"Wiem wiem, trzeba być bezczelnym, by pisać, że mamy wolny czas a zmartwień niewiele i bawimy się jak dzieci grami zespołowymi."
celowo wróciłam do tego postu, tylko skąd to poczucie winy i jakiś niesmak, że już spokojniej żyjemy, stabilizacje udało nam się osiągnąć i możemy na luzie podchodzić do wielu spraw?
dlaczego nie mogę normalnie się z tego cieszyć?
Normalnie, czyli dzielić się swoją radością z innymi, opowiadać bez skrępowania o sukcesach i nie umniejszać ich, umieć spokojnie oznajmić, że mam czas na rozrywki i leniwe dni i nie gonić wczorajszego dnia.
Bardzo lubię Alis i jej trafne spostrzeżenia, dlatego z tym pytaniem zostawiam Was na kilka dni.
Bardzo lubię Alis i jej trafne spostrzeżenia, dlatego z tym pytaniem zostawiam Was na kilka dni.
Miłego wypoczynku!
to smutne
OdpowiedzUsuńale faktycznie jakoś tak " nie wypada" twierdzić, że się ma czas, że się jest zadowolonym z życia, że chce się uśmiechać od rana
mi się chce
i się uśmiecham
czego wszystkim życzę
nie tylko w ten weekend:)
A dlaczego wlasnie nie cieszyc sie drobiazgami, nie miec radosci z faktu, ze jest jakas stabilizacja, ze wszystko toczy sie w miare spokojnie, bez wiekszych problemow (bo te małe zawsze sie znajdą)??? Trzeba to docenic, trzeba wlasnie bez skrepowania dzielic sie tym z innymi. Jakie poczucie winy? Jak sie komus nie podoba, niech nie czyta, a jesli przeczyta, niech nie komentuje w sposob, ktory wprawia Cie w poczucie winy! Klarko, takie małe radosci tworza szczescie, takie jest moje zdanie. Powinnismy umiec sie cieszy tym, co tu i teraz, bo zycie jest takie kruche, ze nigdy nie wiadomo, co bedzie jutro, pojutrze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze udanego weekendu - Iza (stała czytelniczka, chc rzadko komentujaca)
Trzeba się dzielić swoim szczęściem - niech inni też skorzystają :)))
OdpowiedzUsuńJa tam się ciesz, że masz czas dla siebie, dla kota, ogródka i Krzyśka.
O kurczę, ale kolejność ;-0 tak jakoś wyszło :)))
Odpoczywaj i graj w co chcesz :)
Ja ciągle mam nadzieję, że też kiedyś będę miała taki czas, a przynajmniej więcej niż ta kropla w morzu potrzeb.
Ściskam, B
A wiesz, że coś w tym jest. Jakiś czas temu rozmawiałam z P o moim blogu, i że kiedyś to jakoś tak te blogowe koleżanki były bliższe, chętnie umawiały się na kawę, a teraz komentarzy coraz mniej, w zasadzie to chyba czyta mnie tylko kilka stałych (aczkolwiek bliskich mi) osób.
OdpowiedzUsuńI P mnie oświecił: No i czemu ty się dziwisz? - powiedział- Przecież ty jesteś bezczelna, piszesz wszystkim, że masz udany związek, wspaniałe, zdrowe dzieci, że fajnie spędzasz czas jeżdżąc tu i ówdzie, że właśnie kończysz studia, i jeszcze na dodatek udało ci się kupić dom! Piszesz cały czas jak jest ci dobrze i jaka jesteś szczęśliwa i spodziewasz się, że będą cię czytać i jeszcze w dodatku komentować?!?!
A ja uwielbiam czytać, słuchać i oglądać szczęśliwych ludzi! Miłego odpoczynku i mnóstwa radości i tych dużych i tych małych;-)
czytam każdy Twój post, kibicuję gorąco i podziwiam Cię tylko siedzę cicho wiedząc, ile masz do ogarnięcia
Usuńi przesyłam uściski!
och Klarko wierz mi, czasem bardzo brakuje tych kilku słów, czasem mam wrażenie, że to bez sensu pisać i pora skończyć, no bo co mam grać ludziom na nerwach, z drugiej strony szkoda mi, to już kilka lat przecież no i tyle wspaniałych osób poznałam.
UsuńZ wieloma sprawami sobie nie radzę, więc nie wiem czy podziw słuszny, aczkolwiek jak sobie pomyślę ile wydarzyło się w przeciągu ostatniego roku to sama nie wiem jak daliśmy temu radę i drugi raz chyba bym tego nie przeżyła;-)
ale czasem tak się właśnie dzieje, w ciągu jednego roku wydarza się więcej niż przez pięć lat
Usuńdoskonale sobie poradziłaś, ten rok był dla Was bardzo trudnym egzaminem
Ale w tym kraju przecież nie wypada nie mieć zmartwień. A jak ich człowiek nie ma to zawsze mu ktoś coś wynajdzie. Zawsze, kiedy rozmawiam z mamą przez telefon i mówię że wszystko jest ok, że nie mam o co się martwić, ona peroruje: "Jak to się nie martwisz?" No nie i już. Jak przyjdzie bieda to się będę martwić. Nie ma co na zapas.
OdpowiedzUsuńKażdy może, tylko nie każdy potrafi.
OdpowiedzUsuńGdy dzieje się źle, gdy narzekamy to nagle "pocieszaczy" w koło mamy wielu. Sprawdzianem jest czy są, gdy odnosimy sukcesy, gdy cieszymy się życiem i drobiazgami.
Szczęście jest subiektywne, ktoś jest szczęśliwy w pogoni inny w nicnierobieniu, a jeszcze inny, gdy oba czasy są ze sobą w harmonii :)
Bez poczucia winy. Bo każdy czas ma swoje dobre strony. Każdy, nawet ten w ciężkiej chorobie. Nie warto go sobie ograniczać myślą " co inni powiedzą", tylko mówić/ pisać to co akurat się chce, a co chce, zachować dla siebie ;)
Radością warto się dzielić!
na szczęście jest spora grupa osób lubiąca czytać o cudzej radości a nie karmiąca się tylko smutkami :)
OdpowiedzUsuńMiłej majówki Klarko. Niech będzie radośnie... a potem się tym podziel :)
Pozwolę sobie zwalczyć pokusę gwałtownej odpowiedzi
OdpowiedzUsuńPrzed nami weekend przemyśleń
Pozdrawiam
cieszyć się trzeba z każdej malutkiej nawet radości, a dzielić się i zarażać nią innych to dobry uczynek :)
OdpowiedzUsuńmistrzyni słowa, potrafisz przedstawić dokładnie to co czytelnik miał na myśli.
OdpowiedzUsuńW ciekawy sposób przedstawiłaś mój problem. podoba mi się. Chętnie pocieszę się komentarzami u Ciebie.
Fałszywa skromność,którą w nas wpajano od dziecka przez wielu przemawia. Młodzi szcześciem juz są trochę wyzwoleni z tych kopmpleksów .. Mnie cieszy jeśli ktoś znajomy jest szczesliwy, to budujace i dobre.I przy okazji nie zamecza mnie problemami i nie płacze w rękaw:))))))
OdpowiedzUsuńUdanej majówki:)
A ja własnie dotarłam do tego etapu kiedy jak trzeba mam czas.
OdpowiedzUsuńMam czas iść z córką na lody, posiedzieć z nią w parku, niech pogania z rówieśnikami. Własnie opuściłam bieg szczurów zwany biznesowaniem na pełny etap, wlaśnie postanowiłam zmienić swoje życie na wersje "slow".
Koniec i kropka
Wiele ludzi karmi sie cudzymi problemami,klopotami .Cieszy ich jesli inni maja gorzej od nich.Pewnie sami sie lepiej i pewniej czuja wtedy.Sa jak tlum gapiow przy wypadku ulicznym,ktorzy wprost chlona widok czyjegos nieszczescia,a potem zachlystuja sie opowiadaniem o tym co widzieli.To jest jakies chore.Cieszmy sie swiatem,zyciem i kazda chwila i robmy to ,co lubimy.I w nosie miejmy tych,ktorym sie to nie podoba.
OdpowiedzUsuńI tu nasunęła mi sie taka refleksja: są też tacy, dla których cudze nieszczęście jest pocieszające. Mam przyjaciółkę, bardzo blizka mi osobę, która w momentach bardzo trudnych, >mówi: wiesz pociesza mnie tylko to, że inni maja gorzej...< i następuje wyliczanka, gdzie, komu i co...
UsuńA ja nawet nie śmiem jej zapytać co to właściwie jest, co to oznacza w relacjach międzyludzkich.....
Pozdrawiam pogodnie :)
Skąd te wszystkie horrory tak chętnie oglądane. Zawsze wszystko złe co poza nami jest dla nas pretekstem do tego by się lepiej poczuć. To podobnie działa jak to kiedy mamy ciepło w domu a na zewnątrz jest paskudna pogoda. Życzę przecież wszystkim szczęścia ale nie lubię przechwałek. Czasem ludziom naprawdę ciągle wiatr w oczy wieje, i przykro im że inni mają więcej szczęścia.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze,że masz czas na radości,
OdpowiedzUsuńproblem w tym,że fortuna kołem się toczy.
Tak jak u wszystkich raz jest lepiej, raz jest gorzej,
ciesz się ,że masz dobrze :-)
Klarka! Miej dobrze i ciesz się z tego! To czyni życie smacznym!
OdpowiedzUsuńa ja tam lubię żyć przyjemnie i nie lubię narzekać
OdpowiedzUsuńNie mam takich obiekcji - piszę i o tym co mi nie wychodzi jak i bez skrępowania piszę o tym, że uważam się za szczęściarę.Wiem, że niektórzy czytając to co piszę stukają się wymownie w czółko, ale już dawno uznałam,że to nie moje zmartwienie, ale ich. Jeżeli już się coś pisze o sobie, to należy po prostu pisać prawdę, jako że kłamstwo ma krótkie i krzywe nogi. Nie można dla podbudowania psyche innych pisać, że "jest mi zle, jestem biedna, końca z końcem nie związuję itp itd". Powinno się pisać prawdę- albo nic nie pisać.
OdpowiedzUsuńPolacy mają zwyczaj narzekać- na wszystko i wiecznie uważają się za bardzo poszkodowanych- nie takie pieniądze, nie takie mieszkanie, nie takie dziecko, nie taki mąż, nie taki samochód.
A ja bardzo się cieszę, gdy czytam, że ktoś lubi to co ma, że radość sprawiają mu zwykłe codzienne sprawy.
Naprawdę trzeba zacząć doceniać to co się ma, te zwykłe dni i te drobne radości - z tego buduje się szczęście. A życie mija niezmiernie szybko, więc powinniśmy się dzielić z innymi swoimi drobnymi radościami, może wtedy i ci mniej zadowoleni dojdą do wniosku, że jednak nie jest zle.
Miłego Klarko;)
To prawda,że jesteśmy narodem z lubością dźwigającym krzyże dnia codziennego.Po co to komu i na co nikt się już nad tym nie zastanawia.Narzekanie to styl bycia.Zapomnieliśmy ,że to radość i pogoda ducha przedłuża naszą żywotność.A ja właśnie od jakiegoś czasu " wrzuciłam na luz" i mam się całkiem dobrze.Na początku tez miałam opory ale teraz już nie .Teraz dopiero smakuje życia a ono jest piękne zarówno z troskami jak i radościami .
OdpowiedzUsuńA ja się absolutnie nie zgodzę!
OdpowiedzUsuńNie dość że najchętniej czytam notki optymistyczne i pełne życia i energii - to jeszcze sama lubię się chwalić i dzielić każdą duperelką. I nadal będę dzielić się każdą przeczytaną książką, każdym miłym wspomnieniem, każdym mini sukcesem córki. No bo dlaczego nie? Z tego składa się nasze życie. Nieobecność blogowych znajomych boli mnie, kiedy dzieje się źle i notki są smutne, wtedy potrzebuję obecności tych duszyczek i źle czuję się z tym, że notka pozostaje bez odzewu.
Poważnie tak jest? Znowu się czegoś nowego dowiedziałam. Gdybym wiedziała, że na blogach lepiej "sprzedaje się" zgryzota i depresja, zaoszczędziłabym kupę czasu poświęconego na pisanie ;)
OdpowiedzUsuńA kto powiedział,że nie wolnosię cieszyć??????
OdpowiedzUsuńJA SIĘ CIESZĘ I JESTEM SZCZĘŚLIWA I CHWALĘ SIĘ, ILE MOGĘ swoim szczęściem, radością. Może komuś ta pozytywna energia jest potrzebna i trochę zaczerpnie..... Serdeczności Klarka!
A ja Ci tego dorosłego spokoju i radości, tak po prostu, szczerze i życzliwie ... trochę zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńKlarcia...mnie posty pełne spokoju, pogody ducha i ciepła zwyczajnie ogrzewają serce. Dobrych wieści nigdy dosyć...:)
OdpowiedzUsuńŻycie, wiadomo, jest w kratkę. Ale ja też wolę czytać na blogach o tych białych kwadracikach niż o czarnych. Nie czuję potrzeby dosmucania siebie ani innych... Ani jako osoba pisząca, ani jako czytelniczka. I czasem się chwalę, a co tam. Np. dziś - Małż prawie skończył składanie domku na narzędzia! Można by rzec, że stał się prawdziwym mężczyzną, bo syna już ma (od 34 lat) i niejedno drzewo zasadził. A teraz jeszcze ,,zbudował'' dom.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się na ile nie możemy, a na ile nie chcemy. Bo kto nam broni? Sami sobie kaganiec zakładamy, żeby ludzie nie gadali i żeby kolejni się od nas nie odwrócili.
OdpowiedzUsuń))) ja to chyba raczej nie należę do tych cieszących się głównie tylko do tych sceptycznych... zdołowanych raczej, nie?
OdpowiedzUsuńale się staram .... i potrafię się cieszyć ))))
ściskam świątecznie ))
No i proszę - calkiem spora gromadka tych szczęśliwych,cieszących się życiem się zebrała!:)
OdpowiedzUsuńTeż uważam się za wielką życiową farciarę,choć oczywiście wiem( rownież z autopsji)ze niczyje życie nie jest pasmem szczęścia, ani niekonczących się sukcesów:) I na tym chyba własnie polega jego uroda.
Lubię się chwalić,że mi dobrze,:)że jestem szczęśliwa,że mam pracę,ktorą lubię,wspaniałą rodzinę i mieszkam w cudownym kraju - w Polsce.
(nieraz mi się za to oberwało - no bo wszystko wszystkim:)ale żeby tak dobrze czuć się w Polsce ???, musi być coś ze mną nie tak:)))
Życie składa się z radości i kłopotów. Smucimy się, gdy nam źle, a radujemy się, gdy jesteśmy szczęśliwi. Trzeba o tym szczęściu mówić, życzliwi Ci ludzie też będą się cieszyć.
OdpowiedzUsuńO jak sobie cenię ten luz; "mamy wolny czas a zmartwień niewiele i bawimy się jak dzieci..." z dziećmi czyli wnukami, ale na taki luksus trzeba sobie zapracować :) by móc ze spokojnym sumieniem powiedzieć; zasłużyliśmy sobie na to. Od dziecka wciąż, nieustannie "musiałam" a teraz już wreszcie "nie muszę", teraz chcę; wiem, że niektórzy nam tego teraz zazdroszczą, lecz harówki nam jakoś nie zazdrościli :)
OdpowiedzUsuńChyba dlatego, że pędzimy całe życie, a potem trudno nam wyhamować, dopada nas poczucie winy, że na pewno jest coś do zrobienia (bo zawsze było).
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony tez fakt, że 'nie wypada" mieć wolnego czasu, czego akurat nie rozumiem ;-)
No i dobrnęłam do brzegu. Przeczytałam wszystko od deski do deski :) Czyta się Twojego bloga Klarko, jak dobrą książkę, więc jak skończyłam, to już się stęskniłam ... I wzięłam się za za-wzięcie,za-żarcie :). Tak! Tak! I będę znowu codziennie kilka godzin w Twoim życiu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za znakomitą recenzję i jednocześnie przepraszam za trudności na pierwszym blogu, tam była apokalipsa, blogi onetowe rozlatywały się podczas edycji i ja nigdy tego nie poprawiłam, jest w niektórych miejscach strasznie - pozlepiane wyrazy itd
UsuńA ja dziś wysprzątałam balkon i kupiłam piękne pelargonie i dalie, cieszę się z nich, jak głupia jakaś i chwalę wszystkim wokół (jakby było czym). Dzięki temu będę mogła o poranku wypić kawę w pięknym otoczeniu na powietrzu. I takie chwile doceniam.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to teraz jest "moda" na slow life, coraz więcej osób się w to wciąga, więc można powiedzieć, że narzekanie jest (w końcu!) passe.
Ja kiedyś należałam do wiecznych narzekaczy (choć jak tak teraz patrzę, to wszystko sobie wyolbrzymiałam, ale po prostu miałam taki okres wiecznej depresji), a teraz doceniam to, co mam, cieszę się ze wspomnianych wyżej kwiatków. I z kotków (cudzych, bo nie mam). I tego, że wieczorami możemy pograć w planszówki albo po prostu razem pobyć, nic nie musząc. O.
Pozdrawiam,
Ewa