turysta podążający uliczkami Starego Miasta
napotka w części arabskiej i chrześcijańskiej na straga‑
ny, na których można kupić prawie wszystko – od je‑
dwabnych tkanin i najsłodszych na świecie słodyczy do
starych zdjęć Jerozolimy, pamiętających jeszcze czasy
brytyjskiego mandatu. Część tych sprzedawców wstała
o 3:30 rano, żeby o 4:30 stanąć w kolejce na check‑poin‑
cie w Kalandi, a po odstaniu od kilkudziesięciu minut do
kilku godzin i podróży w naładowanym autobusie do‑
trzeć do pracy na Starym Mieście. Warto mieć więc wy‑
rozumiałość, jeśli koniecznie próbuje nam coś sprzedać.
7. Wschodnia Jerozolima i arabskie dzielnice są brudne,
bo nie dostarczane są tam usługi publiczne.
Choć palestyńscy mieszkańcy Jerozolimy płacą dokład‑
nie takie same podatki jak mieszkańcy Zachodniej Jero‑
zolimy, nie otrzymują takich samych usług publicznych.
We Wschodniej Jerozolimie nie uświadczysz kosza na
śmieci, a dzielnice arabskie są regularnie odcinane od
dostępu do wody i elektryczności. Palestyńczycy nie
dostają też zezwoleń na budowę nowych domów, a jak
wiemy, dzieci posiadają wiele. Zmuszeni są do nielegal‑
nej rozbudowy, które następnie często zostają rozbiera‑
ne. A następnie dostają wybór – albo my Ci zburzymy
dom i będziesz musiał za to zapłacić, albo zburzysz so‑
bie go sam.
A wreszcie... tuż poza murami Starego Miasta.
294
Pozornie śpiące dzielnice przylegające do murów stare‑
go miasta są pełne napięcia.
Warto odwiedzić dzielnice Wschodniej Jerozolimy przy‑
legające do Starego Miasta – ten biblijny krajobraz bia‑
łych domków na Wzgórzu Oliwnym, w Silwanie, gdzie
rośnie podziemne Miasto Dawida, w doliny Szeikh
Dżarrah to jeszcze dziś arabskie dzielnice, w których
w cieniu Al‑Aksy toczą się codzienne zmagania Pale‑
styńczyków o prawo do pozostania w swoich domach.
Wyburzenia i eksmisje są dziś tu na porządku dziennym.
Wykorzenienie Palestyńczyków to nie jest coś co stało
się raz w 1948 r., ale coś, co trwa nieustannie.
OBóZ UCHODŹCóW W ŚWIĘTYM MIEŚCIE
25 października 2007, Michalina Szymańska
Nadal upały, chociaż to koniec października. W Polsce
kilka stopni powyżej zera, w Tatrach już śnieg. Tu ciężko
oddychać w południe, w zatłoczonym autobusie mam
ochotę krzyczeć. Jedziemy do obozu uchodźców Szuafat
w Jerozolimie. Założony przez UNRWA w latach 1965‑
66 jako jedyny na terenie Jerozolimy, stał się schronie‑
niem dla ok. 7 tys. Palestyńczyków z dzielnicy żydow‑
skiej Starego Miasta, których domy zostały wyburzone,
aby umożliwić wiernym modlitwę przy Ścianie Płaczu.
Szuafat leży pomiędzy żydowskimi osiedlami Neve Ya’a‑
cov i Pisgate Ze’ev na północy, a Anatot, Almon i Ma’a‑
le Adumim na wschodzie. To położenie, problematycz‑
ne dla Izraela, ponieważ uniemożliwia rozrost łańcucha
żydowskich osiedli, powoduje, że uchodźcy z Szuafat
stale borykają się z utrudnieniami z jego strony, np. od‑
cięciem od źródeł wody pitnej od 1967 r., rozbiórkami
domów czy nadmiernym opodatkowaniem obozowych
sklepów i punktów usługowych.
295
Jednak to, co się czuje najbardziej, od pierwszej chwi‑
li, to smród. Szuafat śmierdzi tak, że ciężko oddychać.
Rozmawiam z Nawal Shtay, przedstawicielką The Wo‑
men’s Center Shuafat, centrum socjalnego obozu. Sie‑
dzimy w jednej z klas szkoły dla dziewcząt, upał, hałas.
Przez otwarte okna napływa do pokoju ten straszliwy
smród zwałów śmieci, leżących na ulicach i chodnikach.
Obóz wygląda jak jedno wielkie wysypisko. Trudno się
nawet skupić. Nawal zachęca jednak uśmiechem. Zada‑
ję pierwsze pytanie. Szuafat położone jest na ok. 40 km².
Ile osób tu mieszka? Czy wszyscy mają status uchodźcy?
Skąd pochodzą?
„W obozie mieszka ok. 9,6 tys. uchodźców zarejestrowa‑
nych przez UNRWA oraz ponad 15 tys. niezarejestro‑
wanych, pochodzących z wiosek na Zachodnim Brzegu
Jordanu i przedmieść Jerozolimy”, odpowiada Nawal.
Następne pytanie dotyczy oczywiście warunków socjal‑
nych – bo nie wydają się one odpowiednie... Czy lokal‑
ne władze dbają o niego? Nawal wzdycha. Bo chociaż
Szuafat leży w obrębie Jerozolimy, jego mieszkańcy nie
mają dostępu do usług socjalnych, oferowanych przez
miasto. Wyraźne poparcie drugiej intifady przez miesz‑
kańców obozu spowodowało pogorszenie stosunków
z władzami Jerozolimy. Od 2000 r. obóz nie ma instalo‑
wanych nowych linii telefonicznych. Sama Nawal skła‑
da podania od 5 lat, nic nie pomaga. W Centrum jest
jeden telefon, ale to ogromne utrudnienie dla jej orga‑
nizacji. Do wywozu śmieci używa się jednego samocho‑
du, który przyjeżdża tu raz na tydzień, a i to zapewnia
UNRWA. Nietrudno sobie wyobrazić, co się dzieje przy
prawie 40 tys. mieszkańców. Nie trzeba zresztą. Wystar‑
czy wyjrzeć przez okno. Smród zresztą taki, że aż dławi.
Kto w takim razie zapewnia usługi socjalne? W znacznej
mierze właśnie UNRWA. Ale i oni niestety coraz mniej
296
pomagają z powodów ograniczeń finansowych. Sytuacja
się pogarsza. Nawet doraźna pomoc Włoch i Niemiec
niewiele pomaga.
Jaki wpływ ma to na życie mieszkańców? Oczywiście
ogromny. Warunki, w jakich żyją, są źródłem wielu pro‑
blemów – zdrowotnych, społecznych, psychologicznych.
Na prawie 40 tys. mieszkańców mamy tylko jeden szpi‑
tal! No i szkoły… W obozie są dwie. Jedna dla dziewcząt,
druga dla chłopców. Obie przepełnione, zwykle w jednej
klasie uczy się ponad 50 uczniów. Szuafat ma naprawdę
poważny problem ze szkolnictwem. Obóz jest przepeł‑
niony, a rodziców nie stać, żeby wysyłać dzieci do szkół
w Jerozolimie.
Jeśli chodzi o szkoły średnie, nie ma ich w obozie. To
ogromny problem. Oczywiście teoretycznie dzieci mo‑
głyby kontynuować naukę w szkołach w Jerozolimie, ale
niewielu rodziców na to stać. Poza tym boją się wysyłać
dzieci same przez punkty kontrolne, szczególnie dziew‑
czynki. To nie miejsca dla dzieci. Żołnierze często je za‑
czepiają albo utrudniają przejście. Poza tym na check‑
‑pointach często kwitnie handel narkotykami. Nikt nie
posyła dziecka samego w takie miejsce.
Aż się boję zapytać, jak dzieci w takim razie kontynu‑
ują naukę… Słusznie się boję, bo odpowiedź jest prosta.
Nie kontynuują, szczególnie dziewczęta. Edukacja koń‑
czy się tu zwykle w 13‑14 roku życia. Dziewczęta wy‑
daje się szybko za mąż. Oczywiście to nie koniec. Brak
odpowiedniego wykształcenia oznacza bezrobocie, a to
z kolei prowadzi do innych poważnych problemów spo‑
łecznych i ekonomicznych. Głównie przemocy, wyso‑
kiej przestępczości i uzależnienia od narkotyków. Szu‑
afat jest rynkiem dla wielu dealerów, którzy zaopatrują
w narkotyki zarówno jego mieszkańców, jak i okolicz‑
ne palestyńskie osiedla. Poza tym brak miejsca na roz‑
297
wój obozu, więc ogromne jego zagęszczenie powoduje,
że domy buduje się tu jedne na drugich. Między nimi
jest zwykle niecałe dwa metry odległości, co sprawia, że
ich mieszkańcy nie mają żadnej prywatności. Rodzi to
oczywiście napięcia i jest powodem konfliktów i prze‑
mocy w rodzinach.
Pytam, jakie działania są podejmowane, żeby zmienić
obecną sytuację. „Niewiele możemy – odpowiada Na‑
wal – proszę pamiętać, że nie otrzymujemy praktycz‑
nie żadnej pomocy ze strony władz miasta. UNRWA
zapewnia pomoc dwóch terapeutów, pracujących tu na
pół etatu, prowadzą oni zarówno terapię indywidual‑
ną, jak i grupową. To jednak oczywiście absolutnie nie
pokrywa zapotrzebowania na taką pomoc, jest tu ono
ogromne. Obecnie pracujemy nad otworzeniem wła‑
snego centrum psychoterapii, ale nie wiem, kiedy i czy
w ogóle uda nam się sfinalizować ten plan.”
A nadzieje, marzenia? Każdy je ma, nawet tu, chociaż
trudno o to, kiedy się ogląda to, co ona od 10 lat. Ale tak,
oczywiście, jak każdy ma nadzieje, ma marzenia, roz‑
wiązania dla problemów mieszkańców tego obozu. Jed‑
nak większość z nich jest nie do spełnienia przy obec‑
nej sytuacji polityczno‑ekonomicznej Palestyny. Nie
wystarczy tu psychoterapia i doraźna pomoc, żeby za‑
spokoić podstawowe potrzeby mieszkańców obozu. Po‑
trzeba uwolnienia tych ludzi od ogromnego ciężaru ich
rzeczywistości, rzeczywistości uchodźców, rzeczywisto‑
ści okupacji. To mocne słowa, bardzo emocjonalne, Na‑
wal jest tego świadoma, ale nie można przecież w nie‑
skończoność używać łagodnych zwrotów i udawać, że
wszystko jest w porządku! „No tak – zgadzam się – ale
czy to w ogóle będzie kiedyś możliwe?” „Co mam po‑
wiedzieć? – uśmiecha się Nawal – Inszallah (ar. ‘jak Bóg
pozwoli’)…”
298
DZIEń, W KTóRYM IZRAEL ZNISZCZYŁ MI DOM
I WYSTAWIŁ RACHUNEK ZA ZBURZENIE
25 października 2012, Dominika Blachnicka‑Ciacek
Jedziemy do Beit Haniny, podmiejskiej dzielnicy Jerozo‑
limy, żeby zobaczyć dom Sufiana Tahy. A raczej to, co
zostało z domu Tahów, który w poprzednią niedzielę zo‑
stał całkowicie zburzony przez izraelskie buldożery. Par‑
kujemy przed płotem, wchodzimy do środka... i przed
naszymi oczami staje wielka hałda gruzu i pociętego me‑
talu. Sufian, który pracuje jako tłumacz dla Washington
Post i Guardiana, zapala papierosa i opowiada w szcze‑
gółach jak w niedzielę przyjechały wielkie buldożery. Na
oczach całej jego rodziny, wszystkich sąsiadów i dzieci
zburzyły im dom oraz stajnie jego trzech koni. Trwało
to godzinę, może półtorej. Czy zdążyli zabrać wszystko?
Nie, nie zdążyli. „W środku zostały niektóre meble. Jeśli
straciłeś oko nie martwisz się o okulary”, wyjaśnia Su‑
fian. I co powiedzieć człowiekowi, którzy właśnie stracił
wszystko? I to nie z powodu klęski żywiołowej lecz ofi‑
cjalnego nakazu zniszczenia wystawionego przez izrael‑
ski sąd. Do naszych nóg łasi się kudłaty kot. „Zabraliśmy
ją do rodziców – wyjaśnia Safian – ale wróciła tutaj. Tu‑
taj jest jej dom. I tak mieszka samotnie w tych ruinach”.
Widząc skalę zniszczeń i wykorzenienia dziwimy się, że
i kot nie dostał nakazu opuszczenia ziemi.
Rodzina Sufiana nie jest pierwszą palestyńską rodziną,
która straciła dom w wyniku wyburzenia. Oficjalna poli‑
tyka miejska we Wschodniej Jerozolimie (oraz w obsza‑
rze C Zachodniego Brzegu, kontrolowanym przez Izra‑
el) ma na celu zapewnienie większości ludności żydow‑
skiej nad ludnością „nieżydowską” do roku 2020. W tym
celu prowadzone są różnego typu działania, zmierzające
do usunięcia jak największej ilości Palestyńczyków z ob‑
szarów Jerozolimy. Jedną z tych polityk jest odmawianie
299
Palestyńczykom prawa do budowania, powiększania lub
remontowania domów we Wschodniej Jerozolimie (to
terytorium okupowane, zgodnie z prawem międzynaro‑
dowym nie należy do Izraela). Oznacza to, że Palestyń‑
czycy mieszkający tam skazani są na „nielegalną” rozbu‑
dowę. Jak już wybudują, wręczane są im „nakazy wybu‑
rzenia”. Zazwyczaj władze Izraela są tak „dobroduszne”,
że pozwalają samemu sobie zburzyć własny dom. Jeśli
zaś tego nie zrobisz, wcześniej czy później, zawitają do
domu buldożery, które zburzą dom, wystawią rachunek,
a następnie przekażą ziemię osadnikom (też nielegalne,
bo nie można transferować własnej ludności na teryto‑
rium okupowane).
W przypadku Sufiana decyzja o wyburzeniu została
podjęta jeszcze z innego powodu. Sufian kupił ziemię,
na której wybudował dom legalnie od swojej sąsiadki
wiele lat temu. Legalność tej transakcji potwierdził na‑
wet izraelski notariusz i potwierdził też sąd. Ale po kilku
latach okazało się, że ziemia Sufiana, na której wybudo‑
wał dom wcale nie należy do Sufiana, bo jego sąsiadka
miała dokumenty Zachodniego Brzegu, a nie Wschod‑
niej Jerozolimy, więc w zgodzie z prawem nazwanym tu‑
taj Absentee Law była nieobecna i utraciła prawo do zie‑
mi nawet jeśli zawsze tu była. Mieszkała budynek dalej,
który był już w strefie należącej w świetle Izraela do Za‑
chodniego Brzegu (znów niezgodnie prawem między‑
narodowym, bo w zgodzie z nim całość tego terenu to
terytoria palestyńskie). Sąsiadka jako present absentee,
czyli „obecna nieobecna” straciła prawo do swojej zie‑
mi. Również Sufian nie ma prawa do tej ziemi, mimo że
kupił ją legalnie.
Po sześciu latach batalii sądowej Sufian Taha i jego ro‑
dzina stracili prawo do ziemi. Jego żydowski prawnik
powiedział mu, że ta batalia była z góry przegrana. Pod‑
300
ważenie prawa Absentee Law, prawa o nieobecnych, by‑
łoby precedensem pozwalającym zatrzymać zawłasz‑
czanie palestyńskiej ziemi i palestyńskich posiadłości
przez Izrael – i tych z terenów zajętych w 1948 r. i tych
zajętych w 1967 r. A to nie byłoby na rękę Izraelowi. Sąd
postąpił więc politycznie, bo musiał. Była więc to tylko
gra na czas. Gra, w której uczestniczą tysiące Palestyń‑
czyków każdego dnia.
I każdego dnia próbują trwać, trwać, trwać, w coraz bar‑
dziej okrojonych kawałach ich życia. Bo tylko to można
robić legalnie pod okupacją.
Co teraz?, pytamy Sufiana. „Teraz to martwię się o moje
konie. Moja rodzina jest bezpieczna, żyjemy, mamy dach
nad głową. Życie toczy się dalej, bo musi.”
Rozdział 6/
Izraelczycy
Dominik Wach
Izrael jest krajem stosunkowo młodym, powstałym w po‑
łowie XX w. lecz mimo istnienia na mapie od niespełna
70 lat posiada już bardzo burzliwą, niekiedy kontrower‑
syjną historię. Samo powstanie Izraela uznaje się za przy‑
czynę jednego z najdłuższych i najbardziej rozpalających
światową opinię publiczną konfliktów. Geneza i sposób
tworzenia tego państwa, zbudowanego na syjonistycz‑
nej idei mającej stworzyć siedzibę narodową dla Żydów
z całego świata, do dnia dzisiejszego ma ogromny wpływ
na jego politykę, pozycję na scenie międzynarodowej, re‑
lacje pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi
czy też stosunek do konfliktu izraelsko‑palestyńskiego
i izraelsko‑arabskiego.
U źródła takiej sytuacji leży niestandardowe tworzenie
państwa izraelskiego. Inaczej niż miało to miejsce w więk‑
szości przypadków na świecie, w Palestynie, tj. na terenie
dzisiejszego Izraela i Palestyńskich Terytoriów Okupowa‑
nych, do czasu pierwszej aliji307 zamieszkiwało jedynie 24
tys. Żydów, co stanowiło 8% całej populacji308. Tak więc
307 Alija – zorganizowana przez syjonistów żydowska imigracja do Palesty‑
ny. Pierwsza alija miała miejsce w latach 1882‑1903.
308 „Demographics of Israel: Jewish & Non‑Jewish Population of Israel/
Palestine”, Jewish Virtual Library, www.www.jewishvirtuallibrary.org/
jsource/Society_&_Culture/israel_palestine_pop.html.
303
żydowska siedziba narodowa nie miała powstać w miej‑
scu największego skupiska tego narodu – miała być nato‑
miast krajem dla wszystkich Żydów żyjących w diasporze,
swoistym państwem dla narodu bez granic. Proces ma‑
sowego osadnictwa na terenach palestyńskich rozpoczął
się w roku 1882, a pierwsze alije zasilane były głównie
Żydami uciekającymi przed pogromami mającymi miejsce
w carskiej Rosji309. Dopiero w latach 20. XX w. w Palesty‑
nie pojawiło się ok. 40 tys. Żydów z Europy Wschodniej,
a następnie kolejne 82 tys. z Polski i Węgier. Ogromny
wpływ na liczebność Żydów w Palestynie jeszcze przed
powstaniem Izraela miała jednak alija z lat 1929‑1939,
podczas której do Palestyny przybyło aż 250 tys. Żydów
z Niemiec. Spowodowało to wzrost ich odsetka w popu‑
lacji do 28,1% w 1936 r. Już wówczas zauważalne stały się
ogromne różnice głównie między ortodoksyjnymi żyda‑
mi zamieszkującymi od pokoleń w Palestynie a nowymi
przybyszami z Europy, ale również między samymi imi‑
grantami, wyraźnie różniącymi się statusem społecznym
w kraju pochodzenia, zasobami finansowymi, a nawet sto‑
sunkiem do syjonizmu310. Dalsza masowa imigracja, która
miała miejsce po zakończeniu II wojny światowej oraz po
utworzeniu państwa Izrael jedynie pogłębiała antagoni‑
zmy w społeczeństwie izraelskim311.
309 Podczas pierwszej aliji (1882‑1903) do Palestyny przybyło ok. 35 tys. Ży‑
dów z terenów Imperium Rosyjskiego, w drugiej (1904‑1914) ok. 40 tys.
310 A. Chojnowski, J. Tomaszewski, Izrael, Warszawa, Wydawnictwo TRIO
2001, s. 22‑24.
311 W wyniku zakończenia II wojny światowej do Palestyny napłynęła kolej‑
na fala migrantów z Europy, a w latach 1948‑1970 szacuje się, że do Izra‑
ela przyjechało ok. 900 tys. Żydów z państw arabskich i muzułmańskich.
304
izraelska mozaika sPołeczna
Obecnie w Izraelu zamieszkuje przeszło 8,1 mln osób po‑
siadających obywatelstwo tego kraju, z czego 6,1 mln to
Żydzi, a 1,68 mln Palestyńczycy. Podobnie rozkłada się
podział religijny, gdyż ok. 6,1 mln obywateli deklaruje
wyznawanie judaizmu, 1,42 mln to muzułmanie, 160 tys.
chrześcijanie, a 133 tys. druzowie312. Mozaika społeczeń‑
stwa izraelskiego nie jest jednak podzielona jedynie przez
wyznanie czy przynależność narodową. W samym naro‑
dzie żydowskim występują potężne różnice wynikające
z pochodzenia, czy stopnia religijności. I tak spośród 6,1
mln osób deklarujących narodowość żydowską, aż 1,5 mln
urodziło się poza Izraelem. Niespełna 2 mln ma pocho‑
dzenie euro‑amerykańskie (ponad 1 mln urodzonych poza
Izraelem), ok. 900 tys. afrykańskie (ok. 300 tys. urodzonych
poza Izraelem), a niespełna 700 tys. azjatyckie (ok. 200 tys.
urodzonych poza Izraelem)313. Dane te pokazują jak bardzo
zróżnicowane jest nie tylko społeczeństwo izraelskie, ale
i sami Żydzi zamieszkujący to państwo. Dodatkowo warto
podkreślić, że ponad 50% osób deklarujących narodowość
żydowską zamieszkuje poza terytorium Izraela i często
nie posiada jego obywatelstwa314. Mimo braku fizycznej
styczności z Izraelem społeczność żydowska, szczególnie
ta mieszkająca w Ameryce Północnej poprzez rozmaite
organizacje (np. ADL, AIPAC, AZM) pośrednio lub bez‑
312 „Statistical Abstract of Israel 2014 No. 65”, Central Bureau of Statistics,
www.cbs.gov.il/reader/?MIval=%2Fshnaton%2Fshnatone_new.htm&C
Year=2014&Vol=65&CSubject=2&sa=Continue.
313 Tamże.
314 „World Jewish Population, 2012”, Current Jewish Population Reports,
Berman Institute – North American Jewish Data Bank, www.jewish‑
databank.org/studies/downloadFile.cfm?FileID=2941.
305
pośrednio oddziałuje zarówno na stosunki Izraela na sce‑
nie międzynarodowej i na jego odbiór przez społeczność
międzynarodową. Ma ona również wpływ na sam Izrael.
Ponadto osoby te na podstawie prawodawstwa izraelskie‑
go mają tzw. prawo do powrotu, co powoduje, że każdy
Żyd mieszkający poza Izraelem ma prawo do osiedlenia
się w tym państwie i uzyskania jego obywatelstwa. Taka
struktura społeczna powoduje, że Izrael jest bez wątpie‑
nia swego rodzaju tyglem kulturowym, gdzie spotykają się
wyznawcy różnych religii, przedstawiciele odmiennych ras
i kultur. W wielu częściach kraju spotkać się możemy z sy‑
tuacją, gdzie pierwszym językiem nie jest hebrajski lecz
arabski lub rosyjski. Nietrudno również zauważyć wyraź‑
ne różnice pomiędzy poszczególnymi dzielnicami miast,
a nawet całymi osadami, gdzie dominującą grupą są Pa‑
lestyńczycy, czy też imigranci z terenów dawnego ZSRR
lub Żydzi etiopscy. Niezwykle wyraźne są tam podziały na
Żydów aszkenazyjskich i mizrachijskich, ortodoksyjnych
i tych niekultywujących w takim stopniu tradycji i religii.
Niemal całkowicie odrębne grupy stanowią również Pale‑
styńczycy i Beduini. Mimo iż władze izraelskie utrzymują,
że tak duże zróżnicowanie społeczeństwa jest dowodem
na jego wielokulturowość, to coraz częściej pojawiają się
stwierdzenia, że Izrael jest formą etnokracji, gdzie jedna,
dominująca grupa społeczna jest uprzywilejowana w sto‑
sunku do innych i to ona w dużej mierze decyduje o cha‑
rakterze państwa, czy kierunkach jego rozwoju. Jak zauwa‑
ża Oren Yiftachel, argumentem za określeniem Izraela jako
etnokracji jest sama idea powstania tego kraju jako pań‑
stwa żydowskiego. Dokonana przez syjonistów judaizacja
Palestyny, która przed ogłoszeniem niepodległości Izraela
była zdecydowanie arabska i muzułmańska, ustanowienie
praw pozwalających na imigrację i uzyskanie obywatelstwa
306
jedynie ze względu na przynależność do danej grupy et‑
nicznej, przy jednoczesnym odmawianiu tego prawa pa‑
lestyńskim uchodźcom czy stworzenie etosu żydowskości
i historycznej narracji opierającej się na prawie do ziemi
jednej grupy etno‑narodowej kosztem drugiej, zamieszku‑
jącej te ziemie od pokoleń, są zdaniem Yiftachela jednymi
z elementów świadczących o etnokratycznym charakterze
Izraela315. Zgodnie z tą teorią Żydzi aszkenazyjscy stano‑
wią w Izraelu grupę uprzywilejowaną, zajmującą wyższe
pozycje w większości sfer życia społecznego, włączając
w to sferę polityki, armii, biznesu czy kultury. Grupami
stojącymi na niższych szczeblach drabiny społecznej nie
są natomiast jedynie Palestyńczycy i Beduini posiadający
izraelskie obywatelstwo, lecz również Żydzi ortodoksyjni
(tzw. haredim) czy żydowscy imigranci z Etiopii i krajów
arabskich. Rozdźwięk między tymi grupami widoczny jest
w poziomie ich zamożności. Jak wynika z badań poziomu
ubóstwa w Izraelu przeprowadzonego przez Taub Center
for Social Policy Studies in Israel w 2009 r. przedstawicie‑
le ww. społeczności w największym stopniu żyją poniżej
granicy ubóstwa – 56% Żydów ortodoksyjnych, 53% pale‑
styńskich obywateli Izraela i 22% imigrantów żyjących na
„peryferiach”, tj. m.in. Żydów etiopskich. Co więcej, skala
ubóstwa w tych grupach wzrasta w przeciwieństwie do
innych części społeczeństwa izraelskiego, zdominowanych
przez Aszkenazyjczyków316. Zjawisko to spowodowane jest
m.in. swoistą segregacją poszczególnych grup społecznych,
315 Oren Yiftachel, „’Ethnocracy’: The Politics of Judaizing Israel/Pales‑
tine”, w: Constellations Vol. 6, No 3, 1999,www.onlinelibrary.wiley.com/
doi/10.1111/cons.1999.6.issue‑3/issuetoc.
316 „Israel: Democracy or Ethnocracy?”, Canadians for Justice and Peace in
the Middle East, Sep. 2012, www.cjpme.org/DisplayDocument.aspx?D
O=795&RecID=1156&DocumentID=2805&SaveMode=0.
307
żyjących w zamkniętych skupiskach, uczęszczających do
innych szkół, mogących korzystać z innych przywilejów
socjalnych ze względu na np. możliwość służenia w izra‑
elskiej armii. Kluczowe jest również nastawienie samych
Izraelczyków do powyższych grup, wynikające z narodo‑
wej narracji, zgodnie z którą Żydzi ortodoksyjni oddani są
religii i Torze, przez co nie przystają do świeckiego pań‑
stwa izraelskiego, Żydzi etiopscy i pochodzący z krajów
muzułmańskich nie wywodzą się z zachodnich wzorców
wyznawanych przez Aszkenazyjczyków, a Palestyńczy‑
cy postrzegani są jako „arabski wróg” i „piąta kolumna”
w izraelskim społeczeństwie. Taka retoryka powoduje, że
aż 83% pracodawców wahałaby się przy zatrudnieniu Pa‑
lestyńczyka, przy 58% w stosunku do ortodoksyjnego Żyda
i 53% do Żyda etiopskiego317. Problematyczne i dzielące
społeczeństwo izraelskie jest także podejście do kwestii
granic Izraela, który ma podpisane porozumienia poko‑
jowe jedynie z dwoma sąsiadami – Egiptem i Jordanią.
Choć społeczność międzynarodowa uznaje Izrael w gra‑
nicach opierających się o tzw. „Zieloną Linię”, czyli linię
zawieszenia broni po wojnie 1948 r., to w samym Izraelu
to zagadnienie nie jest już tak oczywiste. Granica nie jest
bowiem ostatecznie ustalona z Libanem oraz Syrią, która
nigdy nie uznała aneksji Wzgórz Golan. Osobną sprawą
jest także status Palestyńskich Terytoriów Okupowanych
– Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu – oraz status
Jerozolimy. Część Izraelczyków, z ministrami tego kraju
na czele, nie ukrywa swych poglądów dotyczących anek‑
sji Jerozolimy Wschodniej, która w świetle Porozumień
z Oslo (1993) miała stać się stolicą niepodległego państwa
palestyńskiego, ale również całego Zachodniego Brzegu
317 Tamże.
308
Hajfa.
Fot. Konrad Pędziwiatr
Jordanu, określanego w Izraelu jako Judea i Samaria, co
miałoby podkreślać jego żydowski charakter. Tak duże
różnice w kluczowych kwestiach dotyczących izraelskiej
i palestyńskiej państwowości, stosunków społecznych czy
wizji państwa przekładają się także na postawę obywateli
Izraela co do możliwości osiągnięcia porozumienia poko‑
jowego. Zgodnie z danymi publikowanego comiesięcznie
od 1994 r. raportu The Peace Index w kwietniu 2015 r. za‑
ledwie 27,4% izraelskich Żydów opowiadało się stanowczo
za prowadzeniem izraelsko‑palestyńskich negocjacji poko‑
jowych, przy aż 59,9% Palestyńczyków posiadających izra‑
elski paszport. Co prawda raczej przychylnych prowadze‑
niu rozmów było 31,1% Żydów i 14,4% Palestyńczyków, co
świadczy o popieraniu procesu pokojowego przez większą
część izraelskiego społeczeństwa bez względu na narodo‑
wość, lecz niepokojące jest, że aż 19,8% Żydów jest stanow‑
czo przeciw rozmowom (14,2% raczej przeciwnych), przy
10,3% Palestyńczyków (9,6% raczej przeciwnych). Jeszcze
mniej optymistyczne są dane dotyczące wiary w powodze‑
309
nie tych rozmów w najbliższych latach. Zaledwie 25,3% Ży‑
dów wierzy w ich powodzenie, przy 46,3% Palestyńczyków,
a aż 71,8% Żydów i 52,7% Palestyńczyków nie wierzy, że
rozmowy przyniosą spodziewany skutek318.
Wyraźne zróżnicowanie społeczeństwa w podejściu do
procesu pokojowego i szans na jego powodzenie widoczne
są także w licznych podziałach wśród ruchów określanych
mianem organizacji pokojowych. Paradoksalnie, podziały
między nimi pojawiają się już na etapie określenia czego
dotyczy sam konflikt. Jak określiła to Amneh Badran, spór
ten znajduje się na poziomie „meta‑konfliktu” i charakte‑
ryzuje się różnym rozumieniem pokoju między Izraelem
a Palestyną lub całkowitym niezdefiniowaniem tego poję‑
cia, a zarazem brakiem określenia jak konflikt miałby się
zakończyć. Badran zastosowała także podział powyższych
organizacji na liberalnych syjonistów, w skład których
wchodzą liberalni syjoniści głównego nurtu i krytyczni
liberalni syjoniści oraz na lewicowe grupy skupiające an‑
tysyjonistów i grupy niepowiązane w żaden sposób z ru‑
chem syjonistycznym319. Te pierwsze, składają się głównie
z Aszkenazyjczyków, przedstawicieli dobrze wykształco‑
nej klasy średniej, a niekiedy byłych członków aparatu bez‑
pieczeństwa czy byłych polityków. Z uwagi na specyficzną
budowę społeczeństwa izraelskiego, wydają się one rucha‑
mi odgrywającymi większe znaczenie na scenie organiza‑
cji pokojowych. Należy jednak podkreślić, że w społeczeń‑
stwie izraelskim określenie ruchu mianem „pokojowego”
jest często źle odbierane i z tego powodu część organizacji
wyraźnie podkreśla, że działa np. na rzecz praw człowieka,
318 The Peace Index: April 2015, www.peaceindex.org/indexMonthEng.
aspx?num=291&monthname=April.
319 Amneh Badran, Zionist Israel and Apartheid South Africa: Civil society
and peace building in ethnic-national states, Routledge, Nowy Jork 2010.
310
a nie na rzecz pokoju czy dążenia do zakończenia okupacji.
Ważnym elementem działalności tych grup jest również
specyficzne rozumienie procesu osiągania porozumienia
izraelsko‑palestyńskiego.
Liberalni syjoniści głównego nurtu uważają bowiem,
że Izrael jako państwo żydowskie jest podmiotem legi‑
tymowanym, mającym wszelkie prawa do realizowania
swojej polityki i należy bronić jego wizerunku na scenie
międzynarodowej. Uznają oni istnienie sporu na linii Izra‑
el‑Palestyna wynikającego z różnych interesów, wierzą
również w możliwość osiągnięcia pokoju na drodze kom‑
promisu terytorialnego. Choć nie określają konkretnie jak
powinien wyglądać powyższy kompromis, to miałby on
służyć zachowaniu żydowskości Izraela, a także utrzyma‑
niu dobrego wizerunku tego państwa. Ich zdaniem Izrael
musi negocjować z pozycji siły, a strona palestyńska zo‑
bowiązana jest do pokazania dobrych intencji i woli osią‑
gnięcia porozumienia. Mimo iż bronią oni praw człowieka,
to w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa Izraela uwa‑
żają, że to bezpieczeństwo jest nadrzędne.
Dla odróżnienia, krytyczni liberalni syjoniści nie stoją
tak mocno na pozycji nadrzędności bezpieczeństwa na‑
rodowego względem praw człowieka, skupiają się raczej
na działaniu w konkretnej sprawie, np. wyrażania solidar‑
ności z Palestyńczykami czy kwestiami ściśle związanymi
z prawami człowieka. Grupy te uważają także, że politycz‑
ne porozumienie oparte na rozwiązaniu dwupaństwowym
powinno w większym stopniu uwzględniać interesy Pale‑
styńczyków, a nie jedynie maksymalizować korzyści stro‑
ny izraelskiej. W sferze ich działalności i zainteresowania
jest demokratyczny charakter Izraela i jego długoletnie
bezpieczeństwo. Choć uważają – podobnie jak syjoniści
głównego nurtu – że problemem jest okupacja, to dopusz‑
311
czają również koncepcję, iż administracja izraelska popeł‑
niła pewne błędy względem Palestyńczyków jeszcze przed
1967 r. i wkroczeniem na dzisiejsze Palestyńskie Tereny
Okupowane. Mimo wspólnych mianowników charaktery‑
zujących wspomniane powyżej organizacje, każda z nich
ma inny profil i zasięg, każda działa także w nieco inny
sposób, stawia sobie inne cele. Nawet gdy część z ruchów
decyduje się na wspólne działania czy wejście w szerszą
koalicję to nadal widoczne są między nimi różnice, któ‑
re niekiedy powodują ostre spory. W celu usystematyzo‑
wania organizacji zaliczanych do liberalnych syjonistów
głównego nurtu jak i krytycznych liberalnych syjonistów,
podkreślenia zarówno tych cech, które je łączą, ale i dzielą,
poniżej zaprezentowane zostały profile niektórych z nich.
liberalni syjoniści głównego nurtu
Peace Now
Peace Now (hebr. Shalom Achshav) jest najstarszą i naj‑
bardziej znaną organizacją izraelską stawiającą sobie za
jeden z celów doprowadzenie do zakończenia konfliktu
izraelsko‑palestyńskiego na zasadzie rozwiązania dwu‑
państwowego. O jej popularności i oddziaływaniu świad‑
czą liczne „organizacje córki” działające na całym świecie,
tj. w Argentynie, Belgii, Brazylii, Francji, Kanadzie, USA
czy Wielkiej Brytanii. Obecnie Peace Now skupia ok. 10
tys. członków we wszystkich swoich oddziałach, a jej
działania otwarcie popiera wielu prominentnych polity‑
ków, naukowców, czy ludzi powszechnie znanych i szano‑
wanych, w tym np. pisarze Amos Oz i David Grossman.
Organizację założyło w 1978 r. 348 izraelskich oficerów
312
rezerwy i żołnierzy doświadczonych w walce, chcących
wywrzeć presję na swoim rządzie w celu zawarcia poro‑
zumienia pokojowego z Egiptem. W ich mniemaniu jedy‑
nym sposobem na zapewnienie Izraelowi prawdziwego
i trwałego bezpieczeństwa jest pokój w regionie. Z tego
powodu Peace Now na przestrzeni lat wielokrotnie starało
się oddziaływać na rząd Izraela w celu ustanowienia poko‑
jowych relacji z jego arabskimi sąsiadami. Głównymi po‑
stulatami organizacji są bowiem prawo Izraela, ale i jego
sąsiadów, do istnienia w ramach bezpiecznych i uznanych
granic, osiągnięcie wynegocjowanego na drodze porozu‑
mień rozwiązania dwupaństwowego w konflikcie izrael‑
sko‑palestyńskim, a także promocja podstawowych praw
człowieka i wolności oraz sprawiedliwości i równości
wszystkich ludzi na Bliskim Wschodzie.
Choć organizacja powstała w czasie i w efekcie nego‑
cjacji egipsko‑izraelskich w końcu lat 70. XX w., których
efektem było porozumienie pokojowe z 1978 r. w Camp
David, to pierwszym pokazującym ogromną siłę od‑
działywania Peace Now wydarzeniem była demonstra‑
cja zorganizowana w Tel Awiwie we wrześniu 1982 r.
W tym masowym, antywojennym proteście, po masakrze
w bejruckich obozach uchodźców Sabra i Szatila, wzięło
udział ok. 400 tys. demonstrantów, co stanowiło blisko 10%
całej populacji. Efektem było powołanie specjalnej komi‑
sji badającej sprawę masakry, a w jej następstwie dymisja
ówczesnego ministra obrony – Ariela Szarona. Kolejnym
ważnym wydarzeniem w historii działalności Peace Now
były demonstracje organizowane po Deklaracji Algierskiej
z 1988 r. złożonej przez Jasera Arafata, uznającej m.in. pra‑
wo Izraela do egzystencji w granicach sprzed wojny sze‑
ściodniowej. Działania te były jednym z czynników, które
doprowadziły do podjęcia negocjacji pokojowych, których
313
efektem był tzw. proces pokojowy z Oslo. Obecnie Peace
Now skupia się również na monitorowaniu rozwoju osiedli
żydowskich na palestyńskich terenach okupowanych. Po‑
wyższy projekt skupia się przede wszystkim na zagadnie‑
niach związanych z przyczynami rozwoju poszczególnych
osiedli, kosztów ich utrzymania i źródeł ich finansowania,
trendów demograficznych związanych z istnieniem osiedli,
procesu podejmowania decyzji o rozbudowie osiedli czy
ich oddziaływaniu na środowisko naturalne320.
The Economic Cooperation Foundation
Fundacja Współpracy Ekonomicznej (ECF) została za‑
łożona w 1990 r. przez grupę prominentnych polityków
izraelskich, takich jak Jair Hirschfeld czy Josi Beilin, jako
specjalistyczny think tank skupiający się na planowaniu
politycznym. Jeszcze przed powołaniem ECF, doświadcze‑
ni na międzynarodowej scenie politycznej założyciele fun‑
dacji współpracowali ze sobą od blisko dekady w zakresie
negocjacji pokojowych i rozwiązania konfliktu izraelsko‑
‑arabskiego. Pierwszym znaczącym przedsięwzięciem
ECF było rozpoczęcie tajnych rozmów pomiędzy przed‑
stawicielami OWP i Izraela, a w szczególności negocjacje
na linii Beilin – Abu Mazen, które następnie doprowadziły
do rozpoczęcia procesu pokojowego i zawarcia porozu‑
mień z Oslo. Naczelnym celem ECF jest pomoc w osią‑
gnięciu rozwiązania dwupaństwowego i promowaniu
pokoju, bezpieczeństwa i wzrostu gospodarczego Izraela
i jego arabskich sąsiadów, a także stabilizacji na Bliskim
Wschodzie. Fundacja działa w zakresie planowania polity‑
320 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.peacenow.org.il/.
314
ki na trzech płaszczyznach: prac nad wszechstronnym po‑
rozumieniem pokojowym pomiędzy Izraelem i państwami
arabskimi, przeciwdziałania eskalacji przemocy i kreowa‑
nia rzeczywistości sprzyjającej zrównoważonej stabilności
oraz wspierania palestyńskich działań państwotwórczych.
Skupiając się na próbach rozwiązania konfliktu izraelsko‑
‑palestyńskiego, ECF współpracowało ze wszystkimi rzą‑
dami izraelskimi, zarówno prawicowymi jak i lewicowymi.
W celu wzmocnienia wysiłków związanych z procesem
pokojowym na Bliskim Wschodzie Fundacja podejmowa‑
ła również rozmowy z kluczowymi graczami w regionie
i na świecie, bez względu na ich poglądy polityczne.
Dzięki zasadzie dyskrecji, profesjonalizmowi i nie‑
wielkiej obecności w sferze publicznej fundacja stara się
stworzyć warunki dla wszystkich współpracujących stron,
w których mają one niezbędną przestrzeń do prezentacji
i rozwoju swojego stanowiska, bez konieczności konfron‑
towania go na etapie prac z mediami i opinią publiczną.
W dorobku ECF znajdują się m.in. pomoc w kontaktach
pomiędzy jordańskim królem Abdullahem II i rządem
izraelskim w kwestii podejmowanych działań dotyczą‑
cych Wzgórza Świątynnego, wsparcie w negocjacjach
pomiędzy Hamasem i Izraelem w kwestii uwolnienia Gi‑
lada Szalita, prace nad zawieszeniem broni pomiędzy Ha‑
masem i Izraelem, prace przy planowaniu i osiągnięciu
porozumienia w zakresie wycofania się armii izraelskiej
i osadników żydowskich ze Strefy Gazy, czy współpraca
z Kwartetem Bliskowschodnim i innymi promotorami
procesu pokojowego321.
321 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.ecf.org.il.
315
The Peres Center For Peace
The Geneva Initiative
Centrum Peresa dla Pokoju (lub powszechniej znane jako
Centrum Peresa) to założona w 1996 r. przez laureata Poko‑
jowej Nagrody Nobla i byłego prezydenta Izraela – Szimo‑
na Peresa – organizacja pozarządowa mająca na celu pro‑
mocję osiągnięcia ostatecznego pokoju bliskowschodniego
i rozwoju całego regionu. Zgodnie z wizją Centrum jest to
możliwe dzięki wspieraniu tolerancji, kooperacji w zakresie
ekonomicznego i technologicznego rozwoju i budowania
dobrobytu. Centrum Peresa jest jedną z wiodących w Izra‑
elu organizacji ukierunkowanych na budowanie pokoju
między Izraelczykami i ich sąsiadami (w szczególności Pa‑
lestyńczykami), jak również między żydowskimi i arabskimi
mieszkańcami Izraela. Skupia się ono głównie na realizacji
projektów z zakresu wsparcia inicjatyw i badań nad rolnic‑
twem, zasobami wodnymi i środowiskiem naturalnym, służ‑
bą zdrowia, współpracą ekonomiczną, partnerstwem bizne‑
sowym, wspieraniem inicjatyw związanych z rozwojem spo‑
łeczeństwa obywatelskiego i przywództwem społecznym,
projektami ukierunkowanymi na działalność kulturalną,
medialną, sportową czy wykorzystaniem mediów społecz‑
nościowych i nowych technologii w komunikacji i dialogu.
W 2009 r. organizacja otworzyła swoją siedzibę – Dom
Pokoju Peresa – w zdominowanej przez ludność palestyń‑
ską dzielnicy Adżami w Jafie. Poza biurami organizacji
w budynku znajdują się archiwa Szimona Peresa, a dzię‑
ki bibliotece, audytorium i salom konferencyjnym jest to
również miejsce przeznaczone na spotkania i wsparcie
lokalnych inicjatyw społecznych322.
Organizacja powstała w październiku 2003 r. i założona
przez prominentnych działaczy pokojowych – Izraelczy‑
ka Josi Beilina i Palestyńczyka Jasera Abeda Rabbo jest
ściśle kojarzona z propozycją planu pokojowego znanego
właśnie pod nazwą inicjatywy genewskiej. Beilin i Rabbo
w obliczu fiaska dotychczasowych negocjacji pokojowych
i faktycznego upadku procesu z Oslo postawili sobie i swej
organizacji za cel stworzenia atmosfery pozwalającej na
ponowne uwierzenie w możliwość osiągnięcia ostatecz‑
nego porozumienia.
W oparciu o dotychczasowe dokumenty pokojowe, ta‑
kie jak choćby rezolucje ONZ, Mapa Drogowa, propozy‑
cje z 2000 r. przedstawione w Camp David czy Pokojową
Inicjatywę Arabską, Inicjatywa Genewska (GI) stara się
przedstawić projekt realistycznego rozwiązania konflik‑
tu palestyńsko‑izraelskiego. Projekt ten ma opierać się na
podjęciu działań edukacyjnych i kampanii medialnych
prowadzących do uświadomienia zwaśnionym społeczeń‑
stwom, że osiągnięcie rozwiązania dwupaństwowego jest
możliwe i będzie służyło realizacji narodowych i osobi‑
stych interesów i aspiracji323.
322 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.peres‑center.org.
323 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.geneva‑accord.org.
316
Four Mothers
Cztery Matki to założony w 1997 r. izraelski ruch protesta‑
cyjny, wzywający do natychmiastowego i bezwarunkowe‑
go wycofania wojsk izraelskich z okupowanych terytoriów
libańskich, zwanych „strefą bezpieczeństwa”. Swą nazwę
317
wywodzi od biblijnych matek Sary, Rebeki, Lei i Racheli.
Impulsem do podjęcia działań była katastrofa dwóch izra‑
elskich śmigłowców, w której zginęło 73 żołnierzy z bry‑
gady Nahal. Pierwszą inicjatywą ruchu było zorganizo‑
wanie niewielkiej demonstracji na skrzyżowaniu w okoli‑
cach kibucu Mahanayim w północnym Izraelu. Głównym
argumentem ruchu było założenie, że wieloletnia wojna
i obecność izraelskich wojsk w południowym Libanie nie
doprowadziła do zwiększenia bezpieczeństwa Izraela oraz
negatywnie wpłynęła na dwie generacje izraelskich żołnie‑
rzy. Mimo iż początkowo organizacja została utworzona
przez matki poległych żołnierzy, to w niedługim czasie
przystąpili do niej również mężczyźni, w tym byli wojsko‑
wi służący w Libanie. Stosunkowo szybki rozwój ruchu,
wzrastające poparcie społeczne (poparcie dla wycofania
oddziałów izraelskich z Libanu wzrosło z niespełna 35%
przed powstaniem ruchu do 70% w końcowych latach
jego działalności) oraz współpraca z innymi organizacja‑
mi o podobnym profilu wywarły presję na rządzie, mimo
iż działania Czterech Matek miały raczej charakter wspól‑
nego frontu niż ściśle skoordynowanej akcji. Jego inicja‑
tywy opierały się głównie na organizowaniu demonstra‑
cji, lobbingu, składaniu petycji oraz edukacji prowadzonej
w sferze publicznej i mediach. Choć ruch był relatywnie
mały i nie miał sformalizowanych struktur, zaplecza po‑
litycznego oraz źródeł finansowania, zainteresowanie
społeczeństwa podnoszonym problemem, a następnie
stopniowe zainteresowanie mediów stale zwiększały jego
oddziaływanie i został symbolem ostatecznego wycofania
wojsk izraelskich z Libanu w 2000 r. Tuż po osiągnięciu
swojego celu aktywiści wchodzący w skład Czterech Ma‑
tek postanowili o rozwiązaniu ruchu. Stał się on jednak
modelem działania dla późniejszych podobnych organiza‑
318
cji, niektórzy uważają go nawet za najbardziej wpływowy
ruch protestacyjny w historii Izraela.
Arik Institute
Instytut Pojednania, Tolerancji i Pokoju im. Arika (Insty‑
tut Arika) został założony przez Icchaka Frankenthala, by
uczcić pamięć jego syna – Arika, poległego w lipcu 1994 r.
podczas walk z Hamasem. W opinii Instytutu drogą prowa‑
dzącą do ochrony Izraela jako państwa syjonistycznego i ży‑
dowskiego, które są ich zdaniem podstawowymi i rdzenny‑
mi wartościami, jest zakończenie militarnej okupacji tere‑
nów palestyńskich. Instytut Arika chce, w przeciwieństwie
do większości organizacji działających na rzecz pojednania
między Izraelem i Palestyną i skupiających się na aspek‑
cie humanitarnym, przezwyciężyć bariery psychologiczne
w obu społeczeństwach. Stoi na stanowisku, że izraelska
i palestyńska opinia publiczna kieruje się we wzajemnych
relacjach głównie strachem, ignorancją i brakiem zaufania.
Te czynniki uniemożliwiają osiągnięcie celów i wykorzysta‑
nie nadarzających się okazji, by przybliżyć się do ostateczne‑
go rozwiązania pokojowego. Członkowie Instytutu pragną
pochylić się nad argumentami przeciwników rozwiązania
pokojowego i zaprezentować swój punkt widzenia w opar‑
ciu o nieortodoksyjne i nowatorskie podejście do zagad‑
nienia. Ma to na celu stworzenie sytuacji, w której świeże
idee pozwolą na przywrócenie wiary w osiągnięcie pokoju.
Podstawą tworzenia nowych rozwiązań ma być poszano‑
wanie praw człowieka, jego godności i wolności w każdym
obszarze życia. Mimo postulatu rozwiązania pokojowego
i zakończenia militarnej okupacji terenów palestyńskich
Icchak Frankenthal – założyciel Instytutu – przedstawia‑
jąc swą wizję nie odżegnuje się od wizji „Wielkiego Izraela”.
319
Traktuje on ją jednak jako kwestię religijną, która nastąpi
dopiero po wypełnieniu biblijnych nakazów, nie zaś jako
automatyczne prawo Żydów do ziemi. Okupację terenów
palestyńskich w obecnym kształcie Frankenthal postrzega
natomiast jako sprzeniewierzenie się woli Boga. Również
mimo ostrej krytyki organizacji takich jak Hamas, którą po‑
strzega jako jednego z największych wrogów Izraela, Fran‑
kenthal uważa, iż należy z nimi negocjować, by osiągnąć
porozumienie pokojowe, które doprowadzi do masowego
odsunięcia się społeczeństwa od przeciwników pokoju324.
krytyczni liberalni syjoniści
Gusz Szalom
W 1993 r. Uri Avnery założył Blok Pokoju w odpowiedzi
na brak wystarczająco silnego sprzeciwu innych izraelskich
organizacji pokojowych względem represyjnej polityki
rządu Icchaka Rabina, który zdecydował się na wydalenie
415 muzułmańskich aktywistów pod koniec 1992 r. Gusz
Szalom (Blok Pokoju) sam określa się jako skrajny izrael‑
ski ruch pokojowy, twardo trzymający się swych założeń,
nawet w sytuacjach kryzysowych takich jak np. wybuch
intifady w 2000. Organizacja jest często postrzegana jako
wiodąca wśród innych izraelskich grup pokojowych, pró‑
buje również przełamać wrażenie tzw. konsensusu narodo‑
wego opartego ich zdaniem na dezinformacji. Blok ten nie
jest otwarcie powiązany z żadną siłą polityczną, choć część
jego członków jest aktywnymi politykami. Jego polityczną
324 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.arikpeace.org.
320
bazą są Hadash, Izraelska Partia Komunistyczna i lewica
Maretzu. Głównym celem Gusz Szalom jest oddziaływanie
na izraelską opinię publiczną w celu promowania pokoju
i porozumienia z Palestyńczykami. Osiągnięcie tych celów
miałoby się dokonać poprzez zakończenie okupacji i umoż‑
liwienie ustanowienia niepodległego państwa palestyńskie‑
go w granicach sprzed wojny 1967 r. (z dopuszczeniem
niewielkich wymian terytorialnych i swobodnym prze‑
pływem dóbr i osób między dwoma państwami), ustano‑
wienie Wschodniej Jerozolimy ze Wzgórzem Świątynnym
stolicą przyszłego państwa palestyńskiego, a Zachodniej
Jerozolimy ze Ścianą Płaczu jako stolicy Izraela przy jedno‑
czesnym zachowaniu jedności i spójności miasta, respek‑
towania prawa do powrotu dla palestyńskich uchodźców
na zasadzie porozumienia, które zapewniłoby stabilność
podstaw Izraela, zapewnienie bezpieczeństwa obu państw,
ustanowienia pokoju między Izraelem i wszystkimi pań‑
stwami arabskimi przy jednoczesnym powołaniu unii re‑
gionalnej. Blok Pokoju nie ma sformalizowanych struktur,
lecz oparty jest na wzajemnie oddziaływujących na siebie
kręgach. Trzonem ruchu jest ok. 100 aktywistów poświęca‑
jących swój czas głównie działaniom grupy. Nie otrzymują
oni żadnego wynagrodzenia za swą pracę i są w ciągłej go‑
towości do planowania i realizacji działań Bloku. Kolejny
krąg skupia ok. 600 aktywistów biorących udział w szerzej
zakrojonych działaniach. Ostatnim kręgiem są sympaty‑
cy ruchu biorący okazjonalnie udział w jego działaniach,
a także wspierający go finansowo. Do głównych działań
Bloku Pokoju należy zaliczyć organizację kampanii edu‑
kacji politycznej, pro‑pokojowych demonstracji, kampanii
informacyjnych dotyczących produktów produkowanych
w osadach żydowskich na palestyńskich terenach okupo‑
wanych, promowanie osiągnięcia porozumienia pokojowe‑
321
go kończącego konflikt izraelsko‑palestyński. Gusz Szalom
angażuje się również we wspólne działania z innymi orga‑
nizacjami, także palestyńskimi. Uczestniczy w odbudowie
zniszczonych przez armię izraelską palestyńskich domów,
zbiorze oliwek czy protestach przeciw budowie osiedli ży‑
dowskich na terenach okupowanych325.
The Coalition of Women for Peace (CWP)
Koalicja Kobiet dla Pokoju (CWP) jest feministyczną orga‑
nizacją sprzeciwiającą się okupacji terenów palestyńskich
i działającą na rzecz pokoju. Powstała tuż po wybuchu
drugiej intifady, w listopadzie 2000 r. Miała być odpowie‑
dzią na potrzebę stworzenia platformy dla istniejących już
organizacji feministycznych działających na rzecz pokoju
oraz dla organizacji praw człowieka, tak by zapobiec ich
postępującej dezintegracji i kontynuować wspólne działa‑
nia na rzecz pokoju żydowskich i palestyńskich obywateli
Izraela. Nowopowstała organizacja skupiała pod swymi
skrzydłami mniejsze grupy feministyczne takie jak Wo‑
men in Black (Kobiety w Czerni), Movement of Democra‑
tic Women in Israel (TANDI), izraelskie skrzydło WILPF
– Women’s International League for Peace and Freedom,
Women for Coexistence (Neled), Noga Feminist Jour‑
nal, Women and Mothers for Peace (których członkinie
tworzyły poprzednio ruch Czterech Matek, a następnie
Piątą Matkę), New Profile i Machsom Watch. Do koalicji
w późniejszym okresie przystępowały również niezależne
kobiety, niezwiązane z żadną inną organizacją. Podczas
konferencji „Feministyczna wizja pokoju” odbywającej się
325 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.gush‑shalom.org.
322
w Nazarecie w listopadzie 2000 r. CWP zaprezentowała
oficjalnie swoje założenia. Znalazły się wśród nich m.in.
walka o zakończenie okupacji na zasadzie rozwiązania
dwupaństwowego, Jerozolima jako dwie stolice dwóch
państw, sprawiedliwe rozwiązanie problemu uchodźczego
w oparciu o rezolucje ONZ, zaangażowanie kobiet w pro‑
ces pokojowy, redukcja izraelskiego militaryzmu, społecz‑
na i ekonomiczna równość dla wszystkich, równe prawa
obywatelskie dla Palestyńczyków mieszkających w Izraelu
i integracja tego państwa z Bliskim Wschodem.
Na przestrzeni lat Koalicja zrewidowała początkowe
założenia w wyniku zmiany sytuacji geopolitycznej w re‑
gionie, a także różnicy zdań poszczególnych organizacji
wchodzących w jej skład. Odstąpiła m.in. – z uwagi na
różnice poglądów poszczególnych członków – od wspie‑
rania rozwiązania dwupaństwowego, choć nie popiera
również utworzenia jednego państwa na terenach dzi‑
siejszego Izraela i palestyńskich terytoriów okupowanych.
Każda organizacja wchodząca w skład Koalicji zajmuje
w tym zakresie odrębne stanowisko. CWP działa również
na polu integracji imigrantów w Izraelu oraz stara się skła‑
niać ludzi do myślenia o pokoju w kategoriach sprawiedli‑
wości historycznej i współczesnej, co miałoby się objawiać
w braniu na siebie odpowiedzialności za przeszłe prze‑
winienia oraz działaniu na rzecz równości w przyszłości.
Dzięki swojej działalności zdobyła status jednego z głów‑
nych ruchów na rzecz pokoju i zmiany społecznej.
Koalicja odrzuca istniejący układ sił, w którym Izrael
stara się utrzymać stan nierówności Izraelczyków i Pa‑
lestyńczyków przy jednoczesnym wykorzystywaniu po‑
tencjału tych drugich. Swe idee CWP stara się realizować
poprzez kampanie publiczne, w tym demonstracje oraz
programy edukacyjne i warsztaty tematyczne kierowane
323
głównie do środowisk feministycznych, lecz także sze‑
rzej, do ogółu społeczeństwa. Współpracuje ona również
z innymi organizacjami o podobnym profilu na całym
świecie326.
Women in Black
W niedługim czasie po wybuchu pierwszej intifady, w 1988 r.,
swą działalność rozpoczęła pierwsza antywojenna grupa
o nazwie Women in Black (Kobiety w Czerni) należąca
obecnie do Koalicji Kobiet dla Pokoju. Ruch ten skupia
kobiety działające na rzecz pokoju i sprawiedliwości oraz
aktywnie sprzeciwiające się militaryzmowi, wojnie i in‑
nym przejawom przemocy. Obecnie WiB działa na ca‑
łym świecie, nie określa się jednak jako organizacja lecz
jako platforma umożliwiająca komunikację i działanie jej
członkom, którymi są przeważnie kobiety.
Jako formułę działania WiB objęły pokojowe formy
protestu, polegające głównie na cichym demonstrowa‑
niu w miejscach publicznych ubranych na czarno kobiet,
trzymających transparenty i rozdających ulotki informa‑
cyjne. Innymi formami demonstracji są także „siedzące”
blokady dróg prowadzących do baz wojskowych i stref za‑
mkniętych przez wojsko. Ubrane na czarno kobiety mają
również nawiązywać do żałoby i w ten sposób odrzucać
logikę wojny prowadzącej do śmierci. Choć z powodu luź‑
nej struktury ruchu nie ma dokładnych danych na temat
liczby członkiń WiB, to szacuje się, iż w działania grupy
może być zaangażowanych ok. 10 tys. kobiet na całym
świecie. Grupa nie ma także swego manifestu i programu,
326 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.coalitionofwomen.org.
324
Demonstracja Kobiet w Czerni oraz kontrmanifestacja nacjonalistów
izraelskich popierających okupację Zachodniego Brzegu Jordanu.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
lecz z jej działań jasno wynika, że prezentuje feministycz‑
ne podejście do problemu przemocy wobec kobiet, jako
przejawu kontroli nad nimi. WiB stoi także na stanowisku,
iż wiele kobiet z własnego doświadczenia wie co oznacza
przemoc i brak sprawiedliwości, więc ma nieco inne spoj‑
rzenie na kwestie wojny i stosowanej podczas niej prze‑
mocy. Podkreślają one także, że okrucieństwa wojny do‑
tykają w większym stopniu kobiety niż mężczyzn, gdyż to
głównie one są narażone np. na gwałty, a także większość
uchodźców stanowią właśnie kobiety. Te wszystkie czyn‑
niki uprawniają zdaniem WiB kobiety do zabrania głosu
w sprawie przemocy i wojny327.
327 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.womeninblack.org.
325
New Profile
New Profile (Nowy Profil) to wchodząca w skład Koalicji
Kobiet dla Pokoju grupa feministek, a także sympatyzu‑
jących z nimi mężczyzn, sprzeciwiająca się militaryzacji
życia w Izraelu. Zgodnie z poglądami grupy, Izrael jest
w stanie prowadzić politykę pokojową i powinien odejść
od dotychczasowego sposobu funkcjonowania w tej dzie‑
dzinie. NP podkreśla, że zbyt często hasło „bezpieczeń‑
stwa narodowego” jest jedynie przykrywką dla wcześniej
zaplanowanych i dokładnie przemyślanych działań zbroj‑
nych, mających przynieść wyznaczone cele polityczne.
New Profile nie chce przystać na branie udziału w takiej
polityce, podleganie powszechnemu poborowi i bezreflek‑
syjnemu i bezkrytycznemu popieraniu działań armii, wy‑
chowaniu kolejnych pokoleń w atmosferze powszechnej
mobilizacji i swego rodzaju kultu wojskowości. Mimo że
zarówno system edukacji jak i kultura i media umacnia‑
ją przekaz militaryzmu i jego kult, organizacja stara się
promować świadome podejmowanie decyzji o służbie
wojskowej i w pełni odpowiedzialne budowanie opinii
o sytuacji Izraela, przy jednoczesnym odrzucaniu całko‑
witego posłuszeństwa systemowi. Ponadto NP sprzeciwia
się wykorzystywaniu służb siłowych do narzucania izra‑
elskiego panowania za tzw. Zieloną Linią, a także wyko‑
rzystywania ich do ciągłej dyskryminacji Palestyńczyków
posiadających izraelskie obywatelstwo poprzez rozbiórki
ich domów i odmawianie pozwoleń na budowę nowych,
czy też stosowania przemocy wobec ich demonstracji.
Poza działaniami na rzecz odejścia od powszechnego mi‑
litaryzmu w Izraelu NP podejmuje działania mające na
celu zlikwidowanie obowiązkowej służby wojskowej oraz
wspiera osoby, które odmawiają takiej służby. Organi‑
326
zacja działa także na polu walki ze stygmatyzacją osób
zwolnionych ze służby wojskowej ze względów fizycznych
i psychologicznych328.
Machsom Watch
Machsom Watch to kolejny ruch kobiecy wchodzący
w skład Koalicji Kobiet dla Pokoju. Ta powstała na począt‑
ku 2001 r. organizacja sprzeciwia się izraelskiej okupacji
i ignorowaniu praw Palestyńczyków do swobodnego prze‑
mieszczania się po swoich terenach. Jej nazwa nawiązuje do
głównych działań zrzeszonych w niej aktywistek, a miano‑
wicie do obserwowania punktów kontrolnych, tzw. check‑
‑pointów, znajdujących się na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Kobiety działające w Machsom Watch dokumentują
codzienność Palestyńczyków zmuszonych do przekracza‑
nia izraelskich punktów kontrolnych, w tym wielokrotnie
przypadków łamania praw człowieka. Działalność ta ma
uzmysłowić społeczeństwu izraelskiemu, ale także świa‑
towej opinii światowej, że okupacja przynosi szkodę nie
tylko Palestyńczykom, lecz również samym Izraelczy‑
kom. Pionierkami ruchu były Ronnee Jaeger, Adi Kunt‑
sman, Yehudit Keshet, Yael Lavi i Stephanie Black, które
początkowo, jak same zauważają, zupełnie nieprzygoto‑
wane i nie mające świadomości czego mogą się spodzie‑
wać, rozpoczęły obserwowanie jednego z największych
punktów kontrolnych na Zachodnim Brzegu, prowadzą‑
cego do Betlejem „check‑pointu 300”. Pierwsze członkinie
MW wywodziły się z innej organizacji kobiecej, tj. Kobiet
w Czerni.
328 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.newprofile.org.
327
Poza obserwacją izraelskich punktów kontrolnych ak‑
tywistki Machsom Watch angażują się także w działania
edukacyjne i społeczne z palestyńskimi kobietami i dzieć‑
mi, mającymi na celu zmianę stereotypowej opinii o braku
możliwości porozumienia i współdziałania Izraelczyków
i Palestyńczyków329.
Bat Szalom
Organizacja była pionierem bezpośredniej współpracy
z palestyńskimi kobietami i prowadzenia nieprzerwane‑
go dialogu między Izraelkami i Palestynkami. Stopniowo
zdobywane zaufanie zaowocowało umocnieniem ruchu
na izraelskiej scenie organizacji propokojowych oraz po‑
wstaniem kolejnej gałęzi w północnym Izraelu.
Rozrost organizacji i pojawiające się różnice dotyczące
równości w społeczeństwie izraelskim, w tym pozycji Pa‑
lestyńczyków będących obywatelami tego państwa, a tak‑
że różne podejście do zagadnień sprawiedliwości społecz‑
nej i demokracji czy sprzecznych koncepcji rozwiązania
jedno‑ lub dwupaństwowego doprowadziły w 2005 r. do
oderwania się ze skrzydła północnego części jej członków
i utworzenia nowego ruchu o nazwie Bat Hazafon.
Mimo rozłamu w północnym skrzydle Bat Szalom nadal
jest jedną z wiodących organizacji działających na polu
dialogu izraelsko‑palestyńskiego330.
Podczas spotkania zwołanego w 1989 r. w Brukseli roz‑
począł się dialog pomiędzy prominentnymi izraelskimi
i palestyńskimi działaczkami na rzecz pokoju. Zaowoco‑
wał on powstaniem w pięć lat później, tj. w 1994 r., Bat
Szalom, izraelskiej feministycznej organizacji stawiającej
sobie za cel kooperację ze swoim palestyńskim odpowied‑
nikiem – The Jerusalem Center for Women (Jerozolimskie
Centrum Kobiet) – mającą prowadzić do koegzystencji
pomiędzy dwoma społeczeństwami. Współpraca ta ma
w szczególności obejmować działania pokojowe, prowa‑
dzące do sprawiedliwego rozwiązania konfliktu izrael‑
sko‑palestyńskiego, respektowania praw człowieka oraz
zrównania pozycji i żydowskich i arabskich kobiet w izra‑
elskim społeczeństwie. Bat Szalom, jako jedna z organi‑
zacji wchodzących w skład Koalicji Kobiet dla Pokoju jest
feministycznym ruchem oddolnym, skupiającym zarówno
Żydówki jak i Palestynki będące obywatelkami Izraela. Jej
działania ukierunkowane są na większe zaangażowanie
kobiet w polityczny aktywizm zmierzający do rozwiązania
konfliktu bliskowschodniego.
Ta’ayush (Żyć Razem) to izraelsko‑palestyńska, oddolna or‑
ganizacja pozarządowa utworzona pod koniec 2000 r. w od‑
powiedzi na załamanie procesu pokojowego z Oslo i wy‑
buch drugiej intifady. Członkowie Ta’ayush pracują na rzecz
przełamania funkcjonującego w Izraelu i na Palestyńskich
Terenach Okupowanych rasizmu, dyskryminacji i segrega‑
cji. Poprzez arabsko‑żydowskie partnerstwo i organizowa‑
nie pacyfistycznych akcji solidarności organizacja pragnie
doprowadzić do sytuacji, w której oba społeczeństwa będą
329 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.machsomwatch.org.
330 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.batshalom.org.
328
Ta’ayush
329
cieszyły się faktyczną równością, sprawiedliwością i poko‑
jem po zakończeniu okupacji terenów palestyńskich.
W swych działaniach Ta’ayush skupia się na protesto‑
waniu przeciw oddzielaniu obu społeczeństw murem, blo‑
kadzie Strefy Gazy i tworzeniu z Izraela „zbrojnej fortecy
w sercu Bliskiego Wschodu”. Poza protestami, akcjami
solidarności i wspierania pokrzywdzonych organizacja
prowadzi także kampanie informacyjne mające na celu
doprowadzić do zwrócenia uwagi społeczeństwa na pro‑
blem okupacji331.
The Israeli Committee Against
House Demolitions (ICAHD)
ICAHD, by zwiększyć swoje oddziaływanie, prowadzi
szeroką kampanię informacyjną, a jej analizy i raporty do‑
stępne są w rozmaitej formie – od książek i tradycyjnych
raportów do prezentacji multimedialnych, wizualizacji
czy filmów. Atrakcyjność i różnorodność prowadzonego
przez organizację rzecznictwa ukierunkowana jest na jak
najszerszą grupę odbiorców, w tym dyplomatów, dzien‑
nikarzy, naukowców jak i innych aktywistów działających
na rzecz pokoju. Od momentu powstania organizacja po‑
strzegała swą rolę jako aktora politycznego oddziałującego
na społeczeństwo międzynarodowe i wpływającego na po‑
lityki poszczególnych rządów. Zdaniem jej członków ogra‑
niczanie się do działań protestacyjnych nie służy w wy‑
starczającym stopniu osiągnięciu założonego celu, jakim
jest całkowite zakończenie okupacji i osiągnięcie sprawie‑
dliwego i ostatecznego pokoju pomiędzy Izraelczykami
i Palestyńczykami. W 2010 r. organizacji nadano specjalny
status doradczy w Radzie Ekonomiczno‑Społecznej ONZ.
ICAHD posiada obecnie swoje odziały w Finlandii, Nor‑
wegii, USA i Wielkiej Brytanii332.
Izraelski Komitet Przeciw Wyburzeniom Domów jest za‑
łożoną w 1997 r. przez izraelskich aktywistów organizacją
praw człowieka działającą na rzecz pokoju i zakończenia
izraelskiej okupacji terenów palestyńskich. Jednym z jej
współzałożycieli był nominowany w 2006 r. do Pokojowej
Nagrody Nobla, obecny dyrektor ICAHD – dr Jeff Halper.
Komitet swe działania skupia na walce i przeciwdziała‑
niu izraelskiej polityce wyburzeń palestyńskich budynków
znajdujących się na terenach okupowanych, jak również
w samym Izraelu. Powyższe działania podejmowane są na
trzech poziomach: sprzeciwie wobec rozbiórki palestyń‑
skich domów oraz partycypacji w ich odbudowie, próbach
zwrócenia uwagi społeczeństwa na problem okupacji, a je‑
śli to możliwe wywierania wpływu na politykę izraelskiego
rządu oraz prowadzenia kampanii i rzecznictwa na pozio‑
mie międzynarodowym.
Krąg Rodziców – Forum Rodzin to organizacja skupiająca
izraelskie i palestyńskie rodziny, które w wyniku konfliktu
bliskowschodniego straciły któregoś ze swoich członków.
Ta założona przez Icchaka Frankentala w 1995 r. grupa
skupia obecnie ponad 600 rodzin, a pierwsze spotkania
z Palestyńczykami ze Strefy Gazy miały miejsce w trzy
lata po rozpoczęciu jej działalności. Choć w wyniku in‑
331 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.taayush.org.
332 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.icahd.org.
330
The Parents Circle – Families Forum (PCFF)
331
tifady Al‑Aksa kontakt z rodzinami zamieszkującymi
w Gazie został przerwany, organizacja nie zaprzestała
swej działalności i nawiązała kontakt z Palestyńczykami
z Zachodniego Brzegu Jordanu. To właśnie to rozszerzenie
działalności doprowadziło do skonkretyzowania charak‑
teru i zasad funkcjonowania organizacji. Wspólne działa‑
nia pogrążonych w bólu po stracie członka rodziny osób
pokazały, że pojednanie pomiędzy jednostkami, ale i na‑
rodami jest możliwe. To właśnie rozpowszechnienie tej
informacji jest głównym celem działalności PCFF i ma
stanowić pierwszy krok do odrzucenia przemocy i osią‑
gnięcia pokoju pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami.
Organizacja przeznacza wszelkie środki jakimi dysponuje
na szerzenie powyższych idei podczas spotkań publicz‑
nych i edukacyjnych oraz w mediach. Dysponuje ona dwo‑
ma biurami – w Tel Awiwie i Al‑Ram w okolicach Ra‑
mallah. PCFF nie zabiera stanowiska wobec politycznego
rozwiązania konfliktu izraelsko‑palestyńskiego, lecz wielu
z jej członków zgadza się, że porozumienie musi opierać
się na negocjacjach przywódców obu zwaśnionych stron
i zapewniać podstawowe prawa człowieka przy utwo‑
rzeniu dwóch państw dla dwóch narodów. Historyczne
porozumienie dwóch narodów jest warunkiem podpisa‑
nia stabilnego porozumienia pokojowego. Na przestrze‑
ni lat powstało wiele filmów dokumentalnych dotyczą‑
cych działalności PCFF, w tym wyprodukowany w 2008 r.
przez HBO Polska „Krąg rodziców”333.
333 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.theparentscircle.org.
332
Combatants for Peace
Kombatanci dla Pokoju to powstały w 2005 r. ruch zapo‑
czątkowany przez Izraelczyków i Palestyńczyków, którzy
w przeszłości aktywnie uczestniczyli w konflikcie między
dwoma narodami. Ze strony izraelskiej są to byli żołnie‑
rze, natomiast z palestyńskiej bojownicy walczący o wol‑
ną Palestynę. Po latach wzajemnych walk i postrzegania
siebie nawzajem jedynie jako wroga, członkowie organi‑
zacji postanowili odłożyć broń i wspólnie walczyć o po‑
kój. W opinii ruchu jedyną szansą na przerwanie spirali
przemocy i ciągłego rozlewu krwi, a także zakończenia
okupacji ziem palestyńskich i opresji Palestyńczyków jest
połączenie sił i odrzucenie koncepcji militarnego i siłowe‑
go rozwiązania konfliktu.
Członkowie Kombatantów dla Pokoju całkowicie sprze‑
ciwiają się braniu udziału w jakichkolwiek działaniach
prowadzących do wzajemnej agresji. Zobowiązują się jed‑
nocześnie do podejmowania pokojowych działań, mogą‑
cych przyczynić się do zrozumienia przez każdą ze stron
wzajemnych aspiracji narodowych. Dialog między spo‑
łecznościami postrzegają jako jedyną drogę do zakończe‑
nia izraelskiej okupacji, wstrzymania rozwoju osiedli ży‑
dowskich na terenach okupowanych, a także utworzenia
państwa palestyńskiego w granicach sprzed wojny 1967 r.
ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie, które miałoby ist‑
nieć obok państwa Izrael. Powyższe cele organizacja chce
osiągnąć poprzez podnoszenie wzajemnej świadomości
w obu społeczeństwach, edukację opierającą się na poko‑
jowym dochodzeniu do pojednania oraz wywieranie pre‑
sji na rządach obu narodów. Kombatanci dla Pokoju swe
wysiłki koncentrują głównie wokół organizacji wspólnych
spotkań, podczas których obie strony mogą zaprezento‑
333
wać działania, w których brali udział i które prowadziły
do nakręcania spirali przemocy. Poprzez powyższe spo‑
tkania członkowie organizacji próbują stworzyć sytuację,
która ułatwi zrozumienie narracji drugiej strony i odej‑
ście od agresywnych działań na rzecz dialogu i pojedna‑
nia. Poza spotkaniami samych kombatantów członkowie
organizacji starają się także dotrzeć do młodego pokolenia
– studentów i uczniów – by przekonać ich do pokojowych
metod rozwiązywania konfliktu, a także zaprezentować
historię, kulturę i współczesne potrzeby obu narodów.
Ruch stara się także docierać do ogółu Izraelczyków i Pa‑
lestyńczyków, a także do społeczności międzynarodo‑
wej poprzez utworzone wspólne grupy medialne i udział
w pokojowych demonstracjach i innych akcjach sprzeci‑
wiających się okupacji334.
Podsumowanie
Zaprezentowane powyżej grupy należące do liberalnych
syjonistów głównego nurtu, jak i krytycznych liberalnych
syjonistów nie są jedynymi organizacjami izraelskimi
działającymi na rzecz rozwiązania konfliktu izraelsko‑
‑palestyńskiego i ochrony praw człowieka. Zarówno we
wspomnianych powyżej nurtach jak i na pozostałych stro‑
nach izraelskiej sceny politycznej działają rozmaite ruchy
dążące do podobnych celów. Zaproponowana lista grup
jest zatem otwarta i jedynie sygnalizuje główne tenden‑
cje i dość dynamiczną sytuację na arenie działalności or‑
ganizacji „propokojowych”. Ilość ww. grup, ich niekiedy
334 Więcej informacji na temat organizacji i realizowanych przez nią pro‑
jektów można znaleźć na www.cfpeace.org.
334
Yehuda Shaul z organizacji „Przerwać milczenie” oprowadzający
po niegdyś tętniącym życiem centrum Hebronu.
Fot. Bartłomiej Myszkowski
doraźne działania realizowane bez potrzeby tworzenia
rozbudowanych struktur, mogą świadczyć o pojawieniu
się pewnych tendencji w społeczeństwie izraelskim. Po‑
dobnie jak europejska opinia publiczna nie wspiera tak
bezgranicznie działań państwa izraelskiego jak miało to
miejsce kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, tak i sami
Izraelczycy coraz częściej mają wątpliwości co do poczy‑
nań swojego rządu w kwestii konfliktu bliskowschodniego.
Obywatele Izraela coraz częściej opowiadają się za innymi
rozwiązaniami niż tylko te siłowe, bądź ciągłe próby po‑
nownego wznawiania rozmów pokojowych w dotychcza‑
sowej formule, które przynajmniej od roku 2000 kończy‑
ły się fiaskiem. Społeczeństwo izraelskie, rękoma części
z omawianych organizacji, w pewnym sensie samo próbu‑
je oddolnie nawiązać relacje z Palestyńczykami i stworzyć
sprzyjającą atmosferę i pierwsze podwaliny pod poważ‑
335
ny dialog między zwaśnionymi stronami. Nie ma jednak
wątpliwości, że droga do pojednania jest jeszcze bardzo
długa, a wzajemne antagonizmy wciąż żywe. Duża część
obywateli Izraela nie tylko nie ma rzetelnej wiedzy na te‑
mat sytuacji Palestyńczyków zamieszkujących Terytoria
Okupowane jak i sam Izrael, ale także nie chce jej mieć
i próbuje żyć w swoistej „bańce mydlanej”, pozwalającej
odsunąć od siebie problemy sąsiadów. Niepokojące jest
również wciąż duże poparcie dla izraelskich partii prawi‑
cowych jak i skrajnie prawicowych, które wprost opowia‑
dają się za kontynuowaniem osadnictwa na Palestyńskich
Terytoriach Okupowanych, a niekiedy dążą do całkowi‑
tej aneksji Zachodniego Brzegu Jordanu. Ostatnie wybory
parlamentarne po raz kolejny ukazały znaczną polaryzację
sceny politycznej i siłę prawicy, która zdołała stworzyć
rząd pod przewodnictwem Benjamina Netanjahu. Nie‑
mniej dobry wynik centro‑lewicowej Unii Syjonistycz‑
nej oraz Zjednoczonej Listy skupiającej głównie partie
arabskie może sygnalizować stopniowe przesuwanie się
środka ciężkości sceny politycznej. Jeśli taka tendencja
będzie się dalej utrzymywała, a organizacje działające na
rzecz rozwiązania konfliktu izraelsko‑palestyńskiego na‑
dal będą kontynuowały swe działania, to może się okazać,
że w przyszłości powstaną warunki umożliwiające osta‑
teczne pojednanie. Nie należy jednak zapominać, że Bliski
Wschód jest regionem niezwykle niestabilnym, targanym
przez liczne konflikty silnie oddziaływujące na wszystkie
funkcjonujące tam podmioty i z tego powodu niezwykle
trudno jest prognozować jak zachowają się państwa i spo‑
łeczeństwa nawet w perspektywie krótkoterminowej.
336
teksty blogowe, publicystyczne i wywiady
ZA NAMI MORZE KRWI
8 lipca 2007, Łukasz Pałka
Rozmowa z Ramim Elhananem ze stowarzyszenia Pa‑
rents’ Circle. „Nie będzie palestyńskiego państwa bez
izraelskiego bezpieczeństwa. Ale nie będzie też izra‑
elskiego bezpieczeństwa bez palestyńskiego państwa” –
uparcie powtarza Rami Elhanan. 10 lat temu jego córka
zginęła w zamachu bombowym w Jerozolimie. Smadar
miała wtedy 14 lat. Jej ojciec jednoczy dzisiaj wszystkich
ludzi, którzy stracili swoich bliskich po obu stronach
muru i wspólnie z nimi walczy o pokój.
Łukasz Pałka: Co przeciętny Izraelczyk wie o tym, jak wygląda życie na Zachodnim Brzegu Jordanu?
Ramim Elhanan: Krótko mówiąc – nic. Nie dlatego, że
nie ma możliwości się dowiedzieć. Po prostu nie chce.
Wiele osób wybiera właśnie tę drogę – nie czytać, nie
oglądać, nie słuchać, ignorować. Wypierają ten problem
ze swojej świadomości, bo gdyby przejrzeli się w lustrze,
to byłby ogromny wstyd.
Dlaczego?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spojrzeć wstecz.
Z punktu widzenia historii jesteśmy narodem ofiar. Na‑
sza mentalność nie pozwala więc na to, aby inni ludzie
byli ofiarami. Po prostu w naszych sercach nie będzie
dla nich miejsca. Także najnowsza historia przyniosła
ogromne rozczarowania. Wszyscy widzieliśmy uści‑
ski dłoni Jasera Arafata, Icchaka Rabina i Billa Clinto‑
na. Prawdziwy happy end. Tymczasem cały proces po‑
kojowy, który miał przecież być jak love story, zaczął się
psuć i właśnie sięgnął dna. Kilkanaście lat temu Izrael‑
337
czycy wierzyli w pokój, później przyszła masakra w He‑
bronie (w lutym 1994 r. Baruch Goldstein zastrzelił 29
osób, które modliły się w meczecie Abrahama – ŁP), za‑
bójstwo Icchaka Rabina, zamachy, wizyta Ariela Szaro‑
na na Wzgórzu Świątynnym. Wierzyliśmy w pokój, tym‑
czasem okupacja trwa dalej – na palestyńskiej ziemi zo‑
stały checkpointy, żołnierze, jest coraz więcej osadników
żydowskich. Izraelczycy nie chcą tej wiedzy. Choć z dru‑
giej strony mamy kilku dziennikarzy, którzy postawili
sobie za cel uświadomić społeczeństwo na temat okupa‑
cji, działają organizacje podobne do naszej.
Czym dokładnie zajmuje się Parents’ Circle?
Zrzeszamy ludzi – zarówno Izraelczyków, jak i Palestyń‑
czyków – którzy w konflikcie stracili swoich bliskich.
Rozmawiamy ze sobą: o swoim cierpieniu, bólu, pokoju.
Pokazujemy innym, że skoro my potrafimy, to inni też
mogą ze sobą rozmawiać. Organizujemy zajęcia w szko‑
łach dla izraelskich i palestyńskich dzieci. Staramy się
pokazać im, że można żyć obok siebie.
Widzi Pan jakieś efekty swojej pracy?
Nie jestem naiwny. Doskonale wiem, że moja praca
przypomina trochę wylewanie morza łyżeczką. Ale je‑
żeli nic nie zrobimy, sytuacja będzie jeszcze gorsza. Żoł‑
nierze, a także wszyscy Izraelczycy powinni zdać sobie
sprawę z tego, że w ogromnej mierze od naszego za‑
chowania na Zachodnim Brzegu zależy to, czy dojdzie
do kolejnego zamachu. Tylko w ubiegłym roku daliśmy
w szkołach ponad tysiąc wykładów. Część osób pisze do
mnie listy. Mówią, że te zajęcia odmieniły ich życie.
Czy kiedykolwiek zastanawiał się Pan nad tym, dlaczego
Palestyńczyk zdecydował się wysadzić w powietrze w zamachu, w którym zginęła Pana córka?
338
Wiele razy.
I znalazł Pan odpowiedź?
Zrobił to, bo nie miał nadziei. Bo był pod okupacją, nie
miał nic do stracenia. Powodowała nim nienawiść i złość,
że nie ma najmniejszych szans na poprawę swojego losu.
Wybaczył mu Pan?
Nie. Dla zabójców nie ma wybaczenia.
Więc gdzie się podziała Pana złość?
Wierzę, że pomiędzy wybaczeniem a nienawiścią i chę‑
cią zemsty jest jeszcze dużo miejsca na dialog i próbę
zrozumienia, dlaczego ktoś zdecydował się na taki krok.
Oczywiście, naturalną drogą byłby rewanż, zemsta. Ale
przecież to nie przywróci życia mojej córce, a jedynie
spowoduje większe cierpienie.
To samo myślał Pan przed zamachem?
Takie rzeczy nie były dla mnie ważne. Pracowałem jako
grafik, robiłem pieniądze, myślałem o tym, gdzie po‑
jechać z rodziną na wakacje. Żyłem w bańce mydlanej.
Czwartek, 4 września 1997 r. zmienił wszystko. Chociaż
po jakimś czasie wróciłem do pracy, to nie byłem już tą
samą osobą. Potem spotkałem kilka osób, które także
straciły swoich bliskich. Zaczęliśmy rozmawiać.
Czy ktoś kiedykolwiek nazwał Pana zdrajcą, bo pomaga
Pan Palestyńczykom?
Zdarzyło się. Ludzie mówili o mnie – wariat. Od kilku
osób usłyszałem, że szkoda, że nie wyleciałem w powie‑
trze ze swoją córką. To normalne reakcje. Staram się tym
nie przejmować i robić swoje.
339
Ale pozytywne reakcje także się zdarzały?
Nie zapomnę jednego wydarzenia. Po pewnym wykła‑
dzie podszedł do mnie Palestyńczyk i zapytał, czy może
uścisnąć moją dłoń. Powiedziałem, że będzie mi bardzo
miło. Gdy to zrobił, stwierdził, że z pewnością bym od‑
mówił, gdybym wiedział, kim jest. Okazało się, że to brat
terrorysty‑samobójcy. Odpowiedziałem mu, że to nie‑
prawda. Bo przecież od teraz gramy w jednej drużynie.
Chcę rozmawiać ze wszystkimi: z Izraelczykami, Pale‑
styńczykami, Fatahem, Hamasem, osadnikami. Wszyscy
czują do nas respekt, bo nie jesteśmy politykami. Wiem,
że bez naszej pracy nie będzie mostu, który budujemy.
Więc pokój przyjdzie?
Z pewnością, choć nie jestem w stanie powiedzieć, ile
lat to zajmie.
WYZNANIA ŻOŁNIERZY
6 lutego 2007, Rachela Tonta
„Przerwać milczenie” – „Breaking the silence (ang.), Sho‑
vrim Shtika” (hebr.) jest jedną z organizacji, z którą
współpracujemy w Hebronie. Została utworzona w mar‑
cu 2004 r. przez byłych żołnierzy izraelskich, którzy słu‑
żyli na obszarach okupowanych (przede wszystkim
w Hebronie, Betlejem i Strefie Gazy) od momentu wy‑
buchu drugiej intifady. Głównym celem „Shovrim Shtiki”
jest wyjawianie prawdy przed izraelską opinią publiczną
na temat wydarzeń, których świadkami, albo bezpośred‑
nimi uczestnikami są żołnierze podczas pełnienia służby
na terenach okupowanych.
Do tej pory wszystko, co związane było z pełnioną służ‑
bą, pozostawało tematem tabu. Część żołnierzy zdecy‑
340
dowała jednak, że nie może i nie chce dłużej ukrywać
prawdy przed swoimi rodzinami, znajomymi i opinią
publiczną. Postanowili mówić o tym, co widzieli i cze‑
go doświadczyli, aby rozpocząć debatę na temat ceny
moralnej, jaką społeczeństwo izraelskie płaci utrzymu‑
jąc okupację Palestyny, jak również wezwać do wzięcia
odpowiedzialności za niezgodne z prawem decyzje i ak‑
cje podejmowane przez najbardziej wpływową instytu‑
cję w państwie, jaką jest armia izraelska.
Ilość zeznań, zebranych przez członków „Przerwać mil‑
czenie” (jak dotąd udało się ich zebrać 400) potwierdza,
że tragiczne wydarzenia, które rozgrywają się na obsza‑
rach okupowanych nie są jednostkowe. Wszystkie infor‑
macje, uzyskane od żołnierzy są wielokrotnie i dokład‑
nie sprawdzane, aby ponad wszelką wątpliwość potwier‑
dzić ich wiarygodność. Zeznania nie są redagowane i cy‑
towane są dosłownie w wydawanych przez organizację
publikacjach. Członkowie „Przerwać milczenie” starają
się dotrzeć do jak największej liczby osób nie tylko za
pomocą mediów czy też wydawanych publikacji, ale
również organizując wyjazdy grup izraelskich na obsza‑
ry okupowane, jak i wystawy zdjęć zrobionych w trakcie
pełnionej służby. Trzon organizacji stanowi 15 byłych
żołnierzy.
KTO POWIEDZIAŁ, ŻE POKóJ TO ŁATWA SPRAWA?
1 grudnia 2007, Michalina Szymańska
Z Gilą Svirsky najłatwiej spotkać się w piątek. W tym dniu
co tydzień od godziny 13:00 do 14:00 Gila bierze udział
w demonstracji Kobiet w Czerni. Demonstracja ta jest
niezwykła – od 17 lat na tym samym placu Jerozolimy
w każdy piątek zbiera się od kilkunastu do kilkudziesięciu
kobiet, ubranych na czarno. Przez godzinę stoją razem
w milczeniu, trzymając czarne transparenty z napisem
341
„Stop okupacji” w trzech językach. Ponieważ demonstra‑
cja jest legalna i uznana przez władze Izraela, kobietom
towarzyszy zawsze kilku izraelskich policjantów.
Sama organizacja powstała po pierwszej intifadzie,
w 1988 r., i szybko stała się organizacją międzynaro‑
dową. Dziś działa nie tylko na terenie Izraela, ale w ca‑
łej Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych. W każdym
kraju kobiety zbierają się, żeby protestować przeciwko
krzywdzie i niesprawiedliwości, której są świadkami.
Choć często padają ofiarami agresji i uprzedzeń ze stro‑
ny tych, którzy ślepo wierzą tylko w swoje racje, od 20
lat konsekwentnie sprzeciwiają się przemocy na świe‑
cie. Doceniane na arenie międzynarodowej, od swojego
powstania zostały uhonorowane wieloma prestiżowymi
nagrodami, a w 2001 r. były nominowane do Pokojowej
Nagrody Nobla.
Rozmawiam z Gilą Svirsky, jedną z współzałożycielek
Kobiet w Czerni. (fragment wywiadu)
Michalina Szymańska: Znów spotkanie na szczycie, tym
razem w Annapolis. Stoimy na progu kolejnej próby
zmiany. Jakie nastroje panują obecnie wśród obywateli
Izraela?
Gila Svirsky: Ludzie są już zmęczeni. Obecna sytuacja
jest trudna nie tylko dla Palestyńczyków. Izraelczycy też
cierpią, choć w inny sposób. Boją się terroryzmu, boją
się ataków, boją się, do czego może doprowadzić za‑
ostrzenie tego konfliktu. Ja sama, chociaż od 20 lat pra‑
cuję na rzecz pokoju i całe moje życie skupia się wokół
tego problemu, unikam dużych skupisk ludzi. Nie jeż‑
dżę autobusami, chodzę na zakupy dopiero wtedy, kiedy
rynki pustoszeją. Absurd. A jednak żyjemy w tym absur‑
dzie. I dopóki będziemy żyć z wrogiem, a nie sąsiadem
pod bokiem, będziemy tworzyć ten absurd. Sami wy‑
342
chowujemy sobie wroga, okupując Zachodni Brzeg. Co‑
raz więcej ludzi to rozumie. Agresja rodzi agresję, two‑
rzy się spirala przemocy. Badania pokazują jak w ciągu
ostatnich lat zmienia się spojrzenie ludzi na to, co się
dzieje. Obecnie już prawie 70% opowiada się za zakoń‑
czeniem tej okupacji. Oczywiście, rozwiązanie dwupań‑
stwowe, powstanie palestyńskiego państwa czy jakiekol‑
wiek zmiany w przebiegu „Zielonej Linii” – wszystko to
powinno być uzgodnione pomiędzy obu stronami, nie
być tylko efektem decyzji Izraela.
Wiele problemów i kwestii spornych będzie musiało zostać omówionymi najbliższym czasie, ale kilka z nich jest
szczególnie drażliwych, np. status Jerozolimy, którą Izrael
odciął praktycznie od Zachodniego Brzegu.
Jerozolima, tak. To miasto ma taki potencjał, jest jed‑
nym z najważniejszych miast świata! Może nawet naj‑
ważniejszym, bo spotykają się tu wszystkie trzy religie.
Gdyby tak raz pomyśleć, zamiast działać emocjonalnie,
tyle można by tu osiągnąć! Proszę pomyśleć o wszyst‑
kich pielgrzymach, przyjeżdżających tu corocznie. Jak
wielkim dobrodziejstwem mogłoby się to stać dla obu
krajów, gdybyśmy mądrze potrafili zainwestować w tu‑
rystykę! Tymczasem nie potrafimy nadal wyjść z pia‑
skownicy, krzycząc: „My tu byliśmy pierwsi!”. Jerozolima,
poprzez strategiczne działania, coraz bardziej izoluje się
od Zachodniego Brzegu. Miasto, zamiast być centrum
dialogu i otwartości, staje się coraz bardziej klaustrofo‑
biczne.
Moi znajomi z Tel Awiwu podsumowali to kiedyś jednym
zdaniem: „Jerozolima to miasto Arabów i ortodoksów,
nie dla normalnych ludzi”.
To bardzo brutalne stwierdzenie – i bardzo prawdzi‑
we, niestety. To nie tylko Pani znajomi tak uważają, my
343
tu mamy takie powiedzenie: „Jerozolimę się odwiedza,
a w Tel Awiwie się mieszka”.
NIESUBORDYNOWANI POBOROWI
29 listopada 2007, Piotr Dręgiel
Izrael został stworzony jako państwo, w którym Żydzi
mieli żyć bardzo bezpiecznie, ale to właśnie dla nich jest
ono teraz najbardziej niebezpieczne.
Kilka dni temu w miłym otoczeniu kibucu Hivat Gavi‑
va od powyżej zacytowanego hasła zaczęło się spotka‑
nie uczestników programu EAPPI oraz członków orga‑
nizacji New Profile, zajmującej się pomocą dla młodych
Izraelczyków, którzy nie chcą dołączyć w szeregi armii.
Organizacja została założona kilka lat temu przez grupę
matek, które musiały poradzić sobie z tym samym pro‑
blemem. Któreś z ich 18‑letnich dzieci odmówiło służ‑
by w wojsku z powodów ideologicznych. Taka postawa
w Izraelu z założenia nie powinna występować, tak więc
w miejscowych WKU rekrutującym oficerom ciężko
było zrozumieć, że ktoś może po prostu nie chcieć do‑
łączyć do „zwycięskiej armii Izraela”. Oficerowie przeko‑
nywali takie osoby, że nie będą musiały nosić munduru
i broni. Część z „pacyfistów” z powodu silnych nacisków
zgodziła się na takie warunki. Rzeczywistość jednak
była daleka od tej, którą im obiecano. W samych jed‑
nostkach zmuszano ich do wszystkich tych czynności,
którym powinien poddawać się żołnierz. Jeden z takich
wypadków zakończył się samobójstwem…
Ruth Heller – założycielka New Profile – pewnego dnia
usłyszała od swego syna, że nie zamierza wstąpić w sze‑
regi armii. Była przerażona, ponieważ nigdy od nikogo
nie słyszała o tym, aby obywatel Izraela, nieortodoksyj‑
344
ny Żyd i nie‑Arab, z podwodów ideologicznych nie słu‑
żył w wojsku. Szukała pomocy. Postanowiła jednak po‑
móc swojemu synowi i znaleźć adwokata, który pomoże
im w walce z wszechpotężną armią Izraela. Już to za‑
danie było nadzwyczaj ciężkie, bowiem żaden z adwo‑
katów, i tych lepszych i tych gorszych nie chciał podjąć
się sprawy. Ruth Heller była bliska załamania. Z płaczem
zadzwoniła do jednej ze swych koleżanek. Traf chciał, że
owa koleżanka znała pewnego młodego i niezbyt jeszcze
doświadczonego adwokata z Jerozolimy, który po zapo‑
znaniu się ze sprawą podjął się obrony. Sprawa ciągnęła
się 6 lat. Przez ten czas jej syn nie trafił do więzienia na‑
wet na jeden dzień. I również nie trafił do wojska.
Powyżej przedstawiona historia przedstawia jedną wer‑
sję wydarzeń. Inną historię przedstawiła druga członkini
New Profile. Jej problem dotyczył córki. W tym miejscu
należy wyjaśnić, że obowiązkiem dwuletniej służby woj‑
skowej są objęte kobiety (mężczyźni trzyletnim). Wy‑
jątek stanowią mężatki i kobiety w ciąży. W tym przy‑
padku los potoczył się zupełnie inaczej. Młoda Izraelitka
trafiła do więzienia czterokrotnie na okres po dwa ty‑
godnie. Tym sposobem zamierzano złamać jej upór. Po
czwartym razie armia się poddała i uznała ją za niezdol‑
ną do służby.
Z podanych przykładów widać, że nie każdy Izraelczyk
musi trafić do armii. 28% obywateli Izraela nie trafia do
armii z powodów zdrowotnych. Ile odpada z powodów
ideologicznych, dokładnie nie wiadomo, ale nie można
mówić o dużej liczbie. Nie jest trudno odpaść z powo‑
du nieprawdziwych problemów zdrowotnych, ale bar‑
dzo trudno z powodów ideologicznych. Z powodów po‑
litycznych jest to wręcz niemożliwe – np. bycie przeciw‑
nym okupacji Zachodniego Brzegu Jordanu nie stanowi
przeszkody w zaciągnięciu do armii.
345
Izrael jest pełen paradoksów. Jednym z nich jest wciela‑
nie do armii dwóch „podgrup” Arabów – Druzów i Be‑
duinów. Druzowie jedynie w Izraelu stanowią oddzielną
kategorię społeczną (etniczną?). W ich dowodach oso‑
bistych określa się ich nie jako Arabów, ale właśnie jako
Druzów. W sąsiedniej Syrii i Libanie są zaliczani do po‑
tomków proroka Ismaela. Z Beduinami, którzy tak jak
Druzowie służą głównie w Straży Granicznej, sytuacja
jest jeszcze bardziej zagmatwana. W dowodach zapi‑
sano, iż są Arabami, ale mogą służyć w wojsku. W tym
przypadku bycie muzułmaninem nie stanowi problemu.
Z jakich przywilejów korzystają osoby, które odbywają
służbę wojskową? Co ciekawe jedynym „bezpośrednim”
przywilejem jest możliwość zaciągnięcia pożyczki pań‑
stwowej wyższej o 30%. Dużo ciekawsza jest jednak ta
„pośrednia”, jak sobie pozwolę ją nazwać, strona służby
w armii. Głównie chodzi tu o kontakty. Osoby, które od‑
były służbę wojskową bardzo często znajdują pracę dzię‑
ki swoim znajomym z wojska, lub dzięki temu, że np. ich
pracodawca służył w tej samej co oni jednostce.
PRAWO I BEZPRAWIE W KONFLIKCIE IZRAELSKO-PALESTYńSKIM335
1 marca 2014, Dominika Blachnicka i Konrad Pędziwiatr
Z Michaelem Sfardem (MS) rozmawiają Dominika
Blachnicka i Konrad Pędziwiatr (DB i KP)
(Michael Sfard to izraelski prawnik specjalizujący się
w prawach człowieka oraz w prawie wojennym. Współ‑
założyciel organizacji Jesz Din (hebr. Jest prawo). Zasły‑
nął między innymi wygranymi bataliami w Sądzie Naj‑
wyższym o przesunięcie muru separacyjnego w miej‑
335 Fragment szerszego wywiadu który oryginalnie ukazał się w Miesięczniku Znak (2014) nr 707, strony 50‑59. Przedruk za zgodą redakcji.
346
scowości Bil’in i oddanie Palestyńczykom części bez‑
prawnie zabranej ziemi. Pokojowe protesty w Bil’in zo‑
stały udokumentowanych w filmie „Pięć rozbitych ka‑
mer” nominowanym w 2012 do Oskara).
DM i KP – Obecnie toczy się kolejna runda izraelsko-palestyńskich negocjacji pokojowych. Tymczasem na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie nie widać
przejawów trwania procesu pokojowego. Postępuje rozbudowa osiedli izraelskich, kontynuowane są nakazy eksmisji i wyburzenia palestyńskich budynków.
MS – Nie zgadzam się, że proces pokojowy nie jest od‑
czuwany na miejscu. To potężne narzędzie, które wyko‑
rzystywane jest przez Izrael do coraz szerzej zakrojonej
konfiskaty palestyńskiej ziemi. Jeśli spojrzymy na histo‑
rię ostatnich 23 lat procesu pokojowego (od czasu ne‑
gocjacji w Madrycie i Oslo – DB i KP), to zobaczymy,
że kiedy toczą się rozmowy pokojowe, społeczność mię‑
dzynarodowa w dużo większym stopniu przymyka oko
na politykę faktów dokonanych i ekspansji na terenach
okupowanych prowadzoną przez Izrael. Kiedy nie toczą
się negocjacje pokojowe, społeczność międzynarodowa
jest w stosunku do Izraela dużo bardziej krytyczna. To
nie jest tak, że jestem przeciwko procesowi pokojowe‑
mu. Oczywiście w moim przekonaniu, jedynym sposo‑
bem na rozwiązanie tego konfliktu bez przelewu krwi
są negocjacje. Ale myślę również, że Izrael czasami nie
negocjuje bona fide (w dobrych intencjach). W tym sa‑
mym momencie, kiedy trwają negocjacje, Izrael zaanga‑
żowany jest w ustanawianie na terenach palestyńskich
faktów dokonanych. Duża część tej ekspansji terytorial‑
nej odbywa się z cichym lub otwartym poparciem rządu.
Społeczność międzynarodowa, która jest bardzo zainte‑
resowana procesem pokojowym, poświęca dużo energii
na to, żeby ich nie zakłócać. Kiedy więc trwają negocja‑
347
cje pokojowe, Izrael jest w dużo mniejszym stopniu kry‑
tykowany za swoje działania na miejscu. Dla przykładu,
kiedy przeanalizujemy okres poprzedniego rządu Ne‑
tanjahu, który nie był zaangażowany w proces pokojowy,
zobaczymy, że za każdym razem, kiedy budowa nowych
osiedli na Zachodnim Brzegu była ogłaszana lub kiedy
skala przemocy ze strony osadników na ludności pale‑
styńskiej wzrastała, Izrael poddawany był silnej między‑
narodowej presji. Tymczasem poprzedni rząd Netanja‑
hu nie ma zbyt dużych osiągnięć jeśli idzie o ekspansję
osiedli izraelskich na palestyńskich terenach okupowa‑
nych. Natomiast rządy izraelskie, które były postrzega‑
ne przez społeczność międzynarodową jako najbardziej
propokojowe – rząd Rabina czy rząd Baracka – inten‑
sywnie budowały osiedla i konfiskowały palestyńską zie‑
mię, pozwalały na odmowę dostępu do upraw palestyń‑
skim farmerom. A to przecież rozbudowa osiedli dopro‑
wadziła nas do sytuacji, w której rozwiązanie konfliktu
w oparciu o powstanie dwóch państw jest prawie nie‑
możliwe. Od 1993 r. liczba osadników na Zachodnim
Brzegu się potroiła. Znacznie zwiększył się obszar cał‑
kowitej dominacji osiedli izraelskich na ziemi palestyń‑
skiej. Proces pokojowy jest więc fundamentalnie ważny,
ale zawsze powtarzam, że równolegle do toczących się
negocjacji pokojowych społeczność międzynarodowa
ma obowiązek stania na straży praw człowieka i spraw‑
dzania, czy w czasie, kiedy trwa proces pokojowy, nie są
łamane prawa Palestyńczyków.
Czy obecny proces pokojowy jest zatem „zasłoną dymną”
dla izraelskiej ekspansji na Zachodnim Brzegu?
Rząd izraelski jest podzielony na rozmaite frakcje i nie
można w jednoznaczny sposób wskazać, jakie są jego
motywacje. Wierzę w to, że obecna minister sprawie‑
dliwość Cipi Liwni, która stoi na czele zespołu negocja‑
348
cyjnego po stronie izraelskiej, istotnie dąży do zawarcia
historycznego porozumienia. W rządzie są natomiast
inne postaci, które fakt trwania negocjacji wykorzystują
do robienia rzeczy sprzecznych z ich duchem. Więc to
nie jest tak, że rząd ma jedną wspólną motywację. Nato‑
miast jeśli przeanalizujemy rezultaty różnych rund pro‑
cesu pokojowego, nie biorąc pod uwagę motywacji ich
uczestników, to zobaczymy, że proces pokojowy stał się
głównym wrogiem praw człowieka na Zachodnim Brze‑
gu i we Wschodniej Jerozolimie. Bez względu na to, czy
jest to element strategii, czy nie (w niektórych wypad‑
kach tak, w niektórych nie), jest fakt polityczny, który
powinien zostać wzięty pod uwagę.
W jak dużym stopniu osadnicy wyznaczają politykę rządu Izraela?
Relacje między osadnikami i rządem są skomplikowane
i dialektyczne. W wielu przypadkach i okresach osadnicy
są „przedłużeniem rządu”. Często to rząd realizuje polity‑
kę osadników. Czasem jednak dochodzi do konfrontacji
i golem (w tradycji żydowskiej postać z gliny stworzona
na kształt człowieka – DB i KP) jest sprytniejszy od swo‑
jego stwórcy. A osadnicy zostali przecież stworzeni przez
rządy izraelskie. Nierzadko osadnicy chcą więcej niż rzą‑
dzący i nie zgadzają się na to, na co zgodziłby się rząd
Izraela. Czasem bywa to na rękę rządowi, szczególnie
w sferze międzynarodowej. Od czasu do czasu rządzący
mówią do osadników: „potrzebujemy tylko tymczasowe‑
go zawieszenia rozbudowy osiedli, tylko na kilka miesię‑
cy, to byłoby korzystne dla naszego wizerunku na arenie
międzynarodowej”. A osadnicy odpowiadają: „Nie. Po na‑
szym trupie”. Natomiast zarówno osadnicy, jak i rząd mają
wspólną wizję podbicia jak największej ilości ziemi pale‑
styńskiej z jak najmniejszą liczbą Palestyńczyków jako
części państwa Izrael. To jest ich wspólny cel.
349
Od prawie 10 lat Jesz Din, organizacja, której jest Pan założycielem, udziela pomocy prawnej w sprawach związanych z łamaniem praw człowieka na palestyńskich terytoriach okupowanych. Jakiego typu sprawy związane
z łamaniem praw człowieka są obecnie największym problemem?
Przez 10 lat pracy Jesz Din zaobserwowaliśmy wzrost
różnego rodzaju działań izraelskich osadników mają‑
cych na celu powiększenie ich terytorialnego stanu po‑
siadania na Zachodnim Brzegu, które uchodzą im zu‑
pełnie bezkarnie. Na te działania składają się m.in.: akty
poniżania, przemocy fizycznej czy niszczenia palestyń‑
skiego mienia i upraw. Kiedy Jesz Din zaczynała swo‑
ją działalność, tego typu incydenty zdarzały się, ale nie
były powszechne. W ostatnich latach ciągłe nękanie Pa‑
lestyńczyków stało się standardem działania osadników
na Zachodnim Brzegu. Coraz bardziej staje się dla nas
jasne, że osadnicy nie działają sami. To już nie kilku chu‑
liganów, którzy osiedlają się na szczytach wzgórz pale‑
styńskich (tradycyjny system powstawania izraelskich
„przysiółków” na Zachodnim Brzegu, które następnie
przekształcają się w osiedla), którzy rzucają kamieniami
w Palestyńczyków. Istnieje wiele obszarów zapalnych na
Zachodnim Brzegu, gdzie ziemie palestyńskie są szcze‑
gólnie narażone na ataki ze strony osadników. Ten sys‑
tem działania rozpoczyna się zazwyczaj od ogranicza‑
nia Palestyńczykom dostępu do ich własnych pól, nie‑
rzadko z udziałem fizycznej przemocy. Następnie osad‑
nicy niszczą uprawy Palestyńczyków, np. wykorzeniają
czy palą im gaje oliwne. Osadnicy mogą się domagać od
armii możliwość przejazdu przez pola palestyńskie na
swoje własne grunty, co krok po kroku przekształca się
w konfiskatę ziemi palestyńskiej pod konstrukcję drogi
dojazdowej. Kiedy jeden cel osadników zostaje osiągnię‑
ty i określony kawałek ziemi przejęty, walka wcale się nie
350
kończy. Kolejny fragment ziemi staje się celem i opisa‑
ny wyżej schemat znowu się powtarza. W ostatnich la‑
tach obserwujemy coraz więcej tego typu przypadków.
Takie postępowanie uchodzi osadnikom zupełnie bez‑
karnie. Nie ma żadnych śledztw, żadnych dochodzeń. Ta
sekwencja działań mających na celu przejęcie określo‑
nego terenu idzie w parze z chuligańskimi atakami osad‑
ników. To jest obecnie naszym największym zmartwie‑
niem. Staramy się zwrócić uwagę na to zjawisko różnym
osobom zaangażowanym w proces pokojowy i uświado‑
mić im, że problem stosowanej przez osadników prze‑
mocy powinien być tematem toczących się negocjacji.
KHOSZ AMADID BE IZRAEL
15 września 2007, Piotr Dręgiel
Ben Gurion. W Izraelu mówi się o nim używając jedynie
słów pochlebnych. Człowiek z wizją, mąż stanu, czło‑
wiek, dzięki któremu istnienie Izraela jest możliwe. I to
właśnie na lotnisku jego imienia wylądowałem kilka dni
temu. Samo lotnisko robi miłe wrażenia. Pełno ozna‑
czeń, kierunkowskazów – atmosfera typowo międzyna‑
rodowa. Wszyscy przybysze zmierzają do tego samego
punktu – kontroli celnej. Ja osobiście oczekiwałem jej
z wyjątkową niecierpliwością, ze względu na moje pie‑
czątki w paszporcie – dwie wydane przez Islamską Re‑
publikę Afganistanu, dwie przez Islamską Republikę Pa‑
kistanu i kilka tureckich.
Z „islamskich republik” brakowało jeszcze tylko tej jed‑
nej zaczynającej się od „i”. Słyszałem, że z pieczątką Ira‑
nu nie da się wjechać do Izraela, ale nikt nigdy mi nie po‑
wiedział, że taka sama restrykcje grozi za afgańską. Nie‑
co uprzedzając fakty powiem, że nie grozi, choć… życia
ona nie ułatwia.
351
Pierwsze spotkanie z paniami ze straży granicznej Izra‑
ela miało miejsce o godzinie 3:10. Miałem nadzieję, że
zajmie ono nie więcej niż parę minut. Niestety okaza‑
ło się, że pieczątki wzbudziły niepokój. Moje zapewnie‑
nia, iż cel wizyty nie ma nic wspólnego z pokładaniem
bomb czy szkoleniem terrorystów, nic nie dały. Zosta‑
łem „zsunięty” na boczny tor. Kazano mi czekać na ko‑
goś, kto zada mi więcej pytań. Po jakiś 20 minutach zja‑
wiła się młoda pani w cywilu… Mogę przyznać, że lek‑
ko się ucieszyłem ponieważ 20 minut czekania o 3 rano
nie należy do przyjemności. Zaprowadzano mnie do
„poczekalni dla podejrzanych” i poproszono o paszport.
Minęło mniej więcej 30 minut i w końcu ponownie po‑
jawiła się Pani w Cywilu. Zaczęło się przesłuchanie, któ‑
rego spodziewałem się już w momencie zakupu biletu
do Izraela. Co robię w Polsce? Co będę robił w Izraelu?
Dlaczego trzy miesiące? A czy nie za długo? Całe mnó‑
stwo pytań zaczynające się od słów „kto”, „gdzie”, „dla‑
czego”, „ile”, „kiedy”, itp. Oczywiście najważniejsze było
pytanie o moje zainteresowanie Afganistanem i kulturą
perską… I te wizy pakistańskie niczym wisienka na tor‑
cie! Wszystko było podejrzane, nic się nie zgadzało z jej
logiką. Turcja, Afganistan, Pakistan i nagle… przyby‑
wam do Erec Izrael! Po jakiś 45 minutach badania mnie,
sprawdzania, proszenia o podanie jak najwięcej infor‑
macji o Afganistanie i Pakistanie, uprzejma Pani w Cy‑
wilu opuściła mnie zabierając mój telefon komórkowy.
Czekałem blisko godzinę. Całe szczęście, że ten czas mo‑
głem spędzić siedząc przed telewizorem. Około 5 rano
miałem dość. Byłem zmęczony i jedyne na co było mnie
stać to bezmyślne gapienie się w TV. Ludzie, którzy tra‑
fiali do „poczekalni dla podejrzanych” zmieniali się co
jakieś 15 minut. Ja zaś siedziałem dalej. Sytuacja nabrała
mocno ironicznego kolorytu, gdy na jednym z kanałów
zobaczyłem hollywoodzką superprodukcję o małżeń‑
352
stwie szpiegów pt. „Mr. and Mrs. Smith” z Bradem Pit‑
tem oraz Angeliną Jolie w rolach głównych.
Po półtorej godziny ponownie zjawiła się Pani w Cywilu
i poprosiła mnie abym udał się za nią. Miałem nadzieję,
że będzie to już koniec mojej przygody. Człowiek lubi
być czasami naiwny… Trafiłem na drugi koniec lotni‑
ska do specjalnego pokoju przeznaczonego do szczegó‑
łowego przeszukiwania podejrzanych jednostek. Mieli
tam masę sprzętu, który można byłoby pokazać w filmie
o przygodach innego znanego szpiega James’a B. Opróż‑
niłem plecak, a panie – wyjątkowo uprzejme – zabrały
się za moim pozwoleniem do szperania. Ja tymczasem
zostałem zaproszony na osobistą rewizję. Oczywiście
była to najdokładniejsza rewizja osobista w moim życiu.
Po kilku minutach wróciłem do „rozbebeszonych” ciu‑
chów i okazało się, że kilka przewożonych przeze mnie
rzeczy zaciekawiło Panią w Cywilu. Co dokładnie? Przy‑
słowie mówi, że „pióro potężniejsze od miecza” – zabra‑
no mi wszystkie książki. Miałem ich kilka – szczególnie
niebezpiecznie wyglądały książki w dari (wariant per‑
skiego, jeden z dwóch urzędowych języków w Afgani‑
stanie). Nie wiem czego się spodziewali po tych dwóch
malutkich książeczkach. Nie zapytali się mnie co to jest.
Wystarczyło im, że strony było zapisane „wrogim” alfa‑
betem. A były to po prostu książki do drugiej i trzeciej
klasy podstawówki! Poza tym zabrano książki po polsku
o historii Izraela, aparat fotograficzny oraz mój notatnik.
Wielkie zaciekawienia wzbudziła moneta o nominale 5
Afgani, która jakimś cudem znalazła się w jednej z kie‑
szonek plecaka.
Spakowałem z powrotem rzeczy i już mocno zaniepo‑
kojony zapytałem kiedy w końcu będę mógł opuścić lot‑
nisko. Odpowiedź jaką uzyskałem zaniepokoiła mnie
353
jeszcze bardziej. Oznajmiono mi, że na lotnisko zmierza
specjalista, który chce ze mną porozmawiać…
Aneks
Następną godzinę spędziłem poddenerwowany pisząc
maile – nie zabrano mi o dziwo laptopa – do ludzi, któ‑
rzy mieli mi pomóc w razie tego typu problemów. Była
już 7:10 (gwoli przypomnienia wylądowałem o 3.10).
Oglądanie telewizji przestało mnie interesować. Liczy‑
ła się jedynie żywotność baterii laptopa. Po mniej więcej
20 minutach bateria padła. Pozostało jedynie czekać. Za‑
cząłem już przysypiać znużony całą sytuacją, gdy zjawiał
się przede mną „obiecany” Specjalista.
eaPPi – ekumeniczny Program
wsPółtowarzyszenia w Palestynie i izraelu
Pana Specjalista poznałem po moich książkach – był
ekspertem od krajów perskojęzycznych. Bez przedsta‑
wiania się zaprosił mnie do swojego „biura”. Zaczęło się
prawdziwe przesłuchanie… częściowo po persku, trwa‑
jące ponad godzinę. Wszystko w bardzo uprzejmej at‑
mosferze. Dowiedziałem się od Specjalisty, że po pierw‑
szej rozmowie planowano mnie deportować, ale nie zde‑
cydowano się na to ze względu na mój ciekawy życiorys.
O godzinie 10:10 rano, czyli dokładnie po 7 godzinach
przesłuchiwania Pan Specjalista oznajmił mi, że nie sta‑
nowię zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa potom‑
ków Mojżesza. Zostałem jednak uprzejmie ostrzeżony,
że – tutaj cytat – „będę obserwowany” oraz „w przy‑
padku złamania prawa państwa Izrael trafię do więzie‑
nia”. Co ciekawe dano mi możliwość wyboru, czy chcę,
aby wbito mi pieczątkę izraelską do paszportu, czy na
oddzielnej kartce. Na koniec Pan Specjalista pozwolił
mi zadzwonić do zaniepokojonych moją sytuacją osób
w Jerozolimie, odprowadził do kantoru oraz powiedział
jak trafić na przystanek minibusów. Ostanie słowa jakie
usłyszałem od niego wypowiedział po persku – „Khosz
amadid be Izrael!” (Witamy w Izraelu!)… A uśmiech nie
znikał z jego twarzy jeszcze przez kilka chwil.
(Ecumenical Accompaniment Programme in Palestine
and Israel – dalej EAPPI) został powołany przez Światową
Radę Kościołów (ang. World Council of Churches – dalej
WCC) w odpowiedzi na wezwanie liderów Kościołów Zie‑
mi Świętej. Kiedy w 2000 r. po wybuchu drugiej intifady
(Al‑Aksa) fala przemocy przetaczała się przez Izrael oraz
Okupowane Terytoria Palestyńskie, Ojcowie Kościołów
w Jerozolimie zwrócili się z apelem do świata o wsparcie
ich wysiłków na rzecz sprawiedliwego pokoju i pojedna‑
nia. Światowa Rada Kościołów, reprezentująca około 550
mln chrześcijan z całego świata, odpowiedziała na to we‑
zwanie. Komisja Wykonawcza ŚRK zaproponowała „pro‑
gram międzynarodowej, ekumenicznej współtowarzyszą‑
cej obecności […] ściśle związanej z kościołami lokalnymi”.
Program EAPPI narodził się na początku roku 2002. Od
tamtego czasu kościoły i organizacje partnerskie wysłały
na 3‑miesięczne tury na Zachodni Brzeg i do Wschodniej
Jerozolimy ponad 1,2 tys. „ekumenicznych obserwatorów”
(Ecumenical Accompaniers – EAs) z 25 krajów, którzy
w współpracują z lokalnymi społecznościami, a także izra‑
elskimi, palestyńskimi i międzynarodowymi organizacja‑
355
mi pokojowymi. Od rozpoczęcia programu EAPPI obser‑
watorzy ekumeniczni są nieprzerwanie obecni w regionie.
W roku 2012 program EAPPI obchodził 10. rocznicę
powstania. Przy tej okazji koordynator międzynarodowy
EAPPI, Manuel Quintero, powiedział: „Kiedy w 2002 r.
program rozpoczął swoją działalność, mieliśmy nadzieję,
że okupacja nie przetrwa kolejnej dekady. Jednakże z po‑
wodu ciągłego łamania praw człowieka poprzez osadni‑
ków, wyburzenia domów i ograniczenia wolności prze‑
mieszczania się, w 2012 r. EAPPI wciąż jest potrzebne jak
nigdy przedtem.”
wizja
Powstanie EAPPI zostało zainspirowane przez wizję przy‑
szłości, w której okupacja Palestyny jest zakończona, a Pa‑
lestyńczycy i Izraelczycy żyją w sprawiedliwym pokoju,
w wolności i bezpieczeństwie zbudowanym w oparciu
o prawo międzynarodowe.
misja
Misją EAPPI jest:
– Praca na rzecz zakończenia okupacji i wsparcie po‑
kojowego rozwiązania konfliktu palestyńsko‑izraelskie‑
go, w oparciu o prawo międzynarodowe oraz rezolucje
ONZ.
– Zaświadczanie o życiu pod okupacją przy współpracy
z Palestyńczykami i Izraelczykami dążącymi do uzyska‑
nia sprawiedliwego pokoju bez użycia przemocy.
– Wywieranie nacisku na społeczność międzynarodową
w celu zwiększenia jej zaangażowania w przeciwdziała‑
niu niesprawiedliwości w regionie.
356
wartości
EAPPI wierzy, że zakończenie okupacji i wspieranie po‑
koju w Izraelu i Palestynie wymaga zgody co do prze‑
strzegania najważniejszych wartości, które są integralnie
związane z powszechnie przyjętymi prawami człowieka
oraz wartościami biblijnymi, takimi jak miłość, prawda,
sprawiedliwość i pokój. Ponadto u podstaw działań EAPPI
leżą takie wartości jak:
Inkluzywność – EAPPI jest rezultatem odpowiedzi spo‑
łeczności chrześcijańskiej na wezwanie Kościoła lokalne‑
go w Palestynie i Izraelu. Celowo jednak współpracuje
z ludźmi wszystkich wyznań, a także osobami niewie‑
rzącymi, w przekonaniu, że Bóg, którego chrześcijanie
poznali przez Jezusa Chrystusa, jest Bogiem wszelkiego
stworzenia i źródłem całego ludzkiego wysiłku podejmo‑
wanego dla krzewienia miłości, sprawiedliwości i pokoju.
Inkluzywność jest w centrum teologii EAPPI i wyrażana
jest także w strukturze oraz ideologicznej różnorodności
zespołów ekumenicznych obserwatorów (EAs).
Człowieczeństwo – dla EAPPI wspólną cechą wszystkich
ludzi jest ich człowieczeństwo. Wszyscy mają takie samo
prawo do życia w godności, bezpieczeństwie, a także do
życia dającego szansę na wykorzystanie swojego potencja‑
łu. W duchu człowieczeństwa EAPPI dąży do ogranicze‑
nia ludzkiego cierpienia, a także wspierania działań bez
użycia przemocy.
Niestosowanie przemocy – EAPPI uważa, że jesteśmy
zobowiązani do życia w sposób wykluczający użycie prze‑
mocy. Stara się dokonać zmiany poprzez zaangażowanie,
zarówno pojedynczych osób jak i grup, w działania poko‑
jowe. Wierzy, że wyzbycie się przemocy jest jedyną drogą
prowadzącą do prawdziwego i trwałego rozwiązania kon‑
357
fliktu. Nie tylko działania EAPPI mają charakter pokojo‑
wy, ale wspierani są także wszyscy, którzy w ten sposób
pracują na rzecz pokoju w Izraelu i Palestynie.
Sprawiedliwy pokój – w przekonaniu EAPPI obecna
sytuacja w Palestynie i Izraelu jest szkodliwa dla obydwu
stron, zarówno dla Palestyńczyków jak i Izraelczyków. Tyl‑
ko poprzez odrzucenie niesprawiedliwości i zapewnienie
równych praw dla wszystkich, możemy osiągnąć praw‑
dziwy pokój i pojednanie. Wprowadzenie sprawiedliwego
pokoju, zgodnego z prawem międzynarodowym i rezolu‑
cjami ONZ, uzależnione jest od zakończenia izraelskiej
okupacji Palestyny.
Bezstronność – EAPPI nie jest ani pro‑izraelskie, ani
pro‑palestyńskie i nie opowiada się po żadnej ze stron
konfliktu. Jest za przestrzeganiem praw człowieka oraz
międzynarodowego prawa humanitarnego. Nikogo nie
dyskryminuje, lecz stoi wiernie po stronie biednych, po‑
krzywdzonych/uciśnionych i zepchniętych na margines.
Współpraca – EAPPI uważa, że prawdziwe przemiany
możliwe są tylko przy udziale osób najbardziej dotknię‑
tych przez konflikt. Dlatego podtrzymuje wizję miejsco‑
wego Kościoła na wypracowanie sprawiedliwego pokoju
i pojednania. Może on zostać osiągnięty poprzez współ‑
pracę ramię w ramię z Izraelczykami oraz Palestyńczyka‑
mi działającymi na rzecz pokoju oraz życie bezpośrednio
wśród lokalnych społeczności i współpracę z miejscowy‑
mi oraz międzynarodowymi organizacjami pokojowymi.
Wspólnie możemy przemówić bardziej dobitnie przeciw
niesprawiedliwości.
358
model eaPPi
Rdzeń wartości EAPPI zbudowany jest w oparciu o uzna‑
ny międzynarodowy model zwany „współtowarzyszeniem”.
Czym jest współtowarzyszenie?
– Jest to teoretyczny model pracy humanitarnej w stre‑
fach konfliktu.
– Jest to także biblijny model na rzecz sprawiedliwego
działania w oparciu o naśladowanie Chrystusa.
– Ramy prawne współtowarzyszenia wyznacza między‑
narodowe prawo humanitarne.
– Współtowarzyszenie, aby przynosić pozytywne efekty
musi łączyć w sobie kluczowe elementy – obecność wśród
lokalnych społeczności oraz presję międzynarodową.
zasady wsPółtowarzyszenia
Ochrona poprzez obecność – Obecność EAPPI na terenach
okupowanych sprawia, że naruszenia praw człowieka sta‑
ją się bardziej widoczne, przez co sprawcy zachowują się
bardziej powściągliwie i często powstrzymują się od ataku
na ludność cywilną.
Monitorowanie naruszeń praw człowieka – W przypad‑
ku gdy nawet obecność EAPPI nie powstrzymuje spraw‑
ców od łamania praw człowieka, to dokumentujemy prze‑
bieg zdarzenia i raportujemy o nim do ONZ oraz innych
organizacji.
Współdziałanie z lokalnymi organizacjami działającymi
na rzecz pokoju i przestrzegania praw człowieka – EAP‑
PI Pomaga zwrócić uwagę światowej opinii publicznej na
działalność izraelskich i palestyńskich organizacji pokojo‑
359
wych, co zwiększa ich wiarygodność i zdolność do pracy
na rzecz reform.
Rzecznictwo – Jest jednym z narzędzi, które służy zin‑
tensyfikowaniu działań na arenie międzynarodowej na
rzecz zmian. Przedstawiamy zeznania naocznych świad‑
ków reprezentantom świata mediów, polityki, biznesu,
a także przywódcom duchowym i przedstawicielom spo‑
łeczeństwa obywatelskiego, tak by mogli podjąć właściwe
działania, adekwatne do panujących okoliczności. Wzrost
świadomości międzynarodowej zwiększa presję na spraw‑
ców naruszeń praw człowieka i pomaga chronić ich ofiary
– cywilów.
Bezstronność – EAPPI nie jest ani pro‑palestyńskie, ani
pro‑izraelskie i nie opowiada się po żadnej ze stron kon‑
fliktu. Wyznacznikiem działalności EAPPI są prawa czło‑
wieka oraz międzynarodowe prawo humanitarne. EAP‑
PI nikogo nie dyskryminuje, lecz stoi wiernie po stronie
biednych, pokrzywdzonych/uciśnionych i zepchniętych
na margines.
Niestosowanie przemocy – To sposób życia odrzucający
stosowanie przemocy i poszukujący rozwiązania poprzez
zaangażowanie pojedynczych osób jak i grup, w działania
pokojowe. EAPPI wierzy, że działania pokojowe są jedyną
drogą prowadzącą do prawdziwego i trwałego rozwiąza‑
nia konfliktu. Nasze działania mają charakter pokojowy
i wspieramy wszystkich działający na rzecz pokoju w Izra‑
elu i Palestynie.
360
doświadczyć, zaangażować się,
dokonać zmiany
Być świadkiem – Obserwatorzy ekumeniczni żyją pośród
lokalnych społeczności i uczestniczą w ich codziennych
czynnościach. Są głosem miejscowych działaczy, którzy
nie stosując przemocy pracują na rzecz pokoju i praw
człowieka.
Zaangażowanie – Obecność EAPPI w newralgicznych
miejscach chroni społeczności szczególnie narażone na
atak. Powstrzymuje od łamania praw człowieka – ataków
wojska izraelskiego i uzbrojonych grup izraelskich osad‑
ników na cywilów i sprawia, że ludność żyjąca w zagro‑
żeniu czuje się bezpieczniej. Ekumeniczni obserwatorzy
monitorują przestrzeganie praw człowieka oraz raportują
o ich naruszeniach, a poprzez relację naocznych świadków
zwracają na ten problem uwagę świata.
Zmiana – Zmiana dokonuje się nie tylko w miejscach,
które są monitorowane przez EAPPI, ale także poprzez
naszą aktywność w międzynarodowej sieci Kościołów
i działaniach społeczeństwa obywatelskiego.
O autorach
Dominika Blachnicka-Ciacek, doktor nauk społecznych,
socjolożka, wykładowczyni i niezależna kuratorka zwią‑
zana z Goldsmiths na Uniwersytecie Londyńskim. Zaj‑
muje się badaniem relacji między miejscem, pamięcią
i tożsamością na terytoriach spornych i postkonflikto‑
wych. Realizuje projekty z pogranicza nauki i sztuk wi‑
zualnych, współpracowała m.in. z londyńskim galeriami
Mosaic Rooms (2013), Enclave Gallery (2014), kuratorka
wystawy ‘Bejrut – Warszawa. Po – wstanie’ (DTBJ, 2014).
Była obserwatorka praw człowieka EAPPI z placówką we
Wschodniej Jerozolimie.
Bartłomiej Czudek, absolwent studiów bliskowschodnich
na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych
Uniwersytetu Jagiellońskiego specjalizujący się w obszarze
konfliktu izraelsko‑palestyńskiego. Zawodowo zajmuje się
bezpieczeństwem pracy i ochroną środowiska w firmach
branży gazowo‑paliwowej. Pracował m.in. w krajach Pół‑
nocnej Afryki, Południowej Azji i Zakaukazia. Uczestnik
programu EAPPI na Zachodnim Brzegu Jordanu w 2007 r.
z placówką w Tulkarem.
Piotr Dręgiel, pracownik Międzynarodowego Komitetu
Czerwonego Krzyża (ICRC). Przez ostatnie 7 lat przeby‑
wał na misjach w Azerbejdżanie, Kirgizji i Afganistanie.
Na swym ostatnim stanowisku w Kabulu był odpowie‑
363
dzialny za utrzymywanie stosunków z militarną opozycją
afgańską (Talibami) z ramienia ICRC. Ponadto przez wiele
lat brał udział w programach ICRC dotyczących popra‑
wy warunków odbywania kary więzienia przez więźniów
politycznych w wyżej wspominanych krajach. Aktualnie
przebywa na misji w Sudanie Południowym i jest odpo‑
wiedzialny za programy prowadzone w zachodniej części
kraju. Uczestnik programu EAPPI na Zachodnim Brzegu
Jordanu w 2007 r. z placówką w Janoun.
Michał Gradoń, absolwent religioznawstwa i studiów bli‑
skowschodnich na Wydziale Studiów Międzynarodowych
i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od kilu lat
pracuje jako rezydent i pilot wycieczek w Turcji. Uczestnik
programu EAPPI na Zachodnim Brzegu Jordanu w 2008 r.
z placówką w Hebronie.
Małgorzata Juszczak, tłumaczka języka hiszpańskiego i an‑
gielskiego, reżyserka filmowa, autorka zdjęć. Absolwentka
Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Andrzeja Wajdy. Ukończyła
również studia lingwistyczne oraz posiada tytuł mgr inż.
biotechnologii. Trenerka w zakresie edukacji wielokulturo‑
wej i przeciwdziałania dyskryminacji, zaangażowana w licz‑
ne projekty promujące różnorodność kulturową i religijną.
Stale współpracuje z polską edycją miesięcznika Le Monde
diplomatique. Do tej pory studiowała i pracowała w Polsce,
Hiszpanii, Meksyku, USA, Palestynie/Izraelu. Uczestniczka
programu EAPPI na Zachodnim Brzegu Jordanu w latach
2008‑2009 z placówką w Hebronie.
Bartłomiej Myszkowski, absolwent stosunków między‑
narodowych oraz studiów bliskowschodnich. Freelancer
działający na rzecz respektowania międzynarodowego
364
prawa humanitarnego i praw człowieka w Izraelu i Pa‑
lestynie. Od 2012 r. związany z Peace and Development
Studies Community. Współpracownik koordynatora kra‑
jowego EAPPI w Polsce oraz Diakonii – szwedzkiej or‑
ganizacji zajmującej się międzynarodowym prawem hu‑
manitarnym. Współorganizator wyjazdów studyjnych do
Izraela i Palestyny z zakresu MPH, organizowanych dla
polskich parlamentarzystów oraz europejskich dzienni‑
karzy. Obserwator praw człowieka w Palestynie i Izraelu
z ramienia Światowej Rady Kościołów od marca do wrze‑
śnia 2012 r.
Zuzanna Oniszczuk-Gaik, absolwentka arabistyki i is‑
lamistyki oraz Instytutu Stosunków Międzynarodowych
na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała z rodziną sy‑
ryjskich uchodźców, pomagając im przejść przez proces
otrzymania statusu uchodźców w Polsce. Uczy Polaków
języka arabskiego i Arabów języka polskiego. Obecnie pra‑
cuje w sektorze pozarządowym i pogłębia swoją wiedzę
w zakresie analizy zagadnień z pogranicza polityki i re‑
ligii oraz praw człowieka. Uczestniczka programu EAP‑
PI na Zachodnim Brzegu Jordanu w 2014 r. z placówką
w Jerychu.
Łukasz Pałka, absolwent Wydziału Nauk Społecznych
Uniwersytetu Wrocławskiego oraz podyplomowych stu‑
diów Bankowości w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocła‑
wiu. Dziennikarz ekonomiczny i redaktor portalu Money.
pl. Pisze głównie o tematyce związanej z rynkami finanso‑
wymi. Autor licznych wywiadów z ważnymi przedstawicie‑
lami biznesu i polityki. W 2007 r. przebywał w Palestynie
i Izraelu jako wolontariusz EAPPI placówką w Janoun. Od
tamtej pory regularnie odwiedza Zachodni Brzeg Jordanu.
365
Konrad Pędziwiatr, doktor nauk społecznych, absolwent
Katholieke Universiteit Leuven (doktorat), Uniwersytetu
Jagiellońskiego i University of Exeter (magisteria z socjo‑
logii i europeistyki). Adiunkt w Katedrze Studiów Europej‑
skich, Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Autor
monografii Od islamu imigrantów do islamu obywateli:
muzułmanie w krajach Europy Zachodniej (Nomos 2005,
2007) i Nowe elity muzułmańskie w miastach europejskich
(VDM Verlag 2010) oraz licznych publikacji naukowych
i popularnonaukowych na temat religii, etniczności, pro‑
cesów migracji, ruchów społecznych oraz islamu i mu‑
zułmanów w Europie i na Bliskim Wschodzie i w Afryce
Północnej. Inicjator programu EAPPI w Polsce i jego ko‑
ordynator krajowy od 2006 r.
Michalina Szymańska, tłumaczka, dziennikarka, artete‑
rapeutka. Współpracowała m.in. z Amnesty International,
Polish Daily News, The Polish Weekly, tygodnikiem Niedziela czy Edycją św. Pawła. Instruktorka tańców izrael‑
skich, prywatnie zainteresowana dialogiem międzyreligij‑
nym, etnicznością i wielokulturowością Bliskiego Wscho‑
du. Obserwatorka praw człowieka na Zachodnim Brzegu
z ramienia EAPPI w roku 2007 z placówką w Jerozolimie.
Sandra Sych, arabistka, absolwentka Katedry Arabistyki
i Islamistyki na Wydziale Orientalistycznym na Uniwer‑
sytecie Warszawskim. Ukończyła studia podyplomowe
na kierunku Komunikacja Międzykulturowa w Dziedzi‑
nie Bezpieczeństwa Międzynarodowego w Instytucie Sto‑
sunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskie‑
go oraz Akademii Obrony Narodowej. Odbywała praktyki
studenckie w Wydziale Polityczno‑Ekonomicznym Am‑
basady RP w Kairze oraz praktyki absolwenckie w Cen‑
366
trum Operacyjnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Przez ponad rok w latach 2012‑2013 brała udział w pro‑
jekcie pomocy syryjskim uchodźcom w Libanie prowa‑
dzonym przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodo‑
wej. Obecnie pracuje w psycho‑neurologicznym Interna‑
cie w Grodźcu, w Rosji. Uczestniczka programu EAPPI
na Zachodnim Brzegu Jordanu w 2014 r. z placówką we
Wschodniej Jerozolimie.
Rachela Tonta, doktor nauk humanistycznych w zakresie
nauk o polityce. Absolwentka Wydziału Studiów Między‑
narodowych i Politycznych UJ (doktorat) oraz Wydziału
Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego, kieru‑
nek – stosunki międzynarodowe; studiowała na Wolnym
Uniwersytecie w Berlinie. Adiunkt w Instytucie Kultur
Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN. Uczestniczka
programu EAPPI na Zachodnim Brzegu Jordanu w latach
2006‑2007 z placówką w Hebronie.
Dominik Wach, politolog specjalizujący się w tematyce
migracyjnej i bliskowschodniej ze szczególnym uwzględ‑
nieniem obszaru Palestyny i Izraela, a także zagadnienia‑
mi związanymi z konfliktem bliskowschodnim, procesem
pokojowym i rozwojem ugrupowań palestyńskich. Za‑
wodowo zajmuje się integracją uchodźców. Stypendysta
projektu Ośrodka Badań nad Migracjami UW „IMINTEG
– w poszukiwaniu modeli związków pomiędzy polityka‑
mi imigracyjną i integracyjną”. Uczestnik programu EAP‑
PI na Zachodnim Brzegu Jordanu w 2013 r. z placówką
w Hebronie.
Dotychczas w serii Biblioteka Le Monde diplomatique ukazały się:
Étienne Balibar Filozofia Marksa
Samir Amin Wirus liberalizmu
Jacques Ranciére Nienawiść do demokracji
Stefan Zgliczyński Antysemityzm po polsku
David Harvey Neoliberalizm. Historia katastrofy
Michel Warschawski Izrael i polityka planowego zniszczenia
Andrzej Witkowicz Wokół terroru białego i czerwonego 1917-1923
Carlos Antonio Aguirre Rojas Ameryka Łacińska na rozdrożu
Patrick Artus, Marie‑Paule Virard Wielki kryzys globalizacji
Alain Bihr Nowomowa neoliberalna
Loïc Wacquant Więzienia nędzy
Mike Davis Planeta Slumsów
Ladislau Dowbor Demokracja ekonomiczna
Deborah Johnston, Alfredo Saad‑Filho (red.)
Neoliberalizm przed trybunałem
Beverly J. Silver Globalny proletariat
Stefan Zgliczyński Hańba iracka
Vincent Geisser Nowa islamofobia
Urs Marti Niedotrzymana obietnica demokracji
Daniel Bensaid Wywłaszczeni
Ben White Apartheid izraelski
Jane Hardy Nowy polski kapitalizm
Norman G. Finkelstein Gaza – o jedną masakrę za daleko
Jean Ziegler Nienawiść do Zachodu
Jan Kurowicki Estetyczność środowiska naturalnego
Walden Bello Wojny żywnościowe
Enzo Traverso Europejskie korzenie przemocy nazistowskiej
Michel Husson Kapitalizm bez znieczulenia
Judith Butler Ramy wojny
Susan George Czyj kryzys, czyja odpowiedź
Pierre Macherey Siła norm
Jean Ziegler Imperium hańby
Anna Baumgart Zdobywcy słońca/
Andrzej Turowski Parowóz dziejów
François Chesnais Bezprawne długi
Giorgio Agamben, Alain Badiou, Daniel Bensaid, Jean‑Luc Nancy,
Wendy Brown, Jacques Ranciere, Kristin Ross, Slavoj Žižek
Co dalej z demokracją?
Dorota Sajewska Pod okupacją mediów
Andrzej Turowski Sztuka, która wznieca niepokój
Luis Martinez Andrade Ameryka Łacińska. Religia bez odkupienia
Jan Toporowski Dlaczego gospodarka światowa potrzebuje
krachu finansowego
Zbigniew Taranienko Alchemia obrazu. Rozmowy
ze Stanisławem Fijałkowskim
Eric Toussaint, Damien Millet Kryzys zadłużenia i jak z niego wyjść.
Audyt. Anulowanie. Alternatywa polityczna
Tadeusz Kowalik Róża Luksemburg. Teoria akumulacji
i imperializmu
Zofia Nawrocka, Paulina, Julia, Magda, Anna, Weronika
Gwałt. Głos kobiet wobec społecznego tabu
Tomasz Rafał Wiśniewski Podmiot i wolność. Dziedzictwo
heglowskie i jego wrogowie
Jean Ziegler Geopolityka głodu
Przemysław Wielgosz (red.) Koniec Europy jaką znamy
Mona Chollet Tyrania rzeczywistości
John Bellamy Foster, Robert McChesney Kryzys bez końca
Leokadia Oręziak OFE katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce
Jarosław Urbański Prekariat i nowa walka klas
Ku Afryce. Poznawać. Działać. Dzielić się
Enzo Traverso Historia jako pole bitwy
Andrzej Szahaj Kapitalizm drobnego druku
Agnieszka Minich‑Scholz Marian Minich – pod wiatr
Marian Minich Wspomnienia wojenne / Szalona galeria
Stanisław Rainko Marks. Dwie filozofie
Emir Sader Kret Rewolucji
Tadeusz Klementewicz Stawka większa niż rynek.
U źródeł stagnacji kapitalizmu bez granic
Gilbert Rist Urojenia ekonomii
Jan Borowicz Nagość i mundur. Ciało w filmie Trzeciej Rzeszy
Andrzej Szahaj Inny kapitalizm jest możliwy
Jarosław Pietrzak Smutki tropików. Współczesne kino Ameryki Łacińskiej jako kino polityczne
Ralf Fücks Zielona rewolucja
David Harvey Przestrzenie globalnego kapitalizmu
Janina Petelczyc, Marek Cichy (red.) Brazylia, kraj przyszłości?
W przygotowaniu:
Ilan Pappe Czystki etniczne w Palestynie w 1948 r.
Richard Shusterman Myślenie ciała. Eseje z zakresu somaestetyki