W sumie zoo tylko takie mniej burżuazyjne.
Z drugiej strony.
Ochrona przyrody kosztuje, niemało kosztuje! Rządy (wszystkich opcji) są równie skore do łożenia na niż co i do obniżki podatków - mówić owszem, robić... "trudności obiektywne"...
Jest też kwestia samych zwierzaków, czy to się komuś podoba czy nie, one myślą i czują. czym innym jest dla nich ogrodzony wybieg, gdzie w zamian za pozowanie do zdjęć otrzymują fajne papu (podejrzewam iż z domieszką uspokajaczy), a czym innym tłumy "miłośników przyrody" zadeptujące ich "dzikie" siedziby. To mniej więcej tak jak człowiek który nie ma nic przeciwko obecności innych w miejscach publicznych, ale bronił by się przed nimi w swoim domu. Że co że antropomorfizuję? Nic z tych rzeczy - ale akurat temat antropomorfizacji jako jednego z ostatnich tchnień wiary w człowieka jako bytu zasadniczo odmiennego od reszty świata ożywionego poruszę na moim drugim, przyrodniczym, blogu.
Ps. Nie mam na myśli wszystkich fotografów przyrody, bo zapewne sami znacie z blogów co najmniej kilku, świetnych "wyczynowców" którzy wiedzą jak, mają stosowny sprzęt, stosują czatownie itp. czyli zwierzęta praktycznie i tak nie mają pojęcia o ich istnieniu... i niech tak pozostanie.
Zatem jedziemy, z przygodami, bo nadkładam szmat kilometrów gdyż oznakowanie dojazdu pozostawia wiele do życzenia. Warto samemu sobie przypomnieć i rodzinie pokazać...
Za to na miejscu...
Tak to jest to! - świetnie przemyślane i zagospodarowane przedsięwzięcie. Brawa!!!
Klimatyczna brama do rezerwatu, bardzo estetyczna i dobrze utrzymana, zachęca do odwiedzin.
Przed bramą wiatka biwakowa, w sam raz na grilla (są tacy co bez żarcia jakikolwiek wyjazd uważają za zmarnowany) albo na posiedzenie z przyjaciółmi, tym bardziej że obok biegnie szlak turystyczny, chyba nawet dwa, trekkingowy i rowerowy.
Szmat terenu, na zaparkowanie samochodu ale i na "wygon" dal dzieciaków, u ustronnym miejscu pod krzakami, toy toye...
Po drodze sporo tablic informacyjnych, jak ktoś ciekaw, to niemało ciekawostek tu znajdzie, i bynajmniej nie jest to wiedza "z poprzedniej epoki", jak zauważyłem sporo tu najświeższych doniesień, takich które można znaleźć np. w serwisie Nauka w Polsce .
Po drodze ciekawy domek na palach - penie stanica dla obsługi a może też miejsce schronienia podczas przeganiania stad, bo stada w zagrodzie są wymieniane - to stale jedne i te same osobniki ale stosuje się rotację.
Byczki robią systematyczny "obchód" paśników, teraz pustych, bo pora karmienia jeszcze nie nadeszła.
Choć jak widać jeden jest cierpliwy, trwa pomimo pustej michy... ot przyczynek do zwierzęcej inteligencji.
Szwendając się po wybiegu, może przeoczyć porę karmienia i albo nie dopcha się do żłobu, albo będzie musiał oń toczyć przepychanki. Tymczasem trwając wierzy że się doczeka, a jednocześnie nie traci energii i nie ryzykuje.
Dokładnie takie same taktyki stosują... ludzie.
A kolesie sobie podreptały aż hen daleko na drugą stronę zagrody i teraz muszą prawie biegiem...
Gonić do karmideł, co ciekawe ten "wierny" już swoją porcję zeżarł nim tamte przyszły i ... dostał dosypkę... cwaniak jeden.
Wracamy, wkrótce i nam na Kalu podadzą michę, wiec trzeba być o właściwej porze - co prawda na ekstra porcję za wierność liczyć nie możemy, ale przynajmniej jak będziemy o czasie to zjemy ciepłe i nie zaschnięte... ;-)
I co tak bardzo się człowieki od kopytnych różnią?